Ochrona gatunkowa owadów
-
- Posty: 371
- Rejestracja: poniedziałek, 16 lutego 2004, 14:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękowano: 2 times
Ochrona gatunkowa owadów
Ucieszył mnie list Jacka do PTOP "Salamandra" (opublikowany na stronie) w sprawie ochrony gatunkowej owadów. Może raczej należało by napisać: w sprawie bzdur zawartych na stronie tej organizacji, a odnoszących się do ochrony owadów. Przeglądając tę stronę znalazłem jeszcze i inne "kwiatki", a mianowicie:
- propozycję ochrony biegacza Carabus granulatus, ponieważ .... może być łatwo mylony z rzadkim Carabus menetriesi !!!
- propozycję ochrony pływakowatego Graphoderes bilineatus, gdyż .... jest już rzadki w Europie Zachodniej (ale u nas jeszcze występuje pospolicie, co zresztą sami autorzy strony przyznają).
Gwoli informacji dla osób mniej wtajemniczonych, biegacz Carabus granulatus jest chyba najpospolitszym gatunkiem tego rodzaju w Polsce, spotykanym we wszystkich środowikach leśnych w dużej liczebności (wystarczy np. zimą odwalić korę na leżącym, próchniejącym pniu, aby znaleźć nierzadko dziesiątki zimujących okazów). Otóż pragnę zapewnić kolegów z "Salamandry", że dla przeciętnego "biegaczologa" odróżnienie obu gatunków nie nastręcza trudności. Jest to dla mnie ciekawy przykład prób przekuwania własnej ignorancji na przepisy prawa, i byłoby to śmieszne, gdyby nie było prawdziwe. Może lepiej po prostu nauczyć się odróżniać oba gatnki.
Natomiast pomysł z pływakowatym podsuwa mi podobne rozwiązanie: może obejmijmy ochroną bielinka kapustnika, ponieważ jest np. bardzo rzadki w Afryce Południowej (nie wiem, czy tak jest naprawdę - to tylko służy unaocznieniu bezsensów w argumentacji).
Tak więc cieszę się, że Jacek podjął ten temat i rozsądnymi argumentami pokazał, ile błędów i fałszywych pseudonaukowych teorii leży u podstaw tworzenia list chronionych gatunków (przynajmniej w części dotyczącej owadów). Trochę jest przerażające, że biorą się za to ludzie mający zdecydowanie mgliste pojęcie o dziedzinie, którą się zajmują. Organizacja taka, jak np. "Salamandra" ma bowiem na tyle dużą siłę przebicia, że jej opinie często liczą się przy tworzeniu przepisów prawa - prawa, które będzie potem dotyczyć nas wszystkich (nie tylko członków tej organizacji). Tak się zastanawiam, czy może my - entomolodzy - powinniśmy jakoś zrzeszyć się, aby i nasz głos był również słyszalny przez decydentów? Co sądzicie?
- propozycję ochrony biegacza Carabus granulatus, ponieważ .... może być łatwo mylony z rzadkim Carabus menetriesi !!!
- propozycję ochrony pływakowatego Graphoderes bilineatus, gdyż .... jest już rzadki w Europie Zachodniej (ale u nas jeszcze występuje pospolicie, co zresztą sami autorzy strony przyznają).
Gwoli informacji dla osób mniej wtajemniczonych, biegacz Carabus granulatus jest chyba najpospolitszym gatunkiem tego rodzaju w Polsce, spotykanym we wszystkich środowikach leśnych w dużej liczebności (wystarczy np. zimą odwalić korę na leżącym, próchniejącym pniu, aby znaleźć nierzadko dziesiątki zimujących okazów). Otóż pragnę zapewnić kolegów z "Salamandry", że dla przeciętnego "biegaczologa" odróżnienie obu gatunków nie nastręcza trudności. Jest to dla mnie ciekawy przykład prób przekuwania własnej ignorancji na przepisy prawa, i byłoby to śmieszne, gdyby nie było prawdziwe. Może lepiej po prostu nauczyć się odróżniać oba gatnki.
Natomiast pomysł z pływakowatym podsuwa mi podobne rozwiązanie: może obejmijmy ochroną bielinka kapustnika, ponieważ jest np. bardzo rzadki w Afryce Południowej (nie wiem, czy tak jest naprawdę - to tylko służy unaocznieniu bezsensów w argumentacji).
Tak więc cieszę się, że Jacek podjął ten temat i rozsądnymi argumentami pokazał, ile błędów i fałszywych pseudonaukowych teorii leży u podstaw tworzenia list chronionych gatunków (przynajmniej w części dotyczącej owadów). Trochę jest przerażające, że biorą się za to ludzie mający zdecydowanie mgliste pojęcie o dziedzinie, którą się zajmują. Organizacja taka, jak np. "Salamandra" ma bowiem na tyle dużą siłę przebicia, że jej opinie często liczą się przy tworzeniu przepisów prawa - prawa, które będzie potem dotyczyć nas wszystkich (nie tylko członków tej organizacji). Tak się zastanawiam, czy może my - entomolodzy - powinniśmy jakoś zrzeszyć się, aby i nasz głos był również słyszalny przez decydentów? Co sądzicie?
- Marek Przewoźny
- Posty: 1414
- Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 07:15
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Jeśli chodzi o Graphoderus bilineatus nic Pan nie zwojuje, nakaz Unii Europejskiej gatunek znajduje się na Dyrektywie Habitatowej i w Konwencji Berneńskiej!!! Chćbyśmy nie wiem jak wojowali z Unią nic nie zrobimy jest odgórny nakaz że wszystkie gatunki z tych list muszą być chronione!!!
Ostatnio zmieniony piątek, 5 marca 2004, 14:52 przez Marek Przewoźny, łącznie zmieniany 1 raz.
- Marek Przewoźny
- Posty: 1414
- Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 07:15
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
-
- Posty: 371
- Rejestracja: poniedziałek, 16 lutego 2004, 14:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękowano: 2 times
Przykłady, które podałem w swoim wpisie, znalazłem nie dalej jak wczoraj na stronie PTOP "Salamandra". Możliwe, że od wczoraj to zmieniono, ale raczej wątpię (dziś nie zaglądałem).
A propos dyrektyw UE - nie wiem, jak jest w istocie (nie jestem zaangażowany w sprawy integracji), ale wielokrotnie miałem okazję czytać, że podpieranie się rzekomymi "niezmiennymi wymaganiami Unii" w różnych dziedzinach życia często służy jako parawan ekipom rządzącym do usprawiedliwienia swoich działań lub swojego wygodnictwa (braku dzialania). Trochę więc się zastanawiam, czy przypadkiem nie jest tak i w przypadku tego nieszczęsnego Graphoderesa - nasi decydenci starają się być w tym przypadku "świętsi od Papieża" (co innego np. rolnictwo - tu trzeba walczyć, ale jakieś tam robale). Obym się mylił.
A propos dyrektyw UE - nie wiem, jak jest w istocie (nie jestem zaangażowany w sprawy integracji), ale wielokrotnie miałem okazję czytać, że podpieranie się rzekomymi "niezmiennymi wymaganiami Unii" w różnych dziedzinach życia często służy jako parawan ekipom rządzącym do usprawiedliwienia swoich działań lub swojego wygodnictwa (braku dzialania). Trochę więc się zastanawiam, czy przypadkiem nie jest tak i w przypadku tego nieszczęsnego Graphoderesa - nasi decydenci starają się być w tym przypadku "świętsi od Papieża" (co innego np. rolnictwo - tu trzeba walczyć, ale jakieś tam robale). Obym się mylił.
- Marek Przewoźny
- Posty: 1414
- Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 07:15
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Pomimo że ta lista jest stara, nie zostanie już na stronie zmieniona, chciaż jest już nowa wersja (brak czasu, nie wiem), wiem tylko że to wersja sprzed paru miesięcy, była po konsultacjach i po nich została zmieniona i już chyba poszła dalej, dlaczego nie zostało to po konsultacjach zmienione nie wiem, pwenie ktoś machną na to ręką i stwierdził, że już nie potrzeba. Co do Graphoderesa jak wspomniałem jest na Konwencji Berneńskiej (pal lich już tą Dyrektywę Habitatową), Polska już jsporo czasu temu ratyfikowała tę Konwencję, ratyfikując ją zobowiązała się do ochrony gatunków w niej zawartych, a występujących na jej terenie np.: Dytiscus latissimus, Graphoderes bilineatus, Osmoderma eremita, Buprestis splendens. Polska owszem wniosła wtekście ratyfikacji jakie gatunki nie będą na naszym terenie chronione, ale Graphoderes bilineatus nie był tam wymieniony, oznacza to, że powinien być chroniony. Ratyfikacja nastąpiła w 1996 roku dlatego w ostatnim rozporządzeniu o Ochronie Gatunkowej znalazł się już na liście Graphoderes bilineatus. A jest on w zachodniej Europie rzeczywiście super skrajną rzadkościa (u nas jeszcze na szczeście nie jest on zagrożony i populacja jest stabilna). Na stronie www.lkp.org.pl może Pan znaleźć teksty Dyrektywy Habitatowej i Konwencji Berneńskiej.
-
- Posty: 371
- Rejestracja: poniedziałek, 16 lutego 2004, 14:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękowano: 2 times
Dziękuję za wyjaśnienia. Mam nadzieję, że nowa lista będzie sensowniejsza od owego projektu, choć mam nieco wątpliwości, skoro takie niedorzeczne pomysły zalęgły się początkowo w głowach jej twórców.
Sprawa Graphoderesa i innych gatunków z Listy Berneńskiej wydaje się też jasna - był już czas na zweryfikowanie tej listy, ale ten czas minął. Jak zwykle u nas, ktoś gdzieś coś zaniedbał, zlekceważył, nie skonsultował (albo skonsultował z pseudospecjalistami) i podpisaliśmy kolejny gniot prawny. A przecież obecność także i innych gatunków na Liście Berneńskiej jest dość dyskusyjna. W związku z tym może rzeczywiście miałoby sens, aby entomolodzy też mieli coś do powiedzenia przy tworzeniu prawa dotyczącego przyrody.
Ja już niejednokrotnie (także na Forum tej strony) dawałem wyraz swojemu stanowisku, że w ogóle ochrona gatunkowa owadów nie ma sensu (w rozumeniu takim samym, jak ochrona kręgowców). Dlatego też z zadowoleniem przeczytałem wpis Pawła Jałoszyńskiego, którego postulaty są zgodne z moimi. Jeśli takich głosów będzie więcej, może uda się kiedyś zmienić podejście do kwestii ochrony owadów (czy w ogóle bezkręgowców) tak, aby restrykcje ustawowe działały tam, gdzie powinny działać i nie niszczyły wartościowych zjawisk, do których zaliczam np. amatorski ruch entomologiczny. Bezkrytyczne ratyfikowanie przepisów unijnych bez ich dopasowania do lokalnych realiów uważam po prostu za idiotyzm.
Sprawa Graphoderesa i innych gatunków z Listy Berneńskiej wydaje się też jasna - był już czas na zweryfikowanie tej listy, ale ten czas minął. Jak zwykle u nas, ktoś gdzieś coś zaniedbał, zlekceważył, nie skonsultował (albo skonsultował z pseudospecjalistami) i podpisaliśmy kolejny gniot prawny. A przecież obecność także i innych gatunków na Liście Berneńskiej jest dość dyskusyjna. W związku z tym może rzeczywiście miałoby sens, aby entomolodzy też mieli coś do powiedzenia przy tworzeniu prawa dotyczącego przyrody.
Ja już niejednokrotnie (także na Forum tej strony) dawałem wyraz swojemu stanowisku, że w ogóle ochrona gatunkowa owadów nie ma sensu (w rozumeniu takim samym, jak ochrona kręgowców). Dlatego też z zadowoleniem przeczytałem wpis Pawła Jałoszyńskiego, którego postulaty są zgodne z moimi. Jeśli takich głosów będzie więcej, może uda się kiedyś zmienić podejście do kwestii ochrony owadów (czy w ogóle bezkręgowców) tak, aby restrykcje ustawowe działały tam, gdzie powinny działać i nie niszczyły wartościowych zjawisk, do których zaliczam np. amatorski ruch entomologiczny. Bezkrytyczne ratyfikowanie przepisów unijnych bez ich dopasowania do lokalnych realiów uważam po prostu za idiotyzm.
- Grzegorz Banasiak
- Posty: 4530
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
- UTM: DC45
- Lokalizacja: Skierniewice
- Podziękował(-a): 6 times
- Podziękowano: 4 times
- Kontakt:
- Marek Przewoźny
- Posty: 1414
- Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 07:15
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
No i jest nowe rozporządzenie o ochronie gatunkowej owadów. Ze swej strony powiem iz zostalo ono bardzo zmienione, ZNOWU!, od tego co proponowala "Salamandra" i ma sie to ni jak do pierwotnych zalozen, znowu zostalo zgrzebane. No i jak tu za cokolwiek sie brac, jesli ktos w ministerstwie bierze i na chybil trafil sobie potem to i tak wszystko zmienia. Jestem troche wkurzony, ale z drugiej strony dobrze iz chociaz juz jest to rozporzadzenie bo pojawilo sie ono bardzo poźno.
- Marcin Kutera
- Posty: 1172
- Rejestracja: niedziela, 10 października 2004, 17:08
- UTM: EB24, EC18
- Specjalność: Lepidoptera, Odonata, Orthoptera,
- Lokalizacja: okolice Ostrowca św
- Podziękował(-a): 2 times
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
Ochrona gatunkowa owadów
Słuchajcie!
Wydaje mi się, że ludzie, którzy to opisywują, być może mają zapał do przyrody, do ochrony srodowiska, lecz za mało praktyki. My wszyscy jeżdźąc po róznych regionach zdobywamy doświadczenie, statystycznie jesteśmy w stanie porównywac nasze spostrzeżenia co do dynamiki i różnic populacji, i co ciekawe nasze tezy (czy to chrząszczaczy, motylarzy kolegów entomologów itd...) są bardzo podobne albo dosłownie takie same. Wiemy, który to gat. jest rzadki, który lokalny ale liczny itp, oni natomiast bazują jedynie na literaturze, być może nia zauważając, czy tez śledząc nowych zjawisk u populacji gatunków. Tak to widzę..........
Wydaje mi się, że ludzie, którzy to opisywują, być może mają zapał do przyrody, do ochrony srodowiska, lecz za mało praktyki. My wszyscy jeżdźąc po róznych regionach zdobywamy doświadczenie, statystycznie jesteśmy w stanie porównywac nasze spostrzeżenia co do dynamiki i różnic populacji, i co ciekawe nasze tezy (czy to chrząszczaczy, motylarzy kolegów entomologów itd...) są bardzo podobne albo dosłownie takie same. Wiemy, który to gat. jest rzadki, który lokalny ale liczny itp, oni natomiast bazują jedynie na literaturze, być może nia zauważając, czy tez śledząc nowych zjawisk u populacji gatunków. Tak to widzę..........
- Piotr Sroka
- Posty: 177
- Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 11:30
- UTM: FV18
- Lokalizacja: Ropienka
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
-
- 7 Odpowiedzi
- 791 Odsłony
-
Ostatni post autor: Przestrojnik
-