Jesienia znalazlam na stole pod obrusem jajeczka, wielkoscia przypominajaca kminek. Wygladaly jak odlane z czekolady, blyszczace, ciemnobrazowe, z twarda skorka. Przeszukalam internet wszerz i wzdluz, niestety nie znazlam jakby mogla wygladac mama tych jajeczek. "Mamy" w domu tez nie znalazlam. Po wielkosci jajeczek moglabym sadzic, ze byla dosyc spora (ale jestem w tej dziedzinie zupelnym laikiem). Pod obrus jest sie ciezko dostac, szczegolnie, ze jajeczka lezaly w okolicy, gdzie staly ciezkie przedmioty (wlasciwie pomiedzy nimi), wiec sprawczyni musiala dysponowac pewna sila, zeby tam wejsc. Pare dni wczesniej przynioslam do mieszkania kilka gatunkow orchidei (jeden pochodzi z Indii), przeszukalam wszystkie kwiaty bez skutku. Zgniotlam jedno jajeczko, bylo dosyc twarde, a w srodku byl zoltawy plyn. Stol jest drewniany, wiec szukalam jeszcze wsrod szkodnikow drewna, rowniez bez rezultatu. Juz nie siedze z podwinietymi nogami na kanapie, ale w dalszym ciagu jest to chyba najwieksza zagadka kryminalna mojego zycia

. Jezeli ktos bedzie mogl zidentyfikowac czekoladowe jajeczka, bardzo prosze o pomoc.
dla porownania wielkosci, jajeczka leza na listku papieru toaletowego:
widac, jak po zgnieceniu pekla skorupka