Podejść do zainteresowania owadami miałem kilka. Wychowując się w dużym mieście przez długi czas miałem marne pojęcie o świecie przyrody Polski i całkiem nie przyrodnicze zainteresowania, ale jak każde dziecko miałem przejściowe wakacyjne przygody z łapaniem motyli i próby przechowywania ich w pudełkach, słoiczkach itp. Któregoś roku przywiozłem nawet z wakacji małą kolekcję koników polnych, które koniec końców wypuściłem w podwórkowym ogródku.
Natomiast prawdziwe zainteresowanie owadami zaczęło się u mnie bardzo późno, bo na początku studiów. Od kilku lat pasjonowałem się fotografowaniem i na któreś wakacje w okolicach Żagania (1978?) zabrałem kilka filmów ORWO do przeźroczy. Zaciekawiły mnie owady na kwiecistych łąkach. Pamiętam, że obok motyli jednym z ciekawszych obiektów moich fotograficznych zapędów był tygrzyk występujący tam w sporych ilościach. I być może zakończyłoby się to na parudziesięciu zdjęciach, gdyby nie pewna przygoda, z dzisiejszego punktu widzenia nadzwyczaj śmieszna.
Pewnego dnia wybrałem się rowerem do pobliskiego Żagania i na polnej drodze minąłem jakiegoś dużego stwora maszerującego przez nią. Zawróciłem, odstawiłem rower i przyglądałem mu się podejrzliwie z odległości ok.1 m, rozmyślając, co to też może być i czy aby nie rzuci się na mnie

)) Wyobraźcie sobie ok. dwudziestoletniego faceta, który z lekkim niepokojem usiłuje podjąć decyzję, wziąć to w rękę, czy lepiej nie? No i ... podjąłem decyzję, że lepiej toto zostawić w spokoju, motyle to motyle, tygrzyk tygrzykiem, a taki 10cm robal to kto wie, co może człowiekowi zrobić

))) Wsiadłem na rower ujechałem z 20 m i wróciłem do rozumu. Pomyślałem sobie: "dorosły człowiek, a zachowuje się jak dziecko". Wróciłem do robaka, ale ... robak też widać miał swój rozum i już go tam nie było

)))
Obrazuje to jak człowiekowi z miasta może być obca przyroda ojczystego kraju. Ale też wtedy postanowiłem, że dowiem się, jakie to stworki żyją wokół mnie, ile ich jest, jak żyją i tak mi zostało do dzisiaj, że bardzo fascynuje mnie różnorodność i bujność świata przyrody.
A co za robal jest przyczyną moich entomologicznych fascynacji? Pewnie dyląż garbarz, który wtedy wydał mi się wręcz monstrualnym stworem
