Otóż generalnie od lutego zaczęły pojawiać się na mojej skórze ugryzienia, a z czasem też na ciele drugiego z domowników, który sypia w drugim pokoju. Mój chłopak nie ma śladów ugryzień, pomimo tego że mieszkamy razem i śpimy w jednym łóżku. Ugryzienia w pierwszej kolejności wyglądają jak te od komara, chociaż na początku jedynym objawem jest uporczywe swędzenie i brak bąbla, który pojawia się z czasem. Po około dniu znika i pozostaje czerwony, swedzacy slad(zdjęcia ukąszenia mogę załączyć później, jeżeli byloby to potrzebne)
Przez pierwsze miesiące trudno było w ogóle znaleźć wynowajce pogryzień i wina spadła na bezustannie latające małe muszki. Koło pierwszej w nocy znalazłam jednak robala, który ochoczo przechadzal sie po spodniach pozostawionych na łóżku.
Jest ktoś w stanie powiedzieć mi, czy możliwe ze znalazłam winowajce? Mam nadzieję, że to nie pluskwa
