Jacek Kalisiak pisze:Paweł, czy to oznacza, że wracamy do początku i masz wątpliwości, czy powszechna praktyka kopiowania publikacji jest zgodna z prawem? Bo wtedy ja znowu zapytam, kto tego nie robi?
Ze wszystkich opinii prawnych, jakie znam (przekopalem sie przez rozmaite materialy, od lat sledze dyskusje na ten temat regularnie powracajace na prawniczych grupach dyskusyjnych) wynika, ze w zakres "uzytku osobistego" wchodzi utworzenie kopii (j
ednej), z ktorej mozesz korzystac sam jak i moga z niej korzystac osoby z twojego kregu rodzinnego i towarzyskiego. Dotyczy to zarowno artykulow jak i muzyki czy filmow; programy komputerowe maja swoje osobne regulacje. Robienie wielu kopii i ich rozpowszechnianie czy nawet zrobienie jednej kopii i ogloszenie na naszym forum, ze masz cos takiego do oddania, jest juz zlamaniem ustawy. Podkreslilem jednej kopii, poniewaz w 2004 weszla w zycie nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, ktora doprecyzowala uzytek osobisty w taki sposob:
"Zakres wlasnego uzytku osobistego obejmuje korzystanie z
pojedynczych egzemplarzy utworow przez krag osob pozostajacych w zwiazku osobistym, w szczegolności pokrewienstwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego."
Ten przepis jest interpretowany (widzialem kilka takich wypowiedzi prawnikow) jako umozliwiajacy utworzenie pojedynczej kopii na wlasny uzytek. Ja bym tego byc moze tak nie zinterpretowal, ale ja nie jestem prawnikiem.
Przy kopiowaniu na wlasny uzytek ludzie powoluja sie na znowelizowany art. 23 p. 2; brzmi to tak:
"Nie wymaga zezwolenia tworcy przejsciowe lub incydentalne zwielokrotnianie utworow, niemajace samodzielnego znaczenia gospodarczego, a stanowiace integralna i podstawowa czesc procesu technologicznego oraz majace na celu wylacznie umozliwienie:
1) przekazu utworu w systemie teleinformatycznym pomiedzy osobami trzecimi przez posrednika lub
2) zgodnego z prawem korzystania z utworu."
Tutaj jednak pozostaja duze watpliwosci, dotyczace niefrasobliwego podejscia do praw logiki przez prawnikow. Otoz "zgodne z prawem korzystanie z utworu" to miedzy innymi wlasnie "dozwolony uzytek osobisty", czyli niby ten przepis pozwala "incydentalnie zwielokrotniac utwor". Pulapka jest slowo "oraz" pojawiajace sie po sformulowaniu "czesc procesu technologicznego". Mozna to "oraz" interpretowac jako rownowazne lacznikowi logicznemu "i", a ze jestes matematykiem, to nie musze ci tlumaczyc konsekwencji.
Przepisy o dozwolonym uzytku traktuje sie jako majace charakter wyjatkowy, co z prawnego punktu widzenia oznacza, ze nie mozna ich stosowania rozszerzac na sytuacje podobne do opisanych w tych przepisach; jak cos nie jest tam dokladnie wymienione (chocby wlasnie rozpowszechnianie kopii) to uznaje sie, ze wymaga zezwolenia. Dalej, dozwolony uzytek wlasny musi odbywac sie z poszanowaniem praw tworcow, co oznacza, ze nie wolno korzystac z kopii, na ktorych nie ma imienia i nazwiska autora oraz informacji pozwalajacej zidentyfikowac utwor czy zrodlo, z ktorego jest ta kopia (bo tworca ma gwarantowane ustawowo prawo do tego).
Ciagle pozostaja niedoprecyzowane pewne terminy uzyte w tych przepisach i jakby co ostatnie slowo bedzie mial sad rozpatrujac kazdy przypadek osobno. Sam mam wiele pytan zwiazanych z ta ustawa i jej nowelizacjami. Lektura tego sugeruje, ze ludzie opracowujacy te przepisy wychowali sie w innej galaktyce i znaja te zagadnienia wylacznie w teorii, a co wiecej, ich mozgi funkcjonuja inaczej niz moj.
Pawel