Hodowla C. crocea
Hodowla C. crocea
Niedawno wypuścilem na skraju miasta około 50-60 wyhodowanych C.crocea (ponad połowa to samice).
Piękny widok, przez tydzień obserwowałem ich loty, przeważnie samców bo samice szybko porozlatywały się po kopulacji. Może w pażdzierniku przy sprzyjającej pogodzie spotkam w tym miejscu częściowe trzecie pokolenie (chyba, że samice odleciały jak ptaki na południe ).
Hodowla trwała około jeden miesiąc (od jajka do imago). W naturze rozwój trwa znacznie dłużej (do dwóch miesięcy).
Piękny widok, przez tydzień obserwowałem ich loty, przeważnie samców bo samice szybko porozlatywały się po kopulacji. Może w pażdzierniku przy sprzyjającej pogodzie spotkam w tym miejscu częściowe trzecie pokolenie (chyba, że samice odleciały jak ptaki na południe ).
Hodowla trwała około jeden miesiąc (od jajka do imago). W naturze rozwój trwa znacznie dłużej (do dwóch miesięcy).
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Wątpię. Hodowałem ten gatunek. Kryterium wejścia gąsienic w stan diapauzy zimowej to długość dnia. Gąsienice, nawet trzymane w ciepłym pokoju nie chcą żerować i przygotowują się do zimowania. W naturze gąsieniczki, jak sam zauważasz, rozwijają się wolniej i do października będą "w sam raz" do zimowania. Jeśli przetrzymają naszą zimę (co nie jest takie pewne), to zaobserwujesz motyle z końcem wiosny.Może w pażdzierniku przy sprzyjającej pogodzie spotkam w tym miejscu częściowe trzecie pokolenie
-
- Posty: 594
- Rejestracja: niedziela, 13 stycznia 2008, 13:45
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Jeśli koniec lata jest chłodny, to w rozwoju szlaczkoni występuje "poślizg", i motyle typowo wylęgające się w sierpniu, pojawiają się dopiero we wrześniu, ale to drugie opóźnione pokolenie. W hodowli rozpoczętej w połowie sierpnia zdarzało mi się, że część gąsienic nie zimowała, a motyle lęgły mi się początkiem października jako trzecie pokolenie (był to Colias hyale). Ale jeśli samiczki składały jaja początkiem września, to szans na trzecie pokolenia właściwie nie ma.
Bracie ile potrzebowałeś krzewinek lucerny do wykarmienia 50-ciu okazów? Czy w ogóle karmiłeś lucerną? Czy przesadziłeś ją z bryłą ziemi w donicę? Nie było żadnej samicy białej albo żółtej? Motyle były normalnej wielkości? W Twoich okolicach występuje też erate, o czym kiedyś pisałeś. Fajnie byłoby sprawdzić co jest naprawdę efektem takich krzyżówek, tym bardziej, że wiesz jak parować motyle sztucznie. Myślę, że miałbyś cały wachlarz odmian. Ale fajnie też jest wypuścić motyle i gapić się jak latają. Tym bardziej, że ich lot ogranicza się do pola z lucerna czy koniczyną. W innym przypadku przecież nie będą trzymały się przypadkowego biotopu. Nie robiłeś zdjęć???
Hipotetycznie, warunki panujące na południu, sprzyjające przezimowaniu C. croceus w zimie to temperatura zapewne kilka stopni powyżej zera. Rodzi się więc pytanie. Czy znacznie wyższa temperatura nie spowoduje zbytniego uaktywnienia się gąsienic i chęci żerowania aż do przepoczwarczenia, bez diapauzy zimowej, gdzie metabolizm jest znacznie spowolniony. Czy w naszych warunkach trzymanie gąsienic powiedzmy na balkonie pod podwójnym flizeliowym namiotem stwarzałoby optymalne warunki dla przeprowadzenia hodowli i uzyskanie na wiosnę gąsienic tak jak ma to miejsce na południu? Czy może byłoby nawet możliwe przeprowadzenie hodowli przyspieszonej i uzyskanie w ciągu zimy nawet dwóch pokoleń? Pytanie tylko jak zachowuje się lucerna w donicy w temperaturze pokojowej i temperaturze kilku stopni? Czy normalnie wegetuje bez przerwy w warunkach odcięcia od mrozu? Jestem przekonany, że gdyby nie ten rolnik... byłby w stanie odpowiedzieć sobie sam na te pytania. Bo liczyłem bardzo na jeszcze jedną choć samicę. Białej i kremowej odmiany szkoda mi było poświęcić na rozmnożenie a przez to zniszczenie im skrzydeł. Ale sądzę, że Bracie przy swoim dużym doświadczeniu, znajdziesz odpowiedzi na te czy inne pytania.
Hipotetycznie, warunki panujące na południu, sprzyjające przezimowaniu C. croceus w zimie to temperatura zapewne kilka stopni powyżej zera. Rodzi się więc pytanie. Czy znacznie wyższa temperatura nie spowoduje zbytniego uaktywnienia się gąsienic i chęci żerowania aż do przepoczwarczenia, bez diapauzy zimowej, gdzie metabolizm jest znacznie spowolniony. Czy w naszych warunkach trzymanie gąsienic powiedzmy na balkonie pod podwójnym flizeliowym namiotem stwarzałoby optymalne warunki dla przeprowadzenia hodowli i uzyskanie na wiosnę gąsienic tak jak ma to miejsce na południu? Czy może byłoby nawet możliwe przeprowadzenie hodowli przyspieszonej i uzyskanie w ciągu zimy nawet dwóch pokoleń? Pytanie tylko jak zachowuje się lucerna w donicy w temperaturze pokojowej i temperaturze kilku stopni? Czy normalnie wegetuje bez przerwy w warunkach odcięcia od mrozu? Jestem przekonany, że gdyby nie ten rolnik... byłby w stanie odpowiedzieć sobie sam na te pytania. Bo liczyłem bardzo na jeszcze jedną choć samicę. Białej i kremowej odmiany szkoda mi było poświęcić na rozmnożenie a przez to zniszczenie im skrzydeł. Ale sądzę, że Bracie przy swoim dużym doświadczeniu, znajdziesz odpowiedzi na te czy inne pytania.
Owszem oszukiwałem gąsienice H. aulica i oszukałem skutecznie całą gromadkę. Wcześniej wiele innych gatunków niedźwiedziówek. Zdaje to egzamin. Warto zadbać o to aby miały wilgotne chusteczki higieniczne w pojemniku, w którym są ogrzewane.PawełB pisze:A propos tematu diapauzy, czy próbował ktoś oszukiwać odpowiednim oświetleniem (np. żarówką dającą światło dzienne 5000 Kelvinów ?
Jon, zadałeś mnóstwo ciekawych pytań, ale chyba przeceniasz moje możliwości.
Nie wiem jak paruje się motyle sztucznie (może kiedyś spróbuję). Jajeczka croceusa czy erate uzyskiwałem w domu od złapanej, zapłodnionej samicy (w naturze samica, która wyszła z poczwarki jest momentalnie odnajdywana przez penetrujące teren samce).
Co do hodowli letniej to gąsienice karmiłem tylko lucerną zrywaną z pola. Do ostatniej linki gąsienice są malutkie, jedzą niewiele, dopiero po czwartej lince stają się "żarłoczne", znacznie rosną i wtedy trochę lucerny poszło. Rozwój gąsienic odbywał się w miarę w tym samym tempie i prawie wszystkie motyle wyszły mi w ciągu tygodnia. Część wyhodowanych motyli była większa niż w naturze (samice wręcz olbrzymie - nigdy takich nie widziałem). Nie miałem żadnej białej ani żółtej samicy. Zdjęć niestety nie robiłem. Nic szczególnego .
Natomiast jeżeli chodzi o jesienną hodowlę croceusa to w tej chwili karmię gąsienice lucerną, która rośnie mi w dwóch skrzynkach w domu. Mam już pierwsze poczwarki z gąsienic trzymanych w cieple i "odpowiednim oświetleniu". O gąsienicach przeznaczonych do zimowania napiszę póżniej w następnym poście, a działy się i dzieją się z nimi bardzo dziwne, ciekawe rzeczy .
Nie wiem jak paruje się motyle sztucznie (może kiedyś spróbuję). Jajeczka croceusa czy erate uzyskiwałem w domu od złapanej, zapłodnionej samicy (w naturze samica, która wyszła z poczwarki jest momentalnie odnajdywana przez penetrujące teren samce).
Co do hodowli letniej to gąsienice karmiłem tylko lucerną zrywaną z pola. Do ostatniej linki gąsienice są malutkie, jedzą niewiele, dopiero po czwartej lince stają się "żarłoczne", znacznie rosną i wtedy trochę lucerny poszło. Rozwój gąsienic odbywał się w miarę w tym samym tempie i prawie wszystkie motyle wyszły mi w ciągu tygodnia. Część wyhodowanych motyli była większa niż w naturze (samice wręcz olbrzymie - nigdy takich nie widziałem). Nie miałem żadnej białej ani żółtej samicy. Zdjęć niestety nie robiłem. Nic szczególnego .
Natomiast jeżeli chodzi o jesienną hodowlę croceusa to w tej chwili karmię gąsienice lucerną, która rośnie mi w dwóch skrzynkach w domu. Mam już pierwsze poczwarki z gąsienic trzymanych w cieple i "odpowiednim oświetleniu". O gąsienicach przeznaczonych do zimowania napiszę póżniej w następnym poście, a działy się i dzieją się z nimi bardzo dziwne, ciekawe rzeczy .
Gdyby to było nic szczególnego, nie zawracałbyś sobie tym głowy. Chodzi o gatunek który nie jest w stanie u nas przezimować w naturze, ale wydaje się to możliwe w przypadku stworzenia mu pewnych warunków w hodowli. Problem w tym czy da się to zrobić niskim kosztem i jakie dokładnie warunki należałoby stworzyć aby zamknąć cały, roczny cykl rozwojowy. To byłoby ciekawe.
No tak, masz rację. Oczywiście jesienna hodowla to nie to samo, no i chcę sprawdzić czy C. croceus przetrzyma naszą zimę - zobaczymy.
Zimuję około 70 gąsienic w różnych stadiach rozwojowych. Hodowlę prowadziłem w osobnym pokoju bez oświetlenia w temp. około 20°C. Tempo rozwoju larw było bardzo różne i za nim się spostrzegłem niektóre gąsienice przeszly trzecią linkę. Wtedy obniżyłem temperaturę do kilkunastu stopni, a następnie do 10°C. Niestety wiele gąsienic żerowała nawet w takiej temperaturze (a przynajmniej podjadała), a kilka z nich zaczęło przechodzić czwartą , ostatnią linkę. Wtedy umieściłem hodowlę na zewnątrz w temp. około 0°C. Tak więc część zimowanych gąsienic jest po drugiej lince, większość po trzeciej, a kilka po czwartej.
Z moich obserwacji wynika, że duża część gąsienic croceusa nie wpadła w diapauzę. Być może długość dnia nie jest czynnikiem decydującym o wejściu gąsienic w stan diapauzy zimowej u tego gatunku. I to mogło by tlumaczyć listopadowe pojawy C. croceus przy sprzyjającej ciepłej pogodzie .
Zimuję około 70 gąsienic w różnych stadiach rozwojowych. Hodowlę prowadziłem w osobnym pokoju bez oświetlenia w temp. około 20°C. Tempo rozwoju larw było bardzo różne i za nim się spostrzegłem niektóre gąsienice przeszly trzecią linkę. Wtedy obniżyłem temperaturę do kilkunastu stopni, a następnie do 10°C. Niestety wiele gąsienic żerowała nawet w takiej temperaturze (a przynajmniej podjadała), a kilka z nich zaczęło przechodzić czwartą , ostatnią linkę. Wtedy umieściłem hodowlę na zewnątrz w temp. około 0°C. Tak więc część zimowanych gąsienic jest po drugiej lince, większość po trzeciej, a kilka po czwartej.
Z moich obserwacji wynika, że duża część gąsienic croceusa nie wpadła w diapauzę. Być może długość dnia nie jest czynnikiem decydującym o wejściu gąsienic w stan diapauzy zimowej u tego gatunku. I to mogło by tlumaczyć listopadowe pojawy C. croceus przy sprzyjającej ciepłej pogodzie .
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Zapewne tak jest - wynika to bowiem z Twoich obserwacji. Decydujące, wg moich obserwacji z hodowli Colias hyale, wydają się warunki dla gąsienic w stadium L3 (a więc przed trzecią wylinką). Nawet u tego gatunki kilka procent (max 10%) gąsienic w wyższej (pokojowej) temperaturze nie wchodzi w stan diapauzy zimowej, ale żeruje dalej. Można przypuszczać, że u Colias crocea procent ten będzie znacznie wyższy (ponad 50-75 % ?) i obniżenie temperatury ma istotne znaczenie. Są to jednak tylko domysły, które warto by sprawdzić doświadczalnie.Być może długość dnia nie jest czynnikiem decydującym o wejściu gąsienic w stan diapauzy zimowej u tego gatunku
Antek, mam pytanie - czy Twoje gąsienice C.hyale zimowały na roślinie pokarmowej czy na warstwie mchu?
Gąsienice croceusa, które zimuję siedzą nieruchmo na listkach i łodyżkach lucerny i nawet lekki mróz (-2°C) je nie ruszył. Czy to tylko na razie, a póżniej pospadają? Po za tym od trzech dni temperatura w dzień dochodzi do 10°C, część gąsienic się wybudza i nawet próbuje sobie coś podjadać - czy to tak ma być?
Jon, pytałeś o lucernę - w domu żółknie i po jakmś czasie usycha (chyba od kaloryfera). Trzeba by hodować ją w szklarni czy pod folią. Chociaż, u mnie na polach lucerna ścięta w pażdzierniku odrasta, jest malutka ale jak na razie cały czas zielona.
Gąsienice croceusa, które zimuję siedzą nieruchmo na listkach i łodyżkach lucerny i nawet lekki mróz (-2°C) je nie ruszył. Czy to tylko na razie, a póżniej pospadają? Po za tym od trzech dni temperatura w dzień dochodzi do 10°C, część gąsienic się wybudza i nawet próbuje sobie coś podjadać - czy to tak ma być?
Jon, pytałeś o lucernę - w domu żółknie i po jakmś czasie usycha (chyba od kaloryfera). Trzeba by hodować ją w szklarni czy pod folią. Chociaż, u mnie na polach lucerna ścięta w pażdzierniku odrasta, jest malutka ale jak na razie cały czas zielona.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Ja nie miałem w hodowlarce żywej rośliny, tylko ciętą (koniczyna). Gąsienice, które przestawały żerować, chowały się na dnie hodowlarki wśród leżących roślin. Wtedy przenosiłem je do osobnego pojemnika, na dnie którego dałem warstwę mchu, a na górze kładłem roślinę pokarmową (tak na wszelki wypadek). I tenże pojemnik trzymałem w lodówce.
Wielki mróz.
Gąsienice croceusa przysypał śnieg, całe szczęście, że przed mrozami (najniższą temperaturę jaką zanotowałem było we wtorek -13°C w dzień i -18°C w nocy). Myślę, że pod warstwą śniegu (10 cm) gąsienice mają większe szanse przetrwania takich spadków temperatury. Przynajmniej mam taką nadzieję. Powoli mróz odpuszcza, jak śnieg stopnieje to napiszę czy gąsienice jeszcze żyją .
Gąsienice jeszcze żyją !!! .W między czasie dosypało trochę śniegu i było jeszcze kilka nocy z temperaturą poniżej -10°, lecz w końcu przyszło ocieplenie. Ale nie wszystkie przeżyły. Są duże straty, przetrwało mniej niż połowa gąsienic - mrozów nie przetrzymały zbyt wyrośnięte gąsienice (ok. 2 cm), na pewno padło kilka tych najmniejszych (ok. 0,5 cm), najlepiej się mają te średnie (ok. 1- 1,5 cm).
Oczywiście do wiosny daleko, ale fakt, że część gąsienic wytrzymała tak niskie temperatury to już jest coś i może jakieś dotrwają do końca tej próby przezimowania croceusa w naszych warunkach.
Oczywiście do wiosny daleko, ale fakt, że część gąsienic wytrzymała tak niskie temperatury to już jest coś i może jakieś dotrwają do końca tej próby przezimowania croceusa w naszych warunkach.
Znów zima na całego. Mróz i kupa śniegu, w Krakowie jest już chyba ze 40 cm, a dzisiaj od rana sypie znowu.
Nie wiem czy gąsienice mogłyby się udusić pod taką warstwą śniegu, w każdym bądż razie umieściłem pudełko z zimującymi gąsięnicami croceusa w mniej naśnieżanym miejscu.
A dziesięć dni temu (7-8 luty) było ponad plus 10 stopni i wiem na pewno, że niektóre gąsienice obudziły się i coś próbowały nawet sobie podjeść, jakieś stare listki z grudnia.
Ciekawe jak taka huśtawka pogodowa wpływa na przeżycie gąsienic croceusa, ale chyba nie bardzo bo tych moich jest coraz mniej, zostało może kilkanaście.
PS. Antek, czy taka spora śmiertelność w hodowli, jeżeli chodzi o przezimowanie gąsienic, jest też na przykład u C.hyale.
Nie wiem czy gąsienice mogłyby się udusić pod taką warstwą śniegu, w każdym bądż razie umieściłem pudełko z zimującymi gąsięnicami croceusa w mniej naśnieżanym miejscu.
A dziesięć dni temu (7-8 luty) było ponad plus 10 stopni i wiem na pewno, że niektóre gąsienice obudziły się i coś próbowały nawet sobie podjeść, jakieś stare listki z grudnia.
Ciekawe jak taka huśtawka pogodowa wpływa na przeżycie gąsienic croceusa, ale chyba nie bardzo bo tych moich jest coraz mniej, zostało może kilkanaście.
PS. Antek, czy taka spora śmiertelność w hodowli, jeżeli chodzi o przezimowanie gąsienic, jest też na przykład u C.hyale.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
C.croceus - imago z hodowli.
Po lewej motyle z hodowli sierpniowej - większe niż w naturze.
Po prawej z hodowli listopadowej - motyle normalnej wielkości.
Po prawej z hodowli listopadowej - motyle normalnej wielkości.
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
Chyba spóżniłem się z tym zdjęciem i przez to trochę zamieszałemGratuluję ładnych okazów! Ale czy mam rozumieć, że gąsienice i poczwarki były zimowane w normalnych warunkach jakie panują na zewnątrz? Przecież niemożliwe jest przeżycie stadiów tego gatunku u nas przy -21 st C.
To są okazy z tamtego roku - te listopadowe wyhodowałem w normalnej temperaturze pokojowej z kilku gąsienic, których nie zimowałem (motyle wyszły z początkiem grudnia).
Właśnie minęło cztery miesiące od momentu wylęgu gąsienic croceusa, które próbuję przezimować w terenie.
Zajrzałem do nich wczoraj, powoli robi się coraz cieplej, w dzień powyżej +10°, jednak nie jest to koniec zimowania bo noce są nadal chłodne no i nie ma świeżego "amciu-amciu" . Na lucernowisku wegetacja roślin jeszcze się nie rozpoczęła, ale są oczywiście stare listki lucerny z jesieni, nawet całkiem zielone i ewentualnie gasienice mogłyby się nimi odżywiać w czasie wybudzenia w cieplejsze dni. Po statnim ataku zimy w lutym zostało 10 sztuk. Czy przedwiośnie może być trudnym okresem dla tej resztki gąsienic - zobaczymy...
Zajrzałem do nich wczoraj, powoli robi się coraz cieplej, w dzień powyżej +10°, jednak nie jest to koniec zimowania bo noce są nadal chłodne no i nie ma świeżego "amciu-amciu" . Na lucernowisku wegetacja roślin jeszcze się nie rozpoczęła, ale są oczywiście stare listki lucerny z jesieni, nawet całkiem zielone i ewentualnie gasienice mogłyby się nimi odżywiać w czasie wybudzenia w cieplejsze dni. Po statnim ataku zimy w lutym zostało 10 sztuk. Czy przedwiośnie może być trudnym okresem dla tej resztki gąsienic - zobaczymy...
Może się to wydawać niewiarygodne, ale te moje gąsienice C.croceus zimowane w terenie (w przewiewnym pudełku plastikowym z mchem i rośliną pokarmową) przeżyły noc przy prawie -20 st C w styczniu.jon pisze: Przecież niemożliwe jest przeżycie stadiów tego gatunku u nas przy -21 st C.
Jakoś im się to udało, tak jak pisałem wcześniej, pod warstwą śniegu. Oczywiście pudełko z gąsienicami miało specjalnie zabezpieczone otwory przepuszczające powietrze i wilgoć.
Na zdjęciu - gąsienice, które dotrwały do połowy marca. Myślałem o zakończeniu zimowania, niestety lucerna nie rośnie, wiosny nie widać, dalej zimno, dzisiaj rano w Krakowie śnieg i kilka stopni mrozu.
Zakończyłem zimowanie gąsienic croceusa. Od wczoraj nareszcie się znacznie ociepliło i gąsienice wcinają już młode listki lucerny. Ostatecznie zostało ich tylko sześć (z kilkudziesięciu na początku), ale myślę że to i tak sukces.
Po raz pierwszy zimowałem gąsienice szlaczkoni w ogóle i było to dla mnie ciekawe doświadczenie.
Po raz pierwszy zimowałem gąsienice szlaczkoni w ogóle i było to dla mnie ciekawe doświadczenie.
Nie zaglądałem dawno dokładniej na forum stąd dopiero dziś piszę. Gratuluję wyników hodowli, aczkolwiek gdyby celem było tylko uzyskanie motyli wyniki mogłyby być lepsze, bo można było je nie wystawiać na mróz. Z drugiej strony wystawiane na mróz ale w pudełku plastikowym to też trochę nierzeczywiste warunki i teraz trudno powiedzieć czy croceus jest w stanie przezimować w przypadku tak mroźnej zimy czy nie. Sukcesem w tym wszystkim wydaje się być to, że teraz te 6 okazów można dalej rozmnażać i hodować. Moim zdaniem to plastikowe pudełko zapewniło gąsienicom "południową" zimę, dzięki czemu dziś masz 6 żywych okazów. Chciałem zrobić podobnie, ale nie udało mi się złowić normalnie wyglądającej samicy poza tą pierwszą, gdzie zakładałem, że jeszcze się jakaś trafi. Trafiły się dwie rzadkie formy, a te szkoda było mi przeznaczyć do hodowli. Potem rolnik zrobił swoje i straciłem taką szansę. Trzeba pilnować w tym roku.
Jon, wiem, że proponowałeś inny sposób zimowania...jon pisze:Z drugiej strony wystawiane na mróz ale w pudełku plastikowym to też trochę nierzeczywiste warunki i teraz trudno powiedzieć czy croceus jest w stanie przezimować w przypadku tak mroźnej zimy czy nie.
To pudełko chroniło gąsienice przede wszystkim przed "szkodnikami", trochę przed wiatrem, może przed deszczem i śniegiem. Natomiast przed niskimi temperaturami wydaje mi się, że w niewielkim stopniu i wg mnie ta hodowla pokazała, iż gąsienice croceusa potrafią przeżyć przy ujemnych temperaturach. Jednak to też wcale nie świadczy o tym, że croceus jest w stanie u nas przezimować. Bo "północna" zima nie tylko różni się od "południowej" zimy tym, że bywa mroźna, ale jest po prostu cholernie długa. C.hyale zimuje w Polsce 6 - 7 miesięcy, podczas gdy C.roceus na południu Europy o połowę krócej, góra 3 - 4 miesiące. Może croceus nie jest "przyzwyczajony" do tak długiego zimowania.
Biorąc pod uwagę moje obserwacje jak: czynnik diapauzy (temperatura), stadium zimującej gąsienicy (L4) i sposób zimowania (na roślinie pokarmowej) można mniemać, że C.croceus jest inaczej niż np. C.hyale przystosowanny do zimowania, w różnych od naszych warunkach klimatycznych.
Oczywiscie są to tylko domysły. Chyba trudno będzie udowodnić, czy możliwe jest zimowanie gąsienicy croceusa w Polsce. Trzeba by wielu badań no i więcej prób niż ta moja jedna "spieprzona" hodowla .
PS. Ale zastanawiający jest liczny pojaw croceusa w zeszłym roku... po bardzo łagodnej zimie
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Zobaczymy jak będzie w tym roku. Jeśli nawet gatunek ten ma problem z zimowaniem w "naszych" warunkach, to na pewno przesuwa się na północ granica zasięgu "możliwości zimowania". Tym samym wiosenne pokolenie ma do nas "bliżej" z południa, i będzie coraz liczniejsze .zastanawiający jest liczny pojaw croceusa w zeszłym roku... po bardzo łagodnej zimie