Papilio natewa
Re: Papilio natewa
Niesamowite jest to, ze to jest calkiem cos nowego a nie jeden z wielu „plamka lekko w lewo”.
Re: Papilio natewa
Do tego motyl sporych gabarytów ze stosunkowo małej wyspy Fiji.
Muszę tam kiedyś pojechać !!
Muszę tam kiedyś pojechać !!
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Re: Papilio natewa
Powierzchniowo Fidżi jest wielkości woj. łódzkiego. Jeśli na tak małej powierzchni nie zauważono dużego pazia, to tam chyba w ogóle nie ma entomologów.
- romanzamorski
- Posty: 889
- Rejestracja: sobota, 29 marca 2008, 16:57
- UTM: EV19
- profil zainteresowan: ciężki rock, astronomia
- Lokalizacja: Gorlice
Re: Papilio natewa
Są, a raczej byli w 1905 roku bo zauważyli takie duże coś jak Psilogramma jordana - endemiczny zawisak.Antek Kwiczala pisze:Jeśli na tak małej powierzchni nie zauważono dużego pazia, to tam chyba w ogóle nie ma entomologów.
http://en.sphingidae-museum.com/databas ... ana&subsp=
-
- Posty: 253
- Rejestracja: wtorek, 18 lutego 2014, 18:02
Re: Papilio natewa
podejrzewam, że lokalsi widzieli tego motyla na co dzień, gdy do lasu szli,
niesamowite, że przez tyle lat nikt nie złapał tego motyla i nie próbował go przypisać do jakiegoś gatunku,
tu podobna historia
przed wakacjami oglądałem filmik, o tym jak koleś zorientował się, że odkrył nowy gatunek dopiero po 60 latach od jego złapania
https://weather.com/science/nature/vide ... ars-later/
niesamowite, że przez tyle lat nikt nie złapał tego motyla i nie próbował go przypisać do jakiegoś gatunku,
tu podobna historia
przed wakacjami oglądałem filmik, o tym jak koleś zorientował się, że odkrył nowy gatunek dopiero po 60 latach od jego złapania
https://weather.com/science/nature/vide ... ars-later/
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Re: Papilio natewa
Warto przy tej okazji dodać, że w latach 1874 -1966 Fidżi było brytyjską kolonią, a autor opisu owego zawisaka, George Thomas Bethune-Baker był Anglikiem. Formalnie Fidżi uzyskało niepodległość w 1970 roku. Ma zapewne Przestrojnik rację, że "lokalsi" motyla znali, ale naukowo opisać go nie umieli.romanzamorski pisze:Są, a raczej byli w 1905 roku bo zauważyli takie duże coś jak Psilogramma jordana
-
- Posty: 5059
- Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 13:09
- UTM: FB68
- Specjalność: Sesiidae
- Lokalizacja: Hańsk
- Podziękowano: 4 times
Re: Papilio natewa
Uważam że dopiero teraz dla tego gatunku nadejdą ciężkie czasy i nawet jeśli tam nie był rzadki, to wkrótce będzie.
- Jacek Kurzawa
- Posty: 9511
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 19:35
- UTM: DC30
- Specjalność: Cerambycidae
- profil zainteresowan: Muzyka informatyka makrofotografia
- Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
- Podziękował(-a): 4 times
- Podziękowano: 2 times
- Kontakt:
Re: Papilio natewa
Oczywiście, że tak. Popularność i wielka rzadkość przełoży się wprost na popyt. Przy wysokiej cenie za jednego osobnika będzie opłacało się zasponsorować wyprawę dla łapaczy, którzy pojadą go złowić i dodatkowo jeszcze połowią inne trofea, które wylądują na Giełdach. Osobiście rozmawiałem z takim pewnym łapaczem (znanym szerokiemu ogółowi), któremu sponsor zlecił złowienie na Fiji jednej z największych i najrzadszych kózek - Xixurthus heros. Wyprawa się udała. Odłowiono (i tu przemilczę ile, ale nie dwa i nie trzy) i poniesione koszty zwróciły się z nawiązką, reszta owadów była gratisem. Rzeczone osobniki rozeszły się na giełdzie na telefon tzn sprzedający nie zdążył ich wystawić na stół, kupcy zamówili wszystko, w cenie kilka tys za jedną sztukę (Euro). A kupują nie tylko kolekcjonerzy ale także naukowcy, do badań. Tak to wygląda w praktyce, niestety. Dla jednych jest to sukces, dla innych jest to dramat. Każdy niech sobie zajmie własne stanowisko.
A pazie latają...... i kuszą. Problem ochrony tego gatunku jak setek innych wraz z całym ich środowiskiem to jest wielki problem. Ale to już chyba każdy wie, że lasy równikowe zastępowane są uprawami palmowymi pod produkcję oleju i środowiska kurczą się w ogromnym tempie, którego nikt nie może powstrzymać. Może Ci łapacze są ostatnimi, którzy je spotykają w ich naturalnym środowisku? W końcu w teren trzeba pojechać i najpierw gatunek złowić a potem go dopiero studiować i chronić..... To wszystko nie jest takie proste.
PS. NA ebay jest
https://www.ebay.com/itm/Cerambycidae-X ... Sw~YRaiYc9
za 2300 USD. Brać? Nakręcać koniunkturę? A może jechać i samemu złowić? ..... no dobrze....
A pazie latają...... i kuszą. Problem ochrony tego gatunku jak setek innych wraz z całym ich środowiskiem to jest wielki problem. Ale to już chyba każdy wie, że lasy równikowe zastępowane są uprawami palmowymi pod produkcję oleju i środowiska kurczą się w ogromnym tempie, którego nikt nie może powstrzymać. Może Ci łapacze są ostatnimi, którzy je spotykają w ich naturalnym środowisku? W końcu w teren trzeba pojechać i najpierw gatunek złowić a potem go dopiero studiować i chronić..... To wszystko nie jest takie proste.
PS. NA ebay jest
https://www.ebay.com/itm/Cerambycidae-X ... Sw~YRaiYc9
za 2300 USD. Brać? Nakręcać koniunkturę? A może jechać i samemu złowić? ..... no dobrze....
Re: Papilio natewa
Hej,
Jako że od półtora roku mieszkam w Auckland, NZ, a Wyspy Fidżi dla Nowozelandczyków są jak Kanary dla Europejczyków byłem na Fidżi miesiąc temu (3h lotu z Auckland). P. natewa nie widziałem, ale sporo było P. schmeltzi, motyli z rodzajów Hypolimnas, Euploea i małych, ciekawych Xois, bardzo mały rodzaj Satyrini (trochę przypominające w locie małe Lyceanidae,, które trzymają się blisko gruntu i latają bardzo wolno). Motyli sporo i dość łatwe do łapania. Krajowcy pomagają
Co ciekawsze nabyłem ostatnio książkę „Butterflies of South Pacific” gdzie autorzy (z Nowej Zelandii) piszą, że przebyli setki kilometrów poprzez wyspy Pacyfiku (włączając w to Fidżi), zebrali 3300 okazów i P. natewa nie widzieli. Ciekawe:)
W samej Nowej Zelandii piszą, że przez ostatnie 45 lat pozyskali tysiące okazów i wg nich jest tam około 30 nieopisanych gatunków Lycaena.
Co do rzeczonych Xixuthrusów to wydaje się, zę nie są takie rzadkie jak się ogólnie uważa. Ta rzekoma rzadkość pewnie podbija cenę. Na szczęście na Fidżi jest jeszcze sporo lasów tropikalnych, jadąc południowym wybrzeżem ciągną się praktycznie do wybrzeża kilometrami, oficjalnie lasy zajmują 40% wysp.
Rozmawiałem z 3 krajowcami o tych kózkach. Dwóch z nich znało je (ale mieszkali we wschodniej, tropikalnej części wyspy). Mówili, że lecą do świateł i w okolicach Suva (stolicy) zdarzają się zalatywać do latarni ulicznych. Nie sądzę, żeby można było pomylić je z czymś innym chyba, że z nietoperzami:) Trzeci koleś nie znał, ale mieszkał w zachodniej, bardziej suchej części wysp gdzie większość ruchu turystycznego się skupia.
Na Fidżi te kózki (3-4 gatunki) są pod ścisłą ochroną i na pewno sporym ryzykiem jest wywożenie takich bydląt z kraju plus to, że lądując w Australii lub NZ nie jest sposób uniknąć kontroli i należy takie rzeczy deklarować. Przypuszczam, że celnicy australijscy i NZ doskonale wiedzą co to za stwory.
Nie próbowałem nawet ich pozyskać, wystarczy mi świadomość, ze tam są, pewnie za 200 USD dostałbym kilka, ale po co?
Pozdrawiam
Bartek
Jako że od półtora roku mieszkam w Auckland, NZ, a Wyspy Fidżi dla Nowozelandczyków są jak Kanary dla Europejczyków byłem na Fidżi miesiąc temu (3h lotu z Auckland). P. natewa nie widziałem, ale sporo było P. schmeltzi, motyli z rodzajów Hypolimnas, Euploea i małych, ciekawych Xois, bardzo mały rodzaj Satyrini (trochę przypominające w locie małe Lyceanidae,, które trzymają się blisko gruntu i latają bardzo wolno). Motyli sporo i dość łatwe do łapania. Krajowcy pomagają
Co ciekawsze nabyłem ostatnio książkę „Butterflies of South Pacific” gdzie autorzy (z Nowej Zelandii) piszą, że przebyli setki kilometrów poprzez wyspy Pacyfiku (włączając w to Fidżi), zebrali 3300 okazów i P. natewa nie widzieli. Ciekawe:)
W samej Nowej Zelandii piszą, że przez ostatnie 45 lat pozyskali tysiące okazów i wg nich jest tam około 30 nieopisanych gatunków Lycaena.
Co do rzeczonych Xixuthrusów to wydaje się, zę nie są takie rzadkie jak się ogólnie uważa. Ta rzekoma rzadkość pewnie podbija cenę. Na szczęście na Fidżi jest jeszcze sporo lasów tropikalnych, jadąc południowym wybrzeżem ciągną się praktycznie do wybrzeża kilometrami, oficjalnie lasy zajmują 40% wysp.
Rozmawiałem z 3 krajowcami o tych kózkach. Dwóch z nich znało je (ale mieszkali we wschodniej, tropikalnej części wyspy). Mówili, że lecą do świateł i w okolicach Suva (stolicy) zdarzają się zalatywać do latarni ulicznych. Nie sądzę, żeby można było pomylić je z czymś innym chyba, że z nietoperzami:) Trzeci koleś nie znał, ale mieszkał w zachodniej, bardziej suchej części wysp gdzie większość ruchu turystycznego się skupia.
Na Fidżi te kózki (3-4 gatunki) są pod ścisłą ochroną i na pewno sporym ryzykiem jest wywożenie takich bydląt z kraju plus to, że lądując w Australii lub NZ nie jest sposób uniknąć kontroli i należy takie rzeczy deklarować. Przypuszczam, że celnicy australijscy i NZ doskonale wiedzą co to za stwory.
Nie próbowałem nawet ich pozyskać, wystarczy mi świadomość, ze tam są, pewnie za 200 USD dostałbym kilka, ale po co?
Pozdrawiam
Bartek