JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Ciekawostki, różności, inne sprawy.
Awatar użytkownika
Rafał SZCZECIN
Posty: 1664
Rejestracja: sobota, 31 stycznia 2009, 21:34
Specjalność: Ogólnie, poznawczo, żukowate, kózkowate
profil zainteresowan: karate oraz gitara klasyczna
Lokalizacja: Szczecin
Podziękowano: 2 times

JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Post autor: Rafał SZCZECIN »

Może ten wątek będzie dobry na jesienne wieczory:)

Ja przygodę z owadami zacząłem gdzieś w siódmej klasie podstawówki. Przyrodę lubiłem zawsze ale nie jakoś przesadnie. Na półce taty była pewna książka o zwierzętach w Polsce - taki rysunkowy atlas przekrojowy o wszystkim, od pierwotniaków po duże ssaki. A na początku w części opisowej - było parę zdań o preparowaniu motyli, coś o suszeniu chrząszczy i układaniu odnóży, szpilkach, naklejaniu itp.

Pamiętam, jak w Trzebieży ( 30 km na północny zachód od Szczecina ) tam gdzie kiedyś mieszkałem, wujek zachęcił mnie do złapania i zapreparowania jakiegoś chrząszcza, mówił że to łatwe a w ogródku na pewno znajdę sporo okazów.
Poszedłem na ogród, podniosłem deskę przerzuconą nad wąskim rowem i złapałem jakiegoś czarnego chrząszcza ( Pterostichus sp. ). Za chwilę trafił do słoika z ligniną nasączoną 40% formaldehydem...
Taki był start.
Okazało się, że w ogródku jest sporo ciekawych rzeczy, a z każdym dniem rosła ciekawość i chęć złapania czegoś innego. Książka okazała się być niezwykle pomocna, gdyż pozwalała poznać ogólnie entomofaunę.

Pasjonujące wyprawy w teren zawsze kończyły się pełnym słoikiem różnych owadów - nie tylko chrząszcze. Także wszelkie kolorowe pluskwiaki, prostoskrzydłe, potem przyszła pora na łapanie błonkówek, muchówek, motyli.

Po kilku latach pasję skierowałem na chrząszcze, po konsultacji z dr Marią Wollender ze szczecińskiej wtedy Akademii Rolniczej, Przemiła Pani Maria uświadomiła mi, jak trudno będzie kolekcjonować wszystko co się rusza i że wskazane jest zawężenie połowów do wybranej grupy, nawet nie wszystkich chrząszczy tylko do wybranych rodzin.

I tak to trwa mniej więcej od ponad już 25 lat :)

A u Was - jak to było?
Awatar użytkownika
Rafał SZCZECIN
Posty: 1664
Rejestracja: sobota, 31 stycznia 2009, 21:34
Specjalność: Ogólnie, poznawczo, żukowate, kózkowate
profil zainteresowan: karate oraz gitara klasyczna
Lokalizacja: Szczecin
Podziękowano: 2 times

Re: JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Post autor: Rafał SZCZECIN »

Dodam, że owady na początku przyklejałem bezpośrednio na szkło, do wykonanych z ojcem małych gablotek - takich powiedzmy 20 x 12 x 3cm. Sami je wyrabialiśmy, kleiliśmy i bardzo szybko moje biurko zapełniło się szkłem.
Wiadomo - nie było to profesjonalne, tych okazów potem nie udawało mi się zwykle przenieść bez uszkodzeń do później zakupowanych gablot entomologicznych drewnianych.
Ale - radość poznawania była bardzo mocna :lol:
Grzesiek
Posty: 76
Rejestracja: poniedziałek, 11 lipca 2011, 20:23
UTM: CA61
Lokalizacja: Beskid Śląski

Re: JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Post autor: Grzesiek »

U mnie zaczęło się od grzybów. W pewnym momencie zainteresowały mnie grzyby pasożytujące na owadach i siłą rzeczy chciałem się nauczyć oznaczać ich żywicieli. Potem zaczęły się hodowle owadów i w końcu zainteresowałem się ich parazytoidami. Na tym jak na razie stanęło. Grzyby interesowały mnie od dziecka, same owady dopiero od jakichś 10 lat. A parazytoidy kolekcjonuję dopiero od 4 lat.
Awatar użytkownika
PawełB
Posty: 1673
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
Specjalność: Rhopalocera
profil zainteresowan: Foto
Lokalizacja: Warszawa
Podziękowano: 2 times

Re: JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Post autor: PawełB »

Ja przyrodą i owadami interesowałem się od wczesnego dzieciństwa, u babci była taka niezwykła dla mnie przedwojenna książka Bohdana Dyakowskiego, "Z naszej przyrody", pasjonujący opis rodzimej flory i fauny w pięknej polszczyźnie, z mnóstwem rycin w tekście i 24 kolorowymi litografiami – istne arcydzieło edytorskie. Narrację zdobią gęsto cytaty z poetów – Mickiewicz, Konopnicka, Rydel, Pol, Syrokomla, Lenartowicz i wielu innych, o których już nawet poloniści zapomnieli. Szczególnie pamiętam te kolorowe tablice, które starały się pokazać zwierzęta w środowisku, a więc takie trochę komiksowe historyjki- mamy las a w nim ptaki, ssaki, owady itp- przy każdym numerek i opis. Takie książki wówczas były rzadko wydawane, trudno je było dostać (choćby czeskie encyklopedie ze zdjęciami Stanka) Ta książka bardzo zainteresowała mnie przyrodą, no a oczywiście owady były "najbardziej pod ręką" Musze ją sobie kiedyś kupić.....

o dziwo Dyakowski jest na allegro
http://allegro.pl/z-naszej-przyrody-191 ... 03295.html

Druga książka, już bardziej "entomologiczna" która zresztą z sentymentu mam do dzisiaj to "Pazie i Rusałki" z ilustracjami Jerzego Heintzego i tekstami Zdzitowieckiej, też w sumie opisy w "dawnym poetyckim stylu" zbliżone do Dyakowskiego. Pewnie niejeden z was ją kiedyś miał :-) ona mnie ukierunkowała na motyle

Z tym że owadów dłuższy czas nie zbierałem, impulsem do tego było znalezienie utopionego w kałuży "gigantycznego" dyląża garbarza. Wówczas babcia odnalazła mi na strychu zapomnianą od lat gablotkę dziadka, który kiedyś też zbierał owady (gdzie wśród pyłu , trocinek, resztek odnóży i pancerzyków pozostałych po żerowaniu skórnikowatych sterczały szpiliki....jedynie głowa jelonka się ostała "mało naruszona"). Był to jakiś koniec podstawówki.

Gablotka została oczyszczona, oszklona i tam zaczęła się gromadzić moja kolekcja motyli. Dziadek nauczył mnie preparacji i kibicował mi od strony "łowieckiej". Babcia dała pończochę na pierwszą siatkę. To były emocje!!!! Pierwszy admirał złapany na opadłych śliwkach. Łowy na mieniaka, który zalatywał na podwórze gospodarstwa i długo nie dawał się złapać, pierwszy paź królowej czy pierwszy żałobnik!!! Żeglarki i circe łapane w palce w czasie wycieczki z rodzicami na Węgry (pamiętam że było to na wzgórzu Gellerta nad Budapesztem- tych gatunków było pełno i dawały się podejść...nie miałem ze sobą siatki) Conocne sprawdzanie światełek wokół domu (nie wiedziałem jak trzeba świecić) i pierwsze kolorowe ćmy jak niedźwiedziówka nożówka czy zawisaki.....

Poniekąd te pasje jakoś mnie ukierunkowały "zawodowo" bo studiowałem na SGGW i potem 5 lat spędziłem w Katedrze Entomologii. Z tym ze jakoś nie miałem zacięcia do pracy naukowej, wydawała mi się mało przydatna, zresztą początek lat 90-tych nie był zbyt sprzyjający dla nauki, a otwierało się mnóstwo możliwości. Nie żałuję tych decyzji - na 50 lecie mojej byłej katedry byłem na spotkaniu i stwierdziłem, że przez ponad 20 lat mojej "nieobecności" nikt "młody" nie został tam profesorem. Kadra profesorska się nie zmieniła....

No a pod koniec lat osiemdziesiątych zacząłem fotografować i coraz mniej nabijać na szpilki. Zacząłem chodzić na zebrania towarzystwa entomologicznego na Wilczą, gdzie poznałem wielu pasjonatów, którzy wciągnęli mnie "dalej" w motyle, zaczęło się jeżdżenie po Polsce. Tu muszę wspomnieć Piotra i Pawła Sembratów, z którymi zresztą odbyłem pamiętne "safari w Pirenejach" w 1992, Jerzego Heintzego, który był "duszą" ówczesnych spotkań, Tomka Pyrcza, który wówczas mieszkał w Warszawie, Janka Tatarkiewicza który znakomicie znał motyle Pienin i okolic. Mam nadzieję, że uczestnicy tych spotkań pamiętają moje prelekcje ze slajdami.....Potem trochę się wycofałem, dzieci, praca itp, entomologia to hobby.....bywam rzadko, ale czasy Wilczej bardzo miło wspominam.

Teraz to już praktycznie tylko fotografia, coś tam czasem złapię rzadszego "dla kolegów". Obecnie najbardziej pociąga mnie hodowla i fotografowanie stadiów rozwojowych motyli dziennych.
witoldw
Posty: 1
Rejestracja: czwartek, 15 października 2015, 20:29

Re: JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Post autor: witoldw »

U mnie również rozpoczęło się od szkoły - ściślej od 6 klasy podstawówki, kiedy na lekcji Biologii mieliśmy pokaz głównie motyli - nasza Pani hodowała je i zawsze opowiadała o nich w końcu pokazała swoje najlepsze okazy. Urzekło mnie ich różnorodność barw - odcieni. Wiedziałem, że to coś niezwykłego, co porusza moje szare komórki do granic wyobraźni. Nie wiedziałem jednak, że zostanę w przyszłości studentem w tej dziedzinie - albowiem miałem też inne mocno zakorzenione pasje jak modelarstwo, czy pływanie.
carabus1
Posty: 665
Rejestracja: sobota, 25 stycznia 2014, 13:50
UTM: CB71
Specjalność: Coleoptera, Carabidae
Podziękowano: 1 time

Re: JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Post autor: carabus1 »

Proponuję rozszerzyć temat o pytanie : dlaczego zajmujecie się owadami?

Zarówno profesjonaliści jak i amatorzy zaczynają "przygodę z owadami" zwykle podobnie.
Ktoś kiedyś zaimponował nam swoją wiedzą albo bogatym zbiorem, naszła nas chęć poznania tajników przyrody, lub po prostu podobają się nam te motylki i inne robale. Zaczynamy jako kolekcjonerzy, często zostajemy badaczami , niekiedy naukowcami. Jednak, dlaczego właśnie my? Jest w kraju kilkuset najwyżej entomowariatów (tak nas nazywają).
Łatwo nie jest, każdy z nas słyszał uwagi typu: weź się za solidne zajęcie a nie za głupoty, po co ci to, i podobne. W naszym kraju generalnie nie ma klimatu zrozumienia dla entomologii. Dlatego wpływ na nasze początki miało też otoczenie. Znacznie ułatwia sprawę przyjazne podejście rodziny. Znam przypadki, kiedy bardzo obiecujący entomolodzy zostali zaszczuci przez żonki. Ja miałem szczęście, miałem od kogo się uczyć (kilku owadziarzy w rodzinie), miałem i mam wsparcie rodziny.
Jeszcze jedna obserwacja. Jedni mają pasję poznawczą a drudzy nie. Jak to widzicie ?

Pozdrawiam prześladowanych entomologów !
Awatar użytkownika
GrzegorzGG
Posty: 2636
Rejestracja: sobota, 5 maja 2012, 21:49
UTM: CA51
Specjalność: Heteroptera
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Re: JAK ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z OWADAMI? - napiszcie jak to było na początku :)

Post autor: GrzegorzGG »

Witam,

ja studiowałem matematykę i potem programowanie. Wydawało mi się, że przedmioty ścisłe to jest "TO". Jednak z upływem czasu dostrzegłem, że nic nowego mnie już w tej materii nie zaskoczy, zwłaszcza jeśli chodziło o algorytmy, języki programowania. Owady, a w szczególności pluskwiaki, dają możliwość ciągłego rozwoju, ciągłego bycia zaskakiwanym i możliwość ciągłego odkrywania. Dziś pluskwiaki Polski, potem Europy. A jak tego braknie to można dalej: pluskwiaki świata, inne grupy dla Polski, Europy, świata. I tak do zmierzchu :)

pozdrawiam
Grzegorz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sprawy entomologiczne”