To może i ja napiszę coś od siebie. Na tyle na ile do tej pory zagłębiałem się w tematy genetyczne - czyli płytko i może bardziej obrazowo
Załóżmy, że dążymy do ideału i chcemy mieć jeden ustalony podział organizmów na taksony (najlepiej w takim drzewku na którym widać byłoby w czasie kiedy się rozdzieliły, tzn jak postępowała ewolucja organizmów).
Idealnie byłoby mieć taką "skrzynkę" do której wkładalibyśmy próbki badanych osobników i "skrzynka" wyrzucałby w jakiś sposób opisany/określony stopień pokrewieństwa . Taką "skrzynką" mogłaby być doprecyzowana metoda/algorytm/standard, który dawałby w każdym przypadku wyniki wyrażone ilościowo/liczbowo. Ot, wrzucamy dane wejściowe i mamy wynik.
Najlepiej, żeby wyrysowało nam się drzewko ze wspólnym przodkiem i dokładnym czasem kiedy oba taksony się rozdzieliły i jak są blisko siebie. Pięknie prawda?
I tu nie ma lekko...
Przy budowie takiej "skrzynki" napotykamy wiele problemów.
Dobrym punktem wyjścia jest fakt, że każdy organizm na ziemi ma zapisaną w DNA informacje o sobie samym. Wystarczy ją jakoś zbadać. Kod DNA jest prosty, mamy metody i narzędzia do precyzyjnego i szybkiego odczytania tego kodu.
Ale przecież:
- w genomie (sekwencja DNA) każdego osobnika znajduje się tylko powiedzmy 1% istotnych fragmentów (genów) - (reszta to powiedzmy nieistotne dane, czyli DNA śmieciowe)
- które to geny powodują zsekwencjonowanie konkretnych białek (np: enzymów)
- które to białka dopiero biorą wspólnie udział w pewnych procesach organizmu (budowaniu wyglądu, zachowaniu, utrzymaniu gatunku, utrzymaniu procesów życiowych itp.)
- które to procesy i których wyniki dopiero możemy obserwować
- na podstawie to których obserwacji możemy sobie te osobniki dzielić na gatunki/podgatunki, nazywać je, klasyfikować itd itp..
A więc w czym problem?
Otóż:
- DNA jest długie - odczytywanie całego trwa
- geny (istotne sekwencje nukleotydów) są w bliżej nieokreślonych miejscach - trzeba te miejsca określić
- geny aktywują się/dezaktywują w wyniku mutacji - podmiana jednego tylko nukleodydu (przynajmniej teoretycznie) może aktywować/dezaktywować gen co może wprowadzić dużą zmianę w funkcjonowaniu organizmu
- mutacje zachodzą w różnym tempie (większe tempo zmian genetycznych dla muszki owocówki niż z kozioroga dębosza - różny czas życia jednego pokolenia)
- sekwencje DNA mają jakościowe przełożenie na (białka ->procesy fizj. -> obserwowalne różnice) - znowu podmiana jednego nukleotydu może spowodować aktywację genu, który spowoduje skok ewolucyjny
- badania są prowadzone różnymi metodami
- ocena i wnioski są subiektywne.
Same kłopoty i po omacku jak napisał Lech
Trzeba by chyba zacząć znormalizowania procesu badania (zasady funkcjonowania skrzynki) na każdym z etapów tej długiej zależności przyczynowo-skutkowej (od informacji w DNA do jednego podziału organizmów na taksony (najlepiej w drzewku z przodkiem)). Taką normalizację rozpoczął przecież Linneusz wprowadzając standard nazewnictwa organizmów żywych.
Tak sobie myślę i wydaje mi się, że do zbudowania "skrzynki", a dzięki niej jednolitej systematyki organizmów żywych to jeszcze daleeeeko.
Ale jak tylko będę miał możliwość to dołożę swój trybik do tej maszynerii
Bo to by fajna skrzynka była.
Pozdr.
Robert
P.S. Mam nadzieję, że nie wyszedł niezrozumiały bełkot - trzeba to przeczytać co najmniej dwa razy