Dziś zauważyłem że mamy nareszcie polską edycję "Motyli Europy" Tolmana i Lewingtona
W związku z tym chciałem zapytać Kolegów którzy już widzieli choćby angielskie wydanie czy warto nabyć tą pozycję?
Czy jest to lepsza książka niż Lafranchis??
Wprawdzie czekam głownie na nowe wydanie atlasu Buszki i Masłowskiego, które z tego co widziałem na skanach zapowiada się bardzo interesująco (tak przy okazji - wiadomo już coś bliżej o terminie kiedy ma się pojawić?? ) ale przydałaby mi się też jakaś pozycja do oznaczania innych Rhopalocera europejskich...
http://artinsect.all.pl/index.php?optio ... =view&id=2
Jak to widza motylarze? czy warto jako cos przeglądowego na półkę doz aglądania?
Chętnie bym coś takiego kupił, ale jak jest ze stroną merytoryczną tej ksiażki? ma ktos już ją może? jakieś skany?
Wygląda ciekawie, ale ja osobiście czekam raczej na wznowienie I cześci Atlasu Motyli Polski. Będą na pewno mapy rozmieszczenia, dobre opisy bionomii i fantastyczne zdjęcia. Dla krajowych motylarzy nic lepszego nie będzie potrzebne. Natomiast jeśli ktoś będzie jeździł po Europie i zbierał, być może do oznaczania taki "Tolman" może się pomocniczo przydać.
Grzegorz ujął sedno sprawy - jeśli ktoś łapie tylko w Polsce, to lepiej niech zaczeka na najnowsze wydanie "Motyli dziennych Polski", ale jeśli łowi też poza Polską to książka Tolmana jest bardzo dobra.
Zwrócę uwagę na jeszcze jeden fakt: angielski oryginał ukazał się ponad 10 lat temu. Od tego czasu nastąpiły drobne zmiany w systematyce motyli dziennych. Nie sądzę, by tłumaczenie wnosiło jakieś poprawki w tej kwestii, chociaż osobiście wolę systematykę stosowaną przez Tolmana niż tą najnowszą - szczególnie jeśli chodzi o modraszki.
Widziałem ten atlas w wersji angielskiej i potwierdzam, że jakość rysunków na papierze kredowym jest doskonała.Szkoda tylko, że wersja polska jest tylko w miękkich okładkach.
Pomimo tego, że posiadam skany tablic kolorowych to kupię sobie oryginał.
Jeśli Atlas Buszko-Masłowski nie wyjdzie przed świętami Wielkanocnymi 2008 co jest świętym i nieprzekraczalnym terminem ustalonym przez nas i wydawcę, to zapuszczę brodę, wąsy, będę nosił ciemne okulary i czapkę i będę przemykał tylko nocą kanałami.
A wracając do Tolmana to denerwuje mnie mnóstwo błędów jakie tam się pojawiły i tak miałem nadzieję, że może będą poprawione. Ale przecież to tylko tłumaczenie i musi być tak jak jest w oryginale.
Erebia sudetica w Tatrach....
Boloria Titania w okolicach Krakowa....
brak artaxerxesa w Polsce...
zdawkowe traktowanie pojawu np. polyxeny. Jest w Polsce i tyle. Nic o tym, że już dawno nie był wykazywany itp itd...
Pieris mannii w Polsce..
kwestia edusa-daplidice na plus!
C. chrysotheme puścili chyba zbyt wysoko na mapie...
reali- sinapis - błędnie totalnie
boeticus, że niby zalatuje do Polski i to tak wysoko?...
brak plamki przy gorge na mapie..
obecność E. mnestra powielana błędnie z literatury ale ze znakiem zapytania.. dobre i to.
Dużym plusem są doskonałe rysunki (choć wolę zdjęcia), ale i tu zdarza się brak uwydatnienia istotnych cech w paru przypadkach. icarus-eroides układ plamek (klucze Krzywickiego).
Jeśli chodzi o opisy to są dość a może nawet bardzo zdawkowe i ogólne w porównaniu do informacji w naszym nowym atlasie.
Osobiście dla mnie książka bardzo cenna i cieszę się, że mamy ją po polsku.
Janusz Masłowski pisze:Jeśli Atlas Buszko-Masłowski nie wyjdzie przed świętami Wielkanocnymi 2008 co jest świętym i nieprzekraczalnym terminem ustalonym przez nas i wydawcę, to zapuszczę brodę, wąsy, będę nosił ciemne okulary i czapkę i będę przemykał tylko nocą kanałami.
Nie wyjdzie, czy nie wyjdzie później niż przed... przyznam, że nie bardzo rozumiem co miałeś na myśli.
denerwuje mnie mnóstwo błędów jakie tam się pojawiły
Wiadomo, że poza najpospolitszymi gatunkami motyli, znakomita większość występuje mniej lub bardziej wyspowo. Jeśli próbuje się zasięgi takich gatunków pokazać w sposób ciągły, to błędy są nieuniknione. Swego czasu nabyłem wydaną na płycie CD pracę "Butterflies of Europe". Według niej, w Polsce np. występują: Gonepteryx cleopatra i Danaus plexippus. Napisałem nawet maila do autora tej pracy (Fin), bo podał swój adres internetowy z prośbą o podanie zauważonych błędów. Odpisał mi (całkiem sympatyczny gość ), że to oczywiste gafy i przeprasza za niedociągnięcia. A już myślałem, że ma jakieś rewelacyjne dane o występowaniu tych gatunków w Polsce
Innymi słowami. Książka musi się ukazać na rynku przed tymi Świętami Wielkanocnymi.
Chodzi mi o to, że przykre jest mieć tę świadomość, że coś się drukuje ze znanymi błędami...
"...Polskie wydanie zostało oprawione w okładkę broszurową z uwagi na jej większą przydatność
w terenie - mniejszą wagę i możliwość szybszego przeglądania zawartości w warunkach plenerowych..."
Chodzi o to, że kartki się lepiej gniotą w plecaku? czy co? Bzdura. To tylko obniżenie kosztów i bardzo niepraktyczny wariant. Troszkę mnie trafia z tego tytułu. Szkoda.