Poszukiwania Stigmella lediella.
: środa, 12 października 2022, 22:26
Cześć wszystkim. Jak mogliście zauważyć w poście poświęconemu pasynkom zapowiedziałem się i chciałbym przedstawić moją ciężką przeprawę z poszukiwaniem tego pięknego gatunku, jakim jest Stigmella lediella. Chciałbym szczególnie podziękować koledze goościu, bez którego z pewnością nie zabrałbym się do poszukiwania tego gatunku i prawdopodobnie nie ukierunkowałbym się w poznawaniu Mikrolepidoptera, a już na pewno nie tak szybko.
Ale zanim zaczniemy, krótko o mnie: jestem kompletnym laikiem jeżeli chodzi roślinność, bardzo źle mi idzie identyfikowanie roślin, potrafię pomylić leszczynę z lipą, nie znam podstawowych drzew (nie wspominając zupełnie o roślinach zielnych), ogólnie uczę się tego wszystkiego. Także poprzeczkę zawiesiłem sobie wysoko, szczególnie, że bagno (Ledum palustre) nie jest taką łatwą do znalezienia rośliną.
Pozyskiwanie informacji: Wszędzie łatwo znaleźć informację, że S. lediella rośliną żywicielską jest Ledum palustre, no ale gdzie to rośnie? 11 października czy nie jest to już za późno? Częściową odpowiedź na to pytanie szybko udzielił mi goościu. Bór bagienny, pojedź zobacz. Wszystko fajnie kolorowo, znalazłem pierwszy bór bagienny na BDL. Pojechałem, zobaczyłem, zawiodłem się. To był pierwszy raz jakieś 2 tygodnie temu. Ewidentnie bór bagienny był za mały, L. palustre tam nie rosło, a jak rosło to nie widziałem, tak jak mówiłem, nie znam się.
Wypad w teren: Dnie mijały, a ja nie mogłem przestać myśleć o tym gatunku. Także 10 października wytypowałem kolejny bór bagienny, a jak wcześniej wspomniałem 11 października ruszyłem w teren. Dojeżdżam samochodem na miejscówkę spoglądam na drzewa i widzę tabliczkę, zakaz wstępu do lasu na szczęście do 7 października, może leśnicy mnie nie zabiją, ryzyk fizyk. Od mojego postoju do celu mam jakieś 700 metrów przez las (niestety mój zmysł orientowania się w przestrzeni jest zepsuty) dlatego wspomagam się google maps i położeniem. Na oko próbuję utrzymać odpowiedni kierunek i co jakiś czas sprawdzam na mapach czy zmierzam w dobrą stronę. Okazuje się, że tak. Przede mną pokazuję się przepiękny widok (wtedy nie wiedziałem jeszcze, że do celu nie dotarłem), jest cudnie. L. palustre jak nie było tak nie ma.
Zniechęcam się szybko, ale przynajmniej grzyby są to kilka zebrałem. No ale czasu mam jeszcze sporo to czemu by jednak nie spróbować dalej. Idę do przodu i trafiam na bagno z pierwszego zdarzenia, ja niedoświadczony, w zwykłych adidasach za kostkę, nie ma szans, że tam wejdę. Kolega wspominał o tym, że na takim bagnie jest pło i generalnie da się chodzić, także więc staram się ominąć tą wodę i jednocześnie próbuję kierować się do centrum bagna. Idę tylko po twardym, strach przed tym, że mogę się zapaść po pas w wodzie i nikt nie usłyszy moich krzyków wygrywa (pewnie i słusznie).
Wtem widzę przed sobą niewinną niską roślinę, Ledum w życiu nie widziałem, na internecie zdjęcia to nie to samo co na żywo. Wysyłam do goościu. Jest!!! Pierwsze znalezione L. palustre. Szczęście sięga zenitu.
Pół sukcesu. Roślina jest, ale jeszcze znaleźć miny w nieznanym terenie. Czy nie jest za późno? Szybko się przekonuję i kolejny sukces! Jest mina i do tego zasiedlona!
Chodzę, szukam, poznaję teren, odważniej stawiam kolejne kroki, woda w butach już nie przeszkadza, mam wszystko co mnie cieszy i motywuje do dalszego szukania, a nie jest to takie proste. Min jest tyle co kot napłakał. Co kilka krzaków znajduję po jednej/kilku minach. Staram się przeszukiwać je dokładnie, z myślą, że szybko tam nie wrócę (ale jednak chyba wrócę tylko do innego boru kilometr dalej). Raczej nie odczułem zależności gdzie częściej znajdują się miny, na skraju bagna jak i bliżej środka podobnie, często jak znalazłem minę okazywało się że kilka jest tuż obok, a na reszcie krzaka pusto. Miny są raczej łatwe do znalezienia, są widoczne, ale to dlatego, że zebrałem je w czasie już końcówki żerowania i wiele min jeszcze było zasiedlonych i dużych. Goościu ma inne doświadczenia, ponieważ zbierał młode miny i znalezienie ich jest bardzo trudne (mam nadzieję, że powie coś więcej w komentarzach). Odniosłem wrażenie, że częściej są zasiedlane niezbyt zdrowe krzaki o raczej szerszych liściach.
Statystyki (zbierałem wszystkie napotkane miny): W sumie 31 min z czego 23 pełne i 8 już pustych. Podobno jest to zachwycający wynik jak na pierwsze poszukiwania.
Sam zbiór: Pojemnik do moczu, według wskazówek, wypełniłem w 3/4 ściśle mchem, wyrywając ładną zdrową kępkę z podłoża i odcinając dolną brzydką część. Na to, małymi nożyczkami ze scyzoryka, bezpośrednio odcinałem liście z minami do pojemnika. Ledum ma specyficzny zapach (według mnie podobny do palonej gumy z samochodu).
Odczucia: Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Polecam wszystkim spróbować znaleźć ten przepiękny gatunek w okolicy. Dla mnie to była istna przygoda, z której jestem bardzo dumny. Pozostaje mi czekanie i zobaczenie swoich wyników już za kilka miesięcy. Podobno ekstremalnie ciężki do wyhodowania, zobaczymy czy mi się uda.
Zachęcam do pochwalenia się i opowiedzenia o swoich doświadczeniach z S. lediella. Sposobie hodowli. Waszych sukcesach i porażkach. Na zachętę jeszcze jedno zdjęcie spod mikroskopu:
Ale zanim zaczniemy, krótko o mnie: jestem kompletnym laikiem jeżeli chodzi roślinność, bardzo źle mi idzie identyfikowanie roślin, potrafię pomylić leszczynę z lipą, nie znam podstawowych drzew (nie wspominając zupełnie o roślinach zielnych), ogólnie uczę się tego wszystkiego. Także poprzeczkę zawiesiłem sobie wysoko, szczególnie, że bagno (Ledum palustre) nie jest taką łatwą do znalezienia rośliną.
Pozyskiwanie informacji: Wszędzie łatwo znaleźć informację, że S. lediella rośliną żywicielską jest Ledum palustre, no ale gdzie to rośnie? 11 października czy nie jest to już za późno? Częściową odpowiedź na to pytanie szybko udzielił mi goościu. Bór bagienny, pojedź zobacz. Wszystko fajnie kolorowo, znalazłem pierwszy bór bagienny na BDL. Pojechałem, zobaczyłem, zawiodłem się. To był pierwszy raz jakieś 2 tygodnie temu. Ewidentnie bór bagienny był za mały, L. palustre tam nie rosło, a jak rosło to nie widziałem, tak jak mówiłem, nie znam się.
Wypad w teren: Dnie mijały, a ja nie mogłem przestać myśleć o tym gatunku. Także 10 października wytypowałem kolejny bór bagienny, a jak wcześniej wspomniałem 11 października ruszyłem w teren. Dojeżdżam samochodem na miejscówkę spoglądam na drzewa i widzę tabliczkę, zakaz wstępu do lasu na szczęście do 7 października, może leśnicy mnie nie zabiją, ryzyk fizyk. Od mojego postoju do celu mam jakieś 700 metrów przez las (niestety mój zmysł orientowania się w przestrzeni jest zepsuty) dlatego wspomagam się google maps i położeniem. Na oko próbuję utrzymać odpowiedni kierunek i co jakiś czas sprawdzam na mapach czy zmierzam w dobrą stronę. Okazuje się, że tak. Przede mną pokazuję się przepiękny widok (wtedy nie wiedziałem jeszcze, że do celu nie dotarłem), jest cudnie. L. palustre jak nie było tak nie ma.
Zniechęcam się szybko, ale przynajmniej grzyby są to kilka zebrałem. No ale czasu mam jeszcze sporo to czemu by jednak nie spróbować dalej. Idę do przodu i trafiam na bagno z pierwszego zdarzenia, ja niedoświadczony, w zwykłych adidasach za kostkę, nie ma szans, że tam wejdę. Kolega wspominał o tym, że na takim bagnie jest pło i generalnie da się chodzić, także więc staram się ominąć tą wodę i jednocześnie próbuję kierować się do centrum bagna. Idę tylko po twardym, strach przed tym, że mogę się zapaść po pas w wodzie i nikt nie usłyszy moich krzyków wygrywa (pewnie i słusznie).
Wtem widzę przed sobą niewinną niską roślinę, Ledum w życiu nie widziałem, na internecie zdjęcia to nie to samo co na żywo. Wysyłam do goościu. Jest!!! Pierwsze znalezione L. palustre. Szczęście sięga zenitu.
Pół sukcesu. Roślina jest, ale jeszcze znaleźć miny w nieznanym terenie. Czy nie jest za późno? Szybko się przekonuję i kolejny sukces! Jest mina i do tego zasiedlona!
Chodzę, szukam, poznaję teren, odważniej stawiam kolejne kroki, woda w butach już nie przeszkadza, mam wszystko co mnie cieszy i motywuje do dalszego szukania, a nie jest to takie proste. Min jest tyle co kot napłakał. Co kilka krzaków znajduję po jednej/kilku minach. Staram się przeszukiwać je dokładnie, z myślą, że szybko tam nie wrócę (ale jednak chyba wrócę tylko do innego boru kilometr dalej). Raczej nie odczułem zależności gdzie częściej znajdują się miny, na skraju bagna jak i bliżej środka podobnie, często jak znalazłem minę okazywało się że kilka jest tuż obok, a na reszcie krzaka pusto. Miny są raczej łatwe do znalezienia, są widoczne, ale to dlatego, że zebrałem je w czasie już końcówki żerowania i wiele min jeszcze było zasiedlonych i dużych. Goościu ma inne doświadczenia, ponieważ zbierał młode miny i znalezienie ich jest bardzo trudne (mam nadzieję, że powie coś więcej w komentarzach). Odniosłem wrażenie, że częściej są zasiedlane niezbyt zdrowe krzaki o raczej szerszych liściach.
Statystyki (zbierałem wszystkie napotkane miny): W sumie 31 min z czego 23 pełne i 8 już pustych. Podobno jest to zachwycający wynik jak na pierwsze poszukiwania.
Sam zbiór: Pojemnik do moczu, według wskazówek, wypełniłem w 3/4 ściśle mchem, wyrywając ładną zdrową kępkę z podłoża i odcinając dolną brzydką część. Na to, małymi nożyczkami ze scyzoryka, bezpośrednio odcinałem liście z minami do pojemnika. Ledum ma specyficzny zapach (według mnie podobny do palonej gumy z samochodu).
Odczucia: Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Polecam wszystkim spróbować znaleźć ten przepiękny gatunek w okolicy. Dla mnie to była istna przygoda, z której jestem bardzo dumny. Pozostaje mi czekanie i zobaczenie swoich wyników już za kilka miesięcy. Podobno ekstremalnie ciężki do wyhodowania, zobaczymy czy mi się uda.
Zachęcam do pochwalenia się i opowiedzenia o swoich doświadczeniach z S. lediella. Sposobie hodowli. Waszych sukcesach i porażkach. Na zachętę jeszcze jedno zdjęcie spod mikroskopu: