Wczoraj miałem, nie pierwszą co prawda, okazję podejrzeć godowe zwyczaje trzyszcza polnego. Jednak tym razem mogłem udokumentować pozapokarmowe zastosowanie samczych żuwaczek

. Pan T. musi działać szybko - pani T. stara się pozbyć natręta tuż po starcie. Potem przychodzi chwila odprężenia, jakieś pół minuty spokoju na przekazanie pakietu informacyjnego. Pan T. w tym czasie lewituje na swej pani ze środkowymi odnóżami w układzie prostopadłym o osi ciała. Następnie pani T. ponawia, teraz już z większym przekonaniem, próby usunięcia z pleców zalotnika, co jej się udaje. Chrząszcze się żegnają niezbyt wylewnie, i idą na "muchę na dziko"...
