Aż się boję coś pisać, bo kto wie co jeszcze wyciągniesz w ... "odpowiedzi"
Zwróć tylko uwagę na metodę działania w przypadku Enicopusa i Hoplii.
Złapaliśmy jakiegoś chrząszcza i smuci nas, że nie jest nazwany i nie ma ładnej etykietki z naszym nazwiskiem za "det." Robimy wiec mały research, wrzucamy na forum które lubimy lub na inne któremu ufamy i ... już wiemy wszytko, etykietka już się drukuje

I nagle dostajemy e-maila od osoby będącej dla nas autorytetem i ... etykietka w kosz, wracamy do punktu wyjścia. No może krok dalej, bo już poznaliśmy rodzinę i nawet rodzaj...

Ale czy na pewno? A może po rewizji okaże się, że to nie ten rodzaj, nie ta rodzina ...
Ponieważ jednak obracamy się w sferze "oznaczania" do gatunku, to jak najbardziej uzasadniona jest chęć przypisania danego okazu do jednego z istniejących uznanych gatunków. Na podstawie przeprowadzonego (w miarę rzetelnie) rozeznania doszło do oceny, że tenże Enicopus to jeden z dwóch: pilosus lub hirtus, a krok dalej, że spośród opisanych i uznawanych gatunków, do wyboru (bo oznaczamy) jest tylko E.pilosus. Na ten moment nie widzimy po cechach, że jakoś wyraźnie odbiega on cechami od innych "pilosusów". Czemu więc rezygnujesz z oznaczenia go jako "E.pilosus"???
I wracając do Hoplii, czym będzie się różniło oznaczenie tego okazu od okazu Enicopusa? Podepniesz jej etykietkę gatunkową? Oczywiście można oznaczać źle, popełniać błędy przy oznaczaniu. Ale mam nadzieję, że rozumiesz, że nie o to pytam.
I na koniec pytanie: Kto i kiedy może oznaczać do gatunku?
PS zapomniałbym:
