goościu pisze:Warroza pisze:Wróćmy dla porządku do definicji selekcji naturalnej. Jest to zmiana częstości alleli w populacji w powiązaniu przyczynowym z reprodukcją. Jeżeli dotyczy cech dziedzicznych i jest wystarczająco konsekwentna przez pokolenia wykształca adaptację. Nigdzie nie ma w definicji napisane: za wyjątkiem wszystkiego na co wpływ ma człowiek. I to tyle jeśli chodzi o te kwestie z punku widzenia logiki.
Pomijasz w swojej definicji jedną z najważniejszych cech selekcji - ma charakter kierunkowy. Wskazuje na to określenie "dobór".
W naszej szerokości geograficznej mamy przeciętną długość życia na poziomie ok. 70 lat. Jeśli nie odpowiada Ci stwierdzenie, że medycyna wyeliminowała selekcję naturalną, to nie powinieneś mieć wątpliwości, że medycyna zmarginalizowała rolę doboru naturalnego w ewolucji populacji ludzkiej. Jeśli wciąż masz wątpliwości, otwórz sobie dowolną księgę zgonów z początków XIX wieku.
Medycyna w obecnym systemie powszechnej opieki zdrowotnej generalnie pozwala na wydłużenie życia wszystkim, a nie wybranym osobnikom. Wiele osobników, które w warunkach braku medycyny nie miałyby możliwości samodzielnego przeżycia, przystępuje do rozrodu i przekazuje swoje geny dalej. Skala, w jakiej obecnie zachodzi w populacji ludzkiej dobór naturalny jest nieporównywalna ze skalą, w jakiej zachodził on w czasach przed współczesną, nowoczesną medycyną.
Na początku odniosę się jeszcze do zarzutu, że o tym, że kłócę się o słówka. Bynajmniej. Twoje twierdzenia zmieniały sens moich wypowiedzi, więc to nie słówka, ale albo manipulacja, albo niezrozumienie. Przyjąłem także w duchu wersję o niezrozumieniu więc odniosłem się do nich i wyłuszczyłem dokładniej swoje stanowisko (nie twierdzę, że nieomylne).
"Pomijasz w swojej definicji jedną z najważniejszych cech selekcji - ma charakter kierunkowy. Wskazuje na to określenie "dobór"
Nie pomijam. To nie jest moja definicja tylko definicja przyjęta w nauce, choć oczywiście użycie poszczególnych słów może się różnić.(za: January Weiner "Ewolucja biosfery", Jan Kozłowski (prof. UJ), Adam Łomnicki "Ekologia ewolucyjna", Stephen C. Stearns (The Evolution of Life Histories, Douglas J. Futuyma "Ewolucja", genetyk Paweł Golik (wykłady), John Maynard Smith genetyk, matematyk "Tajemnice przełomów w ewolucji. Od narodzin do powstania mowy ludzkiej" czy stawiany wcześniej jako autorytet Richard Dawkins).
Kierunkowy charakter ma tylko jeden ze szczególnych przypadków selekcji naturalnej. Mianowicie: dobór kierunkowy. Wyróżnia się 4 główne rodzaje doboru ze względu na genetykę populacyjną (dobór kierunkowy, stabilizujący, różnicujący i apostatyczny. A zatem kierunkowość zmian w genetyce populacji nie jest bezwzględnym warunkiem selekcji naturalnej. Ważne jest natomiast, że musi być powiązana z reprodukcją (lub replikacją), a aby dochodziło do ewolucji populacji obejmować cechy dziedziczne. Wcale sama z siebie selekcja nie musi nawet prowadzić do adaptacji, jeżeli zmiany nie będą na wystarczającym poziomie konsekwentne. Na marginesie ten rodzaj selekcji kierunkowej wykorzystuję się często m.in. w selekcji hodowlanej, a zatem selekcja hodowlana zwana doborem sztucznym również zawiera się w selekcji naturalnej, tym bardziej, że nie tylko człowiek hoduje inne organizmy i nie nawet prekursorem tego zjawiska (ot weźmy np. termity lub mrówki). Organizmy w toku ludzkiej selekcji hodowlanej udomawiają się, a więc dostosowują do środowiska człowieka. Zresztą można zadać filozoficzne pytanie: kto tu kogo hoduje. Również organizmy hodowlane przez człowieka manipulują swoimi cechami populacją człowieka i konkretnymi osobnikami (nie twierdzę, że świadomie). Jestem też entuzjastą hipotezy o samoudomawianiu się np. wilków, a realną selekcję sztuczną z kontrolą reprodukcji na masową skalę mamy w zasadzie dopiero od ok. XIX wieku. Natomiast trzeba patrzeć nie tylko na fenotyp, ale także na poziom molekularny. Nawet jeżeli owczarek niemiecki ma pewne problemy np. z kręgosłupem przez selekcję bazującą na chowie wsobnym, to zmienia to faktu, że istnienie tej rasy to również istnienie określonej populacji genetycznej dostosowanej mutualistycznie do określonych zachowań w tym instynktów estetycznych ludzi np. podziwiania tych zwierząt na wystawach itd. Nie kasuje selekcji naturalnej fakt, że gdyby nie istnienie populacji ludzkiej to osobniki najprawdopodobniej by nie przetrwały. Argument o tym, że jakieś osobniki bez człowieka by nie przetrwały jako argument za tym, że to kasuje selekcję naturalną jest bezsensowny moim zdaniem. Nigdzie w teorii dotyczącej selekcji naturalnej nie ma stwierdzone, że to nie dotyczy populacji, które jest uzależniona mutualistycznie od jakiejś innej populacji, albo swojego własnego środowiska. Uzależnianie się organizmów od siebie i od środowisk, które zajmują i które zmieniają jest czymś powszechnym w biosferze.
Argument o doborze kierunkowym populacji wcale nie umacnia tezy o tym, że medycyna ludzka kasuje selekcję naturalną. Dlatego, że przykłady działania selekcji naturalnej dostępne w badaniach naukowych są również o charakterze kierunkowym, choćby wspomniana już selekcja związana z późniejszym zachodzeniem w ciążę u osobników ludzkich średnio w dużej skali. Istnienie medycyny sprzyja temu zjawisku, a zatem sprzyja ewentualnej selekcji naturalnej w kierunku cech fenotypowych (a więc stopniowego powolnego zmieniania się populacji w kierunku zmiany częstości występowania jakieś cechy powiązanej z reprodukcją). Czy ta cecha okaże się korzystna adaptacyjnie. Moim zdaniem aktualne środowisko człowieka tego nie wyklucza. Wydaje się, że to całkiem możliwe.
Cały czas się nie rozumiemy. Problem w tym, że nie oddzielasz w dyskusji co jest, od co się powinno. Ja o tym drugim nie dyskutuje. Interesują mnie fakty. Wyjaśniając. To nie kwestia tego, że stwierdzenie o eliminacji mechanizmu selekcji naturalnej z populacji człowieka dzięki medycynie mi nie odpowiada. To kwestia tego, że jest to stwierdzenie po prostu na wyrost. Najprawdopodobniej jest fałszywe, gdyż niezgodne jest z faktami. Tyle.
Przywiązanie znaczeniowe do nazwy "dobór" w rozumieniu powszechnym, na które zwróciłeś uwagę jest błędem poznawczym. Problem ze słowami i zwrotami, poza tym, że mogą mieć inne znaczenie naukowe, fachowe i popularne, jest też taki, że ich użycie może być wynikiem osadzenia w tradycji, np. naukowej piśmienniczej, pomimo, że nie są najtrafniejsze, a nawet są wynikiem błędu. Słowem, które wynika właśnie z tradycji nietrafnego pierwszego tłumaczenia przełomowego dzieła Karola Darwina "O powstawaniu gatunków...", jest termin dobór naturalny z angielskiego
natural selection. Najczęściej przecież nikt nikogo w tym mechanizmie nie dobiera czy wybiera i lepiej chyba byłoby tłumaczyć dosłownie jako: selekcja naturalna. Jest to mechanizm generalnie negatywnej selekcji, a nie pozytywnego wyboru. Choć taki proces doboru ma miejsce w szczególnym przypadku selekcji, czyli w niektórych przypadkach selekcji seksualnej (doboru płciowego) lub sztucznej selekcji (doboru hodowlanego). Niekiedy, jak zauważyłem, niejako w innym celu używa się jednego i drugiego tłumaczenia. Czyli swobodnym, ale naukowo klasycznym, jako dobór naturalny próbuje się opisać bardziej ogólny generalny mechanizm, a dosłownym jako selekcja naturalna coś bardziej szczegółowego. W rzeczywistości to jest tłumaczenie jednego i tego samego mechanizmu. Dobór naturalny jest swobodnym tłumaczeniem terminu
natural selection w pierwszym polskim tłumaczeniu dzieła Karola Darwina, dokonanym przez Wacława Mayzla "O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt" (z ang:
On the Origin of Species by Means of Natural Selection, or the Preservation of Favoured Races in the Struggle for Life) z 1873 roku (14 lat po pierwszym wydaniu oryginału).
Ale nawet
natural selection użyte bezpośrednio przez Darwina było przenośną, którą jego czytelnicy w jego czasach często nie rozumieli, dążąc do uświęcania jakiegoś stanu natury. Pisał o tym w listach. Mamy tego zatem świadectwo. Cytuję Darwina: "W dosłownym sensie selekcja naturalna jest niewłaściwym określeniem. Przez Naturę rozumiem tylko sekwencję zdarzeń jaką udało nam się ustalić. Chyba jestem złym tłumaczem". Dalej w tym liście napisał, że być może użyłby innego określenia, ale mleko już się rozlało i teraz niech to język zdecyduje czy to określenie przetrwa. Proponuję właśnie, aby postrzegać naturę jako sekwencję zdarzeń jak chciał Darwin, a nie jako jakiś docelowy stan populacji lub cech organizmów (co jest patrzeniem na naturę nienaukowo). Co ciekawe Alfred Wallace (współtwórca darwinizmu) również miał wątpliwości co do zamieszania jakie wprowadza nazwa: selekcja naturalna. Cytuję Walleca: "Selekcja naturalna jako metafora jest terminem pośrednim, ale także niepoprawnym nawet jeżeli uwzględnić personifikowanie Natury."
"Medycyna w obecnym systemie powszechnej opieki zdrowotnej generalnie pozwala na wydłużenie życia wszystkim, a nie wybranym osobnikom"
Moim zdaniem się mylisz. Nie jest to przecież egalitarne. Dostęp do usług medycznych może być zróżnicowany pod kątem np. pieniędzy lub sprytu w załatwieniu sobie danej usługi szybciej niż inni. Czy ma to wpływ na selekcję naturalną. Tego nie wiem. Stwierdzam tylko fakt nieegalitarnego dostępu do usług medycznych. Natomiast pomijasz istotny szczegół. Kiedy czytam badania ewolucyjne z genetyki populacyjnej to jest to kwestia "biga data" i jest to kwestia niezauważalna w jednym pokoleniu. Proponuję wyjść poza tylko fenotypowe patrzenie na ludzi tego co widać gołymi oczami. Zmiany związane z selekcją naturalną mogą się odbywać na poziomie przecież choćby aminokwasów w układzie odpornościowym, które są kompletnie niezauważalne dla omylnej tzw. instytucji ludzkiej.
"Skala, w jakiej obecnie zachodzi w populacji ludzkiej dobór naturalny jest nieporównywalna ze skalą, w jakiej zachodził on w czasach przed współczesną, nowoczesną medycyną"
Ale to jest inna teza. Nie polemizuję z tezą, o innej skali wpływu selekcji naturalnej na kształt populacji ludzkiej niż kiedyś. Na poziomie molekularnym genetycznym, ale także fenotypu w skali makro. Polemizuję z tezą, że medycyna kasuje selekcję naturalną, czyli ona przestaje działać. A nie, że zmienia swoje kierunki i skalę oddziaływania przez selekcję. Po za tym to jest w przyrodzie zupełnie zwyczajne, ze selekcja naturalna działa z różnym naciskiem w czasie. Raz przyspiesza, a raz zwalnia. Raz działa bardziej gradualistycznie, a raz bardziej punktualistycznie (słynna "kłótnia" pomiędzy ewolucjonistami co ma większe znaczenie

). Napisałem, że aktualne medycyna może także tworzyć "pożywkę" dla przyspieszenia selekcji w przyszłości. Medycyna zwiększa różnorodność genetyczną i fenotypową w populacji ludzkiej, a to jest dobrą pożywką dla spektakularnej selekcji w przyszłości. Wystarczy, aby zmieniło się mocno środowisko. Nie jest jednak istotne jak się zmieni środowisko z punktu widzenia jakiegoś abstrakcyjnego i wyidealizowane przez ludzi tzw. stanu natury. Wysypisko śmieci, czy wysokie skażenie radioaktywne w środku sarkofagu w Czarnobylu jest po prostu środowiskiem, które może kształtować selekcją naturalną w jakiejś populacji. Nie ma znaczenia dla samego faktu zachodzenia mechanizmu selekcji naturalnej, czy to jest środowisko wyidealizowanej nieskazitelnej natury, czy przemysłowe antropogeniczne środowisko. W mechanizmie selekcji naturalnej nie jest wpisany żaden cel, że powinna ona dążyć to tego co uważa się za dziką nieskazitelną przyrodę. Wyobrażanie sobie takiego celu ewolucji i selekcji jest traktowane w biologii i ekologii jako nienaukowy błąd poznawczy. Tyle.