Ciekawostką jest tu jeden fakt - motyl został przez kolegę znaleziony w tym roku w Bieszczadach


I tak też to kolega zaetykietował, na etykiecie trzeba pisać fakty zgodne z prawdą i nie można tu nic tworzyć i fantazjować...plasticonoband pisze:Etykietować zawsze powinno się zgodnie z prawdą, w tym przypadku ze wszystkimi dodatkowymi, znanymi okolicznościami, w których zebrano okaz (jakkolwiek dziwacznie by to nie wyglądało). To jest udokumentowane zawleczenie, które z odpowiednim komentarzem może mieć wartość naukową. Informacja ta jest interesująca jako przykład rozprzestrzeniania się owadów przy okazji tranzytu międzynarodowego. Podobnie zawlekane są Chrysodeixis chalcites, Spodoptera exigua czy Cacyreus marshalli, tyle że wraz z roślinami żywicielskimi. Równie dobrze ktoś mógł zaświecić w tej okolicy, jak pisze Darek, i motyl przyleciałby do ekranu. Wówczas rekord wcale nie miałby innej (większej) wartości dla krajowej faunistyki.
Zatem nawet taki przypadek zostanie uznany za nowy gatunek dla kraju??A więc czekam na publikację o nowym gatunku.
A skąd wiemy gdzie klient wsiadł? Czy tir jechał w "trasę", czy wracał do domu?Witas pisze:Wartość tego znaleziska w mojej opinii polega właśnie na tym, że znamy sposób w jaki dostał się na obszar Polski.
Na pewno nie "wsiadł" w RzeszowieWitas pisze:A skąd wiemy gdzie klient wsiadł? Czy tir jechał w "trasę", czy wracał do domu?
Co z tego, że uważamy go za migranta? Czy ma stałą populację w Polsce?plasticonoband pisze:Akurat Eublemma parva znana jest z migracji.
Co z moim jedynym z Polski egzemplarzem Epicallima bruandella z Tomaszowa Mazowieckiego? Została wciągnięta na czeklist, a wyskoczyła jak Filip z konopi.plasticonoband pisze:W mojej opinii, nawet gdyby odłowiono ten konkretny okaz trociniarki w tzw. terenie, klasycznymi metodami (teoretycznie mogło tak się stać), nie uprawniałoby to autora do włączenia takiego niespodziewanego gatunku na krajową listę, ot tak po prostu.
Toż, jeżeli uzna że to nie zawleczenie, bo tir jechał z głębi kraju, to mogą mu niektóre autorytety obebrać chęć do dalszego łapania i chwalenia się takimi wynalazkamiWitas pisze: Napisałem tylko, że autor musi rozważyć wszystkie okoliczności i dopiero w takim kontekście powinien uznać czy to zalot na jakiś obszar
Dorzucę jeszcze Rhyparioides metelkanaMarek Hołowiński pisze:też na początku wyglądało dosyć nieprawdopodobnie
to tylko te co pamiętam. Jakby pogrzebał w literaturze, pewnie znalazły by się podobne przykłady i w innych rodzinachWitas pisze:Dorzucę jeszcze Rhyparioides metelkanaMarek Hołowiński pisze:też na początku wyglądało dosyć nieprawdopodobnie
E.adulatrix - literatura - E.und H.Urbahn, 1939 :"Stettiner Entomologische Zeitung,Die Schmetterlinge Pomeren.", str.445.Treść - w okolicy Szczecina w 1917 roku znaleziono 3 gąsienice, motyl nie jest gatunkiem rodzimym, moim zdaniem nie powinien być zaliczony do lepidopterofauny Polski.Marek Hołowiński pisze:Chrysodeixis chalcites - zostały zawleczone jaja z sadzonkami pomidorów z Holandii. W kilku szklarniach wylęgło się około 200 motyli.
Eutelia adulatrix - jedyny okaz podawany z portu w Szczecinie, czy Świnoujściu (z przed kilkudziesięciu lat), niestety nie mam tej publikacji.
Pewnie takich przypadków jest więcej.
Gatunki te były publikowane jako nowe dla kraju
No to ciekawe... Jeżeli zabrał się na Ukrainie, to długo trzymał się tira! Adam, a gdzie był ten parking, bo może coś przeoczyłem, ale mamy tylko ogólnie BieszczadyAdam Larysz pisze:ukraiński tir jechał z Ukrainy do Węgier, a z Węgier jechał do Polski
Promowane strony:
Dachy. Pokrycia dachowe |
Folia do oczek wodnych |
Opony Bełchatów Wulkanizacja |