Łowy na przynętę.
Łowy na przynętę.
Nareszcie działa Lecą sówki jak opętane. Tylko oczy im się świecą w świetle latarki. Czekam na jakąś wstęgówkę.
Ostatnio zmieniony wtorek, 18 sierpnia 2009, 18:45 przez jon, łącznie zmieniany 2 razy.
- Łukasz Buglowski
- Posty: 1201
- Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 10:56
- UTM: CA49
- Poprzedni(e) login(y): luczek95
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- Kontakt:
- Łukasz Buglowski
- Posty: 1201
- Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 10:56
- UTM: CA49
- Poprzedni(e) login(y): luczek95
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- Kontakt:
Ja korzystam z przynęty dżemowej- śliwkowy z pigwowym wymieszany z winem i spirytusem. Takim czymś smaruję drzewa. Staram się unikać sosen, jakoś najwięcej siedzi na dębach... Do tej przynęty przylatywały mi nupty, promissy i sponsy. Promissy- niestety, zawsze wyjechane. W zeszłym roku 6 sztuk, praktycznie żadna nie nadawała się do zbioru. Było to na początku sierpnia. Ciekawe dlaczego w lipcu nie było ani jednej...
-
- Posty: 64
- Rejestracja: poniedziałek, 25 października 2004, 08:37
- Lokalizacja: Lublin
Próbowałem różnych sposobów połowów na przynętę i różnych przynent. Najlepsze efekty daje połów na ciemne piwo z miodem. Jeżeli chodzi o powierzchnię to smarowałem pnie, wieszałem moczone paski tkaniny, wytlewałem ciecz wabiącą na gąbkę. Smarowane pnie i paski tkaniny dają najlepszy rezultat. Z tym że na pniach ciężko jest machać siatką, a jak podchodzi się za blisko to wstęgówki podrywają sie do lotu. Znowu paski tkaniny jeżeli są za mocno zwilżone, to siatka po takiej nocy nadaje się do prania. Ogólnie mówiąc metoda przynętowa jest bardzo dobra, szczególnie na różne gatunki wstęgówek. Chociaż bardzo rzadko przylatuje wstęgówka jesionówka.
- Rafał Celadyn
- Posty: 7350
- Rejestracja: poniedziałek, 18 czerwca 2007, 17:13
- UTM: CA-95
- Lokalizacja: Młoszowa
- Podziękował(-a): 6 times
- Podziękowano: 2 times
- Kontakt:
Jak już wcześniej w którymś z tematów powiedział Łukasz,nie jest tak ważne "z czego"Rafał Cieślak pisze:Najlepsze efekty daje połów na ciemne piwo z miodem
jest zrobiona przynęta ,ale jaka jest pogoda i miejsce.Przy suszy choćby wysmarowało się drzewo kawiorem i szampanem ( ),i tak efekty są mierne,parna wilgotna noc ,nawet z lekkim deszczykiem to optimum,a u mnie na taka się dzisiaj zapowiada... ,pozdrówki Rafał.
Xawery bardzo bym chciał złowić takie wyjechane okazy promissy, bo to niemal gwarancja na to że są to zapłodnione samice. Wystarczy wziąć żywe, zapakować do słoiczka z gałązką dębu i jaja masz pewne. Jaja jak wiadomo zimują, więc zero problemu, a na drugi rok masz całe serie pięknych okazów z hodowli. Zresztą interesują mnie wszystkie Catocale do hodowli.Tawulec pisze:Ja korzystam z przynęty dżemowej- śliwkowy z pigwowym wymieszany z winem i spirytusem. Takim czymś smaruję drzewa. Staram się unikać sosen, jakoś najwięcej siedzi na dębach... Do tej przynęty przylatywały mi nupty, promissy i sponsy. Promissy- niestety, zawsze wyjechane. W zeszłym roku 6 sztuk, praktycznie żadna nie nadawała się do zbioru. Było to na początku sierpnia. Ciekawe dlaczego w lipcu nie było ani jednej...
Właśnie zauważyłem taką zależność. To faktycznie optymalna pogoda. Zgadzam się.Rafał Celadyn pisze:Jak już wcześniej w którymś z tematów powiedział Łukasz,nie jest tak ważne "z czego"Rafał Cieślak pisze:Najlepsze efekty daje połów na ciemne piwo z miodem
jest zrobiona przynęta ,ale jaka jest pogoda i miejsce.Przy suszy choćby wysmarowało się drzewo kawiorem i szampanem ( ),i tak efekty są mierne,parna wilgotna noc ,nawet z lekkim deszczykiem to optimum,a u mnie na taka się dzisiaj zapowiada... ,pozdrówki Rafał.
Załączam tablice z dzieła Seitza na których umieszczono wszystkie wstęgówki jakie na tamten moment były znane. A znanych było sporo, bo ja do dziś nie mogę znaleźć niczego lepszego nt. wstęgówek. Palear - to palearktyka, a amer- to Ameryka Północna oczywiście. Do tego kilka ulubionych przez mnie fotek z netu. Autora niestety nie znam. Ale wstęgówki amerykańskie są przepiękne...
- Załączniki
- epione.jpg (71.36 KiB) Przejrzano 48216 razy
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2005:07:31 06:16:28Image taken on:niedziela, 31 lipca 2005, 04:16Focus length:10.5 mmShutter speed:1/36 SecF-number:f/3ISO speed rating:80Camera-model:E950
- 9-ameri-m.jpg (109.95 KiB) Przejrzano 48234 razy
- 8-amer-m.jpg (137.05 KiB) Przejrzano 48240 razy
- 7-amer-m.jpg (147.74 KiB) Przejrzano 48226 razy
- 6-amer-m.jpg (144.06 KiB) Przejrzano 48244 razy
- 5-amer-m.jpg (140.26 KiB) Przejrzano 48226 razy
- 4-palear-m.jpg (127.79 KiB) Przejrzano 48233 razy
- 4-amer-m.jpg (139.42 KiB) Przejrzano 48231 razy
- 3-palear-m.jpg (149.32 KiB) Przejrzano 48236 razy
- 3-amer-m.jpg (149.32 KiB) Przejrzano 48230 razy
- 2-palear-m.jpg (147.9 KiB) Przejrzano 48242 razy
- 2-amer-m.jpg (139.28 KiB) Przejrzano 48252 razy
- 1-palear-m.jpg (147.55 KiB) Przejrzano 48266 razy
- 1-amer-m.jpg (122.3 KiB) Przejrzano 48260 razy
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 sierpnia 2009, 14:34 przez jon, łącznie zmieniany 1 raz.
Muszę opowiedzieć pewną historię związaną ze wstęgówkami, która może brzmi trochę naiwnie to jednak z czasem nabrała dla mnie jakiegoś wielkiego znaczenia. Otóż kiedyś, dawno, dawno temu w podstawówce jeszcze, kiedy to przeróżne czynniki kształtują w człowieku to, jaki potem jest, kim jest, kim chce być jakie ma marzenia itd. Pamiętam jak na lekcji biologii nauczycielka zapytała czy ktoś mógłby pomóc odnowić jej pomoce naukowe jakie znajdują się w tym gabinecie?. Oczywiście za dobrą ocenę. Podniosło się kilka rąk i kilku osobom dostało się do wykonania trochę drobnych napraw. Komuś przyczepić kości kręgosłupa szkieletu ludzkiego, komuś pokleić jakieś plansze, a mnie oczywiście wymienić pękniętą szybkę w poniemieckiej jeszcze gablotce w której na pierwszym planie była pięknie spreparowana i o dziwo wcale nie wyblakła Catocala fraxini. Sam się do niej zgłosiłem, więc ją dostałem do zrobienia. Było to w czwartej klasie, a ja już wtedy łowiłem motyle. Nigdy wtedy nie trafiła mi się fraxini w terenie, więc gapiłem się w nią jak w święty obrazek. Była podpisana literami gotyckimi, łaciną a pod nią jakieś kępki suchej trawy i kawałek brzozowej kory, obok kilka innych ciem w pozie spoczynkowej. Miały ukazywać mimikrę u motyli.
Po rozcięciu czarnej taśmy którą była oklejona gablotka i wyjęciu zbitej na dwie części szyby, zostałem naprawdę zaczarowany... bo ona nawet od spodu była piękna.
Po wycięciu szybki u szklarza gablotkę zakleiłem i oddałem do szkoły. Ale fraxini podziałała na mnie niczym klątwa mumii z grobowca. Od tej chwili ciągle miałem gdzieś w podświadomości piękne, barwne skrzydła ukryte pod skrzydłami maskującymi, szarymi, które na celu mają to, aby coś ukryć. Taki prosty schemat, sposób na życie. Nie obnoś się z tym co oczywiste, co jaskrawe niczym klown, ale zostaw dla innych jakąś tajemnicę...
Potem różne koleje życia sprawiły, że od motyli było raz dalej raz bliżej, ale jednak ciągle uporczywie wracały. Było i tak, że miało się ochotę to wszystko rzucić. Z czegoś zrezygnować na rzecz czegoś innego. I tak oto pozbyłem się w końcu i chęci zajmowania się ćmami i całości zbioru motyli nocnych. Po dziesiątkach hodowli, po naprawdę wielu nieprzespanych nocach na łowach z żarówką czy przynętami, przyszedł czas kiedy znów słychać szept, niczym omam, żeby znów do tego wrócić. I kalkulowanie i niechęć zaczynania wszystkiego od nowa... Trwało to dość długo, bo aż kilkanaście jak nie więcej lat... i znów oto pojawiła się niczym czarodziej, mag czy inny alchemik... alchymista mianowice... Catephia alchymista... i znów mnie do głębi zaczarowała... Znów jestem pod urokiem nie tylko dzieci słońca ale i dzieci mroku... i niech tak zostanie.
Po rozcięciu czarnej taśmy którą była oklejona gablotka i wyjęciu zbitej na dwie części szyby, zostałem naprawdę zaczarowany... bo ona nawet od spodu była piękna.
Po wycięciu szybki u szklarza gablotkę zakleiłem i oddałem do szkoły. Ale fraxini podziałała na mnie niczym klątwa mumii z grobowca. Od tej chwili ciągle miałem gdzieś w podświadomości piękne, barwne skrzydła ukryte pod skrzydłami maskującymi, szarymi, które na celu mają to, aby coś ukryć. Taki prosty schemat, sposób na życie. Nie obnoś się z tym co oczywiste, co jaskrawe niczym klown, ale zostaw dla innych jakąś tajemnicę...
Potem różne koleje życia sprawiły, że od motyli było raz dalej raz bliżej, ale jednak ciągle uporczywie wracały. Było i tak, że miało się ochotę to wszystko rzucić. Z czegoś zrezygnować na rzecz czegoś innego. I tak oto pozbyłem się w końcu i chęci zajmowania się ćmami i całości zbioru motyli nocnych. Po dziesiątkach hodowli, po naprawdę wielu nieprzespanych nocach na łowach z żarówką czy przynętami, przyszedł czas kiedy znów słychać szept, niczym omam, żeby znów do tego wrócić. I kalkulowanie i niechęć zaczynania wszystkiego od nowa... Trwało to dość długo, bo aż kilkanaście jak nie więcej lat... i znów oto pojawiła się niczym czarodziej, mag czy inny alchemik... alchymista mianowice... Catephia alchymista... i znów mnie do głębi zaczarowała... Znów jestem pod urokiem nie tylko dzieci słońca ale i dzieci mroku... i niech tak zostanie.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Pomijając aspekt moralny, bardzo przecież istotny, taki postępek to by było samobójstwo dla ucznia - czyżbyś tego nie czuł Dawidzie?ja bym tą wstęgówke zakosił
i do Janusza - widać, że jesteś pod przemożnym wpływem literatury Arkadego Fiedlera , masz podobny styl pisania. Ja też się wychowałem na jego książkach.i znów mnie do głębi zaczarowała...
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Jon, nie wiem czy dotarłeś do tej strony - http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/noctuoi ... mage_e.php
Mnie kiedyś te obrazki tak zafascynowały, że je sobie wydrukowałem
Mnie kiedyś te obrazki tak zafascynowały, że je sobie wydrukowałem
- Załączniki
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2009:08:12 21:52:59Image taken on:środa, 12 sierpnia 2009, 19:52Focus length:70 mmShutter speed:1/60 SecF-number:f/4Camera-model:NIKON D70
Nie dziwię się, albowiem poza "The Noctuids Of The Central Europe" Nowackiego i tak niedostępnej, nie ma nic, nie mówiąc o tym co żyje na świecie. Stronka bardzo ciekawa, dzięki. Przynajmniej pokazali tu relacje wielkości pomiędzy gatunkami. Szkoda, że u nas nie ma takiego składu gatunków. Tak jak nigdy nie interesował mnie wyjazd do Stanów, tak teraz chętnie bym tam pojechał i rozlał trochę wina na pnie. Za dziwaka by mnie nie wzięli bo ekscentryków tam multum i to jest norma. Choć fakt, że to Kanada.
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Też bym pojechał i to nie koniecznie do USA - wystarczy do Kanady - polecam też http://www.silkmoths.bizland.com/catocala.html - traktująca o Catocalach Północnej Ameryki lub całościowo http://ftp.funet.fi/pub/sci/bio/life/in ... index.html - ponoć jest ich łącznie 248 gatunków...
Ta strona o kanadyjskich motylach jest b. rozbudowana - można pobierać wiele plików w pdf - tu próbka - Notodontidae... http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/pdfs/notodontidae.pdf
i kanadyjskie Catocalinae w całości http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/pdfs/noctuidae1b.pdf
Ta strona o kanadyjskich motylach jest b. rozbudowana - można pobierać wiele plików w pdf - tu próbka - Notodontidae... http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/pdfs/notodontidae.pdf
i kanadyjskie Catocalinae w całości http://www.cbif.gc.ca/spp_pages/pdfs/noctuidae1b.pdf
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
-
- Posty: 756
- Rejestracja: czwartek, 28 lutego 2008, 15:40
- Lokalizacja: Toruń
Jak widać dyskusja z łowów na przynętę zdryfowała na różnorodność gatunkową wstęgówek. Wróćmy jednak do rzeczy. Z perspektywy wielu lat doświadczeń w łowieniu na przynętę uważam, że nie ma specjalniej różnicy między specjalnie przygotowywaną przynetą, a zwykłym winem, owocowym czy gronowym, odpowiednio dosłodzonym (ręce po kontakcie z przynętą są lepkie). Podstawowym problemem sa warunki pogodowe. Są okresy kiedy na przynęcie jest mnóstwo motyli, a za kilka dni nie ma nic. Sprzyjające są noce wilgotne, a nawet deszczowe. Jest wręcz zdumiewające, że nawet podczas dużego deszczu motyle na przynętę lecą doskonale. Pójście "na łatwiznę" dotyczy także aplikacji przynęty. Najbardziej, moim zdaniem, skuteczne jest stosowanie krótkich (0,5 m) bawełnianych sznurków namoczonych w przynęcie i rozwieszonych wzdłuż dróg leśnych lub skrajów lasu. Rozwieszenie 20 sznurków trwa zaledwie kilka minut, zebranie ich - tak samo. Zaletą jest także to, ze zbierać motyle można podstawiając pod sznurek dużą zatruwaczkę np. wykonaną ze słoka 1 l. Motyle mają tendencja do spadanie z przynęty (poza wstęgówkani) i posługując się powyższa metodą mamy całą zawarość ze sznurka w zatuwaczce. Sznurki są bardzo wygodne podczas ekspedycji, gdy łowi się każdej nocy w innym miejscu. A ponadto sa bardzo ekonomiczne, bo zużywa sie o wiele mniej przynęty niż wtedy, gdy smaruje się nia pnie.
Dwa przykłady motyli na przynęcie w załączeniu
Dwa przykłady motyli na przynęcie w załączeniu
- Załączniki
- Przynęta - Conistra vaccinii. Rogoźno 8.III.2008.JPG (81.74 KiB) Przejrzano 48167 razy
- Przyneta - Eupsilia transversa, Rogoźno 8.III 2008.JPG (75.63 KiB) Przejrzano 48165 razy
Ja chyba przegiąłem, bo stworzyłem całą zawiłą konstrukcję, gdzie z jednej strony umieściłem jabłuszka babuni w syropie zaprawione piwem i winem a z drugiej strony płasko położyłem ścierkę nasączoną przynętą przedzieliłem to płytami pilśniowymi również nasączonymi przynętą. Powiedziałem, że efekt identyczny do tego jaki kiedyś uzyskiwałem smarując pnie. Z pni łatwiej było motyle ściągać, tutaj jak mi przyleciała fimbriata to cała konstrukcja legła na trawniku a fimbriata uciekła, bo nie było jak się do niej dobrać.
Przerzucę się na sznurki, ew. posmaruję też pień. A to dziwadło rozbiorę. Resztę nalewki dam sąsiadowi a kupię wino.
Przerzucę się na sznurki, ew. posmaruję też pień. A to dziwadło rozbiorę. Resztę nalewki dam sąsiadowi a kupię wino.
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
gdyby ktoś miał problem z jidysz , jest też wersja angielska:W Izraelu odkryto jeszcze jedną
http://versita.metapress.com/content/w7 ... lltext.pdf
Prócz tego znaleziono też nowe wstęgówki w Chinach:
http://versita.metapress.com/content/d6 ... lltext.pdf
http://versita.metapress.com/content/m7 ... lltext.pdf
Gdyby ktoś się tam wybierał.....
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Nowość V. Sinyaeva z 2007 - również z Chin - ciekawe, czy złapał ją na przynętę
PS. Antku - nie jestem pewien czy to jidysz, czy raczej nowożytny hebrajski, bo słabo znam oba te języki
PS. Antku - nie jestem pewien czy to jidysz, czy raczej nowożytny hebrajski, bo słabo znam oba te języki
- Załączniki
- 2007 Catocala uljanae Siniajev new from China str.1 abstract.jpg (49.67 KiB) Przejrzano 48174 razy
Może mam zbyt wybujałą wyobraźnię, ale to pytanie jakby sugerowało profesorowi aby się tu lepiej nie odzywał, tylko robił te atlasy . Bo gdzie się nie pojawi, ciągle pytania albo o sówki, albo atlas rozsiedlenia albo coś jeszcze. Powiedziałbym, że jednego człowieka do tego wszystkiego chyba za mało, jakby dzień był zbyt krótki. Może ja sobie pozwolę w miarę możliwości odpowiedzieć. Aktualnie powstaje materiał do drugiej części motyli nocnych, będącej kontynuacją serii książki sprzed roku. Zbieramy materiały, hodujemy i już postępują prace nad zdjęciami. Niestety oboje pozbyliśmy się swoich zbiorów przed laty i aktualnie gromadzimy wszystkie zawisaki, garbatki, brudnice i niedźwiedziówki od nowa. Współpraca z wszystkimi chętnymi chcącymi dostarczyć mi jakieś materiały hodowalne brakujących gatunków przyspieszy znacznie zakończenie pracy nad tym. A podziękowanie na pewno we wstępie będzie. Chcemy fotografować okazy wyłącznie świeżutkie i perfekcyjnie spreparowane, poza tym chcemy dobrać odpowiedni wg, nas zestaw motyli do tablic, stąd sugestia o materiałach hodowlanych. Wyznaczony czas to koniec przyszłego sezonu, więc taka pomoc by się przydała. Przy okazji zaznaczę, że wszystkie pozostałe wyhodowane, spreparowane okazy mogę zwrócić nadawcy w razie takiej woli. To samo odnosi się do sówek (na przyszłość). W razie chęci współpracy proszę napisać na priv.Jarosław Bury pisze:Panie Profesorze - przepraszam, że znowu zbaczam z głównego nurtu dyskusji i pytam w tym wątku - ale czy wiadomo coś o przewidywanej dacie wydania nowego Atlasu Rozmieszczenia Motyli Dziennych Polski? A może jest już wydany, tylko ja jestem nie "na bieżąco w tym temacie"?
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Jon - moim zdaniem to zbyt daleko idąca interpretacja cudzych intencji - pytałem z ciekawości, bo i wiadomości na ten temat nie mamy od, bodajże, 11.01. br.Może mam zbyt wybujałą wyobraźnię, ale to pytanie jakby sugerowało profesorowi aby się tu lepiej nie odzywał, tylko robił te atlasy . Bo gdzie się nie pojawi, ciągle pytania albo o sówki, albo atlas rozsiedlenia albo coś jeszcze
A, że nawał pracy - to zrozumiałe, że trudno jeszcze o informacje na forum :sad:
Ja w tym sezonie wystawiałem już kilka razy przynęte;) Miałem chęć i nadzieję na wstęgówkę którą w terenie gdzie rozłożyłem roztwór już spotkałem w na drzewie. Niestety nie zaszczyciły mnie swą osobą, ale przyleciały dwie Opłonki stogowice, pospolity ale zawsze coś. Mam jeszcze pytanie, mieszkam w odległości ok. 50m od lasu w którym nie raz widziałem wstęgówki, czy byłby sens wystawić przynętę na balkonie?
To ja dorzucę zdjęcia Catocala nupta, trochę nie wyraźne bo robione telefonem przed rozpinaniem motyla;) jak narazie to moja najwieksza ćma, ale liczę na spotkanie Wstęgówki jesionki, którą już raz widziałem.
- Załączniki
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2009:08:05 20:33:04Image taken on:środa, 5 sierpnia 2009, 18:33Shutter speed:1/8 SecF-number:f/2.52ISO speed rating:800Camera-model:K770i
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2009:08:05 20:50:02Image taken on:środa, 5 sierpnia 2009, 18:50Shutter speed:1/8 SecF-number:f/2.52ISO speed rating:800Camera-model:K770i
-
- Posty: 5070
- Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 13:09
- UTM: FB68
- Specjalność: Sesiidae
- Lokalizacja: Hańsk
- Podziękowano: 5 times
Mieszkam pośród lasów. Kiedyś wystawiłem przynęty na podwórku. W dzień, aby obserwować zachowanie rusałek. Przylatywały licznie (pawiki, pokrzywniki, ceiki, admirały, żałobnik i coś tam jeszcze ale nie pamiętam. Pod wieczór zauważyłem latające większe i masywniejsze motyle. Były to wstęgówki, głównie C sponsa i C nupta. Ale w nocy z latarką były jeszcze C electa i C promisa.
Później wielokrotnie stosowałem przynęty, pojawiała się jeszcze C fraxini. Natomiast C elocata jest tu gatunkiem najrzadszym z wymienionych.
Później wielokrotnie stosowałem przynęty, pojawiała się jeszcze C fraxini. Natomiast C elocata jest tu gatunkiem najrzadszym z wymienionych.
-
- Posty: 5070
- Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 13:09
- UTM: FB68
- Specjalność: Sesiidae
- Lokalizacja: Hańsk
- Podziękowano: 5 times
-
- Posty: 208
- Rejestracja: środa, 3 czerwca 2009, 22:20
- Lokalizacja: Opole
- Dispar
- Posty: 1391
- Rejestracja: środa, 4 kwietnia 2007, 21:55
- UTM: FC18
- Specjalność: Geometridae
- Lokalizacja: Łosice
Podam przepis na przynetę który otrzymałem od nestora Zbyszka Czerwińskiego a która bardzo dobrze zdaje swój egzamin w terenie. Najpierw przygotowuję zaczyn z drożdży piekarniczych - tak jak to się robi do ciasta. Jak drożdże ,,urosną" to delikatnie wlewam to do 1-2 dżemów śliwkowych. Dolewam do tego trochę piwa Karmi i trochę wina i przykrywam ścierką. Po trzech dniach zanęta jest gotowa do użycia. Zgadzam się w pełni z prof. Buszko, że najważniejsza jednak jest wigotność powietrza - im wyższa tym motyle lepiej lecą na przynęty. Najczęciej smarujemy pnie dębów i robimy to pędzlem malarskim. Ma to swoje wady i zalety. Motyle odławiamy bezpośrednio do zatruwaczki jednak trzeba trochę uważam przy zakręcaniu nakrętki oraz na to żeby nie pobrudzić rąk o przynetę. Smarowanie na pniu bardzo zwiększa powierzchnię na której przynęta jest, a więc i roznoszenie zapachu jest intesywniejsze. Z ciekawszych gat. poza wstęgówkami łowiliśmy: P. pabulatricula, Sch. taenialis, A. perflua, A. epomidion, itd.
Z ciekawostek mogę podać obserwację którą kiedyś mieliśmy związaną z łowami na przynetę oraz na światło w tym samym czasie. Przynety były tak blisko ekranu, że w jego świetle widzieliśmy jak dolatywały do niej wstęgówki i to w dość dużej liczbie. Przelatywały blisko światła i leciały na przynęty. Na ekran nie usiadła żadna. Ale noc była taka parna, że zapach przynety roznosił się na pięć metrów od pni.
Z śmiesznostek to łowiłem kiedyś Euxoa w Międzyzdrojach na przynęty na plaży i synek koleżanki na drugi dzień znalazł miejsca w których smarowałem. Przybiegł do mnie i stwierdził: ,,Panie Darku - a ja to lizałem nawet te Pana dżemy - one są bardzo smaczne"
Z ciekawostek mogę podać obserwację którą kiedyś mieliśmy związaną z łowami na przynetę oraz na światło w tym samym czasie. Przynety były tak blisko ekranu, że w jego świetle widzieliśmy jak dolatywały do niej wstęgówki i to w dość dużej liczbie. Przelatywały blisko światła i leciały na przynęty. Na ekran nie usiadła żadna. Ale noc była taka parna, że zapach przynety roznosił się na pięć metrów od pni.
Z śmiesznostek to łowiłem kiedyś Euxoa w Międzyzdrojach na przynęty na plaży i synek koleżanki na drugi dzień znalazł miejsca w których smarowałem. Przybiegł do mnie i stwierdził: ,,Panie Darku - a ja to lizałem nawet te Pana dżemy - one są bardzo smaczne"
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
-
- Posty: 75
- Rejestracja: wtorek, 11 sierpnia 2009, 21:45
- Lokalizacja: Olkusz
Jeżeli to taki sam zaczyn drożdżowy jak do ciast to bardzo prosto go przygotować.
Trochę drożdży pokruszyć, dodać łyżeczkę cukru i wlać z pół szklanki ciepłego mleka (ale nie gorącego, takiego że jak się włoży palec to nie parzy)
To najprostszy zaczyn, być może kolega robi jakiś inny.
Trochę drożdży pokruszyć, dodać łyżeczkę cukru i wlać z pół szklanki ciepłego mleka (ale nie gorącego, takiego że jak się włoży palec to nie parzy)
To najprostszy zaczyn, być może kolega robi jakiś inny.
Ostatnio zmieniony niedziela, 16 sierpnia 2009, 12:21 przez Łukasz Musiałek, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozwolę sobie zaprezentować siatkę jaką w tym sezonie używam. Na Forum było umieszczone zdjęcie i na tej podstawie odstawiłem własną samołówkę. Jako przynęty używam jabłkowych powideł z dodatkiem malin i ciemnego piwa.
Siatkę używałem w łęgu olsowym w pobliżu lasu iglastego. Rozwieszałem ją pod wieczór i zdejmowałem rano. Łapały się dzienne m.in. V. atalanta, P. c-album jak i nocne A. gamma, C. nupta, T. batis, H. pyritoides. Również wchodziły mikra i miernikowcowate.
Siatkę używałem w łęgu olsowym w pobliżu lasu iglastego. Rozwieszałem ją pod wieczór i zdejmowałem rano. Łapały się dzienne m.in. V. atalanta, P. c-album jak i nocne A. gamma, C. nupta, T. batis, H. pyritoides. Również wchodziły mikra i miernikowcowate.
- Załączniki
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2009:07:18 09:42:14Image taken on:sobota, 18 lipca 2009, 07:42Focus length:23.2 mmShutter speed:1/50 SecF-number:f/5.5ISO speed rating:200Camera-model:Canon PowerShot A550
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2009:07:18 09:42:30Image taken on:sobota, 18 lipca 2009, 07:42Focus length:5.8 mmShutter speed:1/60 SecF-number:f/2.6ISO speed rating:80Camera-model:Canon PowerShot A550
- Aneta
- Posty: 16544
- Rejestracja: czwartek, 6 maja 2004, 12:14
- UTM: CC88
- Lokalizacja: Kutno
- Podziękowano: 26 times
No tak jak widać - na dole między tacką a tkaniną jest przerwa, tam wlatują motyle zwabione przynętą. A jako że mają one tendencje do lotu w górę (co powinien wiedzieć każdy łapiący siatką - jeśli coś złapiesz, odwracasz worek siatki, motyl leci wówczas ku jego szczytowi, co zmiejsza ryzyko, że zwieje), to po posiłku, albo nawet i przed, podlatują coraz wyżej. Tam, nie znajdując wyjścia, przysiadają sobie, jak widać na załączonych obrazkach Bardzo fajny patent, podobne stosuje się w tropikach do chwytania latających w koronach drzew rusałek albo kruszczyc.
Działa to na takiej zasadzie, że motyl jest niezbyt mądry, w każdym bądź razie nie na tyle aby zejść na sam dół i odlecieć. Ciągnie go do góry i tam zostaje. Bardzo ciekawy pomysł , tym bardziej że można pozyskać żywe samice i dalej sobie gatunek hodować. Motyl może być nawet uszkodzony przez muchy czy inne owady. To nie takie istotne dla hodowcy.
Moją pułapkę wykonałem to z: starej firany, dwóch pierścieni z drutu, płyty pilśniowej i sznurka. Z firany wykonujemy rękaw na końcach usztywniony pierścieniami z drutu (u mnie 3 mm). Rękaw z jednej strony jest zaślepiony - jest to część górna. Z drugiej strony jest wejście z platformą, na której wykładana jest przynęta. Szczelina między krawędzią rękawa a platformą ok.8 cm. Do pułapki przywiązany jest mocny sznurek ok. 5 m.Gucio pisze:Na jakiej zasadzie to "działa" ? Od dołu jest dziura ? Może to ktoś objaśnić i wytłumaczyć ?
Dodam, że czasem w siatce jest czarno od motyli (zależnie od stanowiska i nocy). Często pod spodem platformy chowają się ćmy.
Kilka razy zdarzyło mi się, że ćmy wędrowały ku dołowi siatki lub spadały i uciekały Tak że bywają inteligentne
-
- Posty: 571
- Rejestracja: piątek, 3 lipca 2009, 09:06
- Lokalizacja: Ciemne
Również stosowałem taką samołówkę. Tylko że w swojej wszyłem suwak w górnej części.
Nie musi być akurat suwak mogą być np rzepy przyklejone do materiału z zakładem. Takie rozwiązanie znacznie ułatwia wyjmowanie egzemplarzy które nas interesują. Jak wyciągnąć nieuszkodzonego żałobnika kiedy w tak długim rękawie jest 30 szt Vanessa cardui?
W mojej samołówce wysokość była 120 cm średnica 45cm odstęp między tacką a rękawem
2-3 cm
Nie musi być akurat suwak mogą być np rzepy przyklejone do materiału z zakładem. Takie rozwiązanie znacznie ułatwia wyjmowanie egzemplarzy które nas interesują. Jak wyciągnąć nieuszkodzonego żałobnika kiedy w tak długim rękawie jest 30 szt Vanessa cardui?
W mojej samołówce wysokość była 120 cm średnica 45cm odstęp między tacką a rękawem
2-3 cm
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Co prawda nie na przynętę, ale "nocna księżniczka" pojawiła się niespodziewanie i u mnie
- Załączniki
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2009:08:20 21:10:15Image taken on:czwartek, 20 sierpnia 2009, 19:10Focus length:85 mmShutter speed:1/60 SecF-number:f/18Camera-model:NIKON D70
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Dziękuję.
Dodam jeszcze jedno ujęcie...
Dodam jeszcze jedno ujęcie...
- Załączniki
-
-> Pokaż EXIFOriginal image recording time:2009:08:20 21:09:40Image taken on:czwartek, 20 sierpnia 2009, 19:09Focus length:90 mmShutter speed:1/60 SecF-number:f/18Camera-model:NIKON D70
-
- Posty: 208
- Rejestracja: środa, 3 czerwca 2009, 22:20
- Lokalizacja: Opole
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
-
- Posty: 208
- Rejestracja: środa, 3 czerwca 2009, 22:20
- Lokalizacja: Opole
hmm,...czy ja wiem, ja ostatnio stosuję....parę starych śliwek, winko, cukier, drożdze, powidła śliwkowe, czasem piwo, jeden wielki misz masz bez stałego składu, co mam to wrzucę... wiekszość składników zmienna prócz cukru, śliwek i wina, czasem stoi to na słońcu, znów doleję wina, a skuteczność jest bardzo dobra, myślę.
Ostatnio w jeden dzień złapałem na niej 3 admirały i 1 żałobnika. w nocy pełno sówek i 1 C.nupta /idealna niewytarta..... Ten misz masz stosuję też z powodzeniem na biegacze, typowy barber z tym *jabolem* a dziennie ok. kilkadziesiat osobników.
Na motyle jest skuteczna. ale %% to podstawa
Ostatnio w jeden dzień złapałem na niej 3 admirały i 1 żałobnika. w nocy pełno sówek i 1 C.nupta /idealna niewytarta..... Ten misz masz stosuję też z powodzeniem na biegacze, typowy barber z tym *jabolem* a dziennie ok. kilkadziesiat osobników.
Na motyle jest skuteczna. ale %% to podstawa
Ostatnio zmieniony piątek, 21 sierpnia 2009, 22:55 przez KlaudiuszK, łącznie zmieniany 3 razy.
- Dispar
- Posty: 1391
- Rejestracja: środa, 4 kwietnia 2007, 21:55
- UTM: FC18
- Specjalność: Geometridae
- Lokalizacja: Łosice
Ten zaczyn drożdżowy jest taki jak napisał Łukasz Musiałek. Przynęta z dodatkiem takiego zaczynu fermentuje przez wiele dni i jej zapach jest intesywniejszy.
Ostatnio zmieniony sobota, 22 sierpnia 2009, 09:08 przez Dispar, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 216
- Rejestracja: niedziela, 1 czerwca 2008, 11:50
- Lokalizacja: Głogów Młp.
-
- Posty: 75
- Rejestracja: wtorek, 11 sierpnia 2009, 21:45
- Lokalizacja: Olkusz
skonstruowałem taką samołówką (foto).
I mam pytania: czy jako przynęty wystarczy użyć kawałka ściereczki nasączonej. Użyłem powideł śliwkowych, miodu, soku z czarnego bzu wraz z owocami, zaczynu drożdżowego i trochę wina domowego z winogron. Między płytą a siatką jest około 2-3 cm przerwy. Powiesiłem to w lesie w zaroślach.
I drugie pytanie: czy wystarczy do takiej pułapki przyjść rano, powiedzmy przed 7 i sprawdzić czy coś się złapało czy to za późno już i lepiej przed świtem? Poszedłem dziś rano sprawdzić i nie było nic oprócz dużego komara. A może zrobiłem coś nie tak?
I mam pytania: czy jako przynęty wystarczy użyć kawałka ściereczki nasączonej. Użyłem powideł śliwkowych, miodu, soku z czarnego bzu wraz z owocami, zaczynu drożdżowego i trochę wina domowego z winogron. Między płytą a siatką jest około 2-3 cm przerwy. Powiesiłem to w lesie w zaroślach.
I drugie pytanie: czy wystarczy do takiej pułapki przyjść rano, powiedzmy przed 7 i sprawdzić czy coś się złapało czy to za późno już i lepiej przed świtem? Poszedłem dziś rano sprawdzić i nie było nic oprócz dużego komara. A może zrobiłem coś nie tak?
- Załączniki
- 4444444.JPG (36.93 KiB) Przejrzano 47442 razy
- 33333333333.JPG (36.72 KiB) Przejrzano 47440 razy
- 222222222.JPG (40.62 KiB) Przejrzano 47441 razy
- 111111.JPG (59.59 KiB) Przejrzano 47445 razy
Sama koncepcja takiej pułapki jest świetna, jest jednak jedno ale. Moim zdaniem nie powinno się w przynęcie używać żadnego alkoholu, bo ćmy strasznie szybko się upijają. Kiedy taka wstęgówka skończy posiłek, wcale nie ma ochoty i siły wzbijać się w powietrze, ale raczej stacza się w dół albo ew. siedzi przez jakiś czas i później odchodzi. Wbrew pozorom to nie zawisaki, latające od kwiatka do kwiatka. Wiem to z własnego doświadczenia, bo ostatnio jestem zasypany niesamowitymi ilościami m.in fraxini. Ostatnią złowiłem dzisiejszej nocy - od paru dni nie używam już alkoholu (w moim przypadku to była wódka, bo wina nie chciało mi się zlewać z baniaka ) tylko po prostu dżem śliwkowy, akurat wczoraj zmieszałem go z odrobiną dżemu truskawkowego. Oczywiście przynętę smaruję na drzewach - kiedy podstawiłem siatkę, jesionka po prostu sama spadła mi do siatki. Co więcej, zaobserwowałem, że sówki po skończonym posiłku siedzą godzinami na pniu i odpoczywają (a już w szczególności, kiedy przynęta jest alkoholowa).I drugie pytanie: czy wystarczy do takiej pułapki przyjść rano, powiedzmy przed 7 i sprawdzić czy coś się złapało czy to za późno już i lepiej przed świtem? Poszedłem dziś rano sprawdzić i nie było nic oprócz dużego komara. A może zrobiłem coś nie tak?
Pozostaje jeszcze kwestia, czy wybrałeś dobre miejsce i czy te 3cm to nieco nie za mało. Wstęgówki do czegoś takiego swobodnie nie wejdą, a bynajmniej na pewno wiele zrezygnuje z posiłku.
Ostatnio zastanawiałem się, czy nie mawrto by było dodać do przynęty jakiejś trucizny szybko zabijającej ćmy, np. jakiegoś rozpuszczalnika. Wystarczyłoby pod pień podstawić jakąś szmatę czy pojemnik, ćmy same spadałyby i czekałyby na nas.
- Aneta
- Posty: 16544
- Rejestracja: czwartek, 6 maja 2004, 12:14
- UTM: CC88
- Lokalizacja: Kutno
- Podziękowano: 26 times
IMO 3 to zdecydowanie za mało, tak ok. 10 cm byłoby akurat.Łukasz pisze:Pozostaje jeszcze kwestia, czy wybrałeś dobre miejsce i czy te 3cm to nieco nie za mało. Wstęgówki do czegoś takiego swobodnie nie wejdą, a bynajmniej na pewno wiele zrezygnuje z posiłku.
Pozostaje pytanie czy trucizna w pokarmie nie zniechęciłaby owadów do konsumpcji? No i kwestia etyczna - przy takiej metodzie można zabić więcej gatunków niż tylko te, które nas interesują.Ostatnio zastanawiałem się, czy nie mawrto by było dodać do przynęty jakiejś trucizny szybko zabijającej ćmy, np. jakiegoś rozpuszczalnika. Wystarczyłoby pod pień podstawić jakąś szmatę czy pojemnik, ćmy same spadałyby i czekałyby na nas.
A co do kiepskich połówów, to moze być też kwestia nieodpowiedniej pogody (a także zwyczajnego szczęścia, czy też raczej jego braku ) - z moich doświadczeń wynika, że głównym "przeszkadzaczem" w łowieniu na przynętę jest wiatr, nawet niezbyt nasilony.
-
- Posty: 208
- Rejestracja: środa, 3 czerwca 2009, 22:20
- Lokalizacja: Opole
Co do tego niezbyt silnego wiatru, mam odmienne zdanie - jeżeli to jest jedynie zwykły powiew powietrza (a nie huragan ), łowy są nawet bardziej obfite. A jak już popada deszcz, to rewelka W tej chwili beznadzieja, bo zimno, pełnia, czyste niebo i sucho. Wczoraj w ciągu 4 godzin przyleciały 3-4 sówki i podobna ilość mierników.
Kiedy łowię na ekran i zależy mi na jakimś ładnym albo unikatowym osobniku danego gatunku - np. C. margaritarii - łowię wszystkie ćmy, które na pierwszy rzut oka nie mają uszkodzeń skrzydeł. Na drugi dzień mam 20 martwych ciem, z których na rozpinadło wędrują może dwie. W zasadzie to niepotrzebne zabijanie owadów. Równie niepotrzebne jest tworzenie serii powiedzmy jakiegoś modraszka (o ile nie przedstawia to jakiejś zmienności np.). Wreszcie bezsensowne jest samo zabijanie motyli do kolekcji, bez względu na cel (abstrachując już od tych naukowych, nienaukowych, etc) - ale niestety takie sobie wybraliśmy zainteresowanie Niech sobie latają, co nas to obchodzi. Są ładne, kolorowe, idt. Dyskusje na ten temat już były, nic dodać nic ująć. Nawiasem mówiąc łowiąc na samołówkę zabijamy o wiele więcej okazów niż te kilka - kilkanaście sówek, które przyleciałyby na przynętę w ciągu nocy, a jakoś nigdy nikogo nie interesowała kwestia "etyczna" utylizowania setek niepotrzebnych motyli z samołówek. Może dlatego, bo samołówek używa się od lat i przywykliśmy do tego, że zabicie kilkuset ciem dla kilku ciekawszych okazów jest już częścią takiego łapania motyli. A mój sposób jest chyba stosunkowo świeży więc może wzbudzać jakieś 'kontrowersje' W każdym razie na pewno byłby skuteczniejszy niż kontrola przynęt nawet co 15-20 minut.
Pozdrawiam[/quote]
Natomiast 10cm to znowu za dużo, jeżeli zależy nam na niezbyt dużych sówkach (w sam raz wysokość, by taka ćma sobie "wyskoczyła" z platformy z przynętą)tak ok. 10 cm byłoby akurat.
Kiedy łowię na ekran i zależy mi na jakimś ładnym albo unikatowym osobniku danego gatunku - np. C. margaritarii - łowię wszystkie ćmy, które na pierwszy rzut oka nie mają uszkodzeń skrzydeł. Na drugi dzień mam 20 martwych ciem, z których na rozpinadło wędrują może dwie. W zasadzie to niepotrzebne zabijanie owadów. Równie niepotrzebne jest tworzenie serii powiedzmy jakiegoś modraszka (o ile nie przedstawia to jakiejś zmienności np.). Wreszcie bezsensowne jest samo zabijanie motyli do kolekcji, bez względu na cel (abstrachując już od tych naukowych, nienaukowych, etc) - ale niestety takie sobie wybraliśmy zainteresowanie Niech sobie latają, co nas to obchodzi. Są ładne, kolorowe, idt. Dyskusje na ten temat już były, nic dodać nic ująć. Nawiasem mówiąc łowiąc na samołówkę zabijamy o wiele więcej okazów niż te kilka - kilkanaście sówek, które przyleciałyby na przynętę w ciągu nocy, a jakoś nigdy nikogo nie interesowała kwestia "etyczna" utylizowania setek niepotrzebnych motyli z samołówek. Może dlatego, bo samołówek używa się od lat i przywykliśmy do tego, że zabicie kilkuset ciem dla kilku ciekawszych okazów jest już częścią takiego łapania motyli. A mój sposób jest chyba stosunkowo świeży więc może wzbudzać jakieś 'kontrowersje' W każdym razie na pewno byłby skuteczniejszy niż kontrola przynęt nawet co 15-20 minut.
Pozdrawiam[/quote]
- Aneta
- Posty: 16544
- Rejestracja: czwartek, 6 maja 2004, 12:14
- UTM: CC88
- Lokalizacja: Kutno
- Podziękowano: 26 times
Tyle że to nie jest zdanie ot tak, ale kwestia doświadczeń; wiatr zresztą nie sprzyja też połowom na światło (i nie mówię o lekkim powiewie raz na godzinę, ale o stale, acz niezbyt silnie wiejącym). Deszcz - byle nie nadto mocny i przy stosunkowo wysokiej temperaturze - to zupełnie co innego. Wilgoć sprzyja przeciez rozchodzeniu się zapachów w powietrzu, a to jest główną cechą działania pokarmówki.Łukasz pisze:Co do tego niezbyt silnego wiatru, mam odmienne zdanie - jeżeli to jest jedynie zwykły powiew powietrza (a nie huragan ), łowy są nawet bardziej obfite. A jak już popada deszcz, to rewelka
Spójrz sobie wyżej w wątku, na pułapkę prezentowaną przez Jaszulina - w jego opisie wysokość od platformy do tuby to jakieś 8 cm, a w pułapce na zdjęciach siedzi mnóstwo drobnicy.Natomiast 10cm to znowu za dużo, jeżeli zależy nam na niezbyt dużych sówkach (w sam raz wysokość, by taka ćma sobie "wyskoczyła" z platformy z przynętą)
I ostatnim zdaniem (bez dwóch pierwszych słów) sam się podsumowałeś. Rozumiem zmienność, rozumiem serie, rozumiem samołówki (bo nie sposób się sklonować i badać różnorodność gatunkową w kilku miejscach naraz), ale zabicie kilkunastu osobników żeby rozpiąć dwa to dla mnie bardzo gruba przesada.Kiedy łowię na ekran i zależy mi na jakimś ładnym albo unikatowym osobniku danego gatunku - np. C. margaritarii - łowię wszystkie ćmy, które na pierwszy rzut oka nie mają uszkodzeń skrzydeł. Na drugi dzień mam 20 martwych ciem, z których na rozpinadło wędrują może dwie. W zasadzie to niepotrzebne zabijanie owadów.
-
- Posty: 75
- Rejestracja: wtorek, 11 sierpnia 2009, 21:45
- Lokalizacja: Olkusz