Dyskusja na ten temat była już na Forum, wiele razy, ale że takie są reakcje społeczeństwa na całym świecie to daje do zastanowienia. Bardzo dobrze stało się, że taki naukowiec jak Piotr Naskrecki (twórca programu
MANTIS) zabrał głos w tej wydawałoby się błahej sprawie. Własciwie to jednym z zadań entomologów powinno być szerzenie wiedzy o specyfice ich badań, żeby takich sytuacji było jak najmniej. Społeczeństwa są słabo wyedukowane, więc tu jest co robić.
http://wyborcza.pl/1,75400,16913276,Pol ... xSlotI3img
Czy można zabijać w imię nauki?
Powodzenie blogonotki wcale nie dziwi. Jest w niej egzotyka tropików, piękne zdjęcia, mieszanka fascynacji i grozy, którą wywołują wielkie włochate pająki.
Jednak kilka dni po publikacji, Naskręcki zaczął otrzymywać krytyczne, nieprzyjazne, a także pełne nienawiści listy i komentarze. Powodem było to, co wyjawił jednemu z dziennikarzy. Przyznał mianowicie, że spotkanego w Gujanie ptasznika... uśmiercił i zabrał z dżungli jako okaz przyrodniczy dla muzeum.
Dyskusja o tym, czy w imię nauki miał prawo zabić pająka, szybko zamieniła się w falę internetowej nienawiści. "Tępiciel ptaszników" to jeden z łagodniejszych epitetów, którym go obdarzano. Kilka dni temu naukowiec ujawnił, że dostawał też listy z pogróżkami.
Dlatego w kolejnej notce na swoim blogu udziela swoim gniewnym krytykom krótkiej lekcji ekologii.
Dlaczego uśmierciłem pająka?
Wyjaśnia, że w dżungli był z grupą biologów i studentów na zaproszenie ministra ochrony środowiska Gujany. Ich zadaniem było badanie zwierząt i roślin na nowoutworzonym obszarze chronionym, szkolenie gujańskich studentów w metodologii badań, wreszcie zbieranie próbek i okazów dla Centrum Badań Biologicznej Bioróżnorodności na Uniwersytecie Gujany.
Badacze zebrali w sumie 857 okazów zwierząt i roślin (ale z wyłączeniem ptaków i większych ssaków - zaznacza Naskręcki), które trafiły do zbiorów różnych instytucji w Gujanie, Wenezueli i USA. Naukowiec dodaje, że w biologii nic nie może zastąpić zbierania fizycznych okazów, żadne fotografie, rejestracja dźwięków, czy nieinwazyjne zbieranie próbek DNA. Choć to prawdopodobnie najbardziej nieprzyjemna część naszej pracy - zapewnia.
"Jeśli pojedynczy pająk uśmiercony przez naukowca budzi aż taką nienawiść, to co powiedzieć o największej w Ameryce kolekcji 126 mln okazów w zbiorach Smithsonian Institution? Powinna być chyba spalona do cna, a pracujący tam naukowcy ukrzyżowani."
Czy wiesz, skąd pochodzi tofu, które jesz?
Goliat został zakonserwowany, starannie oznaczony i przekazany do zbiorów Uniwersytetu Gujany. Posłuży do nauki studentów. Ten gatunek nie jest zagrożony i nie jest pod ochroną, zebranie z dżungli pojedynczego okazu nie zagrozi jego istnieniu. Naukowiec - tłumaczy Naskręcki - nie różni się w tym wypadku od drapieżnika, np. ptaka, który upoluje pająka.
Ale może się zdarzyć, że w przyszłości akurat ten okaz dostarczy nowych informacji o anatomii, genetyce czy ewolucji pająków. Trudno przewidzieć, jakie pytania mogą kiedyś zadać naukowcy i jakich odkryć mogą dokonać na podstawie muzealnych okazów. Na przykład dzięki zbiorom ornitologicznym odkryto, że z powodu rozpowszechnienia się na świecie środka owadobójczego DDT skorupki jaj ptasich stają się coraz cieńsze, co prowadziło do większej śmiertelności wśród ptaków. Było to jedną z przesłanek za zakazem stosowania tego środka. Podobnie dzięki badaniu muzealnych okazów (czasem sprzed setek lat) zrozumiano rozprzestrzenianie się choroby grzybiczej skóry, która obecnie zabija płazy na całym świecie.
"Czy kolekcjonowanie okazów do badań naukowych może zagrozić przetrwaniu jakiegoś gatunku? - pyta Naskręcki. - Krótka odpowiedź brzmi: nie!".
Nie ma żadnych dowodów, by naukowiec kiedykolwiek przyczynił się do wyginięcia jakiegoś gatunku. Gatunki nie gną z tego powodu, że naukowcy zbierają okazy do badań. Giną, bo niszczymy ich naturalne środowisko albo przegrywają w konkurencji z inwazyjnymi gatunkami, sprowadzanymi za sprawą człowieka. I to wymieranie następuje na niewyobrażalną skalę. Niektóre szacunki mówią, że każdego roku znika z Ziemi 16 tys. gatunków, a wiele z nich zginie nim naukowcy zdążą je odkryć, opisać i nazwać.
Na koniec Naskręcki gorzko zauważa, że właściwie każdy z nas codziennie mimowolnie zabija setki pajęczaków i owadów w ogóle się nad tym nie zastanawiając. Giną w światłach naszych lamp, pod kołami i na szybach samochodów, w czasie budowy dróg i domów.
"Tofu, które jesz, bo spożywanie mięsa to dla ciebie morderstwo, być może pochodzi z Brazylii, gdzie wielkie plantacje soi wypierają lasy deszczowe i są powodem ginięcia tysięcy gatunków. Jedna mila autostrady zabija więcej organizmów niż cała generacja naukowców."
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75400,16913276,Pol ... ajaka.html