Od kilku miesięcy mam wątpliwą przyjemność dzielić mieszkanie (blok, 2gie piętro) z takim oto czymś:
![Obrazek](http://img443.-wstawianie-linkow-z-zewnetrznych-serwerow-zabronione-.us/img443/5443/robalhh8.jpg)
Wszędzie tego pełno. Nie ma jakiegoś szczególnego miejsca, z którego by wyłaziły - są wszędzie: w łazience, w kuchni, w pokoju, łażą po ścianach, topią się w kociej misce z wodą, włażą na blat kuchenki, czekam aż któryś wlezie do komputera i zrobi jakieś spięcie.
Dziennie likwidujemy przez rozdeptanie (no niestety, ale albo one albo my) ok. 20-30 sztuk.
Plaga moli spożywczych miała jedno wyraźne źródło produkcji motyli czyli szafki w kuchni z produktami spożywczymi - nie było więc problemu, wystarczyło posprzątać i założyć pułapkę i było po kłopocie.
A te żuki skąd się biorą nie mam pojęcia - tak jakby wyłaziły zewsząd.
Czasem to jest nawet dziwne, bo tuż po odkurzeniu na środku pokoju spaceruje żuk a przed chwilą odkurzyłem i nie ma szans żeby zdążył tu dojść gdzieś spod ściany - może wyłażą spod parkietu?
Pytanie jest proste - jak się tego pozbyć?
W mieszkaniu jest sporo doniczek z kwiatkami ale nie zaobserwowałem żeby w którejkolwiek doniczce siedział albo z niej wyłaził taki owad.
A najlepsze jest to, że jak kilka miesięcy temu natrafiłem w mieszkaniu na pierwszą sztukę to z namaszczeniem wyprosiłem go na balkon, tak żeby mu nie zrobić broń boże żadnej krzywdy bo nie przywykłem do zabijania czegokolwiek bez wyraźnej konieczności...
![Confused :???:](./images/smilies/icon_confused.gif)