Przemku, trochę przesadzasz z krytyką tego projektu. Nawet tla pisał o "automacie do motyli dziennych"
(i prostoskrzydłych). Wykonalność takiego automatu do rozpoznawania jest w obecnym zasięgu możliwości technicznych, w końcu "automat do ptaków" jest podobnej złożoności i komplikacji
(mam na myśli tylko motyle dzienne, z prostoskrzydłymi IMHO ta sztuka się nie uda).
I fakt, że specjaliści by z takiego narzędzia nie korzystali, nie przekreśla jego przydatności w ogóle,
dla różnych amatorów i entuzjastów. A może i znalazłyby się nawet jakieś i naukowe zastosowania
w stylu "monitoringu rocznego oblotu motyli na 1 m2 łąki". I widziałbym tutaj pewne naukowe
zastosowanie właśnie w pełnym automacie w stylu "kamery/fotokarabinu spiętego z programem
determinacyjnym" i komputerem, właśnie do długotrwałych obserwacji.
Popatrz, krwinki czerwone i białe, itp. też Ci liczy obecnie automat, a jeszcze z 30 lat temu
na rozmazie liczyło się ręcznie, i jakoś nikt nie kwestionuje wyników morfologii krwi.
Nie ma też sensu sugerować, że chciałbyś zobaczyć "automat do mrówek czy grzebaczowatych".
choćby dlatego, że przeciętny sprzęt fotograficzny w przypadku mrówek nie pozwala na
fotografowanie z dostateczną widocznością szczegółów, o czym wiesz.
Więc na razie jest to nierealne, i tla tego nie proponował, jak nie proponował
"automatu do oznaczania mszyc czy roztoczy".
Twój argument o "nieweryfikowwaności takich oznaczeń automatycznych" też jest chybiony.
Jaką "weryfikowalność" mają wyniki oznaczenia ważek, trzmieli, motyli w locie, co robią
specjaliści, o czym piszą i jakoś im nikt tego nie podważa z powodu braku "okazu w garści"
o zbiorze nie wspominając. Zdanie i oko specjalisty? - owszem, ale nie ma ludzi nieomylnych!;
niektórzy robią tylko mniej błędów niż inni.
Automat przecież mógłby zostawiać "zdjęcie dowodowe" bez problemu.
Nie jestem fanem takiej "technicyzacji" i takich "automatów", ale należy się spodziewać,
że w pewnych grupach zwierząt (np. ptaki, motele dzienne, ważki czy trzmiele, ślimaki
oskorupione) takie automaty są/będą wkrótce stworzone. W końcu to tylko dalszy krok
w rozwijaniu obecnie już istniejących komputerowych kluczy do oznaczania stawonogów.
Automatyzacja determinacji nie zastąpi specjalistów, choćby z faktu, że z powodu
możliwości technicznych i tak jej zakres będzie bardzo niewielki. Pracy nie stracimy;-)
PS. Całość "krzyku protestu" wokół pomysłu na "automat do oznaczania" nieodmiennie
kojarzy mi się z problemami Kolumba czy Gutenberga, których pomysły też podnosiły
"włos na głowie" i "ciśnienie" im współczesnym. EOT.