Grzegorz Banasiak pisze:Chętnie zobaczę jak po przeczytaniu Niesiołowskiego preparujesz mikra, jak robisz preparaty, o koszówkach nie wspomnę, sam wiesz ile rzeczy mi podpowiedziałeś mimo, że motylami zajmuję się ponad 30 lat.
Grzesiek tutaj sam sobie odpowiedziałeś - przecież się nawet nie spotkaliśmy, a tyle zdołałem Ci już przekazać. Dlatego czy są potrzebne warsztaty w sensie pokazywania rzemiosła i trzymania za rączkę podczas preparacji ?
Co do preparatów - robię je wyłącznie w oparciu o informacje z forum, internetu - da się. Nikt nigdy mi nie pokazał jak to robić osobiście. I żyję. A co to za trudność spreparować mikro ? No dajże spokój - jak się łapa nie trzęsie to i nie masz ADHD to 3/4 trudności masz za sobą - pozostałe to umiejętność którą i tak musisz sam wypraktykować niszcząc uprzednio jakąś część okazów. Na przykład wspominane dmuchanie w skrzydełka mi nie podchodzi wolę zahaczać końcówką szpilki o wypukłość żyłki, nawet bez przebijania skrzydła (oczywiście wszystko pod mikroskopem, który też zakupiłem wyłącznie po informacjach od osób już taki mających). Nigdy wcześniej nawet nie miałem do czynienia ze stereoskopem.
Jak zrobić rozpinadło - wiadomo, każdy głupi potrafi, jak złapać pęsetą minucje również, czy pasek pergaminowy, czy toaletowy - wg własnego uznania. Nic tu nie trzeba pokazywać osobiście. Nie przekonasz mnie, bo wiem to z autopsji że się można tego nauczyć. Patenty na kopulatory - pokazane na forum dawno temu z okrągłą dziurką w tekturce czy tradycyjne.
Jak sobie radzić z okazami w terenie - proszę bardzo Niesiołowski, czy to chowanie w wacie, rozpołowionych na dwie części płatkach kosmetycznych (tak przy okazji sam to odkryłem), czy różne koperty. Chcesz żywe okazy - proszę bardzo świetny patent pokazał na zdjęciu przy okazji Janusz Masłowski (ten kto spostrzegawczy to zauważył jaką miał fajną klatkę zawieszoną na szyi). Czy złapane żywe okazy trzymać w białych czy czarnych pudełkach - zostało już dawno napisane. Co jeszcze ? No, nic więcej mi nie przychodzi do głowy...
Dobra ale mniejsza z tym... to były takie moje refleksje, ot takie mam o tym wszystkim zdanie i nie chcę żeby się wywiązała znowu jakaś chora dyskusja bo nie o to chodzi.
Czy powiem coś o koszówkach... po pierwsze nawet nie wiem czy pojadę (zauważ że jak dotąd się nie zadeklarowałem), a po drugie to ostatnio w Kalwarii miałem kazanie. Swoją drogą taka kameralna impreza mnie się bardzo spodobała. Zwyczajnie razem się połaziło, poświeciło i coś tam jeszcze...
P.S. Podpisuję się dwiema rękami za sensem spotkań, referatów, wspólnego świecenia bo to czysta przyjemność ... a jakże! Żeby ktoś sobie nie pomyślał że jestem zwyrodnialcem i odmieńcem
