Z racji na to, że 1.07.17 wziąłem ślub to trzeba było zorganizować również jakiś miesiąc miodowy...

W tym roku mieliśmy troszkę dłuższe wakacje ponieważ miesiąc miodowy jak sama nazwa wskazuje powinien trwać miesiąc

Tego lata padło na moje wymarzone Borneo!
Wszystko było zaklepane (hotele) i opłacone (loty) już w styczniu.
W skrócie nasza podróż wyglądała następująco:
9.07 lot: Warszawa --> Dubaj --> Kuala Lumpur (8 nocy)
17.07 lot: Kuala Lumpur --> Kota Kinabalu (4 noce)
21.07 prom: Kota Kinabalu --> Gaya Island (4 noce)
25.07 prom: Gaya Island --> Kota Kinabalu, lot --> Mulu (8 nocy)
02.08 lot: Mulu --> Kuching --> Kuala Lumpur (2 noce)
W sumując wyszło prawie miesiąc 3,5 tygodnia

W pierwszej części naszej wyprawy byliśmy w tętniącym życiem, szybko rozwijającym się Kuala Lumpur.
Wynajęliśmy spory apartament (85 m2) w The Face Suites na 38 piętrze, praktycznie w samym centrum, rzut beretem od Petronas Tower.
Głównym powodem był super basen inifiniti na 51 piętrze skąd rozpościerał się super widok na las wieżowców.
W mieście według mnie najgorsze są chodniki. Niekiedy ok, z reguły dziurawe z wystającymi prętami; trzeba uważać!
Kierowcy też są okropni! Jeżdżą jak chcą, nie raz pod prąd. Migacze używane są przez minimalną część kierowców.
Mimo wszystko czułem się bezpieczniej jak w Polsce. Ludzie są super mili i pomocni, prawie wszyscy znają angielski.
Nawet daleko od centrum, w brudnych, ciemnych uliczkach nigdy nie czuliśmy się niepewnie, niekomfortowo.
I tak przez cały miesiąc we wszystkich wymienionych miejscach. Jedynie jeden z hoteli nas troszkę oszukał, ale o tym później.