Dysgonia algira w Polsce (Nowy gatunek dla fauny Polski)
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Dysgonia algira w Polsce (Nowy gatunek dla fauny Polski)
Wspominano już w tym roku o potwierdzonym rekordzie Dysgonia algira w Polsce - oto link do artykułu i zdjęcia tego okazu.
http://www.motyle.com.pl/text5.htm
http://www.motyle.com.pl/text5.htm
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Witam Krzysztofie.
Dla mnie jako współautora tej wiadomości - najważniejszą sprawą pozostaje wiarygodność i autentyczność danych w niej zamieszczonych.
Gdybym nie ufał ludziom, którzy przekazali mi te informacje, z pewnością nie podawałbym ich do publiczej wiadomości!
Wg. mnie jednak informacje oraz potwierdzajacy je okaz są wiarygodne i warte upublicznienia. Stąd moja i Jurka krótka praca zamieszczona na stronie www.motyle.com.pl.
Co do wątpliwości w sprawie egzemplarza dowodowego proponuję skontaktować się z właścicielem tegoż egzemplarza, który powinien odpowiedzieć na wszelkie ewentualne pytania.
Jako współautor artykułu nie odpowiadam za sposób spreparowania prezentowannego w niej egzemplarza dowodowego, może on być w dowolny sposób potraktowany przez właściciela - a więc w dowolny sposób spreparowany, poddany badaniu np. kopulatora, czy też poddawany drobnym retuszom. Nic nie stoi na przeszkodzie, by właściciel odsprzedał lub podarował ten egzemplarz komuś innemu...
Jeszcze raz podkreslam, nie ja odpowiadam za formę zaprezentowania i ewentualne dalsze losy tego konkretnego egzemplarza.
Nie zmienia to jednak faktu - D. algira została po raz pierwszy stwierdzona w pd.wsch. Polsce w formie imago - i tego dotyczy rzeczony artykuł.
PS. co do pytania o ewentualne zamieszczenie krótkiej informacji o tym rekordzie w WE lub innym czasopismie fachowym
- oczywiście uważam, że znalezisko to jest godne takiej publikacji ,
co jednak nie oznacza, z przyczyn omawianych już wielokrotnie w innych wątkach, że ja bedę autorem, lub współautorem takiego doniesienia...
PS2. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów z okazji zbliżajacych się Świąt Bożego Narodzenia oraz nadchodzącego Nowego Roku!!!
Jarek.
Dla mnie jako współautora tej wiadomości - najważniejszą sprawą pozostaje wiarygodność i autentyczność danych w niej zamieszczonych.
Gdybym nie ufał ludziom, którzy przekazali mi te informacje, z pewnością nie podawałbym ich do publiczej wiadomości!
Wg. mnie jednak informacje oraz potwierdzajacy je okaz są wiarygodne i warte upublicznienia. Stąd moja i Jurka krótka praca zamieszczona na stronie www.motyle.com.pl.
Co do wątpliwości w sprawie egzemplarza dowodowego proponuję skontaktować się z właścicielem tegoż egzemplarza, który powinien odpowiedzieć na wszelkie ewentualne pytania.
Jako współautor artykułu nie odpowiadam za sposób spreparowania prezentowannego w niej egzemplarza dowodowego, może on być w dowolny sposób potraktowany przez właściciela - a więc w dowolny sposób spreparowany, poddany badaniu np. kopulatora, czy też poddawany drobnym retuszom. Nic nie stoi na przeszkodzie, by właściciel odsprzedał lub podarował ten egzemplarz komuś innemu...
Jeszcze raz podkreslam, nie ja odpowiadam za formę zaprezentowania i ewentualne dalsze losy tego konkretnego egzemplarza.
Nie zmienia to jednak faktu - D. algira została po raz pierwszy stwierdzona w pd.wsch. Polsce w formie imago - i tego dotyczy rzeczony artykuł.
PS. co do pytania o ewentualne zamieszczenie krótkiej informacji o tym rekordzie w WE lub innym czasopismie fachowym
- oczywiście uważam, że znalezisko to jest godne takiej publikacji ,
co jednak nie oznacza, z przyczyn omawianych już wielokrotnie w innych wątkach, że ja bedę autorem, lub współautorem takiego doniesienia...
PS2. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów z okazji zbliżajacych się Świąt Bożego Narodzenia oraz nadchodzącego Nowego Roku!!!
Jarek.
Może ja też odpowiem na zadane pytania Krzysztofa. Żeby opublikować tą informację w normalny sposób to trzeba za to zapłacić a ja osobiście nie dam nawet złotówki. Nie widzę przeszkód jeżeli ktoś chce za sponsorować. Natomiast co do preparowania to osobiście preparowałem i sklejałem pęknięcia skrzydeł, żeby wygląd był w miarę przyzwoity. W muzeach też przecież się preparuje różne zwierzaki i odtwarza się różne brakujące fragmenty. Myślę, że ten motyl całkiem nieźle wyszedł.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Wyglada na to, ze wiekszosc moich prac opublikowalem w jakis nienormalny sposob, bo nie placilem...BODZIO1 pisze:Żeby opublikować tą informację w normalny sposób to trzeba za to zapłacić a ja osobiście nie dam nawet złotówki.
Jesli o owady chodzi, to sklejanki sa raczej domena nieuczciwych handlarzy.BODZIO1 pisze: Natomiast co do preparowania to osobiście preparowałem i sklejałem pęknięcia skrzydeł, żeby wygląd był w miarę przyzwoity. W muzeach też przecież się preparuje różne zwierzaki i odtwarza się różne brakujące fragmenty. Myślę, że ten motyl całkiem nieźle wyszedł.
Pawel
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Aby dyskusja nie była oderwana od realiów zaprezentuję kilka fotografii opisywanego egzemplarza:
zdjęcie zamieszczone w artykule, bez żadnego retuszu komputerowego oraz zdjęcia po takim retuszu...
Moje pytanie nie dotyczy autentyczności danych ( bo te wydają się oczywiste), ani faktu doklejenia fragmentu skrzydła w lewym dolnym skrzydle egzemplarza przez właściciela tegoż motyla, czego osobiście nie pochwalam...
Chodzi mi o granicę ingerencji w przetwarzanie zdjęcia metodami komputerowymi...
Widzielismy piękne podobizny okazów sklejane niejako z kilku, czy kilkunastu ostrych zdjęć wyjściowych!!!
Podobne problemy napotykaja ludzie skanujący owady, a nastepnie obrabiający te skany - a więc w pewien sposób ingerujący w ostrość, niwelujący rozmycia, nierówności nałożenia warstw itp.
Jaka jest wasza opinia w sparwie granicy ingerencji w obraz, by można go było uznać za autentyczny?
zdjęcie zamieszczone w artykule, bez żadnego retuszu komputerowego oraz zdjęcia po takim retuszu...
Moje pytanie nie dotyczy autentyczności danych ( bo te wydają się oczywiste), ani faktu doklejenia fragmentu skrzydła w lewym dolnym skrzydle egzemplarza przez właściciela tegoż motyla, czego osobiście nie pochwalam...
Chodzi mi o granicę ingerencji w przetwarzanie zdjęcia metodami komputerowymi...
Widzielismy piękne podobizny okazów sklejane niejako z kilku, czy kilkunastu ostrych zdjęć wyjściowych!!!
Podobne problemy napotykaja ludzie skanujący owady, a nastepnie obrabiający te skany - a więc w pewien sposób ingerujący w ostrość, niwelujący rozmycia, nierówności nałożenia warstw itp.
Jaka jest wasza opinia w sparwie granicy ingerencji w obraz, by można go było uznać za autentyczny?
- Załączniki
- dscf1994a(8x6)07.jpg (136.7 KiB) Przejrzano 17146 razy
- dscf1994a(8x6)07ż.jpg (71.35 KiB) Przejrzano 17163 razy
- dscf1994a(8x6)07rs.jpg (127.53 KiB) Przejrzano 17157 razy
- dscf1994a(8x6)07r.jpg (60.12 KiB) Przejrzano 17147 razy
Motyla po prostu można powiedzieć uczesałem do fotografa. Jestem zdziwiony tym, że przez to jestem nieuczciwy. Może jak bym go komuś ukradł albo podawał mylne informacje to tak. Natomiast co do publikacji to kolega Jerzy G. chodził za opublikowaniem tej informacji i to od niego chciano pieniędzy. Myślę, że każdy może postępować ze złowionym okazem jak chce a narzucanie komuś co ma z nim zrobić najczęściej przeobraża się w głupią zawiść i złość.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
- Paweł Babula
- Posty: 212
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 21:21
- Lokalizacja: Rzeszów
Według mnie do publikacji faunistycznych powinno się zamieszczać zdjęcia owadów bez retuszu. Na pewno będzie to bardziej wiarygodne. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy ktoś chciałby sprawdzić te dane i obejrzeć okaz dowodowy a on jest zupełnie inny niż ten na zdjęciu.
Taka publikacja to nie atlas, w którym okazy powinny być idealne.
Taka publikacja to nie atlas, w którym okazy powinny być idealne.
Przepraszam, że wtrącę tu swoje skromne zdanie. Według mnie nie powinno się retuszować okazu dowodowego w przypadku opisywania nowego dla Polski gatunku. Taki obszarpany okaz ma nawet swój specyficzny urok. Jedynym warunkiem tylko jest to, aby był zgodny ze stanem faktycznym w jakim go odłowiono. Po prostu istotna wydaje mi się prawda i tylko prawda. Ale tu akurat jest mowa o prawdzie w sensie stanu "technicznego" okazu, który niepotrzebnie był "uczesywany" do fotografa, bo to przecież nie zdjęcie komunijne.
TAK CZY INACZEJ NIE UMNIEJSZA TO STWIERDZENIU W POLSCE GATUNKU O NAZWIE DYSGONIA ALGIRA.
Na przyszłość powyższe posty powinny być ostrzeżeniem dla innych, aby nie "mazali" po motylich skrzydłach, bo to jest zbędne. W pierwotnym poście Jarka Burego są podane linki do stron. Na samym dole jest zdjęcie okazu złowionego przez tego fina. Okaz jest po prostu śliczny mimo tego, że wygląda jakby w niego piorun walnął. Kiedyś oglądałem książkę o ornithopterach i niektóre z nich były strzępem. Ale to jakby uświadamiało odbiorcę o fakcie jego rzadkości. Wydaje mi się, że o to chodziło osobom, które krytykują ten sposób postępowania.
Pozdrawiam
TAK CZY INACZEJ NIE UMNIEJSZA TO STWIERDZENIU W POLSCE GATUNKU O NAZWIE DYSGONIA ALGIRA.
Na przyszłość powyższe posty powinny być ostrzeżeniem dla innych, aby nie "mazali" po motylich skrzydłach, bo to jest zbędne. W pierwotnym poście Jarka Burego są podane linki do stron. Na samym dole jest zdjęcie okazu złowionego przez tego fina. Okaz jest po prostu śliczny mimo tego, że wygląda jakby w niego piorun walnął. Kiedyś oglądałem książkę o ornithopterach i niektóre z nich były strzępem. Ale to jakby uświadamiało odbiorcę o fakcie jego rzadkości. Wydaje mi się, że o to chodziło osobom, które krytykują ten sposób postępowania.
Pozdrawiam
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Spokojnie, nikt ci nie zarzuca nieuczciwosci. Rzecz jest bardzo prosta - prezentujesz jak wyglada jakis gatunek, to okaz powinien byc ladny i wszelkie retusze czy nawet doklejanki sa OK, ale jak pokazujesz okaz dowodowy to bez zafalszowan. Tylko tyle. Praktyka uzupelniania porwanych skrzydel motyli kawalkami z innych okazow sama w sobie jest mocno kontrowersyjna i jednak niestety czesto sluzy celom handlowym.BODZIO1 pisze:Jestem zdziwiony tym, że przez to jestem nieuczciwy.
Ja ciagle nie rozumiem tych wspominanych tu wielokrotnie schodow z publikowaniem, osobiscie uwazam to za rzecz banalnie prosta i w zyciu nie mialem zadnych problemow. Sa czasopisma, gdzie sie placi za druk, sa i takie, gdzie sie nie placi. Jak ktos sobie wybiera te pierwsze to raczej nie powinien sie dziwic, ze chca kasy... A napisac te pare slow to przeciez wcale nie jest taki bol.BODZIO1 pisze: kolega Jerzy G. chodził za opublikowaniem tej informacji i to od niego chciano pieniędzy. Myślę, że każdy może postępować ze złowionym okazem jak chce a narzucanie komuś co ma z nim zrobić najczęściej przeobraża się w głupią zawiść i złość.
Pawel
Drogi Pawle jak wiem to kolega zwrócił się z tym do PTE. Może wybrał złe towarzystwo i powinien pójść gdzie indziej. Ja bym bardzo prosił o wskazanie wszystkim zainteresowanym i nam na przyszłość czasopisma w jakich takie informacje są drukowane za darmo. Ja nie udzielam żadnych informacji jak ktoś chce za to ode mnie pieniądze.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
- Jacek Kalisiak
- Posty: 3269
- Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował(-a): 6 times
Taki ten świat już jest, że praca i usługi kosztują. To chyba oczywiste, że papier na czasopismo trzeba kupić, usługi drukarskie trzeba kupić, ktoś robi skład, ktoś redaguje, a i poczcie trzeba zapłacić za dostarczenie czasopisma czytelnikom.
To nigdy nie jest darmo! W wypadku PTE, członkowie tego towarzystwa postawili sobie jako jeden z celów wydawanie czasopism i dzięki staraniom Zarządu, Redakcji i pewnie grupy zaprzyjaźnionych recenzentów udaje się to robić. Wydawane są dwa bardzo cenne dla środowiska entomologicznego czasopisma.
Wyjaśnij nam może BODZIO1, dlaczego masz jakieś pretensje do PTE?
Oczywiście są też czasopisma, które wartościowe pracę wydrukują bez pobierania opłat od autora, ale nie sądzisz chyba, że cały proces wydawniczy jest wtedy bezkosztowy?
To nigdy nie jest darmo! W wypadku PTE, członkowie tego towarzystwa postawili sobie jako jeden z celów wydawanie czasopism i dzięki staraniom Zarządu, Redakcji i pewnie grupy zaprzyjaźnionych recenzentów udaje się to robić. Wydawane są dwa bardzo cenne dla środowiska entomologicznego czasopisma.
Wyjaśnij nam może BODZIO1, dlaczego masz jakieś pretensje do PTE?
Oczywiście są też czasopisma, które wartościowe pracę wydrukują bez pobierania opłat od autora, ale nie sądzisz chyba, że cały proces wydawniczy jest wtedy bezkosztowy?
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Sprawa D. algiry - to doskonały przykład na to jak wiele pracy należy włożyć w próbę opublikowania jakiegoś, choćby krótkiego doniesienia i z jakimi przeciwnościami stykaja się amatorzy, którzy chcieliby to zrobić, ale nie znają reguł i wymogów, które stawiają pisma przed autorami takich publikacji. Dodatkowo dochodzą sprawy opłat, które wbrew pozorom, mogą już same w sobie być zaporą nie do przebycia dla części chętnych.
Wydaje mi się, że forum entomologiczne, na którym mamy przywilej i przyjemność dzielić się swymi poglądami, wiedzą i doświadczeniem z innymi, może również posłużyć jako miejsce, na którym duża rzesza amatorów nauczy się jak w prosty i prawidłowy sposób publikować swe cenne obserwacje - tak by nie wzbudzać krytyki, a w najlepszym razie uśmieszków specjalistów - proponuję, aby Ci, którzy publikują na codzień podali w postaci np. pliku PDF kilka wzorów, na których mogliby się oprzeć młodzi i mniej doświadczeni adepci entomologii...
Może warto też podać główne tytuły i adresy redakcji czasopism, gdzie można takie prace składać.
Może dla specjalistów są to rzeczy oczywiste, ale nie zapominajmy, że dla wielu osób nieznajomość tych informacji może być przeszkodą nie do pokonania.
Wydaje mi się, że welu amatorów po weryfikacji swych danych, mogłoby wnieść wiele cennych informacji godnych publikacji w pismach fachowych.
A na propagowaniu wiedzy entomologicznej i podnoszeniu poziomu polskiej entomologii jako takiej, nawet w wydaniu amatorskim, chyba wszyskim nam powinno zależeć...
Pozdarwiam wszystkich specjalistów i amatorów
Jarek.
Wydaje mi się, że forum entomologiczne, na którym mamy przywilej i przyjemność dzielić się swymi poglądami, wiedzą i doświadczeniem z innymi, może również posłużyć jako miejsce, na którym duża rzesza amatorów nauczy się jak w prosty i prawidłowy sposób publikować swe cenne obserwacje - tak by nie wzbudzać krytyki, a w najlepszym razie uśmieszków specjalistów - proponuję, aby Ci, którzy publikują na codzień podali w postaci np. pliku PDF kilka wzorów, na których mogliby się oprzeć młodzi i mniej doświadczeni adepci entomologii...
Może warto też podać główne tytuły i adresy redakcji czasopism, gdzie można takie prace składać.
Może dla specjalistów są to rzeczy oczywiste, ale nie zapominajmy, że dla wielu osób nieznajomość tych informacji może być przeszkodą nie do pokonania.
Wydaje mi się, że welu amatorów po weryfikacji swych danych, mogłoby wnieść wiele cennych informacji godnych publikacji w pismach fachowych.
A na propagowaniu wiedzy entomologicznej i podnoszeniu poziomu polskiej entomologii jako takiej, nawet w wydaniu amatorskim, chyba wszyskim nam powinno zależeć...
Pozdarwiam wszystkich specjalistów i amatorów
Jarek.
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Jarek, bylo juz o tym wiele razy. Jacek Kalisiak napisal o dwoch czasopismach wydawanych przez PTE. Z PPE sa rozne dziwne akrobacje i osobiscie uwazam, ze to "zasluga" zespolu redakcyjnego, a byc moze tylko samego redaktora naczelnego. Artykuly w PPE sa po angielsku, wiec biorac pod uwage nagromadzenie bledow w twoim abstrakcie w linku z posta otwierajacego ten temat raczej nie bedziesz chcial tam pisac . Drugim pismem o zasiegu ogolnopolskim (i docierajacym do ludzi za granica, sadzac po prosbach o odbitki) jest WE, i tam mozesz (a nawet niestety musisz) pisac po naszemu, z angielskim abstraktem i jesli to ma byc pelny artykul to rowniez z angielskim streszczeniem. W jaki sposob pisac to wystarczy przekartkowac jakis nowszy numer i sie zorientowac, schemat artykulu jest tak banalny, ze preparowanie motyli przy tym to jak lot do innej galaktyki Inne czasopisma w Polsce maja maly zasieg, a publikowanie w nich w pewnym stopniu uwazam za probe ukrycia swojej tworczosci przed swiatem . To ostatnie to oczywiscie zart, ale nie tak do konca, bo czasem dotarcie do jakichs rekordow w dziwnych czasopismach jest najwiekszym problemem i znam przypadki wykazywania wiecej niz raz tego samego gatunku jako nowego dla Polski z powodu pierwszej wzmianki w jakims Kwartalniku Milosnikow Klockow Lego Ziemi LubuskiejJarosław Bury pisze: Może warto też podać główne tytuły i adresy redakcji czasopism, gdzie można takie prace składać.
Przy problemach z pisaniem angielskich abstraktow na pewno mozna znalezc kogos, kto nie odmowi pomocy (np. mnie, zeby daleko nie szukac, choc podchodzac do sprawy od strony geografii to chyba dalej trudniej by bylo ).
Komentarze w stylu "jak chca kasy to ja niczego nie wydrukuje" uwazam za dziecinne. Jak ktos zajmuje sie na powaznie jakims hobby to sobie powinien poradzic z odliczeniem tych kilku piw od budzetu, jesli koniecznie chce sie pchac do platnego czasopisma (a wcale nie musi).
Pawel
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
B. dziekuje za zaoferowaną pomoc i chętnie z niej skorzystam , ale nie chodziło mi wyłącznie o siebie, myślałem raczej o tych, którzy nie mają dostępu do tych periodyków, stąd pomysł, aby stworzyć taki elementarz dla początkujących...
PS. co do błędów w abstrakcie - mój webmaster jest francuskojęzyczny , zresztą w tekście polskim też zrobił kilka błędów, które niestety będzie mógł poprawić dopiero po Nowym Roku!
PS. co do błędów w abstrakcie - mój webmaster jest francuskojęzyczny , zresztą w tekście polskim też zrobił kilka błędów, które niestety będzie mógł poprawić dopiero po Nowym Roku!
- M. Dworakowski
- Posty: 539
- Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
- UTM: FD94
- Lokalizacja: Białowieża
- Jacek Kalisiak
- Posty: 3269
- Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował(-a): 6 times
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Na pocieszenie BODZIA1 - jego reperacja skrzydła okazu dowodowego wydaje się niczym, w porównaniu z faktem, z którym właśnie zapoznałem się w trakcie lektury pracy "Revision of the Batocerini (Col., Cerambycidae, Lamiinae)" E. F. Gilmour'a i J. R. Dibb'a z 1958 r.
W opisie gatunku Batocera roylei Hope, 1833 autorzy obszernie komentują historię taksonu B. porus opisanego przez Perry,ego w 1845 r w związku z obecnością różowych plam na pokrywach imago, co różnić miało ten "gatunek" od typowej B. roylei, która posiada plamy od czysto-białych do jasno-pomarańczowych.
Typ tego taksonu zdeponowany jest w BMNH i został poddany badaniu przez autorów rewizji.
Okazało się jednak, że różowy kolor plam na osobniku zdeponowanym w muzeum został nadany przez pomalowanie farbą , w związku z tym autorzy rewizji uznali, że takson ten nie stanowi odrębnego gatunku, i od daty ukazania się tejże rewizji uważany jest za synonim B. roylei.
To się nazywa malowanie z konsekwencjami taksonomicznymi
W opisie gatunku Batocera roylei Hope, 1833 autorzy obszernie komentują historię taksonu B. porus opisanego przez Perry,ego w 1845 r w związku z obecnością różowych plam na pokrywach imago, co różnić miało ten "gatunek" od typowej B. roylei, która posiada plamy od czysto-białych do jasno-pomarańczowych.
Typ tego taksonu zdeponowany jest w BMNH i został poddany badaniu przez autorów rewizji.
Okazało się jednak, że różowy kolor plam na osobniku zdeponowanym w muzeum został nadany przez pomalowanie farbą , w związku z tym autorzy rewizji uznali, że takson ten nie stanowi odrębnego gatunku, i od daty ukazania się tejże rewizji uważany jest za synonim B. roylei.
To się nazywa malowanie z konsekwencjami taksonomicznymi
- M. Dworakowski
- Posty: 539
- Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
- UTM: FD94
- Lokalizacja: Białowieża
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Ale to wlasnie moze byc konsekwencja "tworczej rekonstrukcji". Plamy u Batocer lubia sobie blaknac po smierci chrzaszcza i jesli ludzie wpadli na pomysl zaklejania dziur w skrzydlach motyli to dlaczego inni nie mieli by pomyslec o podmalowaniu pokryw? A ze kolor troche nie ten to juz inna sprawa, moze na poczatku byl jak trzeba. A z tym "baniem sie", to wspolczesnie dzialaja ludzie, ktorzy opisuja nowe taksony bazujac glownie (albo i wylacznie) na swojej chorej wyobrazni i raczej nie maja sie czego bac, bo nie ma zadnego sposobu, zeby im w tym procederze przeszkodzic.M. Dworakowski pisze:To się nazywa chęc zaistnienia wszelkimi mozliwymi sposobami Że się nie bał/(li), że taki numer sie wcześniej, czy później wyda
Pawel
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Nie przypisywałbym od razu złych intencji tym, którzy to zrobili - działo się to przecież ponad 150 lat temu - obowiązywały zupełnie inne standardy w naukach biologicznych, może ktoś odświeżył kolor plam na pokrywach wyblakłego, jego zdaniem, okazu, potem ktoś inny w "dobrej wierze" opisał odrębny, jego zdaniem, gatunek!
British Museum skrywa wiele temu podobnych pomyłek i celowych zafałszowań, by wspomnieć jeszcze o opisie jednego z przodków człowieka na podstawie szczątków czaszki, jak się ostatecznie okazało, celowo złożonej z odpowiednio spreparowanej puszki mózgowej współczesnego człowieka i żuchwy bodajże szympansa...
A mimo to BM cieszy się sławą jednego z najbardziej prestiżowych muzeów świata! Może wynika to z faktu doskonałego udokumentowania znalezisk i możliwości poddawania ich badaniom przez coraz sprawniej działających naukowców, będących ekspertami w swych dziedzinach wiedzy? No i z wyjaśniania takich spektakularnych pomyłek, które z pewnością nie przynosiły splendoru tejże instytucji .
British Museum skrywa wiele temu podobnych pomyłek i celowych zafałszowań, by wspomnieć jeszcze o opisie jednego z przodków człowieka na podstawie szczątków czaszki, jak się ostatecznie okazało, celowo złożonej z odpowiednio spreparowanej puszki mózgowej współczesnego człowieka i żuchwy bodajże szympansa...
A mimo to BM cieszy się sławą jednego z najbardziej prestiżowych muzeów świata! Może wynika to z faktu doskonałego udokumentowania znalezisk i możliwości poddawania ich badaniom przez coraz sprawniej działających naukowców, będących ekspertami w swych dziedzinach wiedzy? No i z wyjaśniania takich spektakularnych pomyłek, które z pewnością nie przynosiły splendoru tejże instytucji .
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
W dyskusji o poprawianiu wyglądu prezentowanych okazów pojawia się kilka wątków, i oczywiście trzeba je różnie traktować:
1. Poprawa wyglądu oryginalnego okazu
a) dla celów komercyjnych - w celu podniesienia jego ceny na giełdzie. Często spotykane, ale na ogół sami nie mamy na to wpływu (zakładam, że nie robimy tego osobiście)
b) dla celów estetycznych we własnym zbiorze. Nie ma znaczenia naukowego, ale dopuszczam taką interwencję, np. sklejenie pękniętego skrzydła. Zgadzam się z przedmówcami, że nie powinno to dotyczyć okazów dowodowych, istotnych z faunistycznego punktu widzenia.
2. Poprawa jakości fotografii okazu.
Tutaj ingerencja bywa czasem konieczna ( poprawa kontrastu, ostrości itp.). W przypadku fotografii do atlasów dopuszczam nawet głębszą ingerencję, pokazaną przez Jarka Burego (usuwanie plam, ubytków itp.) Taka ingerencja nie może wszakże dotyczyć wyglądu okazów dowodowych np. do informacji faunistycznych.
3. Świadome fałszowanie wyglądu okazu, np. przemalowywanie. Uważam za absolutnie niedopuszczalne - chyba nie wymaga to komentarza. W załączniku pokazuję takie fałszerstwo - dokonane w 1702 roku.( Foto z pracy "Motyle", P.Whalley, wyd "Arkady" 1996)
1. Poprawa wyglądu oryginalnego okazu
a) dla celów komercyjnych - w celu podniesienia jego ceny na giełdzie. Często spotykane, ale na ogół sami nie mamy na to wpływu (zakładam, że nie robimy tego osobiście)
b) dla celów estetycznych we własnym zbiorze. Nie ma znaczenia naukowego, ale dopuszczam taką interwencję, np. sklejenie pękniętego skrzydła. Zgadzam się z przedmówcami, że nie powinno to dotyczyć okazów dowodowych, istotnych z faunistycznego punktu widzenia.
2. Poprawa jakości fotografii okazu.
Tutaj ingerencja bywa czasem konieczna ( poprawa kontrastu, ostrości itp.). W przypadku fotografii do atlasów dopuszczam nawet głębszą ingerencję, pokazaną przez Jarka Burego (usuwanie plam, ubytków itp.) Taka ingerencja nie może wszakże dotyczyć wyglądu okazów dowodowych np. do informacji faunistycznych.
3. Świadome fałszowanie wyglądu okazu, np. przemalowywanie. Uważam za absolutnie niedopuszczalne - chyba nie wymaga to komentarza. W załączniku pokazuję takie fałszerstwo - dokonane w 1702 roku.( Foto z pracy "Motyle", P.Whalley, wyd "Arkady" 1996)
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
Wyszło samo - jaka różnica jest między posklejaniem okazu a sfałszowaniem. Czasem są pęknięcia skrzydeł, odpadnie czułek czy odwłok. Kiedyś dostałem O.victoriae w kopertce któremu odpadły wszystkie nogi. Po spreparowaniu wszystkie poprzyklejałem. Co innego jest robieniem jakichś form z odchyleniami od nominalnych a nawet gynandromorfów. Sprawą poważniejszą jest natomiast publikowanie wszelkich informacji. Byłem kilkunastoletnim członkiem PTE dopóki istniał oddział w Krakowie. Już dawno nie istnieje a informacja o nim to fikcja. Regularnie płaciłem składki i byłem zmuszony do prenumerowania jednego z czasopism PPE lub WE. Na pewno nie wszystkie bym kupował bo wiele z nich mnie nie interesowała. Są to czasopisma dla bardzo wąskiego grona osób i typowo naukowe a umieszczanie tam wszelkich informacji kosztuje. Nie winię tu za to PTE tylko całe społeczeństwo w jakim żyję, gdzie największe hobby narodowe to chyba wino owocowe i nie tylko. Jakby zmieniła się mentalność wielu ludzi to może takie czasopisma miały by popyt a ludziom tam umieszczającym wszelkie informacje, dziękowali by redaktorzy. Ale jak na razie to musiałbym zapłacić za udzielenie ich, dlatego chciałem podziękować koledze Jarkowi, że chciał poświęcić swój prywatny czas i podać taką informację do wiadomości na swojej stronie.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Powiedz, ze zartujesz... A co bys chcial "nienaukowego" publikowac w czasopismach entomologicznych? Impresje na temat Jezusa w Korei? Pewnie, ze dla waskiego grona osob, przeciez nie kazdy sie interesuje owadami... Swoja droga, co jest tak scisle naukowego w WE? Podanie kilku nowych stanowisk jakiegos robala?BODZIO1 pisze:Są to czasopisma dla bardzo wąskiego grona osób i typowo naukowe
A tu zwyczajnie glupoty opowiadasz.BODZIO1 pisze:a umieszczanie tam wszelkich informacji kosztuje.
No jasne, redaktor bedzie zasuwal dzien i noc, zeby zarobic na wydrukowanie twojego artykulu, a w wolnych chwilach pobiegnie ci nogi umyc w podziekowaniu za to, ze zechciales u niego prace opublikowac. A nie chcesz, zeby ci rolnik szynke ze wsi za darmo przywiozl i jeszcze podziekowal, ze laskawie zechciales ja wziac? Ciesz sie, ze w ogole sa czasopisma dofinansowane na tyle, ze za nic placic nie musisz (poza podatkami, z ktorych takie fanaberie jak nowe stanowiska jakichs tam robali sa w tych pismach publikowane).BODZIO1 pisze:Jakby zmieniła się mentalność wielu ludzi to może takie czasopisma miały by popyt a ludziom tam umieszczającym wszelkie informacje, dziękowali by redaktorzy.
Na co ma sie popyt zrobic? Na czasopisma naukowe? Chodzi ci o to, zeby gospodynie domowe zaczely przegladac Cladistics w przerwach pomiedzy obieraniem ziemniakow a ogladaniem Big Brothera a gornicy na przodku wymieniali sie uwagami na temat zawartosci ostatniego numeru Journal of Geodynamics?
Specjalnie dla ciebie jeszcze raz: za nic nie musisz zaplacic. Wystarczy, ze napiszesz i wyslesz do redakcji WE. Redaktor pewnie nie ulozy ody na twoja czesc z tej radosnej okazji, ale na to ja juz nic nie poradze.BODZIO1 pisze:Ale jak na razie to musiałbym zapłacić za udzielenie ich
Pawel
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
Zgadza się - Popieram, bo sam do tego klubu należe i wiem że ich praca jest bardzo potrzebna w celach np.edukacyjnych o przyrodzie Ziemi Lubuskiej.Pawle co masz do Klubu Przyrodników Ziemi Lubuskiej? Nie sądzę żeby tam było dużo ludzi którzy sie znają na owadach ale to chyba nie pozwala na krytykowanie ich jakiejkolwiek pracy czyż nie?
- M. Dworakowski
- Posty: 539
- Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
- UTM: FD94
- Lokalizacja: Białowieża
Czy piszesz to an przykładach z własnej okolicy??? Zawsze znajdziesz coś złego, kogoś, kto Cię krzywdzi, przeszkadza.Nie winię tu za to PTE tylko całe społeczeństwo w jakim żyję, gdzie największe hobby narodowe to chyba wino owocowe i nie tylko
Kręcisz się wokół płacenia za artykuły, a spróbowałeś gdzieś poza czasopismami PTE , np do czasopism towarzystw przyrodniczych, lub Parków Narodowych i ...- grono odbiorców moze węższe, ale artykuł by poszedł dod ruku.
Ja nic nie napisałem, nigdzie z tym nie byłem i o nic nikogo nie prosiłem. Nie wiem tylko dlaczego tyle nienawiści jest wśród Was. Zechciejcie zrozumieć i otwórzcie oczy zobaczcie na Pakistan, czy nie chcielibyście tam pojechać na wycieczkę przyrodniczą. Bo w całe to zło zostaniemy wplątani i nas też dosięgnie jeżeli się nie opamiętamy. Warunek jest prosty – musimy być usposobieni pokojowo do wszystkich. A co do pisania samych artykułów to autorzy czasem przesadzają i przypisują sobie to; jak by to oni te owady stworzyli i dzięki nim zaistniały. Kiedyś miałem artykuł jak powstają takie publikacje, tak naukowo potrafią być zagmatwane, że czasem autora nie można zrozumieć. Jak ten artykuł znowu zdobędę to Wam zeskakuję i wkleję na pewno się uśmiejecie.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
- Robert Zoralski
- Posty: 775
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
- Specjalność: Syrphidae
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
Śledzę wątki forumowe i muszę przyznać, że nie widzę tu nienawiści o której piszesz tylko forumowe dyskusje. Zwykła wymiana zdań to jest przecież. Pakistan znam tylko ze szklanego ekranu. Trudno powiedzieć co się tam dzieje po sposobie przekazu naszych mediów, ale rzeczywiście coś bardzo niefajnego się szykuje.
Zdecydowanie wolę nasze lekkie dyskusje o (pszczółkach i) motylkach niż światowe zawieruchy.
Pozdrawiam
Robert
Zdecydowanie wolę nasze lekkie dyskusje o (pszczółkach i) motylkach niż światowe zawieruchy.
Pozdrawiam
Robert
- M. Dworakowski
- Posty: 539
- Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
- UTM: FD94
- Lokalizacja: Białowieża
a co to ma do rzecyz?A co do pisania samych artykułów to autorzy czasem przesadzają i przypisują sobie to; jak by to oni te owady stworzyli i dzięki nim zaistniały.
Pakistan, bardzo chętnie bym osdiwedził, jak i wielum kolegów, ale co to ma wspólnego z tematem D. algira i p8ublikowania?
A to juz przerobiony cytat ze Straznicy chybaNie wiem tylko dlaczego tyle nienawiści jest wśród Was. Zechciejcie zrozumieć i otwórzcie oczy zobaczcie na Pakistan, czy nie chcielibyście tam pojechać na wycieczkę przyrodniczą. Bo w całe to zło zostaniemy wplątani i nas też dosięgnie jeżeli się nie opamiętamy
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
Ja również , nie ma co się rozwodzić nad Pakistanem, lepiej porobić porządki w zbiorachZdecydowanie wolę nasze lekkie dyskusje o (pszczółkach i) motylkach niż światowe zawieruchy.
Zgadza sie i podłaczam sie do życzeń, niech "robakowa" moc was nie opuszczaWszystkim spokojnego Roku 2008 - co by nas wszystkich robakowie obleźli włącznie z korzonkami
Mazep
pozdrawiam
I na tym basta. Zaczęło się od miłego motylka i chwała tu Jurkowi Grzechowi a skończyło się na Pakistanie. Podpisuję się pod powyższymi głosami - to forum robakowe i nie pierdzielmy o dupie Maryni - do robaków marsz....Bodek, Ty też poszedł do robaków !!!Damian Bruder pisze:Ja również , nie ma co się rozwodzić nad Pakistanem, lepiej porobić porządki w zbiorachZdecydowanie wolę nasze lekkie dyskusje o (pszczółkach i) motylkach niż światowe zawieruchy.
Zgadza sie i podłaczam sie do życzeń, niech "robakowa" moc was nie opuszcza
pozdrawiam
Jeszcze raz WSZYSTKIM samych dobroci i spokojności w nadchodzącym Roku
-
- Posty: 250
- Rejestracja: poniedziałek, 12 kwietnia 2004, 11:26
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
A istnieje coś takiego? Myślicie chyba o Klubie Przyrodników, dawnym Lubuskim Klubie Przyrodników? Swoją drogą to w mojej ocenie najprężniej działająca organizacja pozarządowa zajmująca się ochroną przyrody w Polsce. www.kp.org.pl Robią kawał dobrej robotyKlubu Przyrodników Ziemi Lubuskiej
Dysgonia algira
czy ma ktośdane na temat jego rozmieszczenia?
oraz drugi gatunek Earias vittella
oraz drugi gatunek Earias vittella
- Załączniki
-
- 2460D_algiraAF.jpg (23.93 KiB) Przejrzano 17212 razy
-
- Eariasvittella.jpg (19.97 KiB) Przejrzano 17204 razy
- Wojtek Guzik
- Posty: 1012
- Rejestracja: wtorek, 10 lipca 2007, 14:42
- Lokalizacja: Krosno
Ta pierwsza wiem że była chyba tylko raz stwierdzona w Polsce... bodajże gdzieś w Jaśliskim Parku Krajobrazowym...
A prócz tego to jest chyba wykazana ze wszystkich otaczających polskę państw...
PS. Znalazłem tylko to Dysgonia algira
A prócz tego to jest chyba wykazana ze wszystkich otaczających polskę państw...
PS. Znalazłem tylko to Dysgonia algira
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Dysgonia algira w Polsce
Gatunek ten wykazał w publikacji z 1917 roku z Kowanówka ad Oborniki Wlkp.V.Karczewski.Pisze o tym Romaniszyn- kilka okazów ex l.W pózniejszych publikacjach monograficznych nie uwaględniany.Jarosław Bury pisze:Wspominano już w tym roku o potwierdzonym rekordzie Dysgonia algira w Polsce - oto link do artykułu i zdjęcia tego okazu.
http://www.motyle.com.pl/text5.htm
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Dysgonia algira w Polsce
W Polsce znalezienie larw tego gatunku jest, mówiąc oględnie, mało prawdopodobne skoro nikt dotychczas nie widział nawet imago.Gatunek ten wykazał w publikacji z 1917 roku z Kowanówka ad Oborniki Wlkp. V. Karczewski. Pisze o tym Romaniszyn - kilka okazów ex l.
Z tego względu wzmianka w pracy Romaniszyna jest traktowana jako rekord wątpliwy, a gatunek nie jest uwzględniony na liście gatunków stwierdzonych na terenie Polski.
Najprawdopodobniej motyle z Kowanówka to efekt hodowli z larw pozyskanych gdzieś na południu, poza granicami kraju. Jest to tym bardziej możliwe, że w ówczesnych realiach entomolodzy zazwyczaj nie uwzględniali przy etykietowaniu imagines miejsca pozyskania materiału do hodowli.
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Dysgonia algira w Polsce
Finał jest taki, że w końcu rzeczona praca ukazała się drukiem - Dysgonia algira (LINNAEUS, 1767): a new species for the Polish fauna (Lepidoptera: Erebidae). Acta ent. sil. Vol.19, 2011: 87-90. Dziękuje wszystkim autorom rekordów za udostępnienie swoich danych do tej publikacji.
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 0 Odpowiedzi
- 210 Odsłony
-
Ostatni post autor: Tomasz Rynarzewski
-
-
- 1 Odpowiedzi
- 427 Odsłony
-
Ostatni post autor: Justyna
-
-
-
- 2 Odpowiedzi
- 693 Odsłony
-
Ostatni post autor: Bartek Pacuk
-
-
-
- 3 Odpowiedzi
- 998 Odsłony
-
Ostatni post autor: Rafał Celadyn
-
-
-
- 2 Odpowiedzi
- 732 Odsłony
-
Ostatni post autor: Marek Wanat
-