Przed dwudziestoma minutami wykluła mi się samica Arctia villica, i do tej pory nie napompowała skrzydeł. Wydaje mi się to dziwne, bo Arctia caja pompowała mi skrzydła od razu. Może powinienem być bardziej cierpliwy?
Z góry dzięki za odpowiedzi.
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Taaaa, dzięki starałem sięŁukasz pisze:Pismo calkiem ok, mam podobne
Aaaaaaa.... witam Cię na forumKoza361805 pisze:Gatunek rzeczywiście ciekawy. Co do zimowej hodowli tego gatunku, również nie uważam tego za dobry pomysł, aczkolwiek można spróbować.
OK, ja nie wiem ile masz lat więc staram się "łopatologicznie". Kłopoty z rozprostowaniem skrzydeł i pytania z tym związane to dylematy raczej początkujących (nie mylić z wiekiemJanek pisze:Grzesiek ja nie mam 10 lat, znam się trochę na hodowli, i wiem na 100%, które gąsienice są z których hodowli, i wiem ze nie były nawet F1, dlatego wykluczam hodowlę wsobną. Podejrzewam, że nie rozprostowała skrzydeł przez to, ze jej trochę to zakłóciłem. Jeszcze nie wszystko stracone.
Przy takiej małej ilości materiału szanse na zsynchronizowany wylęg samic i samców są minimalne, zwłaszcza w przypadku ekstremalnych zmian bionomicznych i szkoda będzie tych strat.Janek pisze:Wymieniłem się na 20 od jednej, i na 10 od innej, tylko 6 gąsienic zostawiłem sobie na tą ''szaloną'' hodowlę, takie ferie zimowe dla villicyDodam, ze 3 od jednej, a 3 od drugiej, aby rozwiać wątpliwości.
No to porzuć tą nadzieję Janku. Pompować może tylko przez bardzo ograniczony czas tuż po wylęgu, gdy są jeszcze miękkie. Potem skrzydła twardnieją i cudów nie ma, bombki po ostygnięciu już nie nadmuchaszJanek pisze:Minął dzień, i zauważyłem że samiczka trochę napompowała skrzydło, a dokładniej lewe jest się trochę przekształciło (...) Mam nadzieję ze jeszcze napompuje te skrzydełka.
Jednak motyle nie są bombkami i dosyć często dzieją się z nimi dziwne rzeczy. U mnie w hodowli wykluł się kiedyś taki jeden S. ocellata, po wylęgu nie napompował skrzydeł. Po jakichś 6-ciu godzinach chciałem go do klatki przenieść, bo wieczór się zbliżał, spadł mi wtedy na podłogę. Po tym upadku wspiął się na ścianę klatki i pięknie napompował skrzydła, nie było żadnej deformacji. Bombka upadku by nie przeżyłaWojtek M pisze:Janek napisał(a):
Minął dzień, i zauważyłem że samiczka trochę napompowała skrzydło, a dokładniej lewe jest się trochę przekształciło (...) Mam nadzieję ze jeszcze napompuje te skrzydełka.
No to porzuć tą nadzieję Janku. Pompować może tylko przez bardzo ograniczony czas tuż po wylęgu, gdy są jeszcze miękkie. Potem skrzydła twardnieją i cudów nie ma, bombki po ostygnięciu już nie nadmuchasz
JAK?Janek pisze:Takim zapłonem tyrystorowym, jak w zapalarce do gazu, to ja uśmiercam motyle, dużo szybsza śmierć niż duszenie w octanie
Janek pisze:Ta samica nie wygląda na taką, jaka by chciała zdychać, wciąż próbuje latać, dlatego wsadzę ją do lodówki i zaczeka na jakiegoś samca, oby tamten nie był takim inwalidą![]()
A tak całkiem przypadkiem na to kiedyś wpadłem. Pomyślałem, że skoro prąd działa śmiertelnie na organizmy, i że przez przypadek kiedyś pokopałem się taką zapalarką do gazu, elektryczną NIE ZAPALNICZKĄ, KTÓRĄ SIĘ NABIJA GAZEM, tylko taką zapalarką, którą się zasila baterią, i przystawia do gazu, i przyciska! Wyciągnąłem ''bebechy'', a że od dziecka bawię się również w elektronika, to zmontowałem sobie takie coś z przyciskiem, akumulatorkiem, gniazdem do ładowania akumulatorka, i dwoma szpikulcami, które bez problemu przebijają siatkę, bez uszkadzania materiału (dwie zwyczajne szpilki). motyl trzepoczący się w siatce kiedyś się uspokaja, albo lekko przyciskam go do ziemi, tak aby nie otrzeć łusek, po czym traktuję motyla prądem tak z 10 sekund max, i mogę go wpiąć na szpilce do pudła. Dostosowałem wejście do ładowania pod ładowarkę do Nokii, oraz baterię do parametrów ładowarki. U mnie sprawdza się rewelacyjnie, powoduje tylko chwilowe zesztywnienie mięśni, po paru minutach rozluźniają się mięśnie.Janek pisze:JAK?
A motylki najbardziej otrzepują mi się w siatce, jakoś jak je niosę do domu to im się nie chce latać, chyba są smutne, że trafiły do niewoli.Janek pisze:Przyniesiesz takiego motylka do domu, to zazwyczaj jest już trochę poobcierany, a oto chodzi, aby w gablocie prezentował się najlepiej
Jak mówię, tylko mi takie porównanie do krzesła na myśl przyszłoJanek pisze:Też nie przesadzaj z tym krzesłem elektrycznym,krzesło elektryczne co innego, a takie o coś co innego.
No, ale motyl spokojnie zasypia, bo on jest zdolny do hibernacji, ja niestety takich zdolności nie mam (choć ostatnio czekając na przystanku na autobus prawie zasnąłemJanek pisze:A ty jakby Ciebie do zamrażarki wsadzono, to byś sobie spokojnie zasypiał, NIE, trzepałbyś się z zimna i byś równie srogo cierpiał!
Dlatego wiele nie przeżywa, a właściwie żaden nie przeżywa mrozu zamrażarki, ponieważ jest tam zimniej, niż się motyl spodziewa i zimniej, niż może to wytrzymać jego organizm.Janek pisze:Hibernują, co nie znaczy, że jest to przyjemne doświadczenie, dlaczego wiele nie przeżywa?
TO jest nie etyczne i TO jest robione tylko dla jakichś damulek, co Tobie powiedzą, że jak Ty możesz takie piękne stworzonka zabijać. Poza tym oczywiście jest to robione dla pieniędzy.Janek pisze:Masz rację, zbiory mogą mieć wiele zastosowań, nawet widziałem jedną modna panią, która miała kolczyki w formie motyla, na którego naniesiono chyba lakier bezbarwny albo cienką warstwę żywicy, i powiedzcie, że to nie jest nie etyczne![]()
Dawid_Masło pisze: Szpilki przykładasz do Ciała czy Skrzydeł??
Bo siatka, w moim przypadku służy tylko do schwytania, ale ważną rolę odgrywa materiał z którego jest zrobiona. Ja od małego sam robię siatki na motyle, i najlepiej sprawdza się szyfon. Jeśli siatka jest z thiulu, lub muślinu, na ogół bardziej się ścierają łuski. Ale na pewno to są tylko moje doświadczenia. Aczkolwiek motylki do hodowli wsadzałem zawsze do specjalnej siatki wykonanej z materiału, o dziwnej nazwie, nawet nie pamiętam. Do niej wsadzałem zawsze wytłoczki z jajek, i motyle siedziały spokojnie.Grzegorz G pisze:A motylki najbardziej otrzepują mi się w siatce, jakoś jak je niosę do domu to im się nie chce latać, chyba są smutne, że trafiły do niewoli. Jak nowego jakiegoś im dam, to zaraz wszystkie zaczynają latać, ale po chwili się uspokajają. Jak im jeszcze jakąś firankę tam dam i przyczepię do ścianki pudełka, to sobie na niej spokojnie siedzą. Wbrew pozorom nie ocierają się tak strasznie (jak dla mnie )
Myślę, że jak się przesadzi z napięciem, to motyl może się troszkę przypalićJanek pisze:Myślę, ze większe napięcia wiążą się z niebezpieczeństwem dla ludzi