admin pisze:
soczewki +8 dioptrii i bez niej
ISO od 50 do 320, AUTO
tryb macro/super macro
samowyzwalacz 2 sek przeciw wstrząsom
statyw
Ilość błedów i ogólna jakość zdjęcia jest nie do przyjęcia. Wiem, ze ten jpg po kompresji nie podlega żadnej ocenie, ale też nie ma co oglądać. Jest fatalnie.
Spokojnie. Na tym zdjeciu nie widze niczego, z czym nie daloby sie walczyc, tez potrafie takie zrobic
. Tylko wiele nie da sie powiedziec jesli nie podales konkretnych parametrow, przy ktorych to jedno zdjecie zostalo zrobione, musialbys dac exif do niego, bo z tym co podales to sobie mozna gdybac. Aparat jest OK, ale jednak operator jest baaardzo poczatkujacy
. O tym drugim swiadczy wlasnie wybor parametrow, jakie przedstawiles w swoim poscie, na razie nawet nie wiesz jakich informacji udzielic, zeby mozna bylo ci cos doradzic. Zupelnie nie zwracasz uwagi na cos takiego jak przyslona! No i co to za soczewki, bo tu rozrzut jakosci moze byc spory. ISO zawsze jak najnizsze, ale okaz ma byc dobrze oswietlony, a na twoim jest jakies zolte nie wiadomo co, wyglada jak swiatlo zastane naturalne + zolta zarowka gdzies daleko (a moze to tylko skopany balans bieli...). Probowales uzywac soczewek makro bez ustawiania w aparacie trybu makro? Nie zrobisz dobrego zdjecia okazu na kartoniku korzystajac z ustawien w pelni automatycznych! Manualne ostrzenie, preselekcja przyslony (jak najmniejsza dziura), rob i obrabiaj tify; no i cwicz, kombinuj, zmieniaj warunki, patrz co sie dzieje! Od tego jest cyfra, zeby sie szybko uczyc, od razu mozesz zobaczyc efekty, nie czekasz na wywolanie, nie marnujesz kliszy i papieru, mozesz zrobic w ramach treningu tysiace zdjec malym kosztem. Korzystaj z tego, nikt po parudziesieciu pstrykach nie zaczal robic dobrych zdjec.
I taka troche ogolna refleksja. Ja robie marne fotki, ktorych sie wstydze, bo wiem jak moga wygladac dobre zdjecia. Wiem, poniewaz nieustannie przegladam albumy rozmaitych fotografow, praktycznie z kazdej dziedziny fotografii, na tym sie ucze, staram sie jakies efekty nasladowac. Zanim kupilem aparat mialem za soba dobre dwa lata CZYTANIA o fotografii, zaznajamiania sie z podstawami, sledzenia internetowych grup dyskusyjnych poswieconych tej tematyce. Po zakupie aparatu gruntownie przeczytalem od dechy do dechy cala instrukcje, ale nie ten krotki swistek jak wlaczyc i zmienic baterie, tylko pelny manual sciagniety z sieci (bo instrukcje mialem po japonsku i samo przestawienie jezyka na angielski kosztowalo mnie pare dni siedzenia ze slownikiem). Jako takie zdjecia zaczalem robic po kolejnym roku bardzo intensywnego uczenia sie, fotografowania wszystkiego, kombinowania ze wszystkim co tylko w aparacie dalo sie zmienic, ustawiania sobie w domu roznych scen, z roznym swiatlem i porownywania wynikow. Do tego od duzo dluzszego czasu interesuje sie szeroko pojeta obrobka bitmap, w Corelu maluje o wiele dluzej niz fotografuje. Po co to pisze? Ano po to, zeby co poniektorym osobom uswiadomic, ze robienie zdjec to nie jest wywalenie duzej kasy na sprzet i czekanie az aparat sam z siebie zacznie nam fotki robic, tylko x godzin ciezkiej pracy. Zdjecia sie robi swiatlem i glowa, i dopiero na trzecim miejscu jest aparat. To ostatnie to tylko narzedzie, tak jak pedzel dla malarza, ale znacznie bardziej skomplikowane, wiec na nauke uzywania tego narzedzia trzeba naprawde duzo czasu poswiecic.
Pawel