Gniazdo os
-
- Posty: 845
- Rejestracja: poniedziałek, 24 stycznia 2011, 08:31
- Gender: women
- Lokalizacja: Opolszczyzna
Gniazdo os
Wczoraj przy wycinaniu pnącej róży niechcący zniszczyłam część gniazda os, za co oczywiście otrzymałam odpowiednią zapłatę , nie chciałabym ich niepokoić ale musimy zrobić remont generalny ogrodzenia a tu jak na złość takie upały co powoduje chyba ich dodatkowe rozdrażnienie. Gniazdo znajduje się jakieś 50cm od płotu, macie jakiś pomysł jak to zrobić bez uszczerbku dla obydwu stron???
- Michał Michlewicz
- Posty: 365
- Rejestracja: sobota, 15 marca 2008, 17:22
- UTM: XU30/WU97
- Specjalność: Formicidae
- Lokalizacja: Poznań/Trzcianka
Re: Gniazdo os
Tak się składa, że w tym roku zebrałem już kilkanaście gniazd, więc co nieco mogę w tej kwestii pomóc. Problem jednak w tym, że w moim wypadku raczej nie można mówić o tym, że dzieje się to bez uszczerbku dla samych os. Z reguły gniazda likwiduję na prośby znajomych osób, które po prostu nie chcą ich mieć u siebie.
Ogólnie wszystko zależy od tego, w jakim miejscu znajduje się gniazdo. Najłatwiej likwidować takie, które znajdują się np pod dachem, jakąś wiatą, itp. - ogólnie przytwierdzone do płaskiej powierzchni. Takie po prostu wystarczy odpowiednio blisko podejść i podłożyć pod gniazdo odpowiedniej wielkości pojemnik (najlepiej przezroczysty) w ten sposób, żeby osy nie mogły uciec (tak jakby "nakryć gniazdo od spodu"). W pojemniku uprzednio umieszczam kawałek gąbki, ręcznika papierowego, lub czegoś podobnego. Następnie za pomocą strzykawki z igłą zakraplam na tę gąbkę nieco octanu. Octan po jakimś czasie robi swoje, a ja mogę spokojnie gniazdo odciąć skalpelem. Mimo krótkotrwałego działania octanu zdarzało mi się z tak pozyskanego gniazda odchowywać jeszcze formy płciowe, które były tam w formie poczwarek. Warto pamiętać jednak, żeby pozyskane w ten sposób osy umieścić jeszcze w zatruwaczce, gdyż w przeciwnym razem czekać nas może niemiła niespodzianka...
Sprawa ma się inaczej, gdy gniazdo znajduje się w mniej dostępnym miejscu. Wtedy pomagam sobie ochronnym ubiorem. Kapelusz pszczelarski, ubranie zasłaniające całe ciało oraz rękawiczki zdają egzamin. W takim ubraniu nie zdarzyło mi się jeszcze żadne użądlenie, mimo tego, że nieraz cała masa os na mnie siadała. Kolejne działania zależą już od lokalizacji gniazda. Moim zdaniem w przypadku takich gniazd, których lokalizacja nie pozwala na zastosowanie poprzedniej metody, najlepiej sprawdza się mocny worek (ja używam takich dużych i bardzo mocnych worków na śmieci, ważne, by były odporne na octan). Workiem najpierw owijam gniazdo, następnie odcinam je (skalpelem, lub sekatorem, gdy znajduje się na gałęzi) i strącam z zawartością do worka. Następnie za pomocą strzykawki i igły wstrzykuję do wewnątrz trochę octanu.
W ten sposób mam dwie pieczenie na jednym ogniu - zainteresowana osoba ma problem, w postaci os, z głowy, a ja mam osy i gniazdo dla siebie
Nie wiem czy mój wywód coś da, gdyż tak jak pisałem - tutaj osy nie wychodzą bez uszczerbku. Może jednak w czymś się przyda. Ogólnie w takim stroju jak napisałem można by nawet, na upartego, próbować to gniazdo gdzieś przenieść.
Ogólnie wszystko zależy od tego, w jakim miejscu znajduje się gniazdo. Najłatwiej likwidować takie, które znajdują się np pod dachem, jakąś wiatą, itp. - ogólnie przytwierdzone do płaskiej powierzchni. Takie po prostu wystarczy odpowiednio blisko podejść i podłożyć pod gniazdo odpowiedniej wielkości pojemnik (najlepiej przezroczysty) w ten sposób, żeby osy nie mogły uciec (tak jakby "nakryć gniazdo od spodu"). W pojemniku uprzednio umieszczam kawałek gąbki, ręcznika papierowego, lub czegoś podobnego. Następnie za pomocą strzykawki z igłą zakraplam na tę gąbkę nieco octanu. Octan po jakimś czasie robi swoje, a ja mogę spokojnie gniazdo odciąć skalpelem. Mimo krótkotrwałego działania octanu zdarzało mi się z tak pozyskanego gniazda odchowywać jeszcze formy płciowe, które były tam w formie poczwarek. Warto pamiętać jednak, żeby pozyskane w ten sposób osy umieścić jeszcze w zatruwaczce, gdyż w przeciwnym razem czekać nas może niemiła niespodzianka...
Sprawa ma się inaczej, gdy gniazdo znajduje się w mniej dostępnym miejscu. Wtedy pomagam sobie ochronnym ubiorem. Kapelusz pszczelarski, ubranie zasłaniające całe ciało oraz rękawiczki zdają egzamin. W takim ubraniu nie zdarzyło mi się jeszcze żadne użądlenie, mimo tego, że nieraz cała masa os na mnie siadała. Kolejne działania zależą już od lokalizacji gniazda. Moim zdaniem w przypadku takich gniazd, których lokalizacja nie pozwala na zastosowanie poprzedniej metody, najlepiej sprawdza się mocny worek (ja używam takich dużych i bardzo mocnych worków na śmieci, ważne, by były odporne na octan). Workiem najpierw owijam gniazdo, następnie odcinam je (skalpelem, lub sekatorem, gdy znajduje się na gałęzi) i strącam z zawartością do worka. Następnie za pomocą strzykawki i igły wstrzykuję do wewnątrz trochę octanu.
W ten sposób mam dwie pieczenie na jednym ogniu - zainteresowana osoba ma problem, w postaci os, z głowy, a ja mam osy i gniazdo dla siebie
Nie wiem czy mój wywód coś da, gdyż tak jak pisałem - tutaj osy nie wychodzą bez uszczerbku. Może jednak w czymś się przyda. Ogólnie w takim stroju jak napisałem można by nawet, na upartego, próbować to gniazdo gdzieś przenieść.
-
- Posty: 845
- Rejestracja: poniedziałek, 24 stycznia 2011, 08:31
- Gender: women
- Lokalizacja: Opolszczyzna
Re: Gniazdo os
Dziękuję Ci Michał za odpowiedź w zasadzie usunięcie gniazda to będzie raczej ostateczność, chociaż bardzo prawdopodobne że będę musiała z niej skorzystać . Nie wiem czy uda się wymienić deski w bezpośrednim sąsiedztwie gniazda, myślałam, żeby zrobić to wieczorem kiedy słońce już prawie zachodzi czy to może się udać ... ???
Dzisiaj trochę się ochłodziło i osy są spokojniejsze.
A tak ogólnie to teraz przeżywamy okres kwitnienia winobluszczu (który porasta dwie ściany domu) i wszędzie są setki osowatych i nie tylko a moi bliscy dostają białej gorączki mam nadzieję że i tym razem nikogo nie użądlą, bo będę miała problem .
Pozdrawiam,
Monika
Dzisiaj trochę się ochłodziło i osy są spokojniejsze.
A tak ogólnie to teraz przeżywamy okres kwitnienia winobluszczu (który porasta dwie ściany domu) i wszędzie są setki osowatych i nie tylko a moi bliscy dostają białej gorączki mam nadzieję że i tym razem nikogo nie użądlą, bo będę miała problem .
Pozdrawiam,
Monika