Ja właśnie zakończyłem zimowanie części Dahlic (triquetrella?), Narycii (duplicella?) i laichartingelli. Zobaczymy, jakie będą wyniki. A koszówki można zebrać i rzucić na balkon, lub za okno w moim przypadku. Radzić sobie można na różnorakie sposoby
Xawery, teraz to życzę powodzenia w szukaniu koszówek.
A co masz na myśli mówiąc że zakończyłeś zimowanie koszówek - rozmrażasz ? Narycia duplicella zbierana nawet w marcu jako chodzące po betonowych słupach gąsienice bez żarcia umierają - tego gatunku nie weźmiesz głodem, przynajmniej mnie się to nie udało i kończyło się śmiercią lub zwrotem okazów do lasu.
U mnie D.lichenella nawet dobrze nie zasnęła i jak tylko się ociepla to wysuwają głowy z koszyczków.
Rozmrażam- po kilkunastostopniowych mrozach przeniosłem je do lodówki. Moje triquetrelle jakoś nie łażą. O duplicelli pomyślałem biorąc nieco porostów do domu. Jakby zechciały łazić, to im podam- zobaczymy czy zaakceptują. Hodowla koszówek to dla mnie nowość- każda obserwacja jest cenna. A co do szukania- Dahlici i Narycie siedzą wciąż na pniakach, można namierzać
Narycia żeruje na zielonych glonach na drzewach (nie wiem jak się one nazywają). Ale glony czy porosty mają to do siebie że nie chcą rosnąć w niewłaściwym mikroklimacie i tu jest trochę utrudnienie.
(Cholera, zawsze się musi zrobić jakiś offtop - proszę moderatora o wydzielenie tematu z tematu i umieszczenie w dziale koszówkowym)
A czemu przesadziłem? Mówiąc porosty miałem na myśli właśnie ten zielony nalot- w istocie prędzej to będą glony. Jeśli nie będą chciały tego jeść, to oczywiście wypuszczę je na wolność. Laichartingellę karmiłem w lecie rozmoczonym mchem- jadła bez problemu- może i duplicella zaakceptuje hodowlane jedzenie?