Strona 1 z 1

najtwardsze ,,sztuki"

: czwartek, 29 listopada 2007, 07:38
autor: Przemek Zięba
Z wczorajszych przemyslen, ktore z rodzin chrzaszczy uwazacie za najbardziej problematyczne w naszpilaniu/przeszpilaniu??
Laminae???
a w naklejaniu ?
???
Czy ktos ma jakies patenty w sytuacji gdy naszpilany okaz nie poddaje sie szpilkom nr3/4?
Osobiscie poradzilem sobie rozwieracajac otwor wejsciowy zwykla szpilka krawiecka io przygotowujac wejscie do kanalu pod szpilke entomologiczna.
Ciekawe czy ktos mial podobne patenty....
Z Laminae zawsze byl problem, ale ten wczorajszy mnie zlalmal, no moze nie tyle mnie co kilka szpilek - na M.funereus. Tragedia, moze okaz byl zbyt skalcyfikowany :wink: albo odpowiednio spreparowany (drzyj Przyjacielu Zubra bop to od Ciebie ) :wink:

: czwartek, 29 listopada 2007, 09:10
autor: Marek Przewoźny
Wg mnie Capnodisy są jeszcze gorsze nie mówiąc już o tych dużych Brachycerusach afrykańskich, za duże na kartonik i szpilkom też sie nie poddaje :D

: czwartek, 29 listopada 2007, 09:29
autor: Przemek Zięba
Bracycerusow nigdy nie preparowalem a Capnodisy mam jeszcze zamrozone i bedzie to pierwszy kontakt (chyba jutro) z ich preparatyka no to juz Mi Marku podniosles cisnienie. Rzeczone Capnodisy mam oczywiscie w prezencie od Przyjaciela Zubra, czyzby jakas zemsta bialowieska??? :D

: czwartek, 29 listopada 2007, 09:35
autor: Marek Przewoźny
Mam Brachycerusa z środkowej Afryki, ma to ze 6 cm długości, piekielnie wypukły i pokryw nie dało się nawet zarysować szpilką nr 7 a co dopiero mówić o przebijaniu, a kartoników tak wielkich nie mam. Chyba by trzeba rozszerzyć akcesoria preparatorskie o gwóźdź entomologiczny i młoteczek entomologiczny :mrgreen:

: czwartek, 29 listopada 2007, 09:39
autor: Przemek Zięba
mam grotowkrety ortopedyczne do osteosyntezy kosci, pewnie wykorzystam hehehe. moze mini wiertarka modelarska z wprowadzona szpilka/igla? Mysle ze zaryzykuje ,,nawiercenie' igla do iniekcji nr 0,9

preparowanie

: czwartek, 29 listopada 2007, 12:05
autor: Andrzej 54 †
Polecam młot udarowy :D

: czwartek, 29 listopada 2007, 15:35
autor: elvis
Capnodisy i ja dostałem w tym roku, najpierw miały zostać naszpilone ale po namyśle zosatały lepnięte na kartonik i chyba wyszło na dobre bo wygladają zacnie, z reszta ja mam wszystkie zawodniki lepię na karton, apropos jeszcze "twardzieli" to nasze pospolite Hylobiusy i Pissodesy też nie należą do łatwych w naszpilaniu.

: piątek, 30 listopada 2007, 07:47
autor: Przemek Zięba
Proszę Państwa!
Preparatyka Capnodisow przypominala koszmar, toz dopiero jest zawodnik :(
NIemniej dokonalem epokowego odkrycia zastosowania pewnego urzadzenia jakim jest mini wiertarka modelarskaz nasadzona igla 0,9 nawierca blyskawicznie pokrywe pozniej jakos idzie :)
Trzeba tylko uwazac na paluchy bo jak sie zesliznie wiertlo to mocno krwawi, plastry nalezy miec przygotowane w poblizu :)
:P

: piątek, 30 listopada 2007, 11:02
autor: Konto_usuniete
modelarskaz nasadzona igla 0,9
albo rozgrzana nad zapalniczką szpilka - też wchodzi tylko trochę śmierdzi paloną hityną :mrgreen:

: piątek, 30 listopada 2007, 22:43
autor: Shadow(PL)
Zoographus aulicus tez jest bardzo twardy...taka kózka afrykańska...zginałem na niej szpilki 4ki...a brachycerusy to fakt wogóle nasze lepiężnikowce tez są cholernie twarde...ale na kartonik pojdą w przeciwienstwie do brachycerusa...o patent jakiś cieżko na to...chyba trzeba robić kartonik na takie twarde okazy ręcznie do wymiarów...bo nawet rozgrzaną szpilką chyba nie pojdzie...

: sobota, 1 grudnia 2007, 06:09
autor: Pawel Jaloszynski
A po grzyba to naszpilac? Za duze ryzyko zniszczenia okazu. Zawsze mozna przykleic na prostokatny kartonik prostopadle do jego dlugiej osi, na jego krotkiej krawedzi. Wtedy kartonik wystaje z boku i w te czesc wbija sie szpilke.

Pawel

: niedziela, 2 grudnia 2007, 08:46
autor: CARABUS12
podzielam zdanie Pawła
po co się męczyć i kombinować skoro na kartoniku też fajnie wygląda

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 07:38
autor: Przemek Zięba
Mozna i lepic jak ktos lubi lepic okazy powyzej 30 mm, kiedys kanonem bylo lepienie ponizej 6, pozniej ponizej 12, teraz lepi sie i wieksze. osobiscie nie lubie, wole sie pastwic nad zwlokami :mrgreen:

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 07:54
autor: Pawel Jaloszynski
Przemek pisze:Mozna i lepic jak ktos lubi lepic okazy powyzej 30 mm, kiedys kanonem bylo lepienie ponizej 6, pozniej ponizej 12, teraz lepi sie i wieksze. osobiscie nie lubie, wole sie pastwic nad zwlokami :mrgreen:
Kiedys kanonem bylo naszpilanie nawet kornikow; ponabijane na minucje Histeridae w starych zbiorach to jest dopiero cos. Japonczycy w ogole prawie niczego (poza motylami itp.) nie naszpilaja, nawet jelonki ida na kartoniki (wlasnie bokiem), a np. kusaki naklejaja na krawedz kartonika polowa ciala wzdluz, tak ze spod mozna obejrzec. Idea zawsze jest taka, zeby operacje na okazie nie skonczyly sie jego uszkodzeniem, a proba wbicia szpilki w twarde sztuki roznie moze wypasc. Nie mowiac o tym, ze naklejony okaz zawsze mozna odkleic i naszpilic, a taki z dziura jak sie go naklei to juz nie wyglada dobrze.

Pawel

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 08:12
autor: Miłosz Mazur
mój pierwszy entomomaster mawiał, że okaz jest rozpięty prawidłowo zawsze wówczas, gdy okaz da sie bez trudu oznaczyć. Sam jestem gorącym zwolennikiem takiego stanowiska ale przy tym estetą i bardzo nie podobaja mi się okazy nabite na pal ;)
Kartoniki rulezz i koniec dyskusji jak dla mnie :mrgreen:
Nawet takie gatunki ja A. moschata czy P. fullo mam na kartonikach, pieknie wygląda to w gablocie.

Pozdrawiam :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 11:07
autor: wojtas
Ja tam zdecydowanie wole naszpilone niż naklejone i mam takie maleństwa jak agrilusy na szpilkach . Przynajmniej nie będzie problemu kiedyś z oznaczeniem . Ostatnio z nudów nawet Ips sexdentatus poszedł na szpilkę .
Pozdrowienie Wojtas.

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 11:38
autor: Miłosz Mazur
Pierunie... toś sie musiał solidnie nudzić ;)
A Agrilusy to na trójkąty wędrują :P

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 13:37
autor: Marek Przewoźny
To co jak będziesz miał Goliathus goliathus to też na karton nakleisz, bo wg mnie naklejanie Goliatów na kartoniki to już duża przesada :wink:

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 13:50
autor: Pawel Jaloszynski
Marek Przewoźny pisze:To co jak będziesz miał Goliathus goliathus to też na karton nakleisz, bo wg mnie naklejanie Goliatów na kartoniki to już duża przesada :wink:
Mowa jest o sytuacjach, kiedy jest ryzyko uszkodzenia okazu, co ma miejsce kiedy trudno wbic szpilke bo chityna jest za twarda lub okaz zbyt maly. Chodzi bardziej o uzywanie rozumu zamiast preparowania wszystkich okazow w identyczny sposob, zeby dajmy na to uczynic za dosc tradycji ("dziadek z ojcem naszpilali mszyce na gwozdzie 2,5 cala, i moje wnuki tez tak ucze").

Pawel

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 15:24
autor: wojtas
No trochę sie nudziłem ale oprucz tego kornika rozłożylem kilkadziesiąt innych owadów głównie kózek do pracy i trochę innych korników .
A tak wogóle to ja prawie wszystko rozkładam na szpilkach bo moim zdaniem przyklejanie plagionotusów czy innych takich chrząszczy jest dla mnie conajmniej przesadą . A argumen pękania pokryw pod wpływem wbijania szpilki do mnie nie przemawia bo jakoś nigdy mi sie to nie przydażyło ! A co do obłamywania odnóży czy czułków ( jak ktoś jest nieostrożny to trudno ) .

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 15:55
autor: Pawel Jaloszynski
wojtas pisze: A tak wogóle to ja prawie wszystko rozkładam na szpilkach bo moim zdaniem przyklejanie plagionotusów czy innych takich chrząszczy jest dla mnie conajmniej przesadą . A argumen pękania pokryw pod wpływem wbijania szpilki do mnie nie przemawia bo jakoś nigdy mi sie to nie przydażyło !
Wierz mi, ze to o czym piszesz, to tylko efekt niewielkiego doswiadczenia. Poza estetyka i trwaloscia to jest tez kwestia umiejetnosci dobrania wlasciwego sposobu preparatyki do wymiarow okazu, i najwyrazniej tego ci brakuje. Inaczej tez beda patrzec na twoje zbiory ludzie, ktorych ewentualnie bedziesz kiedys prosil o pomoc w oznaczaniu; maluchy na szpilkach nie wygladaja zbyt dobrze i od razu widac, ze dla takiego preparatora nie warto sie zbytnio wysilac, bo skoro on sam ma takie niechlujne podejscie do materialu to po co kto inny ma sie z tym meczyc. Nie wiem jak innym ludziom, ale mi akurat wieksza przyjemnosc sprawia oznaczanie i ogladanie ladnie spreparowanych materialow i co by nie mowic, jest to tez jakis tam element tej calej roboty, widac po tym ile serca ktos wklada w swoja prace czy hobby. Nie mowiac juz o takim drobiazgu, ze przy kornikach i tym podobnych mikrusach latwo trafic szpilka z gory w srodkowe biodro, co zwykle skutkuje wyrwaniem calej nogi, czasem z przyleglosciami. Rowniez pozniejsze ewentualne rozwilzenie i zdjecie ze szpilki jest trudniejsze (i to moze dotyczyc nawet gatunkow bardzo pospolitych i latwych do oznaczenia, ktore ktos zrewiduje i sobie rozdzieli na dwa blizniacze, rozniace sie tylko strukturami wewnetrznymi).

Pawel

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 17:29
autor: Przemek Zięba
Podejmijmy w takim razie dyskusje na temat klejenia niektórych problematykow, jak niektóre Cerambycidae - Laminae, Buprestidae, a może Pawel podzieli sie z nami ciekawymi metodami klejenia, podpowiedziami jak dać sobie rade załóżmy z Ontophagusami, sprawiającymi jak większość Scarabaeidae pewne problemy z eleganckim rozkładaniem na kartoniku. Estetyka jest jedna z ważniejszych kwestii w zbiorze i jedynie Paweł mógłby zdradzić kilka tajemnic, tudzież w formie wykładu wyłuszczyć wszystkie za i przeciw kartonikom

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 17:55
autor: L. Borowiec
Czytam sobie te wypowiedzi i dochodzę do wniosku, że dzisiejsza młodzież nie lubi się przemęczać. Ładne preparowanie chrząszczy to nie tylko estetyka, to także zabezpieczenie zbioru, podstawa pod dokumentację fotograficzną itd. Osobiście spreparowałem i przykleiłem na kartoniki kilkadziesiąt tysięcy chrząszczy, a efekty można oglądać w zbiorach naszego zakładu i na stronie internetowej atlasu chrząszczy Polski. Mamy na kartonikach przyklejane i ładnie spreparowane okazy o wielkości od 0,5 mm do 1,5 cm. Tylko te ponad 1,5 cm naszpilamy, choć pokazowo i niektóre giganty są na kartonikach. Są pewne rodziny trudniejsze do rozkładania na kartonikach, ale każdą da się tak spreparować (zwłaszcza, jeżeli owady były właściwie usypiane i przechowywane przed preparacją). Nie wiem na czym ma polegać trudność z rodzajem Ontophagus, te mamy wszystkie pięknie spreparowane na kartonikach. Jeżeli do oznaczania trzeba owada odkleić to nie najmniejszych problemów z rozmaczaniem, popatrzeniem na cechy na spodzie ciała lub wypreparowaniem genitaliów i ponownym przyklejeniem. Po prostu trzeba tylko pożwięcić nieco więcej czasu na te zabiegi. Niechlujnie spreparowane zbiory, maleństwa na szpilkach to przejaw najgorszej amatorszczyzny. Okaz na szpilce jest zawsze gorzej zabezpieczony niż okaz na kartoniku. Nie znam podziału na zbiory amatorskie i zawodowe. Na ogół większość zbiorów prędzej czy później ląduje w kolekcjach muzealnych. Napatrzyłem się w życiu na tyle potworków lądujących w muzeach jako spadek po amatorach kolekcjonerach, że całą tą dyskusję uważam za nieporozumienie. Elegancka preparacja, przyklejanie okazów na kartoniki i rozkładanie ich oraz naszpilanie dużych okazów i właściwe ułożenie ich na szpilce (aby jak najmniej były narażone na uszkodzenie odnóża i czułki) powinno być obowiązkiem, a nie przedmiotem jakiejś dyskusji, bo komuś się nie chce poświęcić na to czasu. Takie osoby powinny zająć się innym hobby. Szkoda tych zabitych owadów na takie traktowanie.

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 18:03
autor: wojtas
Nie rozumiem dlaczego według was wszystkich preparowanie na szpilce jest czymś gorszym niż preparowanie na kortoniku . Co to czasochłonności to jakoś szybciej mi idzie właśnie przyklejanie niż przyszpilanie . Ponadto nie wiem dlaczego uważacie że jak jest coś na szpilce to jest gorzej spreparowane od tego co jest na kartoniku . Ja nie zamierzam tego zmieniac i jak komuś się to nie podoba to jego problem bo ja na pewno z tego powodu nie zrezygnuje z tego co daje mi satysfakcję .
Pozdrawiam Wojtas .

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 18:13
autor: brakkonta
Wojtas - przyklęknij cichutko i pieprznij się w piersi rzecząc "zaiste Efendi - zgrzeszyłem"
Słowa Lecha są miodem dla uszu, ambrozją dla serca - sama prawda - Lech, to Tuba Dei Entomologii, więc na kolana a potem do kartoników, póki nie schrzaniłeś Sobie zbioru do cna. A tak swoją drogą, jak udało Ci się Ipsa rzygnąć szpilą, to może by Panie co w szermierce zdziałał :wink:
śląc pozdravki i życzenia przekartonikowania się - Mazep

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 18:37
autor: Szczepan Ziarko
Marek Przewoźny pisze:To co jak będziesz miał Goliathus goliathus to też na karton nakleisz, bo wg mnie naklejanie Goliatów na kartoniki to już duża przesada :wink:
Nie tylko goliaty. Wszystkie "żuki" na kartoniki! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 19:02
autor: brakkonta
Ave, toż i słynni Triari weszli na pola !!!
Wojtas, umykaj, umykaj, bo to i sam Kwiat Rycerstwa już teraz do boju rusza, trudno Ci będzie samotrzeć.
Morituri te salutant
Mazep

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 21:23
autor: wojtas
Nie wiem czy koledzy są zawsze tacy że jak oni tak robią to każdy tak musi robic . Mnie to nie interesuje i na żadne kolana padać nie będę . A co do estetyki to każdego sprawa . Dla mnie akurat owad 2 cm na kortoniku to żadna estetyka a co najwyżej dbanie o jego stan i tyle . Ja wolę mieć możliwość dostępu do okazu w każdej chwili a nie bawić sie w odklejanie i potem znowu naklejanie .

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 21:43
autor: Aneta
Przecież nie chodzi o to, żeby robić konkretną metodą "bo koledzy tak chcą". Małe naszpilone okazy są po prostu bardziej narażone na wszelkie uszkodzenia mechaniczne, od omawianych tu już połamanych czułków i nóg, po bardziej skłonne do pęknięć pokrywy. Ja osobiście przy szpileniu biorę pod uwagę tak samo wymiar chrząszcza na długość, jak i szerokość pokrywy danego okazu, dlatego jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nabije chrząszcza niedużego, ale szerokiego. Jednak naszpilony Agrilus to dla mnie wielka przesada...Dla lepszego dostępu można przecież kleić na trójkątach. A estetyka też się liczy, nie ma nic gorszego, jak owady porozkładane niechlujnie, z opadniętymi skrzydłami czy nogami sterczącymi we wszystkie strony niczym u paralityka. Jeśli ktoś tego nie widzi - no cóż, to strata nie tylko dla niego, ale przede wszystkim dla jego zbioru.

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 21:51
autor: Łukasz Sztuba
Chciałoby się napisać: borze, borze ty to widzisz i nie szumisz? ;)

Często czytam to forum, bo można się tu wiele nauczyć, rzadko się odzywam, ale teraz nie mogę się powstrzymać.

Osoby, które śmiało można nazwać autorytetami w tej dziedzinie, podały konkretne argumenty. Może warto je przemyśleć?

Jestem przekonany, w przeciwieństwie do Ciebie Kolego Wojtas, że to osoby, które wiedzą, co mówią. (piszą)

Pozdrawiam. Łukasz

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 22:12
autor: wojtas
Chciałbym zauważyć że ja wcale nie mam zamiaru podważać niczyjego autorytetu bo co do pewnych osób nawet nie ma co się wysilać tego robić i jestem tego świadomy na 110% . To nie o to chodzi ! Chodzi o to że dlaczego owad naszpilony jest gorzej spreparowany od naklejonego ? Ktoś widział jak preparuje ? Wątpie w to więc argumenty takie do mnie nie przemawiają bo równie dobrze może ktoś przykleić każdą noge w inną stronę czy np. czułki wysunąć poza kartonik itd. Widze tylko to że mniej ważna dziś jest estetyka od bezpieczenstwa okazu i tyle ! naszpilony owad z odnóżami pod ciałem to estetycznie spreparowany okaz ? Sorry ale nie dla mnie . I tyle mam do powiedzenia w tej sprawie .

: poniedziałek, 3 grudnia 2007, 23:04
autor: Piotr Pawlikiewicz
Widze tylko to że mniej ważna dziś jest estetyka od bezpieczenstwa okazu i tyle !
Jak to tylko tyle !!! Przecież często na tych częściach co się odłamują są ważne cechy taksonomiczne. Bezpieczeństwo to podstawa.

Zresztą porównaj swojego Agrilusa naszpilonego (nie wiem jaki masz gatunek) z tymi spreparowanymi i naklejonymi przez Lecha Borowca.
http://www.biol.uni.wroc.pl/cassidae/Co ... grilus.htm
który jest bardziej estetyczny. To tak jakbym ja motylarz próbował nadziewać zamiast na minucje na szpilki swoje mikra, profanacja. Nie zawszę ma się rację, mylić się jest rzeczą ludzką (tak jak myliłeś się w kwestii gatunku), czasami trzeba słuchać rad bardziej doświadczonych w temacie. Gdybym ja brnął dalej w zaparte to dalej bym nadziewał motyle na szpilki krawieckie, jak to w dzieciństwie bywało.

: wtorek, 4 grudnia 2007, 05:36
autor: Pawel Jaloszynski
wojtas pisze: Widze tylko to że mniej ważna dziś jest estetyka od bezpieczenstwa okazu i tyle ! naszpilony owad z odnóżami pod ciałem to estetycznie spreparowany okaz ? Sorry ale nie dla mnie . I tyle mam do powiedzenia w tej sprawie .
Jesli kornik nadziany chamsko na szpilke jest dla ciebie bardziej estetyczny niz ladnie przyklejony na kartonik, to dyskusji zadnej nie ma, bo jestesmy z innych planet i nigdy sie nie porozumiemy.
wojtas pisze: Chodzi o to że dlaczego owad naszpilony jest gorzej spreparowany od naklejonego ? Ktoś widział jak preparuje ? Wątpie w to więc argumenty takie do mnie nie przemawiają
Ja nie watpie, bo w ciagu ostatnich pieciu lat preparuje ponad 10 tysiecy okazow rocznie, wiec pewnie ponad setka w zyciu mi juz stuknela; widzialem tez materialy preparowane na rozmaite sposoby i w kolekcjach liczacych sobie paredziesiat lat najbardziej poniszczone sa wlasnie maluchy nabite na szpilki. To nie jest jakies widzimisie tylko codzienna praktyka. Nie jestem ekstremista jesli chodzi o preparowanie, osobiscie uwazam sposob preparowania profesora Borowca za lekko przesadzony, choc bardzo bym chcial miec w swoim zbiorze wszystkie okazy tak zrobione (nie starcza mi cierpliwosci). Ja sie kieruje glownie trwaloscia materialu i preparuje tak, zeby uchronic okaz przed przypadkowym uszkodzeniem. Jest wiele sytuacji kiedy maly okaz na szpilce jest duzo bardziej narazony na zniszczenie niz taki sam owad naklejony na kartonik, juz samo przekladanie materialu z gabloty do gabloty moze sie zle skonczyc. Tylko ty mowisz o okazie, ktory raz oznaczyles, raz wsadziles do gabloty i pewnie nigdy go nie dotkniesz, a ja mowie o okazach, ktore trzeba czasem rozwilzyc, ktore wraz z setkami innych beda przekladane i wysylane poczta, ktorym byc moze kiedys trzeba bedzie wymienic zgieta czy skorodowana szpilke. Rady dotyczace preparowania wynikaja z praktyki a nie metafizyki.

Pawel

Re: najtwardsze ,,sztuki"

: wtorek, 14 lutego 2012, 21:50
autor: sniper
Odświeżam bardzo stary wątek.
W temacie ze zdjęciami zbiorów kózkowatych widzę, że większość z Was preferuje kartoniki, nawet dla stosunkowo dużych gatunków. Od jakiej przykładowo długości ciała zaczynacie naszpilać kózki? Oczywiście wiem, że wpływa na to też szerokość ciała, długość czułków i odnóży itp. Cały czas mam dylemat, czy okazy wielkości 20-30 mm naklejać czy preparować na szpilce. W tym momencie np. Rhamnusium bicolor, Leptura quadrifasciata, Pachyta quadrimaculata, Acanthocinus aedilis, Arhopalus rusticus naszpilam, z odnóżami ułożonymi przy ciele, ale sam już nie wiem czy nogi nie zaczną kiedyś opadać od wilgoci w powietrzu, albo odpadać przy częstym przekładaniu. Przeczytałem powyższy wątek, ale jeszcze nie jestem ostatecznie przekonany.

Re: najtwardsze ,,sztuki"

: wtorek, 14 lutego 2012, 22:12
autor: Aneta
Ja niemal wszystkie kozy daję na kartony, IMO te chrząszcze mają zbyt wąskie pokrywy żeby je naszpilać. Ewentualnie wyrośnięte Prionusy można dać na szpilkę czy duże egzoty.
A w ogóle tak się nawróciłam na kartonikowanie, że zaczęłam preparować w ten sposób nawet Geotrupidy :P W ostatnim sezonie naszpilałam chyba tylko Dytiscus marginalis i O. nasicornis, i właśnie takie okazy lądują u mnie na szpilkach - sporo powyżej 3 cm długości i z naprawdę szerokimi pokrywami.

Re: najtwardsze ,,sztuki"

: środa, 15 lutego 2012, 17:10
autor: Marek Wełnicki
Ja z kolei trzymam się wypracowanych przed laty zasad, które bardzo są podobne do tych podanych wyżej przez p. Lecha Borowca. Nabijam chrząszcze powyżej około 18 mm, mniejsze na kartoniki. Rozmiar szpilek - 1, przy bardzo dużych i szerokich gatunkach - 2; mniejsze nie są praktyczne, gdyż zbyt łatwo się gną. Przy naszpilaniu bardzo zwracam uwagę na: 1) proste nabicie owada (żeby nie nurkował nosem w ziemię, ani ostro wzbijał w powietrze); 2) ułożenie odnóży i czułków - tak symetryczne, jak i ochronne, przed zbyt łatwym zaczepieniem o coś. Taki okaz na szpilce wygląda dla mnie bardzo estetycznie. Co więcej, staram się usuwać z chrząszczy naloty powstałe przy truciu, rozmaczaniu, wychodzący tłuszcz itp., które maskują naturalny wygląd okazu (widoczne jest to np. często przy bogatkowatych). Estetyka przy preparowaniu to, moim zdaniem, nie jakaś dziwna fanaberia, ale wyraz pewnego szacunku dla zwierzęcia, które musiałem pozbawić życia. Należy mu się trochę staranności i poświęconego czasu.

Re: najtwardsze ,,sztuki"

: środa, 15 lutego 2012, 17:18
autor: Jacek Kurzawa
Marek Wełnicki pisze:Estetyka przy preparowaniu to, moim zdaniem, nie jakaś dziwna fanaberia, ale wyraz pewnego szacunku dla zwierzęcia, które musiałem pozbawić życia. Należy mu się trochę staranności i poświęconego czasu.
Ja bym Marku nie dorabiał jakiejś ideologii wyższej. Czlowiek zjada na ziemi codziennie miliony oragnizmów, zabija miliardy. Jesli już zabija owada to chyba najlepsze co może go (owada) spotkać to nie poprawne preparowanie i zadowalanie oka oglądającego tylko poprawne zaetykietowanie, by mógł posluzyć kiedyś jako materiał naukowy, jak na załączonym linku:

http://www.cerambycidae.net/beetles_lep ... hiops.html
Okaz jest holotypem, czyli bardzo dobrze mu się przytrafiło. A setkom pieknie spreparowanych owadów w gablotkach na sprzedaż niestety, "nie poszczęściło się", jesli juz chcielibyśmy w ten sposób traktować sens istnienia owada ..... Sliski grunt pod dyskusję wyczuwam. :mrgreen:

"Los" jaki spotkał owady w Iconografii Lecha Borowca jest równie piękny.

PS. Z szacunku dla zwierzęcia to bym go po prostu nie zabijał 8) gdyby to tylko o to chodziło.

Re: najtwardsze ,,sztuki"

: środa, 15 lutego 2012, 19:05
autor: Marek Wełnicki
Jacku, znamy się już trochę :) i wiesz, że raczej unikam dorabiania do czegokolwiek jakichś wydumanych ideologii.
Poprawne etykietowanie to są takie podstawy, o których nawet nie pisałem zakładając, że to jest zrozumiałe samo przez się. Temu holotypowi nie zaszkodziło by, gdyby jeszcze dodatkowo, do swojej wartości naukowej, był starannie spreparowany. Ot, taka staranność, z punktu stricte naukowego nieistotna, ale generalnie mile widziana. To jest moje podejście, którego nie zamierzam forsować w stosunku do innych zbieraczy, ale cenię okazy starannie spreparowane.
Dyskusje "dlaczego zabijamy" były już prowadzone i wszyscy wiemy, dlaczego badając owady musimy część z nich pozbawić życia. Wątków gastronomicznych nie podejmuję, bo nie jestem entomofagiem :D. Temat zabijania owadów dla handlu jest też mi obcy, gdyż moje zbiory gromadzę całkowicie w innym celu.
Któremu owadowi się "poszczęściło", a któremu nie - to zupełnie jest bez sensu i nie ma nic wspólnego z tym, o czym piszemy. To jakiś temat na pseudo-filozoficzne rozważania o wdziękach Maryni :lol:
Nie ma sensu wekslować wątku o technikach preparowania na jakieś manowce.