Preparatyka aparatów kopulacyjnych chrząszczy
- Łukasz Buglowski
- Posty: 1201
- Rejestracja: czwartek, 6 sierpnia 2009, 10:56
- UTM: CA49
- Poprzedni(e) login(y): luczek95
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- Kontakt:
Preparatyka aparatów kopulacyjnych chrząszczy
A jak to jest z kopulatorami?
Wyciągać/ nie? Jakie części i jak się preparuje osobno?
Zainteresowałem się tym, bo ostatnio padł mi chrząszcz egzotyczny A że duży to nie jest to trudne, by wyciągnąć genitalia i poćwiczyć sobie.
Wyciągać/ nie? Jakie części i jak się preparuje osobno?
Zainteresowałem się tym, bo ostatnio padł mi chrząszcz egzotyczny A że duży to nie jest to trudne, by wyciągnąć genitalia i poćwiczyć sobie.
-
- Posty: 1887
- Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
- Lokalizacja: Palearktyka
Re: Jak naklejać chrząszcze na kartoniki
Dopiero teraz zauważyłem to pytanie.
Z aparatami kopulacyjnymi samców sprawa jest trochę skomplikowana. Zwykle w kluczach z serii KdOOP autorzy podają typowe dla każdej rodziny metody preparatyki, i tam właśnie należałoby w pierwszej kolejności szukać wskazówek.
Edeagus u różnych taksonów jest bardzo różnie zbudowany i różne są też sposoby obchodzenia się z nim, żeby później można było wykorzystać jego struktury w oznaczaniu. Jeśli cechy diagnostyczne to kształt i układ zewnętrznych elementów silnie zesklerotyzowanego penisa, to możliwa jest preparatyka na sucho, czyli przyklejenie genitaliów zwykłym klejem na kartonik. Jednak z góry warto wiedzieć, w jakiej pozycji edeagus nakleić, żeby było dobrze widać ważne cechy. Dlatego też zwykle zaczyna się od klucza - jeśli są w nim rysunku fiutów, to preparując okaz należy tak nakleić edeagus, żeby był dobrze widoczny w takiej samej pozycji, jak na rysunku. Czasem konieczne jest obejrzenie edeagusa w dwóch rzutach, i wtedy można przykleić go częścią bazalną na trójkącie lub na krawędzi kartonika.
U niektórych grup edeagus jest delikatny, workowaty i po wyschnięciu ulega deformacji. W takich przypadkach konieczne jest sporządzenie preparatu w jakimś medium (balsam kanadyjski, euparal itp.). Czasami cechy diagnostyczne związane są z woreczkiem wewnętrznym i preparatyka nastawiona jest na uwidocznienie wnętrza edeagusa. Tutaj już zaczynają się schody i trzeba takiej preparatyki się nauczyć.
Na początku zainteresowania owadami warto więc czytać klucze z rozbudowanymi wstępami, żeby wyrobić sobie ogólne pojęcie na temat metod preparowania aparatów kopulacyjnych. Lepiej zostawić odwłok nietknięty, jeśli mamy w ręku pojedynczy, mały okaz. Można będzie wrócić do niego po jakimś czasie, po nauczeniu się preparatyki. Zaczynać najlepiej od okazów, których mamy dłuższe serie i których edeagusy zostały zilustrowane w literaturze. Dzięki temu można skonfrontować oznaczenie na podstawie cech zewnętrznych z cechami fiuta i nabyć odrobiny doświadczenia (a czasem rozczarować się kiepską jakością rysunków w kluczach...).
Nie piszesz, jaki konkretnie chrząszcz wchodzi w grę, więc trudno doradzić, jak w tym przypadku podejść do preparowania kopulatora. Ważna jest nie tylko wiedza o tym, jak jest on zbudowany, ale też czy oczyszczanie edeagusa z otaczających tkanek niesie jakieś ryzyko uszkodzenia delikatnych struktur (np. paramer).
Paweł
Z aparatami kopulacyjnymi samców sprawa jest trochę skomplikowana. Zwykle w kluczach z serii KdOOP autorzy podają typowe dla każdej rodziny metody preparatyki, i tam właśnie należałoby w pierwszej kolejności szukać wskazówek.
Edeagus u różnych taksonów jest bardzo różnie zbudowany i różne są też sposoby obchodzenia się z nim, żeby później można było wykorzystać jego struktury w oznaczaniu. Jeśli cechy diagnostyczne to kształt i układ zewnętrznych elementów silnie zesklerotyzowanego penisa, to możliwa jest preparatyka na sucho, czyli przyklejenie genitaliów zwykłym klejem na kartonik. Jednak z góry warto wiedzieć, w jakiej pozycji edeagus nakleić, żeby było dobrze widać ważne cechy. Dlatego też zwykle zaczyna się od klucza - jeśli są w nim rysunku fiutów, to preparując okaz należy tak nakleić edeagus, żeby był dobrze widoczny w takiej samej pozycji, jak na rysunku. Czasem konieczne jest obejrzenie edeagusa w dwóch rzutach, i wtedy można przykleić go częścią bazalną na trójkącie lub na krawędzi kartonika.
U niektórych grup edeagus jest delikatny, workowaty i po wyschnięciu ulega deformacji. W takich przypadkach konieczne jest sporządzenie preparatu w jakimś medium (balsam kanadyjski, euparal itp.). Czasami cechy diagnostyczne związane są z woreczkiem wewnętrznym i preparatyka nastawiona jest na uwidocznienie wnętrza edeagusa. Tutaj już zaczynają się schody i trzeba takiej preparatyki się nauczyć.
Na początku zainteresowania owadami warto więc czytać klucze z rozbudowanymi wstępami, żeby wyrobić sobie ogólne pojęcie na temat metod preparowania aparatów kopulacyjnych. Lepiej zostawić odwłok nietknięty, jeśli mamy w ręku pojedynczy, mały okaz. Można będzie wrócić do niego po jakimś czasie, po nauczeniu się preparatyki. Zaczynać najlepiej od okazów, których mamy dłuższe serie i których edeagusy zostały zilustrowane w literaturze. Dzięki temu można skonfrontować oznaczenie na podstawie cech zewnętrznych z cechami fiuta i nabyć odrobiny doświadczenia (a czasem rozczarować się kiepską jakością rysunków w kluczach...).
Nie piszesz, jaki konkretnie chrząszcz wchodzi w grę, więc trudno doradzić, jak w tym przypadku podejść do preparowania kopulatora. Ważna jest nie tylko wiedza o tym, jak jest on zbudowany, ale też czy oczyszczanie edeagusa z otaczających tkanek niesie jakieś ryzyko uszkodzenia delikatnych struktur (np. paramer).
Paweł
- Miłosz Mazur
- Posty: 2565
- Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
- UTM: CA08
- Poprzedni(e) login(y): Curculio
- Specjalność: Curculionoidea
- profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
- Podziękował(-a): 1 time
- Kontakt:
Re: Jak naklejać chrząszcze na kartoniki
Jeśli ktoś chce uniknąć zabawy w balsamy i tym podobne, a nie bardzo widzi mu się naklejanie fiutka na kartonik, to pewnym kompromisem może być zastosowanie fioleczek genitalnych, które są do kupienia w Paradoxie. Genitalia przechowuje się tam w glicerynie i nawet jeśli każda część całego układu jest osobno to nic nie zginie.
Fioleczki te maja jeszcze jedno fajne zastosowanie. Jak np. złapie się kilkanaście sztuk jakiegoś drobiazgu i jest to ten sam gatunek i stoimy przed dylematem "szkoda wywalić, a nie chce mi się preparować" to ja rozpinam ładnie jedna sztukę, a pod nią pakuję resztę luzem w tej fiolce i zatykam wszystko kawałkiem wacika, żeby ewentualnie nie latały w środku. Fiolkę podpinam pod okaz.
Fioleczki te maja jeszcze jedno fajne zastosowanie. Jak np. złapie się kilkanaście sztuk jakiegoś drobiazgu i jest to ten sam gatunek i stoimy przed dylematem "szkoda wywalić, a nie chce mi się preparować" to ja rozpinam ładnie jedna sztukę, a pod nią pakuję resztę luzem w tej fiolce i zatykam wszystko kawałkiem wacika, żeby ewentualnie nie latały w środku. Fiolkę podpinam pod okaz.