Pozdrawiam, Marcin

Dodaj do tego, ze kazdy z tych zestawow jest na krotkiej szpilce (dlugosci mniej wiecej typowej krawieckiej), dodatkowo te typy sa na kartonikach pobazgranych numerami, najwiekszy z nich ma 1 mm (najmniejszy 0,7 mm), trzeba z nich wydlubac fiuty, zeby do czegos sie te okazy przydaly, a calosc jest z Nat. Hist. Mus. w Londynie... Mialem gdzies zdjecia lepszych zestawow, ale pod reka tylko tyle, bo akurat dlubie w tym materiale. A klimat to jest wtedy, kiedy po rozwilzeniu taki holotyp Reittera rozpada sie na kawalki, robi sie wtedy bardzo cieploPrzemek pisze:sliczniaste te etykiety....
maja swoj klimat ...
Jesli osobno jest glowa, przedplecze i reszta w calosci to bez problemu da sie zlozyc. Trzeba o tym myslec przed rozwilzaniem i robic to tak, zeby niczego nie zgubic; kazdy okaz osobno. Najgorzej, jak odpadaja pokrywy, ale i wtedy jesli uda sie zahaczyc bazalny platek pokrywy pod tylna krawedzia przedplecza to tez jest dobrze. Przy tak malych okazach pokrywy "montuje" w stanie mokrym i jak sie uda delikatnie sciagam nadmiar wody bibula i kleje na kartonik. Jesli to konieczne wierzcholki pokryw dostaja mikroskopijna krople winakolu, ktora jest wciagana kapilarnie pod pokrywy i to wystarcza, kleju nie widac. Co wiecej, pokrywa podklejona w ten sposob potrafi sie zaskakujaco dobrze trzymac, niedawno musialem rozwilzyc taki okaz i krotka kapiel w zimnej wodzie polaczona z oderwaniem okazu szpilka od kartonika nie naruszyla pokrywy, a nawet caly okaz wytrzymal pozniejsze odwodnienie w izopropanolu, przeniesienie do ksylenu, zatopienie w calosci w balsamie, po kilku dniach rozpuszczenie calego balsamu, ponowne przeprowadzenie przez izopropanol z dodatkowym kapaniem w absolutnym etanolu, na koniec w wodzie i z powrotem na kartonik. Sam bylem zaskoczony, bo okaz 0.65 mm dlugosci, a pokrywe podklejalem pare tygodni wczesniej. Rozwilzenie w duzo cieplejszej wodzie uwolni taka pokrywe bez problemu. Oczywiscie jak w czasie skladania takich "fragmenta faunistica" czuje, ze sie nie da, to kleje kawalki jeden obok drugiego, nic na sile. Tak naprawde schody sie zaczynaja, kiedy takie maluchy sa przyklejone jakimis wikolowymi wynalazkami i zadne moczenie nie usuwa kleju, ale to glownie (niestety) Japonczycy uzywaja takiego gowna (i znow niestety) praktycznie wszyscy. Ale prawdziwy hardcore jest wtedy, kiedy szpilka zrobi "brzdek" i wystrzeli preparat w kosmosPrzemek pisze: a co wtedy ??
Kleisz transparentnym spoiwem???
Wbrew pozorom typy jakichs owadow nie sa czyms bardzo wartosciowym. To nie sa dinozaury, wysylki nie ubezpiecza sie na tysiace dolarow i udostepnianie takiego materialu droga pocztowa samo w sobie jest forma akceptacji ewentualnych strat. Muzea traca typy caly czas z wielu powodow, niekoniecznie zwiazanych z wypadkami przy preparacji. Max Barclay z Londynu jako glowna przyczyne utraty typow podaje smierc pozyczajacego; czesto tak jest, ze material byl w domu i rodzina szybko pozbyla sie calego zbioru nie wiedzac nawet, ze niektore okazy sa z jakichs muzeow. W zeszlym roku w Pradze Max opowiadal, jak pewien entomolog z RPA pozyczyl sporo okazow i po prostu zostal zastrzelony, zanim je odeslal. W gre wchodzil na tyle duzy material, ze czlowiek z muzeum polecial na miejsce szukac kolekcji, a okazalo sie, ze rodzina sprzedala cala posiadlosc i rozplynela sie w powietrzu. Tego typu przypadkow jest calkiem sporo. Zniszczenie czy zgubienie jakiegokolwiek pozyczonego okazu to przykra sprawa, ale nie tragedia. Sa zwykle jakies rozsadne formy rekompensaty za pomoca innych materialow. Oczywiscie holotypow to nie wskrzesi i jakies akcje taksonomiczne trzeba podjac (wyznaczyc neotyp), ale tez praca z okazami niesie ryzyko zniszczenia. Na szczescie ja jeszcze tego nie doswiadczylem, ale wypadki w tym zakresie to pewnie tylko kwestia czasu i liczby okazow, jakie przechodza czlowiekowi przez rece. Sam bardziej sie boje wpadki poczty niz swojej wlasnej nieuwagi, kazde odeslanie typow to jednak szczegolnego rodzaju loteria...Curculio pisze:Mnie się ciepło robi jak to czytam na myśl ze kiedyś mnie jakiś typ poleciał by w kosmos. Ciekawe co w momencie kiedy taki okaz zaginie bezpowrotnie? Pewnie jak jest jakaś seria to się lektotyp wybiera ale jak to był jedyny okaz? to wtedy co, nomina nuda i kryminał czy jak
Z tym golym okiem to nie zawsze jest tak zle. Tu zreszta tez jest swojego rodzaju ciekawostka. Otoz stosujac maksymalnie "amatorska" i wyjatkowo zmudna metode recznego wybierania owadow z przesiewek (worek prochna wysypany do kuwety, dobra lampa, krzeselko, peseta + ekshaustor i kilka dupogodzin pracy) mozna sie nauczyc oznaczac niektore maluchy po sposobie, w jaki sie one poruszaja. Nie widzac praktycznie zadnych sensownych cech u scydmaenidow majacych ponizej 2 mm, wiele polskich gatunkow jestem w stanie w ten sposob oznaczyc jeszcze na etapie wyciagania ich z przesiewki. Zreszta samo obserowanie takich stworow sprawia wiele przyjemnosci. "Profesjonalne" przerabianie ton sciolki za pomoca automatycznych foto- czy higroeklektorow daje wprawdzie wielkie ilosci materialu, ale chrzaszcze oglada sie tylko w stanie alkoholowej konserwy, co prowadzi do bardzo zabawnych sytuacji. Byl sobie kiedys bardzo slawny amerykanski specjalista od Ptiliidae, nazwiskiem Dybas, masa bardzo dobrych publikacji, niesamowita wiedza, w tej chwili jesli chodzi o ptiliidy nearktyczne to tylko jeden jedyny Gene Hall go przeskoczyl, ale jest nieporownanie mniej produktywny. I tenze Dybas w jednej ze swoich prac snuje zaskakujace rozwazania na temat tego czy skrzydla ptiliidow (o mocno zredukowanej powierzchni bloniastej, co rekompensuje bardzo dlugie i geste oszczecenie krawedzi) sa wystarczajaco dobre do latania. Caly wielki akapit jest poswiecony alternatywie w postaci biernego funkcjonowanie tych dziwnych skrzydel przy przenoszeniu sie z podmuchami wiatru. Facet mial w reku zapewne setki tysiecy okazow, a nigdy w zyciu nie widzial tych chrzaszczy na zywo! Gdyby choc raz recznie przegladal przesiewke, to by wiedzial, ze Ptiliidae sa praktycznie pierwszymi owadami aktywnie odlatujacymi z powierzchni substratu i trzeba sie niezle spieszyc, zeby je lapac, bo inaczej wszystkie sobie odfruna...wojtas pisze:Zyczę przyjemnej pracy przy czymś czego nie widać gołym okiem .
A nie chcesz wiedziec, jak przesiewac asfalt?Curculio pisze:mam pytanie jak pozyskiwać i co przesiewać gdy masz grubą warstwę zbitej darni?
Promowane strony:
Dachy. Pokrycia dachowe |
Folia do oczek wodnych |
Opony Bełchatów Wulkanizacja |