Przemek Zięba pisze:Z ciekawości - jutro będe w lesie- zerknę czy i na Lubelszczyźnie nie ma zbiorówki C.inquisitir

Z powodu choróbska rodzinnego utknąłem na łikend w Katowicach, tak więc zanim Przemku opowiesz o lubelszczyźnianych tęcznikach, pozwól, że będę kontynuował wątek śląski.
Ogólnie zgraja sobie radzi, nic nie wskazuje na koniec rójki. Pary kopulują, samce się znowu tłuką, czasem gromadnie. Maksymalna grupa wojaków złożona była z czterech osobników płci męskiej i jednej pani. Jak doszło do takiej konglomeracji? Otóż na kopulującą parę najechał pan nr2 i dosiadł pana nr1. Ten zeskoczył z pani i doszło do zadymy z dwójką, do której dołączył się przechodzący nieopodal pan nr3. W tym samym czasie na samicę natarł pan nr4. Pani nie chciała jednak z nim rozmawiać. Brutal przewrócił ją więc na plecy i rozpoczął odgryzanie jednej z kończyn. Nie wiem jak by się to skończyło, gdyby do akcji nie wkroczył trójpak panów (pan1-pan3), który przeturlał się tam i z powrotem po pani i panu nr4. Integralność cielesna pani została zachowana.
Akcja choć przewlekle opisana, trwała kilka sekund. Jeśli chodzi o zachowania agresywne samców względem samic, wydaje mi się, że są one elementem zachowań godowych. Widziałem takie akcje wielokrotnie. Czasem panowie próbują łapać powyżej przedplecza, u podstawy głowy, bo tylko na tyle pozwala im rozstaw szczęk. Choć nie jest to ten sam element anatomii, czy nie jest to analogia do zachowań godowych trzyszczy?
Nie obserwowałem różnic w częstości pokiereszowań pomiędzy płciami. Wręcz przeciwnie, to panie częściej spotykam zupełnie kompletne. Te męsko-damskie zabawy muszą więc być stosunkowo niewinne.
Poniżej kilka zdjęć z tego wypadu, w tym obraz biotopu...