Grzesiek, nie, ma ataku, nie ma sporu. Tłumaczę o co mi chodzi. Excel jest inną metodą i dyskusja o tym jak go można wykorzystać do czegoś o czym Ty piszesz to jest inny temat. Jeśli użyjesz Excela do zmiany wielu plikach w katalogach na podstawie ich zawartości to będzie to na temat o którym piszę

Spróbujmy znaleźć inną metodę na seryjną zmianę plików. Nie czuję się atakowany tylko czuję, że piszemy o różnych sprawach. Ja piszę "jak zrobić" a Ty "jak tego nie robić, bo można zrobić coś innego". A swoją drogą sama koncepcja zarządzania bibliografią poprzez Excela sama w sobie zasługuje na omówienie, bo wygląda na bardzo interesującą. Jeśli dobrze rozumem, w całości została stworzona przez Ciebie ręcznie i na piechotę. Omów korzyści wynikające z takiego rozwiązania, w czym taka baza excelowa sprawdza się najlepiej, bo zapewne jak każde rozwiązanie, ma swoje mocne strony i realizuje unikalne funkcje. Excel wiadomo, dobrze wyszukuje i filtruje. Sam używam Excela i mam niektóre główne bazy w Excelu i działa wyśmienicie. Budowanie plików Excela na początku jest pracochłonne, ale szybko zwraca się nakład pracy w postaci korzyści i unikalnych możliwości odpowiedzi. W xls mam np. listę CPC z krajami i bardzo dobrze się sprawdza w zapytaniach pod różnymi kątami np filtrowanie wg kraju i rodzaju, gdzie od razu otrzymuję listę gatunków dla każdego kraju.
Wracając jeszcze do zmiany plików.
Mnie interesował tak naprawdę problem zastosowania AI do buszowania po moim komputerze, a zmiany plików to jeden ze sposobów użycia! Najważniejsze zostało jak na razie pominięte. Na obecną chwilę wpuszczenie robota AI i zaprzęgnięcie go do pracy na naszych plikach na naszym dysku to unikalna sytuacja, do której dążyłem od roku. Dlatego sięz tego cieszę i temat Excela jest tutaj zupełnie poza istotą problemu. Tym bardziej że o bazach danych, excelu i zarządzaniu literaturą na Forum jest już wiele napisane ale temat AI jest wziąż jeszcze zasnuty mgłą i nie ma o tym jak narazie dyskusji, aż to jest trochę dziwne.
Dzisiaj w nocy posiedziałem nad testowaniu
Zotero i
Mendeley. Przyznam, ze nie korzystam, choć korzystałem przez jakiś czas z Zotero, bo oczekiwałem czegoś innego niż te programy realizują, ale jesli się je wykorzysta do tego, co one robią to są genialne

, bardzo wydajne, automatyzują wiele działań, są podłączone do baz literatury, Scholar Google. I jesli się korzysta z tych programów i ma tam zaindeksowaną literaturę to problem nazw plików znika i to dosłownie, bo programy przechowują te pliki w swojej bazie w postaci duplikatów pod zmienionymi nazwami. Dzisiaj jeszcze potestuję obydwa i postaram się napisać w odpowiednim wątku (nie tutaj), do jakich wniosków doszedłem. Widzę, że praca z tymi programami jest nieunikniona.
Proszę o informację, kto korzysta z Zotero lub Mendeleya, bo chciałbym sie, już telefonicznie, podpytać o pewne podstawy i logikę działania tych programów. Między nimi jest kilka zasadniczych różnic. Mój wybór padł na Zotero.