Zima w pełni, nie ma co wychodzić z aparatem na dwór, pozostaje fotografowanie w domu. Dzisiaj taka oto scenka rodzajowa - dwa samce jakichś równonogów wyjaśniające sobie nawzajem kto jest lepszy. Miejsce akcji - moja osobista rafa koralowa. Obserwując pojedynek nasunęła mi się taka złota myśl, że w przyrodzie wszelkie schematy są powtarzane w różnej skali. Te równonogi mają po kilka milimetrów długości, są silnie terytorialne i prowadzą walki o samice do złudzenia przypominające walki jakichś kozłów czy innych słoni. Można godzinami patrzeć jakie mają strategie, jak starają się zepchnąć albo zastraszyć przeciwnika. Do tego dysponują całkiem pokaźnymi szczypcami, których chyba jedynym przeznaczeniem są te pojedynki. Wątpię, żeby dało się oznaczyć naszych dzisiejszych bohaterów, ale zawsze chętnie przyjmę wszelkie sugestie.
A tak w ogóle to gorąco polecam domową rafę

Jest co obserwować, a do tego wszystko w kosmicznych kolorach. No i zwierzaki, o których na co dzień nam się nie śniło. Dzisiaj oprócz licznych pojedynków widziałem jak ukwiał zakrztusił się wieloszczetem, inny wieloszczet gonił płazieńca o nieziemskim wyglądzie, gorgonia wesoło machała czułkami, a zoanthus podzielił się na dwa mniejsze. Fajne uczucie, posiadać własne rozgwiazdy i wężowidła

Tylko jedna wada - owadów nie ma tam co szukać.