Kilka dni temu wybrałem się na rekonesans w trochę inne miejsce, oddalone około kilometra od poprzedniego spotkania M.maura, kilkanaście metrów od cieku wodnego. Wybrałem się trochę spontanicznie bo nie miałem gotowej przynęty owocowej, więc kupiłem jakieś w miarę słodkie wino i wziąłem kilka kawałków materiału. Na miejscu nasączyłem kawałki materiału winem i zacząłem rozwieszać w różnych miejscach. Po zawieszeniu ostatniego kawałka poszedłem sprawdzić co się dzieje na pierwszym, gdy się zbliżałem zauważyłem w świetle czołówki, że jakaś duża ćma "kręci się" jakieś 2-3 metry od zawieszonego materiału, a że nie była zbytnio płochliwa zaraz wylądowała w siatce i w tym momencie pojawił się uśmiech na mojej twarzy
