Strona 1 z 1
Metody usypiania owadów
: piątek, 16 kwietnia 2004, 11:44
autor: Artur Brzeski
Wtam wszystkich. jestem zielony w temacie. Chciałbym się dowiedzieć, w jaki sposób zabijać owady i je rozpinać, aby było to zgodne z zasadami
Pozdrawiam
Artur Brzeski
: piątek, 16 kwietnia 2004, 14:11
autor: M. Dworakowski
Szybko o bezboleśnie, dla obydwu stron - tu ukłon ku notonectom ;)
: środa, 21 kwietnia 2004, 18:44
autor: Radomir Jaskuła
Witam!
Wszystkich zainteresowanych metodami polowu roznych grup owadow (czesto naprawde dosc oryginalnych) odsylam pod adres:
http://www.sel.barc.usda.gov/selhome/co ... llpres.pdf
Jest to kilkudziesieciostronnicowe dzielo, ktore jak sadze moze sie przydac nie tylko entomologom-amatorom, ale takze tym wszystkim, ktorzy z racji zawodu pracuja ze studentami. Goraco polecam! Sporo rysunkow i choc tekst w jezyku angielskim to naprawde warto.
Radek
zabijanie owadów,ich preparowanie i metody zbioru
: środa, 28 kwietnia 2004, 15:49
autor: Patryk
Witam wszystkich.Ja również jestem zielony w tym temacie i chciałbym się coś o tym dowiedzieć.Piszę z Opoczna i chciałbym się dowiedzieć gdzie w moich okolicach mogę kupić wszystkie środki potrzebne do preparowania owadów.
Witam wszystkich
: sobota, 8 maja 2004, 00:18
autor: Dobo
Mam takie pytanie czy mozna uśmiercić owada z bardziej dostępnymi środkami np jakies rozpuszczalniki itp ??
Czym zatruwać owady
: sobota, 8 maja 2004, 01:46
autor: Jacek Kurzawa
Najlepszy jest octan etylu. Wszelkie inne trucizny mają więcej wad niż zalet. Więcej na ten temat już napisalem na
https://entomo.pl/prepar.php#zatruw
pozdrawiam, Jacek
: sobota, 8 maja 2004, 09:16
autor: Przemek Zięba
Witam!
ja osobiscie uwazam podobnie jak Jacek, ze octan jest najbardziej optymalny, ale np w przypadku motylkow i Orthoptera taki sobie, czasami awaryjnie uzywam chloroformu ( mam ze dwa litry :)))
probowalem w benzynie aptecznej ale to kiedys....troche sztywnialy ( mam na mysli chrzaszcze0
pozdrawiam
P.
: poniedziałek, 10 maja 2004, 09:58
autor: Dobo
A czy nadaje sie do tego celu np benzyna estrakcyjna lub zwykłe rozpuszczalniki lub nawet zmywaczei do paznokci. I jeszcze jedno pytanie skond moge wziąśc octan etylu
: poniedziałek, 10 maja 2004, 10:20
autor: M. Dworakowski
Zmywacze absolutnie odpadają w porównaniu z octanem (wybarwiają i plamią) gdyż są z dodatkami- barwniki, witaminki, ziółka itp. W mojej szkole (technikum leśne) przy zbiorach owadów większość osób truje właśnie zmywaczem, ale nie oparami a poprzez iniekcję (powoduje to rozdęcie owada i wystawanie spoza pokryw części odwłoku). W większości zmywaczy bazową substancją jest właśnie octan etylu (i octan butylu -substancje podobnym działaniu) w przypadku zmywaczy bezacetonowych lub aceton (którym także trułem).
Z kupnem octanu miałem problem (nie było go w zwykłych sklepach chemicznych), ale teraz iwiem, że możan go zamówić przez internet na
www.alchem.pl (patrz kilka postów wyżej).
: poniedziałek, 10 maja 2004, 19:06
autor: Gość
A jezeli będe truł owady oparami zmywacza to zdechnie szybko i bedzie ok nie bedzie z nim nic działo ?
I np jak wiem gdzie mozna jeszcze kupić przeźroczysty
zmywacz do paznokci
: poniedziałek, 10 maja 2004, 22:07
autor: ZbyszekZalewski
witam
ja czasami używam zmywacza do paznokci... ale tylko w kryzysowych sytuacjach kiedy octan mi się skończy
motyl zatruty zmywaczem jest trudniejszy do rozpięcia podobnie jak rozwilżane okazy
nie polecam... nie raz już rozdarłem skszydła przy rozpinaniu...
: poniedziałek, 10 maja 2004, 22:23
autor: Dobo
A zmywcz nadaje sie do zatruwania chrząszczy ?
: środa, 12 maja 2004, 14:58
autor: M. Dworakowski
Zmywacze często odbarwiają owada,a w motylkach pozostawiają tłuste plamy (nawet te bezbarwne zawsze coś z dodatków uszlachetniających w sobie mają).
: środa, 12 maja 2004, 16:02
autor: Dobo
Ale opary chyba nie odbarwiajają a pozatym złapałem żuki wiosenne i nie chcą zdychac
w oparach
: środa, 12 maja 2004, 16:38
autor: M. Dworakowski
Niestety, opary także odbarwiają, zmywacz ma mniejsz stężenie syubstancji letalnej, więc może tylko podtruć chrząszcza, który za krótko przechowywany w "komorze" rozłożony i nabity ruszy w "tango" ze szpilką (znam przypadek z rohatyńcem) lub zaczne ruszać wszystkimi członkami po dwóch dniach. Zdarzyło mi się za krótko przechowywać tomanka w oparach octanu i ku mojemu przerażenu po 8 dniach od przyklejenia na kartonik zaczął rudszać tylną nóżką.
Zmywaczem też można truć, ale octan jest o niebo lepszy/tańszy (o czym się dopiero miesiąć temu przekonałem).
: środa, 12 maja 2004, 21:25
autor: Dobo
Chyba sie skusze na octan etylu ale gdzie go kupić i za ile ??
: niedziela, 16 maja 2004, 09:40
autor: Dobo
No zdobyłem octan żeczywiście jest niezastąpiony :)
: poniedziałek, 17 maja 2004, 18:30
autor: Marcin B.
Witam. Właśnie doznałem zaszczytu zarejstrowania się na tym forum i jezeli moge to zaproponuje sprawdzoną alternatywna metode "uśmiercania" owadów
od dluzszego czasu korzystam z tej metody :)
tj. zamrażanie skroplonym sprężonym powietrzem :D buteleczka 250ml jakies 19 zl :) w sklepach komputerowych
odwracamy butelke i delikatnie wciskajac dozownik skraplamy powietrze
zalety: same - nie odbarwia i nie plami zabija dość szybko.
: wtorek, 18 maja 2004, 08:50
autor: Konto_usuniete
Marcinie a nie ożywają potem przypadkiem?
Kiedyś było coś podobnego użytwanego w stomatologii wada była taka że trzeba było robić zastrzyk z amoniaku ale patent też dobry
: wtorek, 18 maja 2004, 14:54
autor: M. Dworakowski
Są różne "fajne" metody zabijania, koledzy nie mając chemii zabijali zanurzając we wrzątku lub zostawiając na kilka godzin w zamrazarce i rozmrażając efekt chyba podobny :)
: wtorek, 18 maja 2004, 15:40
autor: Grzegorz Banasiak
ng1019 pisze:Są różne "fajne" metody zabijania, koledzy nie mając chemii zabijali zanurzając we wrzątku lub zostawiając na kilka godzin w zamrazarce i rozmrażając efekt chyba podobny :)
Ludzie, jasna cholera, opamiętajcie się ! Jak wam nie wstyd ! Ogólnie znane humanitarne metody uśmiercania owadów nie wymagają stosowania innych. tak drastycznych metod. Zamrażanie żywcem, wrzucanie do wrzątku ?!! Wydawało mi się, że każdy zbieracz owadów powinien je szanować i chronić. Chemię do zbierania TRZEBA mieć i tyle, nabycie potrzebnych związków nie jest wielkim problemem jeśli się tego chce, ceny też nie są wysokie. Przestańcie więc męczyć owady i bądźcie ludźmi.
Ufff, musiałem to napisać, żeby trochę ochłonąć...
: wtorek, 18 maja 2004, 18:08
autor: Marek Przewoźny
Popieram to co napisał Grzegorz Banasiak.
: środa, 19 maja 2004, 07:50
autor: M. Dworakowski
Tak, macie rację. Nie podawałem to jako swojej praktyki, lecz jako przykłady głupoty. Uważam, iż owad, tak jak każde stworzenie zasługuje na godną śmierć- coś ja etyka łowecka- zabić pierwszym strzałem, bez znęcania sie nad ofiarą, bez urywania nóżek i główek, jak robią to dzieci. gdy ktoś ma pierwszy kontakt z połowem owadów (u nas uczniowie mieli zrobić zbiory owadów), a nie jest uczony jak zabijać stara sie znaleźć samodzielnie jakąś skuteczna metodę, dochodząc poprzez chemię gospodarczą i produkty paliwowe do estrów.
etyka
: środa, 19 maja 2004, 08:26
autor: Michal Z.
Witam
A propos etyki połowów. Sam jestem entomologiem ale ciągle nie rozumiem,dlaczego często łowi się
nawet po kilkadziesiąt osobników tego samego gatunku do jednego zbioru. Wiem, że wynika to
z różnorodności osobniczej owadów ale czy naprawdę konieczne jest zabijanie każdego napotkanego
chrząszcza, motyla czy innego owada tego samego gatunku? Czy na podstawie jednego lub ewentualnie
kilku okazów nie można oznaczyć złapanego owada? Widziałem zbiory, gdzie jedną gablotę
wypełniały osobniki zaledwie 3 lub 4 gatunków. To moim zdaniem spore marnotrastwo.
pozdrawiam
Michał
Re: etyka
: środa, 19 maja 2004, 09:50
autor: Pawel Jaloszynski
Michal Z. pisze:Widziałem zbiory, gdzie jedną gablotę
wypełniały osobniki zaledwie 3 lub 4 gatunków. To moim zdaniem spore marnotrastwo.
Michał
Michal, to zalezy w duzym stopniu od metodyki polowow. Jak ja musze przesiewac tony sciolki, zeby dopasc swoje ulubione stworki, to nie ma sily, zebym utrzymal przy zyciu cos wybranego z przesiewek w domu i potem odnosil do lasu. Oczywiscie mowa o drobnych chrzaszczach, ale koniec koncow nie widze duzej roznicy w posiadaniu 200 okazow jednego gatunku czegos malenkiego czy podobnej ilosci wiekszych okazow. Zupelnie nie ma szansy oznaczyc masy drobnych owadow w terenie, trzeba to zabic, popreparowac i dopiero wtedy wiadomo, ze to juz sie ma w zbiorze. To jest niedoskonalosc metodyki, na ktora w tej chwili niewiele da sie poradzic. Inna sprawa, po co sie to wszystko lapie, jesli zwiazana jest z tym koniecznosc zabicia nadmiernej liczby zywych stworzen. Sa ludzie, ktorym potrzebne jest to do pracy. Dlugie serie gatunkow sa wrecz bezcenne i pozwalaja rozstrzygnac czasem skomplikowane problemy zwiazane z systematyka. Czesto trzeba cos kompletnie rozmontowac, obejrzec jakies detale wymagajace zniszczenia okazu, jak sie ma pojedyncze sztuki to nie jest to mozliwe. Nie mowie juz o analizie zmiennosci w obrebie roznych populacji. Ogolnie jest cala masa powodow dla ktorych w miare powazna praca wymaga zgromadzenia dlugich serii okazow, a dodatkowo kwestie techniczne zwiazane z polowami dodaja do tego swoje; jak sie lapie uzywajac pulapek to potem ma sie gablote czy dwie tego samego gatunku, nie ma sily. Oczywiscie, mozna zadac pytanie po jaka cholere zajmowac sie w ogole czyms, co jest zwiazane z zabijaniem, ale tu sie powoli dochodzi do smierci glodowej z powodu niemozliwosci rozstrzygniecia problemow moralnych towarzyszacych zabiciu np. jablka.
Wydaje mi sie, ze trzeba odrozniac material dowodowy do prac faunistycznych od pieciuset goliatow zlapanych w naturze przez kogos, kto poluje na ten jeden, rekordowej wielkosci okaz. Tak naprawde chodzi o dwie rzeczy - watpliwosci etyczne zwiazane z zabiciem zywego stworzenia; i motywy, ktorymi kieruje sie zbieracz. To pierwsze jest nie do rozstrzygniecia w tym miejscu (a byc moze w ogole), bo z tym wiaze sie cala masa watkow pobocznych i uwarunkowan spolecznych, przekracza to w ogole mozliwosc dyskusji "przez kabel". Ogolnie jest tak, ze mamy opory przed zabijaniem duzych stworzen, te opory maleja w miare zmniejszania sie rozmiarow ciala organizmow, problemow moralnych zwiazanych z zabijaniem bakterii nikt jakos nie uznaje za powod do rozpaczy, a to w koncu tez zycie. Podobnie, jesli w jakis sposob wydaje nam sie, ze rozumiemy jakies zwierzaki, opory sa wieksze, kompletny brak zrozumienia bardzo poprawia samopoczucie zabijajacego (wystarczy pomyslec o psach i np. karaluchach). Wiec odkladajac na bok ten watek, mozna sie tylko zastanawiac nad usprawiedliwieniem tego zabijania jakimis "dobrymi" powodami (tu tez jest temat na dlugie filozofowanie, zabijanie to zabijanie, i tyle...). Moim skromnym zdaniem jesli celem jest zwiekszenie wiedzy o zyciu i zastosowanie tej wiedzy w celu zachowania jego roznorodnosci, uchronienia jakichs organizmow przed zniknieciem z powierzchni Ziemi, to da sie zyc majac pare milionow zywych stworzen na sumieniu. Ale zycia nie starczy na rozstrzyganie takich problemow; lapanie dlugich serii z glowa (czyli nie poprzez regularna eksterminacje przez wiele lat tych samych gatunkow na jednym stanowisku) mnie nie rusza tak dlugo jak nie jest to material zmarnowany, czyli niedostepny dla badan naukowych, zle opisany czy nieprawidlowo przechowywany, albo wrecz wywalony do kubla jak sie zaczyna robic ciasno. Jak gleboko wejdziesz w zastanawianie sie czy zabicie czterech motyli jest duzo gorsze od zabicia dwoch jetek to skonczysz z wnioskiem, ze cala taksonomia to dzialalnosc watpliwa moralnie i zarezerwowana dla sadystow z upodobaniem krojacych martwe ciala. Jak ktos mysli to jakis tam rozsadny kompromis znajdzie; a moze za jakis czas bedzie tak jak u Dicka - co robisz, jak syn pokazuje ci kolekcje motyli na szpilkach? - ide z nim do psychiatry (jakos tak, nie mam tego pod reka ;-)
pozdrawiam,
Pawel
(sorry za taki troche inny niz zwykle post, zaczela sie pora deszczowa...)
"Nie rozumiem"
: środa, 19 maja 2004, 10:43
autor: Slon
Samo wyjaśnianie dlaczego zabija się owady odpuszczam, pisaliśmy o tym wiele razy, a wypowiedź Pawła jest wystarczająco pełna i klarowna.
Martwi mnie jednak ten kontrast i skrajność ostatnich wypowiedzi oraz owo "nie rozumiem".
Z jednej strony część, jak się domyślam młodych ludzi, z uporem dopytuje o jakieś "wynalazki" do zabijania owadów i mimo wielokrotnego powtarzania nie chce uczynić tej odrobiny wysiłu i kupić sobie np. octanu etylu.
Z drugiej strony to "nie rozumiem" dlaczego inni coś robią, z przyganą w tle, że robią coś z gruntu złego.
Ewidentnym priorytetem jest tu cel tych działań. Jak wierzę, zajmujemy się owadami w celach poznawczych i staramy się w swoich działaniach postępować racjonalnie. Ja dokładnie wiem dalczego dwa dni temu złapałem czerpakiem około 150 Cyphon'ów na brzegach mokradła. Najlepiej więc gdyby takie pytanie zadać właścicielowi gabloty z tymi owadami. Z tego prostego powodu, że prawdopodobnie on wie najlepiej dlaczego to robi i może udzielić autorytatywnej odpowiedzi.
Slon
Re: etyka
: środa, 19 maja 2004, 16:00
autor: Michal Z.
Pawel Jaloszynski pisze:Michal, to zalezy w duzym stopniu od metodyki polowow.
Tak, z tym się zgadzam. Zapomniałem o tych drobnicach, których inaczej łowić się nie da. To pewnie dlatego,
że raczej rzadko zerkam na te maleństwa w ściółce. Niszczenie owadów dla oznaczenia też jeszcze mogę
zaakceptować, choć wydaje mi się to drastyczne i zastanawiam się czy naprawdę nie ma innej możliwości
oznaczenia owada nawet w trudnych sytuacjach. Myślę tu o analizie DNA itp rzeczom. Genetykiem jednak
nie jestem, dlatego nie wiem na ile jest to możliwe w przypadku ususzonego robala.
Pawel Jaloszynski pisze:Oczywiscie, mozna zadac pytanie po jaka cholere zajmowac sie w ogole czyms,
co jest zwiazane z zabijaniem, ale tu sie powoli dochodzi do smierci glodowej z powodu niemozliwosci
rozstrzygniecia problemow moralnych towarzyszacych zabiciu np. jablka.
No tak, pytanie z góry jest raczej bezsensowne. Dawno temu pogodziłem się, że w pracy entomologa
będę musiał mordować i to pewnie dużo. Staram się jednak nie robić tego na darmo, dla jakiejś
sadystycznej przyjemności i ograniczyć cierpienia owada do minimum. Pewnie dlatego wlewam zawsze
do słoika tyle octanu, że można by nim żabę otruć ;-)
Pawel Jaloszynski pisze:Ogolnie jest tak, ze mamy opory przed zabijaniem duzych stworzen, te opory
maleja w miare zmniejszania sie rozmiarow ciala organizmow,
To już jest osobny problem. O ile w środowisku biologów, raczej rzadko dochodzi do takich dylematów
o tyle wśród szarych ludzi cóż, czasem szkoda na to czasu.
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Z pewności rozwiała ona większość moich dylematów moralnych
związanych z łapaniem owadów. Przy okazji mam kilka kolejnych przekonujących argumentów dla
niezwyciężonych "przeciwników" entomologicznych łowów.
pozdrawiam i życzę szybkiego, pełnego słońca :-)
Michał
Re: etyka
: czwartek, 20 maja 2004, 03:23
autor: Pawel Jaloszynski
Michal Z. pisze:życzę szybkiego, pełnego słońca :-)
Michał
Teraz to bardzo w kratke bedzie, piekna pogoda zrobi sie akurat jak bede stad wylatywal...
W sumie ten temat kreci sie wokol chemii, wiec moze warto pokusic sie o jakies podsumowanie, przynajmniej jesli chodzi o chrzaszcze i grupy zabijane tymi samymi technikami.
To jest tak, ze wbrew temu, co niektorzy chcieliby nazywac "humanitarnymi metodami" tak naprawde glownym argumentem w wyborze sposobu jest ...wygoda preparatora. Wiem, jak to brzmi po wczesniejszych postach, ale jak juz brac pod uwage wszystkie aspekty, to bez wyjatkow. Octan etylu uzywa sie nie dlatego, ze tak szybko i humanitarnie zabija, tylko dlatego, ze owady po smierci maja rozkurczone miesnie i latwo je preparowac, drugim powodem jest wzgledne bezpieczenstwo uzywania tego zwiazku. Wyzsze estry kwasu octowego tez by sie nadaly (mysle o tych octanach propylu czy butylu stosowanych w niektorych zmywaczach do paznokci), ale one sa mniej lotne i wolniej penetruja tkanki, wiec trucie trwaloby dluzej. To samo dotyczy innych rozpuszczalnikow organicznych; mechanizm zwykle jest podobny jak w przypadku zatrucia ssakow - poczatek ekspozycji to zwykle etap pobudzenia, potem znieczulenie i przy przedluzajacym sie kontakcie smierc. Kiedys alternatywa do powszechnie stosowanego, ale wyjatkowo nieprzyjemnego cyjanku potasu (a wlasciwie cyjanowodoru; cyjanek byl zagipsowany na dnie zatruwaczki i wkraplalo sie wode hydrolizujaca KCN do HCN) byla ...benzyna; ta nie dosyc, ze dziala dosc dlugo, to jeszcze smierdzi. Substancje dzialajace duzo szybciej (chloroform, chlorek etylenu, eter etylowy) sa albo niebezpieczne dla preparatora (toksycznosc, zbyt szybkie dzialanie na uklad nerwowy czy bardzo niska temp. zaplonu) albo powoduja smierc ze skurczonymi miesniami, co bardzo utrudnia dalsze operacje z materialem. Chloroform uzywany jest powszechnie w automatycznych swiatlolowkach, wlasnie dlatego, ze nie ma wtedy duzego niebezpieczenstwa dla ludzi (w koncu zostawia sie ten sprzet w terenie i wraca rano wybrac robactwo), motyle nie trzepocza sie dlugo i jest mala szansa, ze po pierwszym zaczerpnieciu par chloroformu pelnymi tchawkami okaz ucieknie, no i jest niepalny. Tu duzego wyboru nie ma; jak sie uzyje czegos dzialajacego wolniej to duzo owadow odfrunie albo sie uszkodzi; ale oczywiscie trzeba sie liczyc z problemami z prostowaniem nog czy skrzydel. Nie wspominajac o uniknieciu takich sytuacji, ze jakis ciekawski tubylec podejdzie z papierosem w zebach i rano zamiast samolowki znajdziemy dziure w ziemi z dymiacymi gumofilcami na dnie. Co do rozwazanego przez niektorych acetonu, to nie zabija on zbyt szybko, nie jest to alternatywa do octanu etylu. Okazy trute octanem warto przetrzymac w zatruwaczce do nastepnego dnia, wtedy jest pewnosc, ze sa naprawde martwe (to jest wazne przy stworach stosunkowo odpornych jak niektore ryjkowce) i sa elastyczne, latwo sie je preparuje.
I jeszcze gotowanie... No coz, jest to standardowa metoda zabijania larw i poczwarek, przy okazach bardzo malych pewnie jest to w miare szybkie... Osobiscie najpierw usypiam takie obiekty octanem zanim wrzuce je do wrzatku, potem przechowuje sie to w etanolu. Cala operacja ma na celu zdenaturowanie enzymow. Alkohol nie penetruje az tak szybko do tkanek i zanim “umra” enzymy polimeryzujace zwiazki fenolowe do melanin troche czasu uplynie, co powoduje zbrazowienie materialu. Duze okazy mozna nastrzyknac etanolem lub formalina, ale nawet poczwarki Ergates faber mocno zbrazowieja jesli sie ich nie zagotuje przez minute czy dwie.
pozdrawiam,
Pawel
: niedziela, 30 maja 2004, 18:55
autor: Marek G.
Przy bardzo niskich temperaturach, funkcje życiowe owadów stopniowo spowalniają, a następnie całkowicie ustają - owad umiera w "przyjemny" dla niego sposób - zasypia. Więc dlaczego nie wsadzać owadów na 5-10 minut do zamrażalki żeby je zabić? Ja tak robie od jakiegoś czasu - potem czekam aż owady troche rozmiekną (bo po wyjęciu są jak z kamienia) i wszystkie jak na razie padają.
: niedziela, 30 maja 2004, 19:23
autor: M. Dworakowski
A co ze stężeniem pośmiertnym (czy tak jak w przypadku mięsa kruszeją)?
: poniedziałek, 31 maja 2004, 11:20
autor: Marek G.
Nic u mnie nie kruszeje, trzeba tylko chwilke poczekać aż się troche ocieplą, żeby można było ładnei rozłożyć.
: wtorek, 1 czerwca 2004, 14:21
autor: Michal Z.
Witam
A nie ma przypadkiem problemów z grzybami? Martwy owad, lekka wilgoć to idelane warunki dla rozwoju jakiejś pleśni. Jeśli owad szybko nie wyschnie to może z nim być kiepsko.
pozdrawiam
Michał
: wtorek, 1 czerwca 2004, 22:28
autor: Aneta
Ja też stosuję zamrażanie (szczerze mówąc, wydaje mi się ono bardziej "humanitarne" niż chemia, którą stosowałam wcześniej) i jak dotąd nie narzekam. Tyle że trzymam owady zdecydowanie dłużej niż kilkanaście minut, odkąd pewien chrząszcz - wydawałoby się że martwy - po odtajaniu po prostu wstał i odmaszerował. Z pleśnią nie ma żadnych kłopotów, okazy po odtajaniu wcale nie są zawilgocone i schną normalnie.
: środa, 2 czerwca 2004, 05:12
autor: Pawel Jaloszynski
Aneta pisze:Ja też stosuję zamrażanie (szczerze mówąc, wydaje mi się ono bardziej "humanitarne" niż chemia, którą stosowałam wcześniej) i jak dotąd nie narzekam.
Noszenie ze soba lodowki w terenie moze byc nieco meczace ;-) Jest jednak troche owadow, ktore trzeba usypiac na miejscu, zamrazanie to raczej awaryjne rozwiazanie. I jesli juz, to co najmniej na noc do zamrazalnika.
Pawel
Sposoby zatruwania
: środa, 23 czerwca 2004, 11:44
autor: Patryk Kuleta
Właściwie od pewnego czasu to ja też zabijałem je zamrażając, ale to sprawdzało się lepiej przy motylach, natomiast chrzaszcze były bardziej odpornei spokojnie wytrzymywały pokilka godzin, a po wyjęciu budziły się i uciekały.Ostatnio zacząłem stosować zwykły rozpuszczalnik.Skutkuje ale, chrząszcze, np łapie nagły skurcz i trochę ciężko je potem rozłożyć.NApiszcie jaśli znacie inne niekonwencjonalne sposoby.
Pozdro
: poniedziałek, 28 czerwca 2004, 15:15
autor: M. Dworakowski
O pewnego czasu zamrażam nierozłożone sztyki (nie wyrabiam sie z rozkładaniem), czy zdarza się Wam, że głoówka owada zaczyna odstawać (zamrożone płyny ustrojowe pecznieją i wypychają segmenty głowowe i tułowiowe) i często jej przechylenie kończy się dekapitacją? czy popełniam jakis błod co do temperoiatury mrożenia?
Sposoby usypiania zawodników
: piątek, 9 lipca 2004, 21:05
autor: m and d.k
Jakie macie sposoby zabijania sztuk przeznaczonych do kolekcji ? My używamy do tego celu propan-butanu - śmierć natychmiastowa, zero zniszczeń w słoiku i prawdopodobnie od razu mała konserwacja ... Czy oprócz octanu etylu znacie coś co również działa ? ( Oprócz podeszwy buta ...)
: piątek, 9 lipca 2004, 21:14
autor: Aneta
Ja zwykle zamrażam - ale octan też czasami się przydaje.
Jest już tu na forum taki watek, możecie zajrzeć do niego:
https://entomo.pl/forum/viewtopic.php?t=129
: niedziela, 11 lipca 2004, 12:14
autor: Andrzej W.
Ja z reguły w ogóle nie uśmiercam tylko robię zdjęcia :) Oprócz tego hoduję szkodniki (np. kuprówka rudnica) i jeśli chcę przyszpilić sztukę z hodowli używam... Niotrlu. W odpowiednim pojemniku efekt jest natychmiastowy i też zero uszkodzeń. A Nitrol ma jeszcze jedną zaletę - otumamia :) Miałem raz wonnicę piżmówkę na tyle aktywną że nie mogłem jej uchwycić na zdjęciu. Pół minuty w słoiku z małym stężeniem Nitrolu i zachowywała się jak ćpun na haju :) Zrobiłem zdjęcia i obserwowałem co się stanie. Po 10 minutach jej ruchy zaczęły być w miarę skoordynowane, po 20 - poleciała :P
Re: sposoby usypiania zawodników
: poniedziałek, 12 lipca 2004, 08:47
autor: Konto_usuniete
m and d.k pisze:My używamy do tego celu propan-butanu - śmierć natychmiastowa, zero zniszczeń w słoiku i prawdopodobnie od razu mała konserwacja ... Czy oprócz octanu etylu znacie coś co również działa ? ( Oprócz podeszwy buta ...)
A jak wygląda słoik przeznaczony do propanu - butanu???????
Można poprosić opis konstrukcyjny tego ustrojstwa??
: wtorek, 13 lipca 2004, 23:24
autor: m and d.k
Słoik do propan butanu składa się z następujących elementów : słoik, zakrętka, gumowa podkładka o powierzchni równej wewnętrzej powierzchni zakrętki służąca do uszczelniania słoika, wentyl rowerowy wmontowany w zakrętkę od słoika, tak aby po zakręceniu wystawał na zewnątrz, hehehe, no i jest to uszczelnione wszystko. Dno słoika można wyłożyć gąbką - utrzymuje ona sporo mroziku potem i jest miękka... Cały bajer polega na tym, żeby przez ten właśnie wentyl wpakować do słoika dawkę gazu z pojemniczków
do nabijania zapalniczek - takich sprzedawanych w kioskach. Standardowa końcówka idealnie pasuje do wentla rowerowego. No może nie idealnie, ale pasuje.
Procedura gazownicza wygląda następująco : wprost z ekranu bierzemy zawodnika do słoika, zakręcamy nakrętkę dobrze, żeby było to szczelne, następnie nabijamy gazem słoik tak jakbyśmy nabijali zapalniczkę, heheh... Oczywiście bez przesady - jednorazowa dawka gazu prosto na zawodnika - tak gdzieś przez sekundę. Efekt : Jeśli się trafi prosto w motylka, to robi się w tej samej chwili mokry. Od gazu. Gaz jest w postaci ciekłej. Nie muszę chyba przypominać jaką ma temperaturę ciekły gaz - sam nie wiem, ale co najmniej - 100 stopni jak nie mniej. Tak więc w momencie, kiedy pryskamy przez sekundę gazem na motylka ulega on - motylek - natychmiastowemu zamrożeniu - ani przez sekundę się nie rzuca. Nie ma na to mocnych - zawisakom trzeba dać trochę więcej, ale efekt jest ten sam - zostają zamrożone jak died maroz. Po odkręceniu słoika zaczynają się nieco oszraniać... ale nie ma się co martwić, gaz szybko się ulatnia zostawiając czyściutkiego motylka. Czasami niektóre nieco się potem jeszcze trochę ruszają - mała poprawka załatwia sprawę. Przypuszczamy że w tym gazie coś jest, bo nam się trochę fajnie po tym trzymają - nie odbarwiają się szczególnie te zielone - zostają zielone. Dodatkowym plusem jest chyba to, że w takim słoiku nie dochodzi do żadnych uszkodzeń motyla - nie jest to technicznie za bardzo możliwe. Właśnie nam wleciały 2 ciemki do pokoju - słoik już w użyciu, hehhe... I bardzo ważna rzecz chyba - nie wymaga taka metoda trzymania motyla w tym samym słoiku, do które wkładamy inne - po podaniu dawki gazu trzymamy tam klienta przez najwyżej minutę, żeby się przemroził na wylot, a potem odkręcamy słoik, czekamy, aż motyl odmarznie od dna i i odparuje z niego gaz i przekładamy zawodnika do pudełka z watą - na wacie też za bardzo się nie niszczą. Tak to sobie wykombinowaliśmy, bo o octanie etylu w czasach, gdy zaczynaliśmy nawet nie słyszeliśmy... Gdyby ktoś to ulepszył, bardzo będziemy wdzięczni za podzielenie się tym. Jutro może uda nam się dorzucić tu zdjęcia, albo wyślemy ewentualnie mailem. Pozdrawiamy.[/i]
: środa, 14 lipca 2004, 09:01
autor: Konto_usuniete
Kurcze, 15 lat motyle i inne owady ale jestem pod wrażeniem waszego pomysłu, gratuluje!!!!!!!
PS na ile starcza butla z gazem?
: środa, 14 lipca 2004, 09:35
autor: Marek Wełnicki
Metoda jest bardzo podobna do tradycyjnej techniki schładzania motyli chlorkiem etylu (chyba nie pomyliłem nazwy). Jest (był?) to środek używany przez stomatologów do miejscowego szybkiego znieczulenia (przez silne ochłodzenie). Działał podobnie, czyli szybko odparowywał i zużywał przy tym dużo ciepła. Nie wiem tylko, jak było z jego dostepnością. Przy delikatnym schłodzeniu motyl mógł dojść po pewnym czasie do siebie - ważne, jeśli z jakichś powodów okazało się, że nie chcemy go wziąć.
: środa, 14 lipca 2004, 11:38
autor: m and d.k
W zasadzie przy delikatnym podaniu chmurki gazu zamiast strumienia, też można jeszcze potem wypuścic motyla - dochodzą do siebie i latają sobie potem radośnie dalej wokół lampy. Zazwyczaj jednak wiemy na pewno, że to co ląduje w słoiku jest w bardzo dobrym stanie. Ale bardzo słuszny punkt jak nam się wydaje - raczej powinno się unikać uśmiercania motyli, których nie zamierzamy brać. Staramy się podchodzić do tego z szacunkiem dla motyli, tak jak zapewne wszyscy w tym biznesie. A propos, czy przygotowujecie dokładnie stanowisko łowów na światło - to znaczy czy usuwacie wszystką roślinność aż do gołej ziemi ? Z naszego doświadczenia i waszego pewnie też wynika, że mnóstwo sztuk zostaje po prostu zadeptanych kiedy siedzą oszołomione na ziemi w trawie ... Dlatego staramy się usuwać wszystko aż do gołej ziemi - większa szansa wypatrzenia cennej sztuki i mniejsza szansa zadeptania. Kiedyś wprasowaliśmy w glębę dosyć rzadką sztukę -
baaardzo się wtedy zdenerwowaliśmy i od tej pory golimy miejsce totalnie na łyso i zawsze świecimy sobie pod nogi kiedy się przemieszczamy wokół ekranu.
: środa, 14 lipca 2004, 16:24
autor: PiotrekGuzik
Gaz jest w postaci ciekłej. Nie muszę chyba przypominać jaką ma temperaturę ciekły gaz - sam nie wiem, ale co najmniej - 100 stopni jak nie mniej.
Aż tak zimny to on nie jest. Propan-butan ma temperaturę wrzenia około -20 stopni a izobutan (ten do zapalniczek) -12 stopni...
: środa, 14 lipca 2004, 16:59
autor: m and d.k
Faktycznie musi mieć taką temperaturę, bo zaczynało mnie zastanawiać dlaczego mi palce nie przymarzają do słoika, wentla, i w końcu do samego pojemniczka z tym gazem. Dzięki za korektę, każda wiedza jest cenna, nie miałem pojęcia ... Jeszcze małe pytanko przy okazji - czy oprócz gazu jest tam coś jeszcze dodawane ? Jakieś inne gazy ?
: środa, 14 lipca 2004, 19:10
autor: PiotrekGuzik
m and d.k pisze:Faktycznie musi mieć taką temperaturę, bo zaczynało mnie zastanawiać dlaczego mi palce nie przymarzają do słoika, wentla, i w końcu do samego pojemniczka z tym gazem. Dzięki za korektę, każda wiedza jest cenna, nie miałem pojęcia ... Jeszcze małe pytanko przy okazji - czy oprócz gazu jest tam coś jeszcze dodawane ? Jakieś inne gazy ?
W pojemniczku gaz jest zamknięty pod bardzo dużym ciśnieniem i tam ma temperaturę pokojową, taką jak otoczenie, natomiast te -12 stopni uzyskuje przy rozprężaniu, kiedy zaczyna wrzeć (-12 stopni jest temperaturą wrzenia przy ciśnieniu atmosferycznym, natomiast przy większym ciśnienu jest ona znacznie wyższa...). Jeśli chodzi o rodzaj gazu, to w butlach jest to najczściej propan-butan podczas gdy w pojemnikach do napełniania zapalniczek jest izobutan (mieszanina różnych izomerów butanu), czy coś tam jeczcze dodają, to nie wiem.
stanowisko łowów na światło
: środa, 14 lipca 2004, 21:39
autor: Krzysztof S.
Temat zbierania materiału pod ekranem rozwiązuję ścieląc prześcieradła pod ekranem, po jednym z każdej strony, Trzeba przygotować co najmniej 3 sztuki. Wiem, że niektóre motyle siadają jeszcze dalej, no cóż zawsze coś odleci.
: środa, 14 lipca 2004, 22:30
autor: Pawel Jaloszynski
Witam i z gory przepraszam, ze zamiast pisac o owadach wtracam sie do rozwazan bardziej fizycznej natury, ale zaczynaja sie juz na tyle dziwne teorie pojawiac, ze moze warto jednak te pare slow naskrobac.
PiotrekGuzik pisze: W pojemniczku gaz jest zamknięty pod bardzo dużym ciśnieniem i tam ma temperaturę pokojową, taką jak otoczenie, natomiast te -12 stopni uzyskuje przy rozprężaniu,
Z tymi gazami to jest tak - zasadniczo w praktyce spotyka sie tzw. mieszanke B, czyli propan-butan techniczny, oraz (rzadziej) mieszanke C, czyli propan techniczny. Ten drugi to w sumie propan zanieczyszczony nieco odrobina innych weglowodorow i wrze jak ustawa przewiduje w ok. -42 stopniach C pod cisnieniem atmosferycznym; ale mniejsza z nim, trudniej go spotkac w butlach. Mieszanka B moze miec rozny sklad, w zaleznosci od przeznaczenia i producenta, w typowym przypadku to powinno byc 30% propanu i 70% butanu, i ta proporcja daje azeotrop wrzacy w okolicach -20 st. C (caly czas bedzie chodzilo o cisnienie atmosferyczne, wiec juz nie bede tego powtarzal). Ale jesli trafi sie akurat mieszanina, ktora azeotropem nie jest, to wrzenie bedzie klasyczne - przy -42 st. C wrze propan, jak juz sie caly wygotuje to skok do ok. -0,5 st. C i zaczyna wrzec druga frakcja, czyli butan. Wiec spokojnie temperature wrzenia mieszanki B mozna podawac od ok. -42 do okolicy zera, a biorac pod uwage odrobine mniej lotnych zanieczyszczen, to nawet ciut wiecej niz zero (ale wtedy nie ma juz ani propanu, ani butanu). Gaz rozprezajac sie ulega schlodzeniu, a do tego dochodzi jeszcze cieplo parowania, wiec temperatura obiektu, na ktory pada strumien plynnej mieszanki ma szanse spasc dosc powaznie. Izobutan zapalniczkowy faktycznie wrze w ok. -12 st. C, ale tez trzeba dodac efekty wynikajace z praw gazowych. Motylowi zreszta zapewne jest wszystko jedno czy zamarznie przy -20, -40 czy -80, w koncu to nie swiniak i zamarzanie trwa blyskawicznie juz przy najwyzszej z tych temperatur....
PiotrekGuzik pisze: w pojemnikach do napełniania zapalniczek jest izobutan (mieszanina różnych izomerów butanu), czy coś tam jeczcze dodają, to nie wiem.
Butan ma tylko dwa izomery - n-butan i izobutan.
Pozdrawiam,
Pawel
: czwartek, 15 lipca 2004, 23:29
autor: m and d.k
Kurcze, chcielibyśmy mieć chociaż trochę takiej technicznej fachowej wiedzy ... Ale nie ma się czym przejmować, zawsze można dowiedzieć się czegoś ciekawego od innych - dzięki za wszystkie te informacje !
Jeszcze nie raz zapewne będziemy potrzebować pomocy od użytkowników tego formum - jesteśmy w tym profesjonalnym świecie specjalistów dopiero od niedawna i na razie jeszcze trochę kulejemy ... Szczególnie pewnie będziemy potrzebować pomocy przy oznaczaniu niektórych dziwnych sztuk, niech sobie tylko sprawimy dobry aparacik, a tak na marginesie, nie wiecie może jaki aparat cyforwy warto by kupić, żeby robić w miarę czytelne i precyzyjne zdjęcia motylków z bardzo małych odległości ? Chodzi nam o fotografowanie
osobników z naszej kolekcji. Interesuje nas przedział cenowy do 1500 zł, ewentualnie ciut więcej ...
zabijanie w mikrofalówce
: poniedziałek, 4 lipca 2005, 16:27
autor: Michal Z.
Witam! Niedawno nawiązałem kontakt z pewnym amatorem entomologii, który zabija owady... w mikrofalówce! Twierdzi że to bardzo szybka, skuteczna i bezpieczna metoda i za nic nie chce się przekonać do octanu etylu. Co sądzicie o takim pomyśle? Mi się wydaje on dosyć dziwny i okrutny. Nie wiem jednak jak to działa na owady bo nigdy nawet nie myślałem o takim sposobie zabijania czegokolwiek.
pozdrawiam - Michał
: poniedziałek, 4 lipca 2005, 20:26
autor: Jacek Kurzawa
a tak na marginesie, nie wiecie może jaki aparat cyforwy warto by kupić, żeby robić w miarę czytelne i precyzyjne zdjęcia motylków z bardzo małych odległości ? Chodzi nam o fotografowanie
osobników z naszej kolekcji. Interesuje nas przedział cenowy do 1500 zł, ewentualnie ciut więcej ...
Zobacz na (pod)FORUM o Fotografii:
https://entomo.pl/forum/viewforum.php?f=1
Ostatnio temat był dokładnie dyskutowany:
https://entomo.pl/forum/viewtopic.php?t=1175
https://entomo.pl/forum/viewtopic.php?t=303
: poniedziałek, 4 lipca 2005, 21:16
autor: Etro
Ja używam do zabijania chloroformu. W miejszej dawce może też na chwile otumanić. Chloroform ma jednak wadę. U modraszków zostają przebarwienia, ale znikają po jakimś czasie na szczęście

. Można też uśpić siebie samego przez przypadek...

: poniedziałek, 4 lipca 2005, 22:28
autor: Robert Rosa
O kurde, czytam i oszołomiłem się ... gazem oczywiście. Ale czego ludzie nie wymyślą dla dobra nauki (mam nadzieję).
Ekonomicznie pewnie ten gaz wychodzi drożej niż octan. Więcej zachodu pewnie ze zrobieniem tej technologicznie zaawansowanej zatruwaczki z wentlem (a raczej
wentylem - sorki, ale nie mogłem się powstrzymać z poprawką

). Ale jak ktoś ma czas ... to czemu nie. Potrzeba matką ...
Ciekawe, czy będą odważni opracować i sprawdzić działanie zatruwaczki na ... aceylen.
Pozdro.
: wtorek, 5 lipca 2005, 09:25
autor: Konto_usuniete
W ramach kolejnych patentów proponuje opracowanie "zatruwaczki" próżniowej

: wtorek, 5 lipca 2005, 11:12
autor: Marcin Kutera
rzeczywiscie pomyśl nie głupi, jeśli przynosi lepsze efekty co do niektórych gat, geometridae ( tych z zielonymi skrzydłami sczególnie, kiedy to dość często sie zdarza że blakną w standardowej zatruwaczce) albo moze dobre zastosowanie by to znalazło u prostoskrzydlych, gdyż te gatunki częso w gablotach robia się z zielonych na żółte
: poniedziałek, 12 listopada 2007, 17:19
autor: okoem
Witam i bardzo dziekuje za metodu usypania gazem!
Myslem ze mozliwe ulepszyc to.
1. Uzywac najbardzej malenki sloik.
2. Zrobyc zapasy - na przyklad 5 lub 10 sloikew. Zakretki z wentylem rowerowym dosyc ednej.
3. Wkladac 2 -3 lub bardzej zawodnikew do ednego sloika.
Pozdrawiam!
Wladymir