stalam nad stawkiem, rozgladajac sie za wazkami, gdy na pniu brzozy tuz obok mnie wyladowala osa, trzymajaca martwa wazke, pozbawiona juz odwloka i jednej pary skrzydel. nastepnie zaczela ja w blyskawicznym tempie obrabiac, odcinajac kolejno skrzydlo, glowe... na koncu odleciala, trzymajac sam tulow palatki. cala akcja nie trwala dluzej niz 45 sekund.
pewnie dla wiekszosci forumowiczow takie zjawisko nie jest niczym nowym, ale ja widzialam to pierwszy raz, i przyznam ze mnie ruszylo

