Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

jon

Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: jon »

Po użytkowaniu rozpinadeł ze styroduru absolutnie nie zdecyduję się ich kupić w przyszłości. W porównaniu z tradycyjnymi z drewna nie ma żadnego pozytywnego porównania. Otóż rozpinadła drewniane o ile są wykonane z drewna w miarę miękkiego, mają te zalety, że są stabilne na stole, nie przesuwają się z powodu zbyt lekkiej wagi, nie zużywają się tak szybko. Nie widać żadnych odgnieceń. Wczoraj łowiłem w nocy na światło i po powrocie spreparowałem dwie mikropterygiczne samice, nad których spreparowaniem trochę się napracowałem bo wymagało ładne tego ułożenie odnóży. W związku z faktem, że dostały bardzo delikatne iniekcje w postaci kropelki amoniaku, nie miałem pewności czy na pewno to je uśmierci. W takich przypadkach zwykle robiłem tak, że całe rozpinadło wkładałem do worka foliowego w którym umieszczałem fiolkę z octanem i worek ten zamykałem na całą noc. Metoda ta pozwala mieć pewność że motyle się nie przebudzą i nie zaczną wierzgać odnóżami. Oto efekt tego działania po jednej nocy w sąsiedztwie octanu... Drewno to drewno... Jedyną zaletą styrodurowego rozpinadła jest chyba tylko cena - pozornie niska, bo zużycie jest naprawdę szybkie.
Załączniki
rozp styrodurowe1.jpg
rozp styrodurowe1.jpg (57.01 KiB) Przejrzano 6357 razy
rozp styrodurowe2.jpg
rozp styrodurowe2.jpg (62.24 KiB) Przejrzano 6357 razy
Awatar użytkownika
Malko
Posty: 2005
Rejestracja: piątek, 19 grudnia 2008, 16:06
Lokalizacja: Tarnów/Radłów/Kraków

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Malko »

Ich zaletą jest cena, dla początkujących to dobre rozwiązanie. Sam mam kilka rozpinadeł ze styroduru i z używają się kilka razy szybciej niż drewniane w dłuższej perspektywie użytkowania i tak lepsze są drewniane. Jon a daj kilka kropel na takie rozpinadło octan je rozpuszcza w sekundy... :) .
bartek.g

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: bartek.g »

Mocno subiektywne i pod wplywem chwil. Troche tak jakby sie dziwic, ze motyl przebity szpilka ma otwor/dziure, badz, ze potraktowane siekiera drewniane rozpinadlo nie wytrzymalo.

Nie uzywam tych rozpinadel, ale na poczekaniu moge podac kilka zalet, ktorych nie maja derwniane rozpinadla. Sa tanie, lekkie, co moze miec ogromne znaczenie przy transporcie, moga miec praktycznie dowolny ksztalt. IMHO, sa calkiem fajne dla osob, ktore chca sprobowac rozpinania motyli, badz potrzbuja jednorazowo cos rozpiac.
beksinski
Posty: 214
Rejestracja: sobota, 25 lutego 2006, 23:01
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: beksinski »

Ja mam podobne wrażenia do Jona. Do małych motylków absolutnie się nie nadają i nie mówię tu tylko o mikrach. Reakcja z octanem jest raczej do przewidzenia, więc choćby z tego powodu. Świetnie sprawdzają się na wyprawy i na większe motyle. Są lekkie, ułożone w walizce, nie przemieszczają się. Można je docinać do wymiaru walizki. Sam sobie taką sprawiłem i okazjonalnie się sprawdza.
jon

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: jon »

Istotną sprawą o której nikt nie pisał, jest to, że skrzydełka dość ciężko się podciąga na szorstkiej powierzchni styroduru. Ja nawet praktykowałem gładzenie papierem ściernym górnych powierzchni. Niewiele to jednak dało. Naprawdę gładkość drewna jest bardziej odpowiednia.
beksinski
Posty: 214
Rejestracja: sobota, 25 lutego 2006, 23:01
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: beksinski »

Racja, ale jak pisałem, ma to większe znaczenie przy małych motylkach. Ja strasznie się nabluźniłem np przy małych miernikowcach, jak Idaea sp. Natomiast przy sówkach nie ma żadnego problemu.
bartek.g

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: bartek.g »

Nie sądze żeby papier ścierny dał wiekszą gładkość niz laser, którym to jest cięte (chyba). Jedyne co możesz zrobić to zatkać "pory" startymi resztkami i uzyskać uczucie gładkości.

Nie ulega wątpliwości, że te rozpinadła wypadają gorzej w porównaniu z drewnianymi, szczególnie dobrze zrobionymi. Jednak mają też swoje zalety.

Btw. Jon możesz teraz śmiało wsadzić te fotki w wątek "mój pierwszy raz" i zapytać się innych co robisz źle ;)
Awatar użytkownika
Antek Kwiczala †
Posty: 5707
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
UTM: CA22
Lokalizacja: Kaczyce

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Antek Kwiczala † »

Aż nie do wiary Janusz, że nie wiedziałeś, iż styrodur ulega zniszczeniu pod wpływem par octanu etylu. Ja w takich wątpliwych przypadkach (gdy nie mam pewności, czy motyl faktycznie jest uśmiercony, czy tylko uśpiony), wkładam rozpinadło do zamrażarki.
Szorstkość powierzchni rozpinadła przy małych motylach to problem, ale przy dużych, a szczególnie odwilżanych, to zaleta - skrzydło przy wysychaniu nie ślizga się i utrzymuje stabilną pozycję. Już mi się tak zdarzyło, że musiałem powtórnie odwilżać i preparować okaz, bo przy schnięciu skrzydła się nieco poprzesuwały - a dla mnie estetyka rozpiętego okazu ma spore znaczenie.
jon

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: jon »

Dla mnie styrodur to nic takiego z czym mogłem się wychować a tym samym być z tym za pan brat. Podobne jest do styropianu, który się kurczy z byle powodu, ale styrodur ma niby twardą konsystencję. Myślałem że wytrzyma przez noc obecność fioleczki z octanem.
Czy duży czy mały motyl zawsze lepiej jak powierzchnia jest gładka. Jak rozpinadło wkładasz do lodówki a potem wyjmiesz, masz paski pergaminowe pomarszczone jak twarz starej indianki. Nie chcę tego widzieć i tyle.
Awatar użytkownika
Antek Kwiczala †
Posty: 5707
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
UTM: CA22
Lokalizacja: Kaczyce

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Antek Kwiczala † »

masz paski pergaminowe pomarszczone
Masz rację, toteż ja nie używam pergaminu, ale specjalną przezroczystą folię, nieco podobną do grubego celofanu. Taka folia się nie marszczy pod wpływem wilgoci. Można ją dostać w Czechach (pewnie też na giełdach entomologicznych). Ma jednak inną wadę - jest "jednorazowa", bo dziurki po szpilkach mogłyby porysować powierzchnię innego motyla, albo trzeba ją "wygładzać" nożykiem.
bartek.g

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: bartek.g »

Mozna jej uzyc 2x bez regeneracji, ma przeciez dwie strony :)
Antek, czy jest jakis sklep online (czeski), w ktorym mozna kupic taka folie?
(Japonczycy uzywaja przezroczystej folii z nadrukowanymi poprzecznymi kreskami - ulatwia to zachowanie symetrii)
Piotr Kowalski
Posty: 571
Rejestracja: piątek, 3 lipca 2009, 09:06
Lokalizacja: Ciemne

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Piotr Kowalski »

Stosuję od kilku lat folię do przeźroczy. Można sobie wydrukować na niej kreseczki. Jedynym minusem jest to co jakiś czas trzeba usuwać wypchnięcia po szpilkach.
Piotr
Awatar użytkownika
Łukasz Buglowski
Posty: 1201
Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 10:56
UTM: CA49
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Kontakt:

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Łukasz Buglowski »

Jak wiecie ja tam mikrusów nie preparuję... Dla mnie jako początkującego te rozpinadła są najlepsze- tanie i w miarę dobre. Też tak zrobiłem, że włożyłem rozpinadło do worka z lekko nasączoną gąbką. Nic się nie stało. Oczywiście przy bezpośrednim "starciu" octanu ze styrodurem, tworzywo rozpuszcza się
Awatar użytkownika
Kamil Mazur
Posty: 1922
Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
Specjalność: Psychidae
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Kamil Mazur »

Janusz, w Twoim problem był ze zbyt szczelnym workiem, w którym octan z otwartej fiolki cały czas parował tworząc coraz większe stężenie. Wystarczy zrobić w worku kilka dziurek, to wystarczy żeby nadmiar się ulatniał jak i żeby utrzymać wystarczające stężenie przez powiedzmy godzinę, to wystarczy i nie szkodzi, że po godzinie już wyparuje. Proponuję nakroplić trochę octanu zamiast wsadzać całego zbiornika.

Sposób z rozpinadłem w worku również praktykuję dla małych motyli. Rozpinam na śpiąco a dotruwam w worku lub drewnianym pudełku, w którym trzymam rozpinadła. Biorę zwykły wacik kosmetyczny przykładam do fiolki z octanem, przechylam i tak dwa razy. Tyle co wacik nasiąknie - wystarcza. Używam co prawda balsowych rozpinadeł, ale rowek w niektórych jest ze styropianu, który również tak jak styrodur się deformuje.
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 3 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Janusz, styrodur nie jest odporny na octan, dlatego dotruwanie jest w tym przypadku skazane na to co zaprezentowałeś na swoich zdjęciach. Rozpinadła styrodurowe mają wiele zalet i osobiście uważam, że dużo więcej niż wad. Nie wyobrażam sobie używania np. 100 drewnianych, ciężkich i bardzo drogich rozpinadeł. Styrodurowe są na tyle tanie, że po kilku sezonach można je spokojnie wyrzucić i zamienić na nowe. Do preparowania dużej ilości materiału są niezastąpione.
Do mikrów nie nadaje się nic, poza rozpinadłami balsowymi, niestety większość dostępnych w handlu projektowana była przez osoby które mikrów nie preparują - przez to jest toporna i mało przydatna.
Awatar użytkownika
Malko
Posty: 2005
Rejestracja: piątek, 19 grudnia 2008, 16:06
Lokalizacja: Tarnów/Radłów/Kraków

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Malko »

Ja dodam od Siebie, że zawsze dawałem peragimin pod spod skrzydeł bo bez tego ciężko się preparowało na tym styroduże jednakże cena była dla mnie wabikiem ale okazało się, że pewien stolarz za flaszkę wiadomo czego wykroił piękne rozpinadła :)
Tomasz Świderski
Posty: 594
Rejestracja: niedziela, 13 stycznia 2008, 13:45

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Tomasz Świderski »

jon pisze:Jak rozpinadło wkładasz do lodówki a potem wyjmiesz, masz paski pergaminowe pomarszczone jak twarz starej indianki. Nie chcę tego widzieć i tyle.
Osobiście stosuję celofan i tak jak Antek dotruwanie w zamrażarce, więc problem z marszczeniem pergaminu pod wpływem wilgoci odpada.
Osadzanie wilgoci na chłodnych przedmiotach wynika z praw fizyki....para wodna w powietrzu skrapla się po przekroczeniu tzw. punktu rosy... zawarta w powietrzu mieszkania wilgoć nie osadza się na przedmiotach mających temperaturą zbliżoną do temp powietrza w pomieszczeniu, ponieważ nie jest przekroczona temp punktu rosy... ale momentalnie osadzi się na przedmiotach wyjętych z zamrażarki..ponieważ mają temp. niższą od temp. punktu rosy...
Ten sam proces prowadzi często do powstawania grzyba w mieszkaniach na nieocieplonych powierzchniach ścian, w których skrapla się para wodna z pomieszczenia.
Aby uniknąć nagłego osadzania wilgoci na wyjętym z zamrażarce rozpinadle wystarczy po prostu stopniowo je przekładać do cieplejszego pomieszczenia, tak by się ogrzewało powoli np. na początek do lodówki. a dopiero z niej do pomieszczenia w jakiejś chłodniejsze i najlepiej suche miejsce okno itp.
Dodałbym jeszcze tylko, że folia, o której pisze kolega Antek jest dostępna w prawie każdej kwiaciarni w postaci rożnego formatu arkuszy. Są niedrogie, mają tę wadę, że paski trzeba przycinać samodzielnie i gniotą się. Mają też różną gęstość, sztywność, ale po zakupie dwóch trzech arkuszy wiadomo już, który nadaje się najlepiej do preparowania.

Tym zaś, którzy wolą stosować pergamin, a dodatkowo chcieliby dotruwać w zamrażarce proponowałbym wkładanie rozpinadeł do zamrażarki w szczelnie zamkniętych pudełkach, z których rozpinadła wyjmuje się dopiero w chwili, gdy pudełka wraz z rozpinadłami rozgrzeją się w pomieszczeniu.
jon

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: jon »

Stosując celofan zamiast pasków papierowych, zauważyłem, że przy delikatnych motylach celofan zbiera łuski ze skrzydeł i są one potem półprzezroczyste. Nie stosuję tego przy motylach małych, wyłącznie przy dużych tropikach.
Tomasz Świderski
Posty: 594
Rejestracja: niedziela, 13 stycznia 2008, 13:45

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Tomasz Świderski »

Jon preparowane przez ciebie motyle, przynajmniej te na zdjęciach to perfekcja w każdym calu. To prawda, co piszesz o wycieraniu łusek, bo rzeczywiście przy mocnym napięciu celofanu, ruchach skrzydeł po jego dociśnięciu i ostrych krawędziach pasków takie niebezpieczeństwo istnieje....choć przynajmniej dla mnie nie stanowi problemu przy motylach dziennych wielkości od Lyceanide...w górę, może jakoś udaje mi się go uniknąć ( nie dociskam celofanu przy brzegu zanim nie jestem pewien, że skrzydła są ułożone prawidłowo)...mikr nie preparowałem toteż nie będę się wypowiadać
pozdr.
jon

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: jon »

Spotkałem się z krytyką jakości mojego preparowania, że przywiązuję do tego zbyt dużą uwagę. Ponoć to ma być przerost formy nad treścią, że "filatelista" itp. jednak to tylko kwestia estetycznego podejścia. Wolę patrzeć na motyla perfekcyjnie spreparowanego, bo nawet wtedy jeśli z punktu widzenia okazałości, nie przedstawia on w sobie nic interesującego to i tak jest ciekawy o ile jest w perfekcyjnym stanie. Mówiąc prościej nawet szara sówa staje się wtedy piękna. :) I odwrotnie. Ślicznego pazia można sknocić nieudolnym preparowaniem. Nie chce się potem tego oglądać i jedyną dla mnie wartością jest etykietka pod nim, bo i nawet do zdjęć się taki okaz nie przyda.
U mnie z preparowaniem było przez długie lata tak, że miałem z tym problem. Szło mi to nieudolnie. Żona siedząc w drugim pokoju wiedziała, że właśnie preparuję bo przy tym okropnie bluzgałem. Potem brałem od znajomego który handlował tropikiem 200-300 motyli do preparowania mając za każdy spreparowany okaz parę groszy. On sądził, że ja umiem preparować, a ja tymczasem się wtedy na tym materiale tak naprawdę dopiero nauczyłem tej sztuki. Motyle odwilżane preparuje się znacznie gorzej i właśnie na tym się nauczyłem to robić. Ileś okazów kolega dostał zmasakrowanych co zrzuciłem na karb tego, że taki już musiał być... Cóż, czasem popełnia się takie grzeszki. ;)
Wracając do celofanu to posiada on elektrostatyczne właściwości i tym powoduje odczepianie się łusek i tu mamy problem.

Właśnie zdjąłem przedostatnie motyle z rozpinadeł. Widać przykład tego, że żaden ze mnie perfekcjonista. Przy dość licznym materiale, staram się preparować na drugi dzień i stąd pośpiech. Czułki nie przy każdym motylu są równo ułożone. Czasem ucieknie jakiś odwłok na bok. Często po zdjęciu motyli z rozpinadeł podstawiam takie podpórki z kartoniku i motyl dosycha z nimi jeszcze przez pół roku.Widać to przy C. pennaria. Natomiast w przypadku Agriopis aurantiaria trafił się jeden okaz taki blady, jaki jest pokazany w atlasie prof. Buszko. U mnie z reguły latają takie dość głęboko wybarwione o odcieniu mocno żółtym z ciemnym kropkowaniem.
Załączniki
plumigery.jpg
plumigery.jpg (142.84 KiB) Przejrzano 5843 razy
defoliarie.jpg
defoliarie.jpg (142.93 KiB) Przejrzano 5843 razy
pennarie.jpg
pennarie.jpg (120.54 KiB) Przejrzano 5843 razy
jesienne.jpg
jesienne.jpg (149.57 KiB) Przejrzano 5843 razy
Tomasz Świderski
Posty: 594
Rejestracja: niedziela, 13 stycznia 2008, 13:45

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Tomasz Świderski »

jon pisze:Spotkałem się z krytyką jakości mojego preparowania, że przywiązuję do tego zbyt dużą uwagę. Ponoć to ma być przerost formy nad treścią, że "filatelista" itp. jednak to tylko kwestia estetycznego podejścia.
:shock: Pięknie spreparowany zbiór na pewno nie ma mniejszej wartości naukowej niż spreparowany przeciętnie i na odwrót (raczej takie komentarze mogą być dowodem zazdrości... 8) ) . Wysoka jakość preparacji nie jest dla mnie żadnym dowodem na "filatelistyczne" podejście (cokolwiek by to nie znaczyło), a na szacunek do preparowanego materiału, zdolności manualne i poważne podejście do tematu. Z nieukrywaną przyjemnością oglądam zdjęcia prezentowane przez Ciebie, choć do takiej jakości preparacji niestety często mi daleko..Po prostu świetnie się to ogląda nieważne czy szare sówki, białe bielinki czy rajskie pazie :D

Elektrostatyka to przy motylach typu Lyceanide nie problem tak jak pisałem wyżej na mniejszych nie sprawdzałem.
Witas

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Witas »

jon pisze:Wracając do celofanu to posiada on elektrostatyczne właściwości i tym powoduje odczepianie się łusek i tu mamy problem.
Była już o tym mowa, nie mogę znaleźć. Przetrzeć wilgotną szmatką. Zastrzegam, że działa na rozpinadłach drewnianych. Przypuszczam, że styrodur tak jak styropian, może się "sam z siebie" elektryzować.
Mikrus z tego postu preparowany był pod folią z kwiaciarni.
viewtopic.php?t=11516
Awatar użytkownika
Malko
Posty: 2005
Rejestracja: piątek, 19 grudnia 2008, 16:06
Lokalizacja: Tarnów/Radłów/Kraków

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Malko »

Jon hehe ja uczyłem się preparować na bielinkach i na rusałkach :D Ale o dziwo dość łatwo mi to przyszło. Natomiast jestem zdania, że okazy muszą być spreparowane idealnie. Ja to bardziej traktuje jako szacunek dla danego Motyla skoro tak walczył dzielnie na łące niech teraz nie opadają mu skrzydła a mi ręce jak patrzę na źle spreparowane okazy. Co do Twojego zbioru to jak to się mówi klękajcie narody ceni się i widzi od razu ile kto pracy wkłada w preparowanie !! Po za tym ktoś kto powiedział o Twojej filatelistyczności to chyba nie wiedział co do kogo mówi :/ . A tak na marginesie preparowanie uczy cierpliwości i moje zdanie jest jeszcze takie, że łatwiej preparuje się na drewnie.
jon

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: jon »

Tu się nie ma co chełpić preparowaniem. Ja tego nie robię. Prawdziwa sztuka to rozpinać właśnie mikra, np. piórolotki, gdzie i delikatne odnóża i skrzydełka trzeba poukładać. Jak jest sporo materiału rozpina się szybciej i może mniej dokładnie. Oglądałem kiedyś prywatny zbiór mikrów w mieszkaniu prof. Jarka Buszko. Po kilkunastu gablotach samego oglądania czułem że nadwyrężam wzrok. A co mówić o pracy włożonej w preparowanie każdego okazu który był spreparowany po prostu idealnie Uważam, że skoro się tym zajmujemy to trzeba się przyłożyć do preparowania, aby kiedyś ktoś chciał to oglądać. Mogę tylko powiedzieć, że słyszałem słowa uznania pod względem preparowania dla Darka Łupińskiego, Marka Hołowińskiego i kogoś jeszcze... (na pewno jest wielu innych!) a ze starszych entomologów nieżyjących już - zbiór Raebla i Śliwińskiego. Dla mnie perfekcjonistą jest prof. Buszko którego okazy dobrze znam i wiele mi również podarował.
Awatar użytkownika
Antek Kwiczala †
Posty: 5707
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
UTM: CA22
Lokalizacja: Kaczyce

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Antek Kwiczala † »

Przetrzeć wilgotną szmatką
Nie chciałbym zbytnio zanudzać teorią, ale wyjaśnię. Elektryzowanie się niektórych powierzchni jest spowodowane ich bardzo wysoką opornością powierzchniową. Gromadzące się ładunki elektrostatyczne nie odpływają, z tej właśnie przyczyny. Zwilżenie takiej powierzchni znacząco obniża tą oporność (nie może to być woda destylowana :) ), i zmniejsza nalektryzowanie. Rada Witka jest więc bardzo dobra. Problem jednak w tym, że celofan ma dwie strony, i każda elektryzuje się oddzielnie. Trzeba więc taki celofan pozbawić ładunków elektrostatycznych, zanim się nim nakryje skrzydło motyla.
A co do preparacji, to mam w zbiorze także motyle dzienne, preparowane przez prof. Buszko - i też są rozpięte perfekcyjnie. To kwestia doświadczenia i dużej staranności.
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 3 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Re: Rozpinadła ze styroduru - wady i zalety

Post autor: Grzegorz Banasiak »

jon pisze:Tu się nie ma co chełpić preparowaniem. Ja tego nie robię. Prawdziwa sztuka to rozpinać właśnie mikra, np. piórolotki, gdzie i delikatne odnóża i skrzydełka trzeba poukładać. Jak jest sporo materiału rozpina się szybciej i może mniej dokładnie. Oglądałem kiedyś prywatny zbiór mikrów w mieszkaniu prof. Jarka Buszko. Po kilkunastu gablotach samego oglądania czułem że nadwyrężam wzrok. A co mówić o pracy włożonej w preparowanie każdego okazu który był spreparowany po prostu idealnie Uważam, że skoro się tym zajmujemy to trzeba się przyłożyć do preparowania, aby kiedyś ktoś chciał to oglądać. Mogę tylko powiedzieć, że słyszałem słowa uznania pod względem preparowania dla Darka Łupińskiego, Marka Hołowińskiego i kogoś jeszcze... (na pewno jest wielu innych!) a ze starszych entomologów nieżyjących już - zbiór Raebla i Śliwińskiego. Dla mnie perfekcjonistą jest prof. Buszko którego okazy dobrze znam i wiele mi również podarował.
Mikra to specyficzna grupa, wymagająca precyzji. Zbiór Jarka jest rzeczywiście wspaniały. Dodatkowo - poza samym preparowaniem - większa część materiału pochodzi z hodowli, co dodatkowo imponuje i pokazuje ogrom pracy włożonej w stworzenie zbioru. Jarek jest klasą samą w sobie, perfekcjonistą i tytanem pracy.
Wkrótce doświadczymy wspólnego spotkania, gdyż jak zapewne wszyscy wiedzą został On przewodniczącym Sekcji Lepidopterologicznej PTE. Zjazd Sekcji - już w przyszłym roku.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zagadnienia ogólne (motyle)”