W zasadzie nie wiem w którym dziale forum założyć ten wątek???

Bo tak miedzy Bogiem a prawdą, nie była to właściwie "kózkofilna" wyprawa, ani nawet ekspedycja entomologiczna, tylko zwykłe wakacje na Rodos. (O ile pasjonat entomologii jest w stanie uczestniczyć w klasycznych zwykłych wakacjach w owadziarsko ciekawym terenie

Ponieważ jednak jestem zaprzysięgłym kózkolubem, i tym chrząszczom poświęciłem najwięcej czasu w przerwach między opalaniem się, pluskaniem w morzu i piciem drinków nad basenem, to właśnie w tym dziale opiszę swe greckie przygody.
Rzecz cała miała miejsce między 5 a 18 maja 2012 roku. Na Rodos pojechaliśmy we dwójkę: ja oraz moja życiowa partnerka Iza, zwana potocznie Zgrzytnicą. Początkowe założenia co do składu załogi były szersze, ale ostatecznie skończyło się na naszej dwójce. A ponieważ była to atrakcja w stylu al-inkluziw-full-wypasing, to "robale" były na drugim planie, choć przecież zaznajamianie się z miejscową entomofauną było żelaznym punktem programu!
A było się z czym zaznajamiać, choć na pierwszy rzut oka Rodos cechuje ubóstwo gatunkowe. Może to i prawda, ale za to jakie ciekawostki można tam trafić!
W sumie objechaliśmy całą wyspę. Byliśmy w jej "stolicy" - Rodos, w Kastellos, Lindos, Prassonissi, Kalopetras (czyli w sławetnej Dolinie Motyli), w Epta Piges i 100 innych miejscach. Mniej więcej połowę czasu zajęło nam leniuchowanie w Kolymbii, gdzie stacjonowaliśmy. I w zasadzie w okolicach tego miasteczka, powiedzmy w promieniu 10 km, najintensywniej oddawałem się entomologii.
Czego dokonałem?
O tym w następnych odcinkach relacji.
Będzie coś dla motylarzy, chrząszczarzy, muszarzy i ważkarzy.

A parę słów o Cerambycidae Rodos (odnotowałem ich 17 gatunków) zostawię sobie i Wam na deser, czyli na końcówkę niniejszej opowieści.
