może faktycznie należy zrównać prawa zwierząt z prawami ludzi, aby wydać się w dzisiejszych czasach normalnym???
Wie pan doskonale że to nierealne . Nie tylko dlatego, że grozilłoby to wręcz upadkiem cywilizacji w obecnym ksztalcie. Nawet gdyby taka wspaniałomyslność nie pociagala za sobą katastrofalnych skutków, to i tak znalazloby sie wystarczajaco wielu oponentów, ktorzy uznaliby taki zabieg za amoralny i uwlaczający czlowieczeństwu. (Stać nas ewentualnie na male odstępstwa, żeby wspomnieć o projekcie nadainai naszym najbliższym krewniakom niektorych praw zarezerwowanych dotąd dla czlowieka - i tak zabojca szympansa odpowiadalby za morderstwo) I to właśnie z powodu antropocentryzmu, dzielnie pielęgnowanemu przez szeroko rozumianą tradycję . Nie bez znaczenia są tu rowniez uwarunkowania genetyczne; te jednak potrafimy przezwyciężać siłą umyslu.
Dla "natury" (poza człowiekiem) wymarcie jednego, czy też setek gatunków jest tak samo obojętne, jak to, że życie w ogóle powstało!
Bardziej radykalna wersja tzw. hipotezy Gai Lovelocka pozostawia dla tej kwestii niedomkniętą furtkę. Na wszelki wypadek zaznaczę, ze zgadzam się z panem.
I tego dotyczyła druga część mojej wypowiedzi - to dla ludzi problemem jest ocena filozoficzna zjawiska życia, jego różnorodności, celowości tak samo jak zjawiska śmierci, celowości cierpienia ect. Nikt inny się tym nie zajmuje, nie roztrząsa, nie wartościuje - stąd moja sugestia, aby człowiek uporał się wpierw z tymi odwiecznymi pytaniami, a więc z samym sobą, a to bezpośrednio przełoży się na jego stosunek do otaczających nas istot żywych i materii nieożywionej..
Madre slowa. Jednak antropocentryzm, o którym mówi Singer, a za nim i ja, polega nie tyle na samym przyjęciu ludzkiej perspektywy, co jest przecież nieuniknione, co na odrzuceniu swoistej doktryny nakazującej traktować interes czlowieka jako bezwzględny priorytet. I zwloka jest nie tylko zbędna, ale i niepożądana.
Potwierdzam też poniższe przypuszczenie Almandyn:
Nie sądzę, żeby osoby tylko fotografujące zwierzęta, a nie uśmiercające je, takie jak ja, nie ceniły Waszego wysiłku i wkładu dla Nauki. Nie zamieszczalibyśmy tu swoich wypocin do identyfikacji, gdybyśmy Was nie doceniali

.
Przyznam nawet, że pewna pani jest nieomal że moim idolem.
I choć czasem przemknie mi przez myśl, że rutyna rodzić może rodzaj zawodowej znieczulicy, odpędzam ja jako absurdalną. Jestem prawie pewien, że jest akurat odwrotnie - pasja pogłębia szacunek.
Do calkowitej harmonii między sekcją lapaczy, a pstrykaczy i tak jednak nie dojdzie.
Dispar:
Bezmyślne fotografowanie przyrody też nic nie daje. Masz kolego tiktaalik zdjęcia oznaczonych i nieoznaczonych owadów - po Ci one?
Przyświeca mi cel edukacyjny, jak i czysta przyjemnosć, jak to ma miejsce u Anety.
Co rozumiesz pod pojęciem bezmyslnego fotografowania? I czy uważasz, że może ono być szkodliwe? (Pomijam tu tak oczywistą sprawę, jak dewastacja stanowisk, ktorej staram się unikać).
Co Cię upoważnia do segregowania kolekcjonerów na takich a takich? Ty masz swoją filozofię przyrody a ja mam swoją i zostańmy przy tym bez oceniania kto jest ważniejszy.
Motywy. Jeśli kolekcja służyć ma jedynie zaspokojeniu próżnosci, jestem przeciwny.
Aneta:
Przy tak wysoko uorganizowanej psychice jaką mogą się poszczycić człekokształtne, przypisanie takowe nie jest całkiem od rzeczy.
Zgadzam się. To wyklucza gwałt. Dla bonobo seks to niemal narzędzie komunikacji. Normalka. Nie miewają na ogół oporow przed przyjęciem propozycji. A skoro są zorganizowane , to można z dużym prawdopodobieństwem odczytać, kiedy są za a kiedy przeciw. Co ważne, bariera gatunkowa jest tu nieszczelna, o czym świadczą relacje opiekunow o probach ich uwiedzenia.
Jeszcze pozostajac w tym offtopie, mnie pomysł stosunków międzygatunkowych osobiście napawa ogromną niechęcią, acz nie jest to może wynik nieuświadomionej odrazy do łamania jakichś tam naturalnych praw, co wynikający z nierównowagi między takimi, hmm, "partnerami". Zwierzę ze swej natury jest w takim, hmm, "związku" na podrzędnej pozycji z racji swych ograniczonych możliwości intelektualno-kognitywnych. To, z zachowaniem wszelkich proporcji, tak jak z pedofilią - nawet jeśli małoletni jest nad wiek rozwinięty i chętny, nie wolno, nie należy, nie można; i to wcale nie ze względu na odpowiednie zapisy w kodeksie karnym.
No racja. Ciekaw jestem, co na to Singer, ktory przecież, jesli polegać na slowach Piotra, nie wprowadził tu kwantyfikatora. "twierdzi, że kontakty seksualne ludzi ze zwierzętami nie muszą być dla nich krzywdzące, a czasami mogą być wręcz obustronnie satysfakcjonujące.".