![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
![Cool :cool:](./images/smilies/icon_cool.gif)
Otóż główny element świecący w obu lampach jest identyczny. Różnica między obu lampami polega na tym, że elementem ograniczającym prąd w lampie dławikowej jest tenże dławik (ciężki balast do lampy), a w lampie typu MIX jest to żarnik, świecący dodatkowo, jak w typowej żarówce. Istotnych różnic w przywabianiu motyli nie ma - decyduje bardziej moc lampy.czy jest jakaś różnica w efektywności w przyciąganiu owadów miedzy zwykłą lampą rtęciową która potrzebuje układu zapłonowego do działania a lampą rtęciową MIX
Właśnie o to chciałem zapytać, ale wszystko już jasne! Czyli MIX lepszy ze względu na wygodę, a jakoś światła taka sama.Antek Kwiczala pisze:Wracając do zasadniczego pytania:Otóż główny element świecący w obu lampach jest identyczny. Różnica między obu lampami polega na tym, że elementem ograniczającym prąd w lampie dławikowej jest tenże dławik (ciężki balast do lampy), a w lampie typu MIX jest to żarnik, świecący dodatkowo, jak w typowej żarówce. Istotnych różnic w przywabianiu motyli nie ma - decyduje bardziej moc lampy.czy jest jakaś różnica w efektywności w przyciąganiu owadów miedzy zwykłą lampą rtęciową która potrzebuje układu zapłonowego do działania a lampą rtęciową MIX
ale od niej lepszy jest "obrzyn" z dławikiem a`la ZbyszekDispar pisze: ale rtęciówka z dławikiem jest lepsza od mixa)
Przy dużej mocy rtęciówki można tych owadów rano nie zobaczyć (uszkodzenie siatkówki). Słyszałem o takim motylarzu, który po nocnej sesji przy "obrzynie" wylądował rano w szpitalu.można z niej zrobić " obrzyna ", który lepiej wabi owady.
No faktycznie o czymś zapomniałem, ale wiedziałem to, na prawdę!!Do tego wszystkiego co napisałeś powyżej to powinieneś mieć jeszcze ekran- stelaż plus prześcieradło lub same prześcieradło
Mam właśnie zamiar to zmienić i bardziej skupić się na świeceniu od przyszłego sezonu. Samouczek z różnymi wariantami żarówek, zarówno mocy jak i typów, oraz sposoby połączenia i rozstawienia kilku lamp na pewno by się przydał.Tymczasem kózkarze tak rzadko świecą, że ich wiedza na ten temat jest na poziomie podstawowym i dlatego zadają pytania na podstawowe tematy. Generalnie przydałby sie taki samouczek co z czym można wykorzystać i jakie są alternatywy bo jak kiedyś wpadnie mi w ręce np agregat to sam stanę przed ścianą....
Jeśli z dławikiem to odpada jak dla mnie. Więcej ciężaru, kasy i co chyba najgorsze - więcej elementów, które mogą nawalić. Tylko nadal nikt nic nie pisze o ewentualnej skuteczności tego typu żarówki. Jakie daje widmo? Inne, "ciekawsze"?Lampa metalohalogenkowa również potrzebuje dławika i jest to zestaw dużo droższy od zestawu dławikowego.
Nie jestem pewien czy to o tym słyszałem (stłuczona osłonka?), ale chyba tak... dodatkowo jest to chyba dosyć rakotwórcze, szczególnie w przypadku samej rtęciówki?Przy dużej mocy rtęciówki można tych owadów rano nie zobaczyć (uszkodzenie siatkówki). Słyszałem o takim motylarzu, który po nocnej sesji przy "obrzynie" wylądował rano w szpitalu.
Czytam i zaczynam się zastanawiać... Owszem są skuteczniejsze źródła światła, ale czy zakładamy że mamy wszystko w okolicy zwabić na swój ekran?, a może na zasadzie - czym natura nas obdarzy... powinno wystarczyć.Orish pisze:No faktycznie o czymś zapomniałem, ale wiedziałem to, na prawdę!! :laugh:Do tego wszystkiego co napisałeś powyżej to powinieneś mieć jeszcze ekran- stelaż plus prześcieradło lub same prześcieradło
Mam właśnie zamiar to zmienić i bardziej skupić się na świeceniu od przyszłego sezonu. Samouczek z różnymi wariantami żarówek, zarówno mocy jak i typów, oraz sposoby połączenia i rozstawienia kilku lamp na pewno by się przydał.Tymczasem kózkarze tak rzadko świecą, że ich wiedza na ten temat jest na poziomie podstawowym i dlatego zadają pytania na podstawowe tematy. Generalnie przydałby sie taki samouczek co z czym można wykorzystać i jakie są alternatywy bo jak kiedyś wpadnie mi w ręce np agregat to sam stanę przed ścianą....
Jeśli z dławikiem to odpada jak dla mnie. Więcej ciężaru, kasy i co chyba najgorsze - więcej elementów, które mogą nawalić. Tylko nadal nikt nic nie pisze o ewentualnej skuteczności tego typu żarówki. Jakie daje widmo? Inne, "ciekawsze"?Lampa metalohalogenkowa również potrzebuje dławika i jest to zestaw dużo droższy od zestawu dławikowego.
Nie jestem pewien czy to o tym słyszałem (stłuczona osłonka?), ale chyba tak... dodatkowo jest to chyba dosyć rakotwórcze, szczególnie w przypadku samej rtęciówki?Przy dużej mocy rtęciówki można tych owadów rano nie zobaczyć (uszkodzenie siatkówki). Słyszałem o takim motylarzu, który po nocnej sesji przy "obrzynie" wylądował rano w szpitalu.
Ja w takim razie spróbuję MIX 250 i 400 (przy okazji zapas w razie przepalenia żarnika) oraz jakąś UV.
W sumie to nie sprecyzowałem w jakich okolicznościach mam zamiar świecić przede wszystkim. Porównuję w swojej pracy kilka par obszarów pod względem różnorodności Cerambycidae i zależy mi na tym aby wykazać jak najwięcej gatunków i obiektywnie, w miarę możliwości określić ilość osobników, dlatego też im efektywniejsze świecenie (a nie wiem ile świeceń w każdym obszarze uda mi się wykonać) tym lepiej. Światło to oczywiście metoda uzupełniająca, jednak można powiedzieć, że zapewnia automatyczny zbiór, co w tak heterogennej grupie jaką są kózkowate jest nader przydatne w perspektywie wyników porównawczych.Marek Hołowiński pisze: Czytam i zaczynam się zastanawiać... Owszem są skuteczniejsze źródła światła, ale czy zakładamy że mamy wszystko w okolicy zwabić na swój ekran?, a może na zasadzie - czym natura nas obdarzy... powinno wystarczyć.
Osobiście łowię na mix 250 i efekty w zupełności mi wystarczają.
Pozwolę sobie na mały off - z ciekawości, jakież to były gatunki, Wujku Adamie?Ps. A kózkowate chętnie i pięknie nalatują na ekran!
Zapewne nie tak obficie jak ćmy, ale dzięki świeceniu w tym roku wykazałem kolejne 2 gatunki z mojej okolicy, których wcześniej przy użyciu innych technik nie udało się stwierdzić.
Adam a może nie potrzebują - tylko dotychczasowy stan wiedzy na temat ich występowania posługuje się utartymi schematami...a ich spektrum zasiedlenia jest znacznie większe...Wujek Adam pisze:Nasuwa się więc pytanie: jak daleką drogę potrafią przebyć kózki
Po pierwsze nie liczę na kózkowe eldorado - to oczywiste! Nie mam dużego doświadczenia z tą metodą, ale wiem jak to wygląda mniej więcej i najczęściej coś tam jednak chociażby pojedynczo z Cerambycidae odwiedzi ekran. No i właśnie to "coś" może być bardzo wyjątkowe i nowe dla danego obszaru. Po drugie, jak już wspomniałem w sąsiednim temacie, metoda ta zapewnia automatyczny, "sprawiedliwy" (przy zachowaniu zbliżonych warunków) odłów, co jest dla mnie dość istotne. Po trzecie, zawsze jest to uzupełnienie metodyki i doszlifowanie warsztatu. No i "last but not least" oczywiście świecenie z browarkiem, w towarzystwie jest bardzo przyjemne i zawsze cieszę się na samą myśl heheNajczęściej przylatywał A. griseus 3-4 okazy w sezonie, czasami M. galloprovincialis lub P. coriarius. Dużo więcej kózek znajdowałem w dzień łażących po tych stosach niż tych które przyleciały w nocy do ekranu. Kiedyś w P. Biał. jednej nocy przyleciało nam do ekranu 7 exx. M. sartor urussovi - świeciliśmy w usychających świerczynach. Czasami przylatuje do ekranu S. carcharias, S. perforata, E. adspersus, Leiopus ssp. I na tym praktycznie koniec wykazu kózek przylatujących do ekranu. Ich przylot uwarunkowany był tym, że silne żródło światła znajdowało się kilka metrów od miejsca gdzie spoczywały w nocy.
Jeżeli kolego Orish liczysz, że na światło złowisz jakieś kózkowate to się zawiedziesz - jakieś tam złowisz ale rewelacji żadnych nie będzie a tylko zmarnowany czas.
Na przykład. Kolega też odłowił 1 okaz właśnie na światło, a w naturze mimo starań 0 jak na razieZgadzając się z Darkiem, że nastawianie się wyłącznie na kozy przy ekranie może przynieść zawód, dodam że zdarzą się miłe niespodzianki jak ta Axinopalpis gracilis.