Poszukiwania Stigmella lediella.

Żerowiska w liściach
Aliem
Posty: 41
Rejestracja: niedziela, 21 sierpnia 2022, 20:31
UTM: CF42
Podziękował(-a): 1 time
Podziękowano: 1 time

Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Aliem »

Cześć wszystkim. Jak mogliście zauważyć w poście poświęconemu pasynkom zapowiedziałem się i chciałbym przedstawić moją ciężką przeprawę z poszukiwaniem tego pięknego gatunku, jakim jest Stigmella lediella. Chciałbym szczególnie podziękować koledze goościu, bez którego z pewnością nie zabrałbym się do poszukiwania tego gatunku i prawdopodobnie nie ukierunkowałbym się w poznawaniu Mikrolepidoptera, a już na pewno nie tak szybko.

Ale zanim zaczniemy, krótko o mnie: jestem kompletnym laikiem jeżeli chodzi roślinność, bardzo źle mi idzie identyfikowanie roślin, potrafię pomylić leszczynę z lipą, nie znam podstawowych drzew (nie wspominając zupełnie o roślinach zielnych), ogólnie uczę się tego wszystkiego. Także poprzeczkę zawiesiłem sobie wysoko, szczególnie, że bagno (Ledum palustre) nie jest taką łatwą do znalezienia rośliną.

Pozyskiwanie informacji: Wszędzie łatwo znaleźć informację, że S. lediella rośliną żywicielską jest Ledum palustre, no ale gdzie to rośnie? 11 października czy nie jest to już za późno? Częściową odpowiedź na to pytanie szybko udzielił mi goościu. Bór bagienny, pojedź zobacz. Wszystko fajnie kolorowo, znalazłem pierwszy bór bagienny na BDL. Pojechałem, zobaczyłem, zawiodłem się. To był pierwszy raz jakieś 2 tygodnie temu. Ewidentnie bór bagienny był za mały, L. palustre tam nie rosło, a jak rosło to nie widziałem, tak jak mówiłem, nie znam się.

Wypad w teren: Dnie mijały, a ja nie mogłem przestać myśleć o tym gatunku. Także 10 października wytypowałem kolejny bór bagienny, a jak wcześniej wspomniałem 11 października ruszyłem w teren. Dojeżdżam samochodem na miejscówkę spoglądam na drzewa i widzę tabliczkę, zakaz wstępu do lasu na szczęście do 7 października, może leśnicy mnie nie zabiją, ryzyk fizyk. Od mojego postoju do celu mam jakieś 700 metrów przez las (niestety mój zmysł orientowania się w przestrzeni jest zepsuty) dlatego wspomagam się google maps i położeniem. Na oko próbuję utrzymać odpowiedni kierunek i co jakiś czas sprawdzam na mapach czy zmierzam w dobrą stronę. Okazuje się, że tak. Przede mną pokazuję się przepiękny widok (wtedy nie wiedziałem jeszcze, że do celu nie dotarłem), jest cudnie. L. palustre jak nie było tak nie ma.
Zniechęcam się szybko, ale przynajmniej grzyby są to kilka zebrałem. No ale czasu mam jeszcze sporo to czemu by jednak nie spróbować dalej. Idę do przodu i trafiam na bagno z pierwszego zdarzenia, ja niedoświadczony, w zwykłych adidasach za kostkę, nie ma szans, że tam wejdę. Kolega wspominał o tym, że na takim bagnie jest pło i generalnie da się chodzić, także więc staram się ominąć tą wodę i jednocześnie próbuję kierować się do centrum bagna. Idę tylko po twardym, strach przed tym, że mogę się zapaść po pas w wodzie i nikt nie usłyszy moich krzyków wygrywa (pewnie i słusznie).
Wtem widzę przed sobą niewinną niską roślinę, Ledum w życiu nie widziałem, na internecie zdjęcia to nie to samo co na żywo. Wysyłam do goościu. Jest!!! Pierwsze znalezione L. palustre. Szczęście sięga zenitu.
Pół sukcesu. Roślina jest, ale jeszcze znaleźć miny w nieznanym terenie. Czy nie jest za późno? Szybko się przekonuję i kolejny sukces! Jest mina i do tego zasiedlona!
Chodzę, szukam, poznaję teren, odważniej stawiam kolejne kroki, woda w butach już nie przeszkadza, mam wszystko co mnie cieszy i motywuje do dalszego szukania, a nie jest to takie proste. Min jest tyle co kot napłakał. Co kilka krzaków znajduję po jednej/kilku minach. Staram się przeszukiwać je dokładnie, z myślą, że szybko tam nie wrócę (ale jednak chyba wrócę tylko do innego boru kilometr dalej). Raczej nie odczułem zależności gdzie częściej znajdują się miny, na skraju bagna jak i bliżej środka podobnie, często jak znalazłem minę okazywało się że kilka jest tuż obok, a na reszcie krzaka pusto. Miny są raczej łatwe do znalezienia, są widoczne, ale to dlatego, że zebrałem je w czasie już końcówki żerowania i wiele min jeszcze było zasiedlonych i dużych. Goościu ma inne doświadczenia, ponieważ zbierał młode miny i znalezienie ich jest bardzo trudne (mam nadzieję, że powie coś więcej w komentarzach). Odniosłem wrażenie, że częściej są zasiedlane niezbyt zdrowe krzaki o raczej szerszych liściach.
Statystyki (zbierałem wszystkie napotkane miny): W sumie 31 min z czego 23 pełne i 8 już pustych. Podobno jest to zachwycający wynik jak na pierwsze poszukiwania.

Sam zbiór: Pojemnik do moczu, według wskazówek, wypełniłem w 3/4 ściśle mchem, wyrywając ładną zdrową kępkę z podłoża i odcinając dolną brzydką część. Na to, małymi nożyczkami ze scyzoryka, bezpośrednio odcinałem liście z minami do pojemnika. Ledum ma specyficzny zapach (według mnie podobny do palonej gumy z samochodu).

Odczucia: Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Polecam wszystkim spróbować znaleźć ten przepiękny gatunek w okolicy. Dla mnie to była istna przygoda, z której jestem bardzo dumny. Pozostaje mi czekanie i zobaczenie swoich wyników już za kilka miesięcy. Podobno ekstremalnie ciężki do wyhodowania, zobaczymy czy mi się uda.

Zachęcam do pochwalenia się i opowiedzenia o swoich doświadczeniach z S. lediella. Sposobie hodowli. Waszych sukcesach i porażkach. Na zachętę jeszcze jedno zdjęcie spod mikroskopu:
Awatar użytkownika
Jacek Kurzawa
Posty: 9495
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 19:35
UTM: DC30
Specjalność: Cerambycidae
profil zainteresowan: Muzyka informatyka makrofotografia
Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
Podziękował(-a): 4 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Jacek Kurzawa »

Ha... godzina 4:17, ludzie nie śpią, ludzie czytają.. :P Całą dobę, z całej Polski. I nie tylko ;-)

Piękna relacja. Gratulacje przede wszystkim. Dawno na Forum nie było takich relacji a są one niezwykle, moim zdaniem wartościowe i ponadczasowe, ponieważ pokazują ten cały skomplikowany proces poznawczy, myślenia, dedukcji, trochę warsztatu (o tym za chwilę) szczery opis swojej nieporadności, z którą każdy musi się zmierzyć, by móc się samodoskonalić. Myślę, że wiele osób przeczytało w Twoim poście kawałek własnej historii.
A teraz po kolei, na co zwróciłem uwagę czytając post. Odbierz proszę te uwagi jak porady warsztatowe i pewne uwagi natury ogólnej, w jak najbardziej pozytywnym tonie.
Piszesz:
„potrafię pomylić leszczynę z lipą”
Zrób coś z tym
„nie znam podstawowych drzew”
Poznaj
„znalazłem pierwszy bór bagienny na BDL.”
Takie czasy! GoogleEarth, BDL. Dobrze. Mamy narzędzia i z nich korzystamy. To są właśnie są współczesne narzędzie terenowca, chyba każdy to wie, ale fajnie, ze o tym piszesz. To znaczy, że się z nich korzysta.
„Dnie mijały, a ja nie mogłem przestać myśleć o tym gatunku. „
No i tu widać, że kiedyś będziesz rasowym entomologiem. Masz szansę nim zostać, kierunek obrałeś dobry.
„Zniechęcam się szybko”
No to było słabe …. Pomyśl może tak: "jestem w terenie, mam na to 5 godzin, cały teren jest mój, prędzej czy później coś znajdę. Mijają godziny a moim sukcesem jest to, że … jestem w terenie i szukam". I to wystarczy. To już jest sukces. On się sam automatycznie przekuwa w znaleziska. Nie zniechęcaj się łatwo. Pobyt w terenie zawsze przynosi sukcesy.
„w zwykłych adidasach za kostkę, nie ma szans, że tam wejdę.”
No niestety, przychodzi taki moment, że entomolog wyposaża się w stosowny ubiór – spodnie, buty, kurtka itd.…. i wtedy jest „z górki…”
„Wysyłam do goościu. Jest!!!”
No i tu super wiadomość – masz kogoś - mentora, specjalistę, kto udziela Ci fachowego wsparcia online. Tak to powinno wyglądać w środowisku entomologicznym. Świetnie. :brawo:
„woda w butach już nie przeszkadza”
Znamy to. To formatuje człowieka w terenie. Komary, bagno, głód, upał, pot – to wszystko są składowe tego czegoś, co tak naprawdę… lubimy. Bo im trudniej, tym sukces bardziej smakuje. Jak coś jest „lekko”, to jest tanie, pospolite.
„Odniosłem wrażenie, że częściej są zasiedlane niezbyt zdrowe krzaki o raczej szerszych liściach”
To może być istotna wskazówka – zasiedlane mogą być rośliny starsze, o liściach o słabszej kondycji, bardziej podatnych na atak, mniej odpornych (mniej chemii w liściu). Trzeba na to próbować spojrzeć szerzej, dlaczego takie liście To jest cała sztuka w entomologii, umieć wyciągać wnioski z takich uwag, jakie poczynileś. Ja teraz symuluję, to trzeba popatrzeć w terenie i spróbować zrozumieć preferencje gatunku. Każdy gatunek ma nieco inne, każdy gatunek dzięki temu ma swoją niszę.
„Na zachętę jeszcze jedno zdjęcie spod mikroskopu”
Masz mikroskop, robisz dobre zdjęcia. I znów – świetnie.

Po takim poście nie pozostaje nic innego, jak przy okazji zajrzeć na pobliskie bagno i zweryfikować Twoje spostrzeżenia. Co jest jeszcze fajne – przesuwasz tym postem zainteresowania w stronę mikrolepidoptera, a to daje perspektywy na rozwój lepidopterologii w Polsce (nie mogę tu wspomnieć o ogromnym wkładzie w rozwój zainteresowań tą grupą motyli na Forum prof. Buszki, Adama Klasińskiego, goościa i wielu innych, których nie wyliczę "na szybko").
No cóż, życzę Ci udanej hodowli. Nie zrażaj się, jeśli Ci się nie uda. Jest wiele gatunków, których nie da się tak po prostu hodować.

„Badania w toku” - tak trzymać.
Maciej Sosnowski
Posty: 483
Rejestracja: niedziela, 19 sierpnia 2018, 11:37
UTM: EC09
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował(-a): 1 time
Podziękowano: 1 time

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Maciej Sosnowski »

Dobrze widzieć taki opis wrażeń. Jak słusznie Pan Jacek zauważył, na pewno wiele osób w tym miejscu dostrzegło trochę swoich doświadczeń, w końcu to, że teraz coś przychodzi z naturalnością jest wynikiem tego, że kiedyś nie przychodziło, ale w miarę zbierania doświadczenia w terenie przyswajamy pewne umiejętności. We wrześniu zeszłego roku właśnie w towarzystwie wspomnianego w relacji użytkownika sam miałem po raz pierwszy kontakt z tym gatunkiem. Zbieraliśmy miny na Pojezierzu iławskim w pobliżu miejscowości Gubity, gdzie powstał kompleks kilku rosnących koło siebie borów bagiennych. Na początku znajdywanie tego było trudne (10. września miny były młode) i przez pierwsze 2 godziny znalazłem 4 miny, ale po nabraniu jako-takiego opatrzenia w następne 3 godziny zebrałem ich już 30. Kwestia wprawy. Jeśli chodzi o efekt hodowli, to dużych szkód narobiły parazytoidy i uzyskałem 1 imago z łącznie ok. 90 min (bo zbieraliśmy je też w następnych dwóch dniach w kilku stanowiskach). Z wieloma innymi gatunkami jest podobnie. Poza tym, zawsze proporcja znalezisk w terenie jest proporcjonalna do spędzonego czasu - nie da się mieć drobnych wyników nie wychodząc z domu. Więc jak czegoś nie ma, to nie ma co się zniechęcać, tylko iść w inne miejsce, albo szukać dokładniej. Zwykle w końcu coś jest. Powodzenia dalej.
Aliem
Posty: 41
Rejestracja: niedziela, 21 sierpnia 2022, 20:31
UTM: CF42
Podziękował(-a): 1 time
Podziękowano: 1 time

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Aliem »

Dziękuję wszystkim za komentarze. Myślę, że zapomniałem wspomnieć o jednym dość istotnym szczególe. Czyli o samym położeniu tego boru. Znajduje się on niedaleko Kartuz, a dokładniej pod wsią Hejtus na wschód od rezerwatu Staniszewskie Błoto. Przypominam, że jest to wątek jednak o S. lediella. I mamy raczej wszyscy świadomość, że wiele gatunków rzadkich, nie jest istotnie aż tak rzadkich, tylko brak jest o nich informacji i ludzi którzy się nimi by lepiej zajęli. :)
Awatar użytkownika
Jacek Kurzawa
Posty: 9495
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 19:35
UTM: DC30
Specjalność: Cerambycidae
profil zainteresowan: Muzyka informatyka makrofotografia
Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
Podziękował(-a): 4 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Jacek Kurzawa »

Maciej Sosnowski pisze: Jeśli chodzi o efekt hodowli, to dużych szkód narobiły parazytoidy i uzyskałem 1 imago z łącznie ok. 90 min
Ciekawa jest ta statystyka. Były prowadzone, niejako przy okazji, badania Ropalopus varini (Coleoptera,Cerambycidae) (Rejzek, Vlasak, 1998), właściwie wyszło to przypadkiem, że większość larw, (ponad 90%), która żeruje w naturze, zostaje opadnięta przez parazytoidy, co jest główną przyczyną trudności w uzyskaniu imago drogą hodowli. 90% porażonej populacji? (1 z 90 to jest 1,11%). To jest interesujący wynik. 50-70% to w wielu przypadkach jest normą. Warto takie sprawy (hodowla, przeżywalność, parazytoidy, grzyby, roztocza itp....) odnotować.
goościu
Posty: 434
Rejestracja: sobota, 9 marca 2013, 11:49
Lokalizacja: Podkarpackie
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 2 times

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: goościu »

Wydaje mi się, że w grę wchodzą też inne czynniki oprócz parazytoidów, a chyba nawet ten jeden okaz, o którym mowa, nie zachował się.
W moich hodowlach prowadzonych na materiale zebranym w tym samym miejscu i czasie uzyskałem ok. 15-20% skuteczności, ale i tak przypuszczam, że sporo mógłbym poprawić. Przeżywalność w naturze na pewno jest sporo wyższa od 1%, zwłaszcza że samica nie składa zapewne większej liczby jaj niż kilkadziesiąt (tak sądzę, nie wiem tego).
Maciej Sosnowski
Posty: 483
Rejestracja: niedziela, 19 sierpnia 2018, 11:37
UTM: EC09
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował(-a): 1 time
Podziękowano: 1 time

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Maciej Sosnowski »

Też jestem tego zdania. Trzeba pamiętać, że tolerancja na zmiany w zakresie wilgoci jest w przypadku tego gatunku (jak i wielu innych Nepticulidae, które dość łatwo przesuszyć) dość niska. Hodowlę prowadziłem w kilku pojemnikach o rożnej grubości podłoża. Tam, gdzie było ono najgrubsze udało się uzyskać ten jeden wspomniany okaz (przy czym na pewno nie było tak, że za tak niską przeżywalność odpowiadały wyłącznie parazytoidy). Z drugiej strony trzeba też zapewnić optymalny poziom cyrkulacji powietrza, żeby uniknąć rozwoju pleśni, co niestety często ma miejsce (być może tu poszło coś nie tak). W porównaniu z np. Gracillariidae pasynki cechują się też większym zróżnicowaniem wymagań ekologicznych pomiędzy poszczególnymi gatunkami, co też nie ułatwia sprawy, bo metoda zastosowana dla jednego gatunku może nie przynieść oczekiwanych rezultatów dla drugiego - choćby Stigmella lonicerarum wymaga dużo mniejszej wilgotności (Filip na pewno może o tym powiedzieć więcej).
Jarosław Buszko
Posty: 756
Rejestracja: czwartek, 28 lutego 2008, 15:40
Lokalizacja: Toruń

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Jarosław Buszko »

W północnej Polsce Stigmella lediella jest prawie wszędzie tam, gdzie rośnie Rhododendron tomentosum - do niedawna znany jako Ledum palustre. Miny znajdowałem najczęściej na roślinach rosnących przy pniach sosen. Prawdopodobnie na pniach często przebywają imago. Efekt hodowli był zwykle 50/50. Ważne jest by w hodowli była duża wilgotność, otoczeniem może być wręcz mokry mech torfowiec, bo na nim gąsienice znajdą sobie odpowiednie miejsce do zbudowania kokonu. Nie miałem przypadku by pojawiła się pleśń, pewnie torfowce mają jakieś mechanizmy zapobiegające rozwojowi grzybów.
goościu
Posty: 434
Rejestracja: sobota, 9 marca 2013, 11:49
Lokalizacja: Podkarpackie
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 2 times

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: goościu »

Według mnie najtrudniejszym momentem z życia każdej hodowanej Stigmelli jest czas przed właściwym zimowaniem, kiedy hodowle nie mogą ani przeschnąć ani zapleśnieć. U mnie torfowce dla S. lediella były żywe przez całą zimę i bardzo ładnie wyglądały, trzymały się. Jak już przychodzą mrozy to można odetchnąć.
S. lediella w ogóle najlepiej zbierało mi się w borach bagiennych. Na otwartych torfowiskach widywałem tylko pojedyncze miny, znacznie rzadziej. Wrzesień jest na nie dobrym momentem, ale październik - jak widać - także.
Wydaje mi się, że wszystkie informacje niezbędne do pomyślnej hodowli zostały na forum już powiedziane, pozostaje życzyć Autorowi powodzenia!
Załączniki
lediella6.jpg
lediella6.jpg (343.85 KiB) Przejrzano 1665 razy
Aliem
Posty: 41
Rejestracja: niedziela, 21 sierpnia 2022, 20:31
UTM: CF42
Podziękował(-a): 1 time
Podziękowano: 1 time

Re: Poszukiwania Stigmella lediella.

Post autor: Aliem »

Dziękuje za słowa wsparcia. Pozostaje mi dalej się rozwijać i uczyć bo długa droga przede mną. Uważam, że w ciagu tak krótkiego czasu poczyniłem ogromny krok naprzód, wyposażyłem się w odpowiedni sprzęt i niezbędną literaturę (taką jak Poradnik Mikrolepidopterologa czy Klucz do oznaczania min). Cieszę się , że mój wątek się spodobał, miał brzmieć jak moja przygoda, miał być uniwersalny i jak to Jacek powiedział ponadczasowy. Chcę żeby ktoś kto tu zajrzy nauczył się czegoś, zachęcił do samodoskonalenia i poznawania świata, nie ważne czy tylko robi zdjęcia owadom, kwiatom czy samochodom, nie ważne czy zbiera motyle, chrząszcze czy muchy, nie ważne też w jakim stopniu zajmuje się swoją dziedziną, czy jest doświadczonym entomologiem, czy dopiero się uczy tak jak ja. Nie trzeba dużo. Trochę samozaparcia i swojego mentora, kolegę z forum, który zawsze pomoże, nawet gdy piąty raz będziesz się pytał o prostą rzecz, a on za każdym razem ze zrozumieniem odpowie i odpowiednio wytłumaczy. Myśle, że to forum jest odpowiednim miejscem dla każdego. Dziękuje Tobie goościu za wprowadzenie mnie w świat takich malutkich pięknych motylków, których 99% społeczeństwa nigdy nie będzie miała nawet okazji zobaczyć w pełnej krasie, dziękuje wszystkim komentującym i czytającym ten wątek, za wsparcie i za docenienie wysiłku (raczej miłego, a jakże satysfakcjonującego). Może ktoś nowy kiedyś przeczyta ten wątek i wkroczy w świat Entomologów, robactwa i wszystkiego co najdziwniejsze i najciekawsze i zobaczy, że te tysiące gatunków wpływają na początku z oporem, a później niczym rwąca rzeka wprost do świadomości człowieka, gdzie w końcu spostrzeże, że nie jesteśmy sami na tym świecie i jest jeszcze wiele do poznania i do odkrycia. Zachęcam resztę do opowiedzenia o swoich doświadczeniach ze Stigmella lediella, na pewno jeszcze ktoś się znajdzie kto miał doświadczenie z tym gatunkiem. Zobaczymy się jeszcze w wielu postach i mam nadzieje, że fizycznie też się uda na walnym spotkaniu entomologów :okok:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miny”