Marek Wanat pisze:Ciekawi mnie Pawle co masz do powiedzenia na temat zabijania larw wrzątkiem. Czy to faktycznie jedyny sposób by uniknąć późniejszego zagniwania i czernienia większych larw? Pytam, bo to strasznie upierdliwe w warunkach terenowych.
To jest trochę loteria. Czasami ugotowanie potrafi wręcz zniszczyć cenny materiał. Tak miałem niedawno z larwą
Conopalpus, jedną ugotowałem i zrobiła się z niej frytka w kondomie, naskórek się odwarstwił od zawartości... Na szczęście nauczony wcześniejszym doświadczeniem drugą larwę uśpiłem octanem, obfotografowałem i wsadziłem na kilka dni do formaliny. Po przełożeniu do etanolu wygląda bardzo dobrze. Podobnie się czasem dzieje z larwami kózek czy bogatków, więc jak bardzo mi zależy na materiale do zdjęć usypiam larwy octanem, potem formalina lub płyn Pampela przez kilka dni i dopiero wtedy alkohol. Nigdy nie miałem podobnych problemów przy gotowaniu larw Scarabaeoidea, ryjkowców, stonek i tym podobnych, mięsistych, pędrakowatych robali, zwykle to jest dla nich najlepsza metoda wstępnej konserwacji. Sprężyki i czarnuchy też potrafią się we wrzątku powyginać lub nawet miejscami pozapadać, więc zwykle też je usypiam octanem i utrwalam w płynie Pampela lub wprost w formalinie, zanim przeniosę do etanolu. W terenie też można larwy zatruć octanem, ale trzeba to robić w czystych probówkach, indywidualnie, larwa powinna być w kawałkach porwanej bibuły, w którą będą mogły wsiąkać ewentualne wydzieliny i octanu musi być bardzo mało, tak, żeby larwa nie miała z nim bezpośredniego kontaktu (tzn. z płynnym octanem). Po godzinie-dwóch można uśpione larwy przepłukać w wodzie, odsączyć z grubsza i przenieść do płynu Pampela. Dużym larwom na drugi dzień trzeba zmienić płyn na nowy, a czasem warto to powtórzyć dnia kolejnego. W płynie Pampela larwy mogą być dość długo, ale po jakimś tygodniu można je przenieść do etanolu (70%, nie 96%). W takim układzie jednak duże pędraki szybciej jest zagotować. Poczwarki jeśli są krótko po przeobrażeniu prawie na pewno w etanolu lub w czasie gotowania rozłożą pokrywy i skrzydła (dając typowy obrazek źle zakonserwowanej poczwarki, jaki można zobaczyć w wielu kluczach Burakowskiego). Poczwarki starsze, już na etapie ciemnych oczu, mogą zachować naturalne kształty, ale tak naprawdę trudno to przewidzieć. Wstępna konserwacja poczwarek w formalinie znacznie zwiększa procent okazów o naturalnym kształcie.
Przechowywanie larw w małych probówkach, takich jak pokazane przez Miłosza krioeppendorffki ma ten mankament, że jeśli odparuje trochę etanolu, jest go tam na tyle mało, że larwa dość szybko przestaje być całkowicie zanurzona. Przechowywanie w dużych naczyniach zalanych alkoholem ułatwia dbanie o zbiór, bo nie trzeba przeglądać setek fiolek indywidualnie i dolewać do nich etanolu, wystarczy czasem uzupełnić alkohol w takim słoiku. Niestety, bardzo trudno jest znaleźć szczelne naczynia. Opis musi być w środku probówki razem z larwą, wyłącznie ołówek albo laser na papierze lub czarny tusz na papierze lub kalce kreślarskiej. Kalka jest o tyle dobra, że w alkoholu staje się przezroczysta i nie zasłania larwy, łatwiej przeglądać zawartość naczyń. Tylko skrobanie tuszem na kalce za każdym razem jest trochę upierdliwe i w praktyce lepszy jest ołówek. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że jeśli naczynie jest małe, larw dużo i większa część alkoholu odparuje, to taki zagęszczony ekstrakt z larw może zrobić się brązowy i ołówek na etykietach przestanie być czytelny.
Paweł