Skąd była opisana (miejscowość, okolica). Może jakieś cechy (różniące ją od P.caucasicus oczywiście)

Purpuricenus renyvonae był opisany z Bułgarii (Ropotamo)
Pewnie to dobrze wiecie, ale na wszelki wypadek....znany jest również z pd-wsch części Bułgarii (przy granicy z Turcją) - Carewa
No nieRadek P. pisze:Widze Jacku, że po ostatnim naszym spotkaniu i pogaduchach tknęły Cię te purpurówki i dały bodziec do dalszych rozważań nad stanowiskiem systematycznym.
o o o o, właaaaaśnie. No to może Jacku K (a i Jacek H też z odsieczą niech ku nam pobierzy) dalej prosiemy. W części Twej strony gdzie są klucze do kózek zapodawane onegdaj przez Ciebie daaaaaawno już pajęczyny oplotły sinym całunem czcionki, które to onegdaj tameś popełnił Waćpan. Może teraz by tak klucz do purpurówek krasiwych ?? Pomyśl - niejednemu przydałby się na pewno (że o sobie nie wspomnę, bom cholernie skromne bydlę.ad. pisze:.......i podpowiedzial mi kilka cech odrózniających (renyvonae generalnie zewnętrznie dość znacznie rózni się od budensis) m.in brak włosków na przdpl.. bardziej krępa, plama wyższa (pod tarczkę), krótsze czułki i in.
Klucz do "budensisowych" purpurówek jest, jak chcesz Mazepus to poślę Ci ksero (Sabbadini i Pesarini 1992). Ale mówiąc delikatnie taki sobie. Po pierwsze jest po włosku, po drugie nie uwzględnia paru gatunków/podgatunków (P. nudicollis, renyvonae, graecus), po trzecie cechy jakieś takie nie pewne. Jest też klucz Demelta (1968), ogólny do rodzaju Purpuricenus, ale mocno przestarzały w odniesieniu do budensisopodobnych.J.M. pisze:Może teraz by tak klucz do purpurówek krasiwych ??
no i tu moja radość zgasła z tego, że Ktoś ma taki klucz.......nic to jednak. Podeślij mi Jacku klucz, mimo jego wredot wszelakich - zawszeć to lyteratura.Jacek H. pisze:Klucz do "budensisowych" purpurówek jest, jak chcesz Mazepus to poślę Ci ksero (Sabbadini i Pesarini 1992). Ale........
Nic po kluczach jak diagnozy sa do dupy. Tak sobie juz ktorys raz czytam o tych kozkowych problemach i w glowe zachodze jak to sie dzieje, ze materialu w wielu przypadkach nie brakuje, lacznie z mozliwosciami hodowli, ludzi sie tym cala kupa zajmuje, a najwyrazniej malo kto w tej branzy potrafi kompletna morfologie ze szczegolami zbadac i przyzwoita diagnoze porownawcza skonstruowac...J.M. pisze: no i tu moja radość zgasła z tego, że Ktoś ma taki klucz.......
To się tylko tak wydaje, że kózki sa dobrze zbadane, materialu duzo a ludzi kupa ... W tym wątku mówimy o gatunku, ktorego w Polsce mam y do wglądu zaledwie kilka okazów i o tym, że są dowiadujemy się doslownie teraz, w tym wątku. Kózkowate to taka grupa, w której są takie rzadkości, że wogóle są znane pojedyncze okazy, brak literatury i możliwości porównań gatunków jest tu częstym problemem (często nie do przeskoczenia). Do niedawna z Polskiej fauny około 20 gatunkow znanych bylo z Polski z 1-5 okazów, obecnie fauna Europy to wiele endemitow, n.sp. Zajmowanie się "kózeczkami" to często walka o każdy "metr" a pytania rozbijają się o betonową ścianę.Pawel Jaloszynski pisze:jak to sie dzieje, ze materialu w wielu przypadkach nie brakuje, lacznie z mozliwosciami hodowli, ludzi sie tym cala kupa zajmuje,
Ale nie chodzi o to, zebyscie wy rozstrzygali czym jest ten czy inny gatunek, tylko zeby autor opisu oryginalnego byl laskawy stosowac wspolczesne standardy taksonomiczne. W koncu czesc z tych gatunkow byla opisana niedawno, lub przynajmniej wspolczesni autorzy je znaja jesli opisuja cos nowego. I to jest moment do przedstawienia takiej diagnozy porownawczej, zeby dalo sie wszystkie zblizone gatunki rozroznic. To nie sa jakies mikroskopijne maluchy, praca z nimi jesli chodzi o preparatyke nawet najdrobniejszych detali morfologii jest dziecinnie prosta..ad. pisze: To się tylko tak wydaje, że kózki sa dobrze zbadane, materialu duzo a ludzi kupa ... W tym wątku mówimy o gatunku, ktorego w Polsce mam y do wglądu zaledwie kilka okazów i o tym, że są dowiadujemy się doslownie teraz, w tym wątku.
Wystarczy czasem precyzyjnie konstruowac opis i diagnoze, przeciez wiedze ci opisywacze maja. A kozki oferuja wielkie bogactwo cech morfologicznych mozliwych do drobiazgowej analizy. Jesli dokladny opis dajmy na to scydmaenida z plemienia Cephenniini zajmuje z grubsza poltorej-dwie strony manuskryptu, a zwierz ma zredukowana morfologie ze wzgledu na miniaturyzacje i tak naprawde nie ma tam wiele wiecej ponad cechy rodzajowe i diagnoza oparta jest na fiucie, to w przypadku duzej, kolorowej kozki taki rzetelny i dokladny opis powinien byc wielokrotnie dluzszy i opatrzony rowniez dluga dyskusja podobienstw i roznic w stosunku do zblizonych gatunkow. A tutaj patrze do pracki Danilevskiego z 2007, w ktorej opisuje Purpuricenus caucasicus baeckmanni, i tam caly opis zajmuje siedem (!!!) linijek tekstu, z czego cztery (!!!) to tlumaczenie, ze materialu jest za malo, zeby okreslic co jest zmiennoscia miedzyosobnicza. W uwagach pod opisem slowa nie ma o morfologii, a diagnozy jako takiej w ogole w tej pracy nie ma! Zmierzona jest tylko dlugosc i szerokosc ciala, tak to sobie mozna bylo za czasow Reittera opisywac, ale nie dzisiaj. Praktycznie brak diagnozy kwalifikuje ta nazwe jako nomen dubium! Calkiem niedawno grupa ponad stu taksonomow z calego swiata walczyla z gosciem stosujacym podobny standard opisu i w efekcie facet zostal wywalony na zbity pysk z uniwersytetu. Tylko tamten przypadek dotyczyl czlowieka, ktory opisuje taksony nalezace do kilkunastu rodzin chrzaszczy, pajakow, mrowek i slimakow, wiec w kazdej grupie sa specjalisci, ktorzy sie buntowali przeciw robieniu syfu. A w kozkach okazuje sie, ze taki chlam trzaskaja ci najbardziej uznani....ad. pisze:A swoją drogą kózkarze jakoś opornie robią dobrą analizę morfologiczną (aparaty, porządny mikroskop, statystyki itp). Też racja.
Dobrych opisow sa setki tysiecy. A nieopisanych gatunkow to ja mam w zbiorze kilkaset.ad. pisze:No to może zrobimy tak - jak Ci podłoże 2-3 n.sp. i napiszemy wspólna pracęktóra posłuży jako WZÓR.
Problem w tym, ze ci co maja wiedze uwazaja, ze jeszcze jakies mityczne "duze pieniadze" sa potrzebne, zeby cos z sensem zdzialac.Wujek Adam pisze: Kto to ma zrobić?
No właśnie! Chyba ten (Ci) co mają ku temu odpowiednią wiedzę, a także możliwość, ochotę, czas i duże pieniądze.
Patrząc wstecz trudno nie dziwić Sie godnej lepsze sprawy konsekwencji z jaką wszyscy badacze uważali Purpuricenus globullicollis za najwyżej morfę Purpuricenus kaehleri, a Porpuricenus caucasicus za aberację Purpuricenus budensis.Jacek Kurzawa pisze:Czy ma ktoś opis Purpuricenus renyvonae Slama, 2001?
Skąd była opisana (miejscowość, okolica). Może jakieś cechy (różniące ją od P.caucasicus oczywiście)
Czy ma ktoś pracę Slamy?p. 198
printed:
caucasicus caucasicus T. Pic, 1902: 27 E: AB AR GG ST TR
caucasicus renyvonae Sláma, 2001: 225 E: BU CR MC YU UK
baeckmanni Danilevsky, 2007c: 38
and
graecus Sláma, 1993: 56 E: GR
must be:
caucasicus baeckmanni Danilevsky, 2007c: 38 [DA] E: UK
caucasicus caucasicus T. Pic, 1902: 27 E: AB AR GG ST TR
caucasicus graecus Sláma, 1993: 56 [DA] E: GR
caucasicus renyvonae Sláma, 2001: 225 [DA] E: BU CR MC YU
All four taxa are very close to each other morphologically, but strongly distant and geographically isolated. Each taxon is known
in a small number of specimens, and individual variability of each populations is not clear, so real taxonomical relations inside
the group need further investigations.
Giannis pisze:Jacek Hi, zmieni się ze słomy