Nasz wyjazd zaplanowany z myślą o A. cordigera, a Marka po jakieś tam zwójki

. Na stanowisko dotarliśmy około 10,30 i od razu upał był dość duży. Zaraz po wejściu mignęła nam jedna, potem druga A. cordigera, ale szans na bliższe spotkanie żadnych. Darkowi W. udało się w końcu zapakować do zatruwaczki jedną, a potem drugą i nagle skończyły się loty tego motyla. Potem trzy godziny dreptania w miejscu i nic. Docieram do Darka który mi mówi, że właśnie przed chwilą okaz A. cordigera usiadł obok niego na pniu brzozy i złowił go od razu w zatruwaczkę. Przypominamy sobie, że Robert Gawroński wrzucał kiedyś zdjęcia tego motyla na forum, gdzie dwa okazy siedziały na jakimś pniu. Coś tam świta w głowie, że trzeba to sprawdzić dla uspokojenia własnej ciekawości. Z niedowierzaniem podchodzę do nabliższej brzozy a tam...... A tam siedzi sobie A. cordigera na ciemnej korowinie tak, że widać ją było tylko z boku, bo patrząc na nią na wprost na pewno by się jej nie wypatrzyło. Zaczeliśmy sprawdzać brzozy takim nieznanym przyrządem entomologicznym - nogą

. Kopnięta następna brzoza wysypała z korony chyba ze 4 okazy naraz i wszystkie poooooszły w świat

Kolejna miała ze dwa okazy ale jeden nie zdążył zwiać. Poćwiczyliśmy jeszcze trochę przed Euro2012, wróciliśmy do tej brzozy w której były 4 okazy i miała jeszcze dwa na sobie uparte jakieś bydlaki

Później dotarł do nas Marek któremu za grube pieniądze sprzedaliśmy nasz patent, ale widocznie go nie zrozumiał, bo złowił okaz na sośnie

. Morał z tego chyba taki, że duży upał spowodował to, że motyle pochowały sie w cień, a latały przed południem. Zupełnie inne obserwacje tego gatunku mam z torfowisk gdzie motyl robił się coraz bardziej aktywny po godzinie 12-stej. Potraktujcie to jako bajkę na dobranoc, ale to wszystko prawda
