Zdarzenie sprzed roku, z końca czerwca 2020, ale do dziś nie wiem co to było.
Często chodzę po lesie. Zrobiło mi się coś takiego na łydce, nad kostką.
Nie wiem ile dni przed zdjęciem mnie udziabało, bo zupełnie nie bolało. Wręcz nie czułem tego miejsca (jakby nie moja noga). Kolory wszelakie - było i czerwone, i bordowe, sine, prawie zielone. Myślałem, że mi to w końcu wygnije i odpadnie

Czy da się powiedzieć co mnie dziabnęło? Domyślam się, że nie musi to być swoiste, bo pewnie częściowo była to kwestia osobniczej reakcji alergicznej. Albo, że rana zakaziła się czymś wtórnie. Ale może akurat coś powiecie... Z góry dzięki!