"Lokalsi" zamiast pakować owady, trzymaja je w jakieks dziwnej cieczy o nieznanym mi zapachu, co gorsza jest to tłuste.
Mimo kąpieli w detergencie, chwilowym namaczaniu acetonem, octanem etylu (sprawdza sie na max 2 tygodnie) owady wyrzucaja z siebie ogromne ilosci "oleju" co widac najbardziej na Goliathus meleagris i Cochliopalpus suturalis.
pytanie jest następujące- jak wyczyscic owady tak by nie wytracaly z siebie wiecej "oleju"? Ktos ma jakis sprawdzony sposob bo juz mnoe krew zalewa
![Tego sobie nie daruję... :wlosy:](./images/smilies/msic.gif)
Dodatkowe pytanie wynika z glupoty- rozmaczalem owady i zapomnialem o nich konpletnie, naszly plesnia, jakis sposob na pozbycie sie grzyba zarowno z zewnatrz jak i wnetrza owada tak by nie pojawil sie ponownie nalot? Owady sa w wiekszosci cale, grzyb nie zdążył ich "zdemontowac" wiec sa do odratowania.
Za wszelkie rady i wskazówki serdecznie dziekuje!