Przemek pisze:Wlasnie moze poprosuimy kolege szczepana by przyblizyl nam trudna sztuke skanowania...sam probowalem ale efekty mizerne w tej chwili mam skaner diodowy to juz chyba sie nie da wcale....
Przepraszam. Kajam się, bo właśnie od tego powinienem zacząć. Co prawda Oleg Berlov napisał artykuł metodologiczny o skanowaniu i umieścił na stronach ZIN-u, ale z doświadczenia wiem, że zawsze znajdzie się ktoś, kto jest uczulony na cyrylicę.
Wszystkie skanery, które mozecie postawić na stoleł, a nie te duże, bębnowe w drukarni, dzielą się na dwie grupy. Jedne posiadają matrycę CCD (i to one nas właśnie będą interesowały) i CIS które skanują, owszem ale z przyciśniętą mocno pokrywą pojedynczą kartkę i te do wykonywaniu wizerunków owadów (już jest nawet termin skanogram) nie będą się za cholerę nadawały.
Trwa spór o to co jest, ważniejsze: rozdzielczość czy ilość punktów swatłoczułych na matrycy. A prawda jest taka: sprawa leży w jakości optyki skanera. Przecież te kosztowne Umaxy (około 20 000 złotych) oferują bardzo przyziemne wartości DPI, za to maja w sobie tak dużo „szkła”, że potrafią ważyć dwadzieścia i kilka kilogramów.
Nam, na szczęście takie drogie nie są potrzebne. żartobliwie mówiąc do zeskanowania Carabusa wystarczy stara puszka po sardynkach, trzeba tylko przedtem napisać na niej „skaner”.
Jeszcze jedna ważna rzecz, Są skanery, które „ostrzą” i trzy centymetry nad szkłem, ale są i takie, gdzie obiekt musi przylegać bezpośrednio do szkła. Jest to o tyle ważne, że motyle nadające się do skanowania są już rozpięte, a główka szpilki sterczy przepisowo 12 milimetrów ponad ciałem. Pomagałem kiedyś pewnemu Niemcowi w zrobieniu skanów motyli, ale ten zaopatrzył się w przemyślne cążki do przycinania szpilki nad okazem praktycznie do zera. Wiadomości na temat tego czy skaner może i jak wysoko łapać ostrość nad szkłem w charakterystykach sprzętu nie znajdziecie, bo zamierzeniami projektantów skanerów jest osiągniecie zupełnie innych (i najczęściej niepotrzebnych) parametrów, a ostrość będzie lub nie. To tylko efekt uboczny ich pracy. Raz tylko spotkałem w charakterystyce skanera podana głębię. Był to Pustek, ale o Plustkach fachowcy mówią niezbyt przyjemne rzeczy.
W obecnej chwili używam do skanowania modelu już nieprodukowanego. HP Scanjet 7400c. Ale przecież są i inne. Ponieważ ceny poszły w dół z pewnością kupicie przydatny Wam skaner w przedziale cenowym 600-1000PLN. Ot chociażby: Epson Perfection 3170 Photo (Dzisiejsza cena w Agito 920 PLN). Rozdzielczość 3200x6400, Szybki i cichy w działaniu. Rozbudowany panel ustawiania opcji skanowania. Elegancja pracy
Skanowany okaz kładziecie na szkle (przetartym rzecz jasna miękką szmatką). Nie skanujcie okazów na kartonikach, bo to zaburza tzw. temperaturę bieli skanera. Skany oczywiście wyjdą ale bez kartonika będą lepsze.
A teraz najważniejsze. Skanujemy na dużych rozdzielczością. Oznacza to ze na przykład Borodzieja (mam nadzieje ze nie czyta tego jakiś sportowiec-od-ochrony-owadów) skanuję przy 1200 DPI. (W skanowaniu 3D niżej nie powinno się schodzić), a Exocentrusy przy interpolowanej 9600DPI. Wyżej nie radzę. Oczywiście otrzymany skan wyjściowy to kilkadziesiąt MB. I to właśnie tę wielką bitmapę obrabiacie w Photoshopie. Tu możecie narzędziem ‘Burn” poprawić włoski, a narzędziem ‘Dogde” rozjaśnić zbyt ciemne partie,. Jak najrzadziej stosujcie narzędzie „Magic Wand”. Ma ona tę wadę, że wyżera krawędzie.
W pewnej odległości od okazu połóżcie w roli podpórek kawałki styropianu, a na nich bielusieńki, koniecznie matowy karton. Styropianowe podpórki powinny być tak wysokie, że kartom powinien być 2-3 centymetry nad okazem. To możecie przycisnąć kalpą. (W skanerach z matryca CCD klapa jest prawie na pewno wyjmowana).
Obrobiony skan zmniejszacie liniowo wpisując do okna dialogowego żądane w pikselach rozmiary. Na koniec wyostrzacie obraz. Nie ma rzeczy doskonałych, boski Photoshop ma wyostrzanie nie tego typu jakie nam jest potrzebne. Poszukajcie jakiegoś innego programu. Stosunkowo dobrze robi to darmowa przeglądarka Xnview. Programik domyślnie podaje parametr 50). I raczej go nie przekraczajcie. Cały czas pracujcie z bitmapą zapisaną jako TIF. TIF nie posiada stratnej kompresji. I tylko gdy chcecie dołączyć efekt waszej pracy do listu albo zamieścić go w Internecie. Skorzystajcie z opcji: „Save for Web...” z menu File jego wysokości Photoshopa. Zresztą Internet roi się od programików do optymalizacji „jotpegów”.
Bardzo dobrze skanowały tego typu rzeczy skanery z serii 5000 HP. Wycofane je oczywiście z produkcji. To stara polityka tej firmy. Ale od czego są giełdy. Oczywiście eBay. Po co mamy narażać kogoś, kto handluje w Allegro na mozolne wycinanie z bloczku gazobetonowego czyli suporeksu czegoś co zapakowane bedzie miało kształt i wymiary pożądanego przez Was skanera.
Ta historia jest zbyt piękna by była prawdziwa. Wąskim gardłem skanowania (zresztą i makrofotografii) jest mała wielkość niektórych okazów. Ma sens zeskanowanie półmilimetrowego pantofelka (chociażby tylko po to, żeby zachłysnąć się na moment możliwościami techniki), ale trzeba się liczyć z tym, ze na takim skanie nie zobaczycie szczegółów. No a wszak o to chodzi.
W tym miejscy coraz więcej badaczy stara się zestroić cyfraka z binokularem.
Często jest tak, ze skan jest lepszy od fotografii i nieporównanie tańszy w wykonaniu. Jeżeli nie wierzycie, porównajcie zamieszczony ponizej obrazek z innymi wizerunkami tego gatunku w Internecie.
Z przyjemnością obejrzę próbki waszych poczynań. że jest się łatwo nauczyć, może zaświadczyć Jacek Kurzawa.
I to by było na tyle
Powodzenia
Szczepan