Dawno nie gościłem, ale o chrząszczach nie zapomniałem.
Taka dwukolorowa bestyja trafiła mi się w hodowli, a dalej nie znam gatunku.
Chrząszcze przybyły do mnie z Norwegii, z innej hodowli, a to oznacza, że mogą być zewsząd, co wcale nie ułatwia mi oznaczenia w tej rodzinie. Jeśli zdjęcia nie będą wystarczające, pogrzebię, i może uda się znaleźć nienaruszonego trupka na dnie hodowli, lub też larwę.
Takowy przynajmniej nie będzie się ruszał.

Pozdrawiam,
Robert.