Co powoduje, że samce owadów nabierają ochotę na kopulację?
Rzecz jasna feromony, + zapewne i inne bodźce, które nie do końca znamy i których nie identyfikujemy.
Hodując przez lat kilka dwa pokrewne gatunki kózek z rodzaju węglarek:
Ropalopus Clavipes i
Ropalopus macropus starałem się je "namówić" na kopulację. Wielokrotnie "puszczałem na siebie", zwłaszcza mikre samce tego pierwszego na opasłe samiczki drugiego, oraz odwrotnie: dorodne samce
R. macropus na niewyrośnięte samiczki
R. clavipes. I nigdy nic z tego nie wyszło. Te gatunki ignorują się i żaden pan przynależny do jednego gatunku nie pokusił się na innogatunkową panią.
W naturze za to nie takie cuda-wianki widziałem.
Któregoś czerwcowego dnia nad Biebrzą obserwowałem usilną próbę kopulacji... samca
Anaglyptus mysticus (kózkowate, podrodzina Cerambycinae) z samicą
Agapanthia villosoviridescens (kózkowate, podrodzina Lamiinae) ! Do niczego finalnie nie doszło, gdyż rozochocony samczyk ciocha próbował to zrobić zgrzytnicy oralnie, ustawiając się na niej odwrotnie, czym najwyraźniej ją zaniepokoił i zraził.

Dzielnie nie odpuszczał przez kilka minut i wreszcie przyjął bardziej tradycyjną u kózkowatych pozycję kopulacyjną, jednak żałośnie zgrzytająca i miotająca się partnerka jakoś się spod niego wyślizgnęła i umknęła w trawę.
Innym razem samiec chrabąszcza majowego poczuł silny erotyczny pociąg do... mojej Izy, a więc do przedstawicielki gatunku
Homo sapiens!

Przechadzając się po jej dłoni zaczął zdradzać wyraźne oznaki podniecenia, wyciągnął kopulator, po czym zaczął go pchać pod paznokieć serdecznego palca zdumionej niewiasty...
Tego typu obserwacje trudno raczej zachować zakonserwowane w alkoholu.

Warto więc mieć na podorędziu kamerę, albo przynajmniej aparat fotograficzny.
I dokumentować takie Cuda Natury, które są dla nas nie do końca zrozumiałe.