etykietki

Etykietowanie, programy do zarządzania zbiorem, organizacja zbioru.
Arek
Posty: 75
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:16
UTM: CE60
Lokalizacja: Wąbrzeźno, Toruń, Ryńsk
Kontakt:

etykietki

Post autor: Arek »

Witam,
chciałem sie zapytać czy jezeli ktos nie ma możliwosci drukowania etykietek to moze je wykonać np. z kartki od bloku technicznego i wypisać na niej odpowiednie dane cienkopisem??

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Re: etykietki

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Arek pisze:Witam,
chciałem sie zapytać czy jezeli ktos nie ma możliwosci drukowania etykietek to moze je wykonać np. z kartki od bloku technicznego i wypisać na niej odpowiednie dane cienkopisem??
Oczywiście, że można, a nawet trzeba - innego wyjścia nie ma. Zamiast papieru z bloku technicznego, który jest kiepskiej jakości, lepiej wykorzystać nieco cieńszy, ale mniej włóknisty. Z całą pewnością da się taki kupić w klepie papierniczym. Kiedy nie było komputerów i maszyn drukarskich wszystkie etykiety robiło się ręcznie.
Można też przygotować sobie na komputerze znajomego wzorce etykietek z wpisanymi niektórymi danymi np.
Polska, ___
TwojaMiejscowość
__.__.2004
Arek ..., leg.
Wydrukować kilka katrek A4, pociąć i wpisywać tylko datę. Można też przygotować kilka rodzajów w zależności od miejsc, gdzie łowisz.
Powodzenia.
Gość

Re: etykietki

Post autor: Gość »

Grzegorz Banasiak pisze:Kiedy nie było komputerów i maszyn drukarskich wszystkie etykiety robiło się ręcznie.
Albo robiło się stemple z miejscowościami. he he stare dobre czasy
Proponuje Ci zrobić etykietki i wejść do pierwszego lepszego punktu xero. W wiekszości maja tez dobre drukarki wiec za 50gr - 1 zł od strony wydrukują Ci to co potrzebujesz.
Bartek
Posty: 7
Rejestracja: piątek, 9 kwietnia 2004, 21:18
Lokalizacja: Skierniewice

przebijanie

Post autor: Bartek »

Mam male pytanko a mianowicie jak skutecznie przebic gruby kartonik z owadem.
Gdy ja probowalem lamal mi sie prostopadle do krawedzi po linii szpilki.
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Ja mam do tego celu kawałek deseczki balsowej o grubości 15mm z wywierconym otworem 1mm, nigdy mi się karton nie zgina. Poza tym pozwala to na jednolite umieszczanie etykietek na odpowiedniej wysokości.
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Ja używam, podobnie jak kolega Grzegorz, tzw. "wzorca wysokości" (czy jest jakaś fachowa nazwa?). Kawałek małego, drewnianego klocka z 3 otworami (10, 21 i 25 mm). 25 mm do ustalania wysokości kartonika, 21mm do wysokości pierwszej etykiety a 10 mm do grzbietu chcrząszcza (tym razem łebkiem szpilki do otworu:-)). Nie zdarzyła mi się żadna przygoda z załamanym kartonikiem bądź etykietą.
Załączniki
wzorzec.jpg
wzorzec.jpg (11.39 KiB) Przejrzano 25375 razy
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Zakladajac oczywiscie ze szpilki sa rownej dlugosci, bo czesto jednak nie :)) ale ja podobnie jak poprzednik w wypowiedzi pozdtrowka
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

:-) jeśli chodzi o wysokość kartonika i etykiet długość szpilki nic nie zmienia, natomiast oczywiście problem jest przy ustalaniu odległości owada od główki szpilki. Noc cóż, na świecie nie ma nic doskonałego - może oprócz owadów:-)))
Awatar użytkownika
Konto_usuniete
Posty: 1117
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36

Post autor: Konto_usuniete »

znalazłem taki progam do etykietowania - do sciągniecia za free
http://www.insectnet.com/downloads.htm
poza tym fajna stronka
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Re: etykietki

Post autor: Szczepan Ziarko »

Albo robiło się stemple z miejscowościami. he he stare dobre czasy
Tak mi sie wydaje, że kto nie przeszedł przez etap zbierania na szpilkach z kolorowymi łebkami rodem z DDR, nie jest polskim entomologiem, tylko mprzybył z jakiejś innej planety :cry:

Coś skąpo z emotikonami. Ten zielony 'wyszczerzeniec' (lesmianowski dziwosłów) kojarzy mi się z zombi.
Pozdrowienia
Szczepan

[ Dodano: 08-07-2005, 19:40 ]
Jacek Doszyń pisze:Ja używam, podobnie jak kolega Grzegorz, tzw. "wzorca wysokości" (czy jest jakaś fachowa nazwa?). Kawałek małego, drewnianego klocka z 3 otworami (10, 21 i 25 mm). 25 mm do ustalania wysokości kartonika, 21mm do wysokości pierwszej etykiety a 10 mm do grzbietu chcrząszcza (tym razem łebkiem szpilki do otworu:-))...
W zwiazku z tym, że na kartoniki pcha się namiętnie coraz większe okazy, myślę, że należałoby mieć ze trzy wysokości do ustalenia wysokości kartonika. Wszak chodzi o to, żeby to nie kartonik był na określonej wysokości, a najwyższy punkt okazu. Wyobraźcie sobie, super-zgrzypika (Jezu - znów zapomniałem, że coś przypadkiem trafiło pod ochronę), którego pokrywy sterczą nad główkę szpilki tylko dlatego, że kartoniki mamy na jednej wysokośći.
Ale to tylko takie moje dygresje. Nawiasem mówiąc na takie wzorniki Niemcy mówia Etikettentreppe, a Czesi Vyszkaczek trzistupniowy (pisowni nie oddam nalezycie bo nie wiem w jakim skrypcie działa Forum)
Serdeczności
Szczepan

PS. Niemiecki z Bioformu wyglada tak:
Załączniki
stopniaczek.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (10.74 KiB)
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Zgadzam się co do szpilek w zupełności:)) :mrgreen: Ja miałem to szczęście, że zdobyłem wtedy DeDeeRowskie szpilki bez kolorowych łebków i w dodatku nieco dłuższe od standardowych (być może jakieś zaopatrzenie krawieckich struktur STASI?) Jestem ciekawy co robicie z takimi okazami. Zdejmujecie je i na kartonik czy zachowujecie dla pamięci potomnych w stylu "jak to onegdaj bywało"?

Co do wzorców: najlepiej chyba mają "motylarze" - tu nie ma problemu - naszpila się i w zasadzie równa odległość od łebka powoduje że skrzydła są w gablocie w tej samej płaszczyźnie. Te 10 mm jest chyba wypracowane przez historię jako bezpieczna odległość brania w paluchy. Przy chrząszczach i przy zgrzypiku (według najświeższych pomysłow ministra można mordować) rzeczywiście może to być utrudnione. Pozostaje kwestia czy lepiej by płaszczyzna kartoników była wyrównana (np. jak lepiej oglądać tackę z okazami pod binokularem?) czy grzbiety? Być może jesteśmy świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji naklejania dużych okazów i za lat parę będzie się używać dwóch szpilek by okaz nie opadał :lol:

Ja swój "vyszkaczek" zrobiłem na nieco innej zasadzie. Klocek mahoniu (eh, wynosi się z domu rodzinnego to upodobanie do szlachetnych materiałów - a na serio kawałek klepki parkietowej) nawierciłem "na przestrzał" i po prostu na klej cjanoakrylowy wkleiłem odpowiednie długości drutu mosiężnego. Po pierwsze w domowych warunkach splanowanie powierzchni tak jak na "kupnych" klockach jest trudne a po drugie takie schodki są bardziej narażone na złamanie.
Załączniki
klocek.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (11.41 KiB)
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

By etykiety dopełnić, pozwolę sobie sprezentować, Wasze Panie Jacku, mój wyszkaczek, chociaż to, czym obaj dysponujemy powinno się raczej nazwać „Etiketteblock”. Jest to kawałek twardego drzewa w którym nawiercone są pionowe otwory o takiej średnicy, aby się szpilka Nr 6 jakoś zmieściła. Otworów jest bezlik, tak na wszelki wypadek, bo taki klocek robi się na bardzo długo, więc sklejanki z balsy czy styropianu o dużej gęstości są raczej nieporozumieniem.

Chciałem dziś, zalazłszy na archiwalną stronę forum sprzed roku, poruszyć sprawę standaryzacji sprzętu. Fakt , ze każdy z producentów robi boki gablot innej grubości niejednemu, który zakupił tacki u Jacka Kurzawy krwi i nerwów napsuł i napsuje. A Niemcy poradzili sobie z tym problemem dawno. Miałem w życiu do czynienia z czterema wytwórniami sprzętu entomologicznego i trzy wymiary gablot powtarzały się zawsze: 50x40, 40x30 i 30x24. ścianki ujednolicone i co najważniejsze: tam jedynym słusznym od czasów Bang-Haasa gatunkiem drzewa jest olcha. A właściwie trzy: olcha, olcha i jeszcze raz olcha. Smutna historia Christie Vortmeier, która robiła gabloty z sosny i którą Finanzamt zjadł po połowie roku działalności jest smutnym tego przykładem.

Problem gablot ma też inny aspekt. To producenci powinni przyjąć pewne ustalenia (zamiast radośnie tworzyć dziwolągi), a nie my układać te tacki w tą i w druga stronę, obkładać paskami pianki, czy zgoła gipsem zalewać szpary, no bo to już jest idei tacek całkowite pogrzebanie.

Na rynku gdzie każdy producent przestrzega tego jaki powinien być wewnętrzny rozmiar gabloty można by się pokusić na to, co widziałem za granicą. Tacki z plastiku (białego lub przezroczystego). żaden papier się z tym nie porówna. Te kanty, piony, porządek, niemożność „beczkowania” Myślę, że nawet arbiter elegantiae, Petroniusz byłby zachwycony.

Inną rzeczą która przybiera formę koszmarów sennych to kartoniki. Tu już panuje..., eh, głupstwa piszę .Tu juz od dawna nic nie panuje. Taki odsaso–dolasizm. Spróbowałem (na emeryturze mam wiele wolnego czasu) znaleźć to, co Lem żartobliwie nazywa algorytm, który by tłomaczył zadziwiającą różnorodność kształtów i wielorakość rozmiarów „sztitków”. W piętnaście minut ułożyłem taki algorytm. Każdy (zakładając, że każdy zbieracz kózek jednak wie, że długie czułki zawija się i na szpilkach i na kartonikach) znajdzie zestaw rozmiarów który będzie mu pasował. I ten co kusaki lepi i ten co baniaste Chrysomele. Tylko, że na projekcie się skończy, bo kto to zechce robić. (Ale kto ciekawy - chętnie udostępnię.) Przecież wygodniej kupić od Czechów kilka rozmiarów białawych, kilka żółtawych i kilka niebieskawych i kleić co popadnie.

Rozgadałem się a chciałem tylko Jackowi rzec, że maestro Piechocki zaleca by okaz umieszczony był 12 milimetrów od łebka szpilki. Czyli najlepiej, gdyby zapanowało w zbieractwie rzemiosło, a nie podejście twórcze. Z pożytkiem dla idei.

I jeszcze na koniec coś czego podarować nie można. Owóż niedawno chciałem być miłosierny jak ten Samarytanin i na labidzenie pewnego wziętego twórcy postów, (który się czerwonym Eurybatesem pieczętuje), że to o systematyce wie niewiele - odpowiedziałem, że mam abonament „darmowe weekendy i wieczory”. Niech zatem da znać a ja się postaram doraźnie tę pustkę zapełnić. I cóż ów poczciwiec? że owszem, ale on wolałby na komórkę (sic!). A czy wiesz ty młode niewychowane stworzenie, że postąpiłeś dokładnie tak jak ten, co to pod czyimiś drzwiami w stękaniu kupę złożył, a potem zapukał i o papier poprosił. I to koniecznie marki „Zewa”.
Deszcz w Poturzynie ustał. Idę na spcer.

Pozdrowienia
Szczepan Ziarko
Załączniki
Etikettenblock.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (77.57 KiB)
Awatar użytkownika
Radek P.
Posty: 427
Rejestracja: niedziela, 25 lipca 2004, 15:08
Lokalizacja: Białowieża/Cegłów

Post autor: Radek P. »

Panie Szczepanie, jak juz wcześniej Panu napisałem podanie mego numeru stacjonarnego telefonu jest po prostu bez sensu, no chyba że ma Pan ochotę rozmawiać z moimi domownikami...
Wiekszośc czasu tak się składa spędzam poza domem i wątpię żeby Pan mnie złapał wtedy kiedy chciał...
Ja oczywiście (bez urazy) chciałbym z Panem porozmawiać, bo wiem że dowiedziałbym się wiele ciekawych rrzeczy i to właśnie w kwestii systematyki i nie tylko!!!!
Więc przepraszam Pana, że tak wyszło i proszę na mnie się nie gniewać - siła wyższa :|

pozdrawiam serdecznie
radek

P.S. Inną sprawą co do komórki, to nie wiem i nie orientuje się jak jest z tymi darmowymi weekendami (nie pracuję w telekomunikacji), ale po Pana poście domyślam się że telefon komórkowy nie wchodzi w rachubę!!! Tak, więc jeszcze raz przepraszam...
Awatar użytkownika
eReM
Posty: 198
Rejestracja: wtorek, 8 lutego 2005, 15:14
Lokalizacja: Opole

Post autor: eReM »

grzegorzb pisze:znalazłem taki progam do etykietowania - do sciągniecia za x
http://www.insectnet.com/downloads.htm
poza tym fajna stronka
...wracając do etykietek...
Program do tworzenia etykietek dostepny na Entomo jest super i teraz tylko go stosuję (wcześniej stosowałem szablony robione w Wordzie ale było z tym o wiele więcej roboty).
Za tym linkiem kryje się szablon Excela - coś nie bardzo mi pasi...
bo te na Accessie są dużo dużo lepsze!!! (jest na nich też kropeczka, w którą wbijamy szpilkę - dzięki temu na każdej etykietce jest ona w tym samym miejscu wbita). Podziękowania dla autora tego programiku!
Pozdrawiam
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Rafal pisze: (jest na nich też kropeczka, w którą wbijamy szpilkę - dzięki temu na każdej etykietce jest ona w tym samym miejscu wbita). Podziękowania dla autora tego programiku
Jezu, to juz bez kropeczki nie da sie szpilki wbic...? Co za czasy...
Pawel
Awatar użytkownika
eReM
Posty: 198
Rejestracja: wtorek, 8 lutego 2005, 15:14
Lokalizacja: Opole

Post autor: eReM »

Pawel Jaloszynski pisze:
Rafal pisze: (jest na nich też kropeczka, w którą wbijamy szpilkę - dzięki temu na każdej etykietce jest ona w tym samym miejscu wbita). Podziękowania dla autora tego programiku
Jezu, to juz bez kropeczki nie da sie szpilki wbic...? Co za czasy...
Pawel
Oczywiście, że się da!! Ale to bardzo pomysłowe - taki mały bajer a przydatny :)
Zachwalając ten programik wcale nie mam na myśli tylko tego, że są zaznaczone miejsca do wbicia szpilki!!!
Może to dlatego że jest b. wcześnie rano, troche niecałkiem mnie zrozumiałeś...
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Rafal pisze: Może to dlatego że jest b. wcześnie rano, troche niecałkiem mnie zrozumiałeś...
U mnie wczesnie rano bylo ladnych siedem godzin temu ;-) Nie boj nic, rozumiem cie doskonale; chcesz miec zbior wygladajacy, jakby go robot etykietowal ;-)
Pawel
Awatar użytkownika
eReM
Posty: 198
Rejestracja: wtorek, 8 lutego 2005, 15:14
Lokalizacja: Opole

Post autor: eReM »

Pawel Jaloszynski pisze: U mnie wczesnie rano bylo ladnych siedem godzin temu ;-) Nie boj nic, rozumiem cie doskonale; chcesz miec zbior wygladajacy, jakby go robot etykietowal ;-)
Pawel
He he, zapomniałem, że jestes w innej częsci świata teraz (to nie wcześnie rano :)
Co do zbioru: to chyba dobrze jak etykietowanie wygląda jednolicie. Umieszczanie etykietek i owadów na jednym poziomie wysokości szpilek też Cię śmieszy?
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Rafał - nie przejmuj się :D Pod tą sarkastyczną maską zimnej ironii Paweł, niczym mistrz kabuki, na pewno kryje duszę wrażliwą na problemy entomologii. A po drugie musi znowu nieść ogarek humanizmu w to zautomatyzowane środowisko, stąd pewnie niechęć do robotów :mrgreen:

Teraz to, w co samemu trudno mi uwierzyć: stanę po stronie pedanctwa (gdyby usłyszała to moja żona na pewno w tej chwili gryzłaby parkiet kulając się ze śmiechu po całym mieszkaniu). Ja robię etykietki w corelu i o zgrozo dodaję kropeczkę :oops: Po prostu jest mi wygodniej, szybciej i bez zbędnego "namierzania". Zdaję sprawę, że większość tzw. "standardów" nie ma zupełnie żadnego znaczenia dla istoty sprawy. Czy na etykiecie jest najpierw data a potem stanowisko, na jakiej jest ona wysokości (już mi Pan Szczepan wytknął te 2 mm błędu w wyszkaczku!), czy gablota ma wielkość pudełka po tic-tacach czy skrzyni na tokarkę, czy wreszcie praca jaką się pisze zawiera na początku abstrakt a na końcu piśmiennictwo a nie odwrotnie. Wydaje mi się, że standardy pozwalają w jakimś stopniu uporządkować dziedzinę w jakiej przyszło nam się bawić. A że problemów o niebo ważniejszych jest naprawdę ogrom to przynajmniej "standaryzując" możemy mieć pewnośc że "zaczynamy na uporządkowanym z rupieci biurku".
Pawle, miejże wyrozumiałośc dla amatorów a więc tych, których miłość zaślepia i nie widzą obrazu całości :lol:
Przecież wygodniej kupić od Czechów kilka rozmiarów białawych, kilka żółtawych i kilka niebieskawych i kleić co popadnie
Mnie też mierzi ten "czeski daltonizm" i fakt, że dostaję kartoniki w kolorach przypominających próbnik farb do tynku.

Soreja
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Osobiście uważam, że jakieś standardy powinny jednak obowiązywać, żeby jak napisał Jacek uporządkować pewne sprawy. Często wymianiamy się okazami i od razu widać, że różne osoby stosują różne metody, wysokości etykietek, okazów itp. To oczywiście nie wygląda najlepiej w gablotach, nie ujmując wartości naukowej. Kiedyś nawet pisałem o potrzebie usystematyzowania tych informacji w "instrukcję" , gdzie zasady byłyby opisane, np. etykietka 1 na wysokości ??, druga ??, trzecia ??, kartonik ??, motyl ?? itp. To moim zdaniem naprawdę pomaga młodym adeptom entomologii. Jednakże nie znalazło to pozytywnego oddżwięku :-).
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Grzegorzu - oczywiscie:) Sam pamietam ile się przedzierałem przez wiedzę co i jak a do dziś więcej się uczę niźli wiem. Moze dziś łatwiej o sprzęt i informacje ale nadal "wolna amerykanka" w niektórych sprawach:(

Pal licho moje zbiory (co ja pisze?! ja nie mam żadnych zbiorów! Nic co pod ochroną i bez ochrony - jedyne co mam to rybika w klozecie!) - ale nie wyobrażam sobie pracy np. nad holotypami gdy jeden jest bity przez lewą a drugi prawą pokrywę, każdy na innej wysokości a etykietki w różnej kolejności i z datą na determinacyjnej a stanowiskiem na trzeciej pod rośliną (nie wspomne że po japońsku o czym wspominał kiedyś Paweł).

Ale jeśli już się mamy uczyć to chyba od tych co mają wiedzę i doświadczenie? Co ja mały pikuś mógłbym tu komu radzić? :mrgreen:
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

Jacek Doszyń pisze:...już mi Pan Szczepan wytknął te 2 mm błędu w wyszkaczku!...
To, ze użyłem zwrotu: "Wasze Panie Jacku", to tylko stylizacja na staropolszczyznę, której to stylizacji po przeczytaniu kilku zaproszeń na studniówki, prawdę mówiąc, szczerze nie lubię. Mów mi zatem po imieniu. Chociażby dlatego, że też w CorelDRAWIE lubię pracować. I oczien'.

Na Forum powinno się pisać o wszelkich curiosach zbieractwa. Wspomniałem Piechockiego bo to klasyka przedmiotu, ale w "Kózkach Gujany" Georges'a TAVAKILIANA zalecany jest bloc a piguer(Jak rany, wiemy już jak jest czeski wyszkaczek po francusku!), który zaleca trzy głebokości dziurek: 26, 17 i 13 mm. To 13 jest niegłupie bo etykietka determinacyjna położona jest 3 mm nad pianką.

O standaryzacji mówimy nader chętnie a tymczasem sami staramy sie zorganizować zbiór według naszego "widzimisię" ozdóbek nie szczędząc. (Może podswiadomośc sączy do ucha, ze NASZE stanie się wzorcem?).
Przed laty widziałem w Danii zbiór papilionidów w pudełkach o wysokosci 4 centymetrów, bez szyby . Te pudełka wsuwane były do przepieknie odnowionej kasy wiedenskiej. Czyli kasa była gablotą a te gablotopudełka tackami. Tak to mozna skomentować.

Ze standaryzacją najmniej kłpotu beda mieli motylnicy, bo tam rozpina sie nieledwie według dokładnych wskazówek. No a kartonikowcy? Ci czesto zaczynają pracę od przeklejenia okazu na własny kartonik i ułozenia okazu po swojemu. O mnogosci klejów nie wspominam. (Dziwne, bo potrafie na pierwszy rzut oka, rozpoznać, że Cortodera preparowana była przez Czecha).
To ze okłamujemy się, już mnie nie dziwi. Kartonik pod borodziejem (Boże przebacz) ma chronic go przed połamaniem. A dotąd co go chroniło??? Zapytałem więc kiedyś takiego preparatoriusa: Dlaczego? A on mi na to: Bo jak trzepnę nim o sciane, to mu już nic się nie stanie. Stłumiłem w sobie śmiech a potem zapytałem spokojnie: Czy mam rozumieć przez to, ze ćwiczysz przed olimpiadą konkurencję "rzut borodziejem preparowanym?' (Toz taka olimpide salamandrza inkwizycja by zamknęła)

Rozum mówi, ze im wieksze okazy naklejamy tym usilniej musimy mysleć o systemie zabezpieczeń, podpórek itp. aby kartonik był stabilny. No i mnogość wymiarów kartoników sprawia, ze od tej standaryzacji gwałtownie sie oddalamy. Zreszta naklejenie okazu o ciele większym niz 3 centymetry, jest taką samą niedorzecznością, jakby Paweł wyrzucił całe zapasy swoich kartoników w diabły i powiedział: "Zaczynam nowe życie".

Wczoraj spedziłem słodkie dwie godziny na próbach wpisania nowego adresu e-mailowego. Bez skutku. Robię to zatem oficjalnie:
Teraz jest:m zet_es@autograf.pl.
Swoja droga, wojna sie dawno skonczyła, teczki odtajniono a my na Forum nadal piszemy na priva, przybieramy nicki, etc... widocznie zamiłowanie do konspiracji jest nieodłączna czescią naszej narodowej mentalności.
I jeszcze to: Skąd?
Z Poturzyna.
A gdzie to? I tu chciałoby sie powiedzieć soczystym rosyjskim: osjuda, chot' tri goda skaczi, ni do kakowo gosudarstwa nie dojedziesz.
Serdecznosci
Szczepan Ziarko

Poturzyn 90 m.2
22-652 TELATYN
(0-84) 661 41 45
Ostatnio zmieniony wtorek, 12 lipca 2005, 16:19 przez Szczepan Ziarko, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Chociaż żaden tam ze mnie autorytet :-) to jak znajdę chwilę, napiszę tekścik-instrukcję o etykietowaniu motyli i całej szpilkologii w oparciu o moją wiedzę i doświadczenie. Wprawdzie sezon trwa więc czasu mało, ale może kiedyś :cry: będzie padać ?
Dobrze by było, żeby chrząszczarze też coś takiego napisali, wszak specyfika preparowania jest nieco inna. Pozwoli to uporządkować ten temat i z całą pewnością wielu osobom na forum pomoże w pracy.
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Miło mi i dziękuję Szczepanie - tym przyjemniej, że jesteśmy kompanami w walce z Corelem :)

Francuska nazwa wyszkaczka, jak to u francuzów "dziwactwo":) (dobrze, że szwagier zajeżdżając z ojczyzny Fabre'a nie katuje mnie jakimś okropnym "ordinateur" tylko rozumie "po polsku": PISI :lol:

Niegdyś na pewno "domowa standaryzacja" wynikała z trudności w zdobyciu profesjonalnego wyposażenia - stąd i te moje stare, pożal się boże, gabloty "jak znajomemu stolarzowi materii staje", no i szpilki legendarne już w tej części Europy, budzące na pewno popłoch wśród angielskich dżentelmenów łapiących motyle w Ballmoral. A przy okazji domowych wynalazków - ja też rozmyślałem jakiś czas temu nad plastikowymi tackami i z przyczyn ekonomicznych rozglądałem się za czymś co mogłoby się nadać. Niestety próby moje utknęły na opakowaniu zbiorczym na bombony "Mon Cheri" (gdyby pasowały to radość moich kobiet byłaby dozgonna a i pewnie pasja entomologiczna byłaby traktowana jako świętość). Na rynku spożywczym oraz tzw. "AGD", z bólem przyznaję, panuje złośliwa produkcja opakowań nie nadających się na tacki:(. No a potem Jacek zaczął robić kartonowe........

Partyzantka prawdopodobnie będzie jeszcze długo naszym "narodowym hobby" - póki męczyć nas nie przestaną różne ustawy i "trójki ministerialne" pukające do naszych drzwi, by ukarać dotkliwie za naruszanie dyrektyw, pisanych w znoju przecież i w trudzie i w pocie czoła niskiego przez ustawodawców i ich prawników - sól tej ziemi.

...
Kiedy przyjdą przeszukać dom,
ten, w którym zbierasz - Polskę,
kiedy rzucą przed siebie "grom" (BOR?)
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
ekshaustor w dłoń!
Trzeba krwi!
...


Grzegorzu - pisz prędko te porady bo tylko narobisz smaku :mrgreen:
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

Tam do kata! Ja też już byłem użyłem na Forum lekko przestylizowanego wezwania ze znanego wiersza W. Broniewskiego. To było wtedy kiedy wszyscy ochoczo dorzynali pewnego salamandrytę , który wkradł się w szeregi forumowiczów (mamy nawet własna piątą kolumnę). Ponieważ wapnieję powoli zapomniałem jak się ten ktoś nazywał. Pamiętam tylko, ze dzielnie wtedy ‘dokazował’ Jacek Kalisiak.

Moja szwagierka, która mieszka od bardzo dawna w Niemczech poznała mnie pewnego dnia z sąsiadka, niepracującą, która zajmowała się głównie pożeraniem olbrzymich ilości Mon Cheri. Pudełka anektowałem ja. W Peweksie sprzedawano podówczas taśmy magnetofonowe SONY w mocnych zgrabnych pudełkach z tektury falistej Płat cienkiej gąbki kupiłem w hurtowni tapicerskiej. Przygotowanie paczki do wymiany metodą zwaną przez Czechów „krabice v krabice” trwało minuty.

Baśnie zawsze kończą się w nieodpowiednim momencie. Mąż tej Niemki wykrył, ze jest ona od dawna alkoholiczką (Mon Cheri to czysty rum). :lol: Zamknął Bąbę na leczenie. A mnie wkrótce zapas pudełek się skończył.
W swoim czasie (są widoki na ‘radiówkę’ w Poturzynie w jesieni) opiszę wynalezioną potem metodę przesyłania materiału niepreparowanego którą nazwałem Portfolio.

Nigdy nie miałem kolekcjonerskich zapędów. Napychanie głowy wiedzą, owszem, ale napychanie gablot odkładałem na później. Teraz chciałoby się wreszcie poporzadkowć te Dorkadiony, które zdobywam pracowicie wymieniając na nie inne kózki. I nigdzie nie mogę kupić dobrej jakości kartoników o bokach w proporcji 2:1. A lata lecą. Sprawę dawno bym załatwił, gdyby nie wrośnięte i nieusuwalne operacyjnie przeświadczenie, ze kartonik powinien mieć rogi zaokraglone. Tego nie potrafię przeskoczyć.
Tam do kata.
Szczepan
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

Jasna dupa - chłopaki, czytam Wasze posty i oczom nie wierzę - czyżby owadziarze mieli problemy
estetyczno-egzystencjonalne? :mrgreen: (zombie dla osłody). Nie wspominajcie czasów DDR-u, bnasi młodzi koledzy i koleżanki mogą pomyśleć, że mówimy o jakimś państewku jakiegoś kacyka z Afryki :mrgreen: (i jeszcze raz zombie, .. a co).
A na poważnie - rozumiem - sandardowy wymiar gablot. OK, to z paru względów "ergonomizuje" zbiór. Dobra wykładzina w środek - OK , ale wytłumaczcie mi jedno - po jaką cholerę ktoś wymyśla jakieś "standardowe" tacki do wpinania robactwa i do układania w piękne kolorowe mozaiki w gablotach. W czym to ma pomóc? Podajcie mi jakieś sensowne objaśnienie. Jeśli chodzi tylko o wymyślanie cudactw dla samego faktu wymyślania , to osobiście fanów tego wynalazku podziwiam.
Pozdro. ... a jeszcze coś dla Szczepana - specjalnie łodemnie dla uśmiechu: :wink: :cry: :oops: 8) :? :) :( :shock: :x :twisted: :?: :evil: :roll: :mrgreen: :| :wink: 8) :( :o :D :D
Awatar użytkownika
eReM
Posty: 198
Rejestracja: wtorek, 8 lutego 2005, 15:14
Lokalizacja: Opole

Post autor: eReM »

Podsumowując dyskusję: każdy niech sobie organizuje swój zbiór według własnych upodobań i wedle własnego uznania. Jedni lubią mieć wszystko poukładane, systematycznie i równo etc, drudzy preferują co innego. i dobrze. To w końcu Wasze indywidualne hobby. :lol:

Wracając do słów Roberta: widziałem kiedyś w necie (nie pamiętam na jakiej stronce) gablotki z owadami poukładanymi w dziwne kształty np. jelonki poukładane w spirali od najmniejszego do największego. Dało to niezły efekt wizualny, ale mi się takie coś nie podoba, to już lekka przesada :shock:

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

Rafal pisze:Wracając do słów Roberta: widziałem kiedyś w necie (nie pamiętam na jakiej stronce) gablotki z owadami poukładanymi w dziwne kształty np. jelonki poukładane w spirali od najmniejszego do największego. Dało to niezły efekt wizualny, ale mi się takie coś nie podoba, to już lekka przesada :shock:
Pozdrawiam
Mam to z pewnoscia gdzieś w swoich 38 GB entomologicznych "cicer cum cecule". Za takie rzeczy powinno się karać, a nie za lowienie kozioroga. Jeśli Indianin znad Ukayali, gdzie podobno śpiewaja ryby, w czasie tańca przyczepi sobie kilkaset trucheł bogatków aby wydac sie nadobniejszym swoim kobietom, doskonale go rozumiem, ale jeśli cywilizoany człowiek układa okazy w "spreżynkę" to trzeba to piętnować gdzie sie tylko da.

A do Roberta. Dziekuje, bo w twojej wypowiedzi błąka się sympatia. Widziałem wiele zbiorów. Czasem myślę, że forma tak dalece przerosła treść, że nietrudno odczytać, iż są zbieracze, którzy chcieliby (chociaż ich podswiadomość się do tego nie przyzna) mieć taki atlas Ivo jenisa w gablotkach. Tylko, ze Jenis wydał go własnym nakładem, sprzedał raptem wszystkiego niecałe 500 sztuk i dalszych tomów juz nie bedzie.

Dobranoc
Szczepan
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Czasem myślę, że forma tak dalece przerosła treść, że nietrudno odczytać, iż są zbieracze, którzy chcieliby (chociaż ich podswiadomość się do tego nie przyzna) mieć taki atlas Ivo jenisa w gablotkach.
Oczywiście pięknie spreparowane i wzorcowo zaetykietowane kilkanaście gablot bielinka kapustnika żadnej wartości nie ma, ale pozwolę sobie nie zgodzić się, że przykładanie uwagi do odpowiedniej formy, wyglądu i zasad w zbiorze jest "przerostem". Przynajmniej w kolekcjach motyli.
Widziałem fińskie zbiory, gdzie nie przykładano się do preparowania, widziałem krajowe, których wygląd wywoływał wręcz negatywne zdumienie. Było tam sporo ciekawych okazów, ale rozmazane etykietki, brakujące dane, uszkodzenia okazów (czasem wręcz uniemożliwiające identyfikację) osłabiały i zniechęcały nawet do ich oglądania. Układ "poplątanie z pomieszaniem" też denerwował. Chcę przez to powiedzieć, że jest kilka zasad, które muszą być bezwzględnie przestrzegane. Odstępowanie od nich prowadzi z czasem do degradacji zbioru, bałaganu i zmniejszenia jego wartości. Pisząc wcześniej o odpowiednim nabijaniu, umieszczeniu na odpowiedniej wysokości kartoników czy etykietek sądziłem (i nadal sądzę), że są to zasady fundamentalne, wszak mają one na celu nie tylko wizualny efekt, ale również praktyczny np. łatwe odczytywanie etykietek bez konieczności ich zdejmowania, ochronę okazu przed uszkodzeniem itp.
Oczywiście w pedanterii nie można się "zatracić" i przesadzać. Prawda leży pośrodku :-)
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

E tam, pruska pedanteria i tyle ;-) Poprawiacie odleglosc etykiet od okazu w materialach darowanych? Czy moze od razu wyrzucacie "obce" etykiety i zastepujecie je swoimi, zeby w calym zbiorze bylo tak samo?
Pawel
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Musisz Pawle przyznać, że jeśli dostaniesz okaz a pod nim etykietka z kartki w kratkę i napisy ołówkiem, to trzeba to wymienić ?! Osobiście jednak unikam zmian etykietek, jakimś przesadnym estetą też nie jestem.
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

"Wanted. Death or alive"

Post autor: Szczepan Ziarko »

Odwiedziłem niedawno "jednego-takiego". Zapytał mnie jak to jest z tym podłużnym wgłębieniem, na przedpleczach Cortdera humaralis i femorata. Miał obie, wiec wskazałem dwa okazy i powiedziałem: "dawaj je pod mikroskop". W tym momencie mój gospodarz zachował sie bardzo dziwacznie. Zasłonił własnym ciałem gabloty i odpowiedział: "Za Boga, przecież ja ich potem tak równo nie wepnę".
Panie. Spuść zasłonę miłosierdzia na tę scenę.

Prawdziwy zbiór porównawczy ma Jurek Gutowski. Stamtąd, wciąż się coś wyjmuje, aby (jak sama nazwa wskazuje) coś dobrze oznaczonego z czymś porównać.
Ciekawe, że gdy wymieniałem owagy z tuzami: Danilewskim, Samą, Rapuzzim, Lundbergiem nikt nie pytał o to, czy okazy bedą nabite czy naklejone. Tymczasem do wielu wymian z szeregowymi entomofilami (bo "entomologami" byłoby po mojemu troche na wyrost) nie doszło, ponieważ od razu człowiek sie jeży gdy czyta listę zastrzeżeń, gdzie punkt pierwszy obowiazkowo brzmi" "przyjmuje tylko okazy niepreparowane albo przyklejone". Pewien młody Czech wymyslił jeszcze przeliczni przez rzadkość gatunku. I tu się sam przejechał. Etorufus pubescens zalegał moją lodówke setkami. On uznał to za rzadkość i wymieniał np. Saperda octopunctata okaz za okaz. Czyli ogólna teoria względnosci zadziałała.

No to teraz do ARCHE. Jak sądzicie? Co to wogóle jest zbiór porównawczy. Cy np. w zbiorze porównawczym Rhopalocera Polski (swoją drogą czy na kształt zainteresowan może wpływać wynik matact jałtańsko-poczdamskich!) musi byc niepylak apollo? Czy nie byłoby właściwszym posiadać wiecej przeplatek i modraszków które przeszły przez rece jakiegoś Guru i są perfekcyjnie oznaczone?
świadomie wylewam tę oliwę do ognia. Bo jakże bardzo cienka jest czasami granica pomiędzy naukowym a filatelistycznym podejsciem do sprawy gromadzenia zbiorów.
Gdyby Althof i Danilewski wiedzieli, ile namącą wydaniem spisu kózek Europy może by sie i przedtem poważnie zastanowili. Bo wciąż otrzymuje listy braków "Wanted. Death or alive". Niedawno odwiedził mnie przyjaciel, o którym myślałem, że już wyzwolił się z tego sposobu myslenia. Tymczasem (naprawiałem mu komputer) zajrzałem do jego spisu gatunków robionego w Excelu i... znalazłem jednak, całkiem na boku, listę braków. łącznie z czymś takim jak "nem species of Aegomorphus from Poland" (bo Rogatek papieski jeszcze nie był opisany). Jednak ciagnie natura wilka do lasu.

Grzegorz broniąc estetyki ma racje. Nie może być to jednak estetyka człowieka od którego zacząłem ten post. Bo tam nie o estetyce, a o kaftanie bezpieczenstwa mówic przystoi. Prawda leży pośrodku: zbioru Grzegorza (Nie widziałem, ale znalazłem stary post o tym jak sobie sam robi tacki, więc resztę mogę dośpiewć) i mojego, gdzie już tylko ja jeszcze wiem o co tam chodzi. Wstyd to pokazywac ludziom. Ale nie lubie preparować i koniec.

Bene. Tyle na "Dzień dobry". Choiciąż u Pawła pewnie południe.
Szczepan
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Witam Panie Szczepanie. W moim zbiorze też jest jeszcze sporo do zrobienia, bałagan też jest (jak chyba u większości z nas), do zaetykietowania jeszcze kilkaset okazów z poprzedniego roku, na rozpinadłach kolejne kilkaset. Od kilku lat obiecuję sobie, że już "tej jesieni" zacznę wielkie porządki - niestety zwykle przekładam to na kolejną jesień. Tak więc z moim zbiorem tak zupełnie dobrze nie jest, powoli jednak postępuje etap porządkowania. Ideałem jest, gdy ktoś od razu zaczyna tworzyć zbiór opierając się na wypracowanych przez innych zasadach, nie ma wtedy "zaległości", które przy szybkim zwiękaszniu ilości okazów są nie do opanowania.
Cóż, dążenie do ideału jest pozytywne, nie można jednak, jak Pan pisze zamienić naukowej pasji w "zbieranie znaczków".
Pozdrawiam.
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Wydaje mi się, iż większość Nas rozpoczynała od ,,nieuporządkowanych zbiorów", których czasami smętne pozostałości, z powodów sentymentalnych wciąż tkwią w zbiorach.....
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

Grzegorz Banasiak pisze:Witam Panie Szczepanie.
W zupełnosci wystarczy "Szczepan" jakby tak jeszcze zrobić galerie konterfektów forumowiczów od razu rodzinniej by sie zrobiło.
Szczepan
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Właśnie Kolega Szczepan ma rację ja ,,się zaktualizowałem" zamieniając avatar i mając dość poprzedniej anonimowej małpki ;)
Awatar użytkownika
Paweł Buczyński
Posty: 26
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2004, 15:54
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Post autor: Paweł Buczyński »

Przemku! To Ty żyjesz? łza radości w oku się kręci... :mrgreen:
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Człowieka nie ma w sieci pół dnia, wraca i niespodzianka - tłok. A był tu taki spokojny kącik, gdzie dwóch "staruszków" wymieniało wspomnienia o DDRowskim ekwipunku. Ale w każdej opowieści kryje się nutka przestrogi. Jak mawiano u mnie w Przemyślu: historia lubi zatoczyć koło i kopnąć Cię w dupę". Przyjdą jeszcze czasy, gdy szpilki entomologiczne wydawane będą jedynie ze ścisłych zararachowaniem i tylko intytucjom związanym z rządowymi projektami "Natura 2010". Wtedy stare patenty "powrócą jak za dawnych lat".

Do kata, ba, do mistrza katowskiego z Biecza. Gybym pamiętał o przeróbce Broniewskiego nigdy bym Szczepanie nie pozwolił sobie na pastisz z pastisza:)

Zgadzam się że łapanie kozioroga nie jest szkodliwe, ale robienie z koziorogów spiralki w gablocie wykracza poza wytrzymałość estetyczną. A wszelkie sugestie sprowadzające się do wskazań: niech każdy organizuje jak chce" są może i postmodernistyczne ale oparte na najbardziej idiotycznej maksymie jaką zna świat: "de gustibus non est disputandum". To mogli wymyśleć tylko rzymianie, którzy nosili szczotki na głowach a z gustem nie mieli wiele wspólnego. Wiadomo przecież że gust jest tylko jeden i albo się ma albo niestety ma się "bezguście". :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Pawle, Pawle, czemu nas prześladujesz? I w dodatku mnie, rodem z Galicyi posądzasz o pruski dryl:) Z ręką na sercu, u mnie bałagan przewyższający wszystko, co się pod tym słowem kryć może. Może dlatego z ochotą dyskutuję o odstępie kartonika bo szukam jakiegoś ideału? Może porządnie i schludnie zgromadzony zbiór jest dla mnie jakimś Graalem? Naturalnie moja fizis nie jest obliczem Galahada - co zresztą widać i avatara zmieniać nie muszę:)

Szczepanie - ja też krając kartoniki pod mój wymiar wolę zaokrąglone, z lubieżnością więc zaokrąglam ręcznie maleńkimi nożyczkami. Zabrzmiało to jakbym nocami, w zaciszu pracowni, śliniąc się zabijał czas produkując kartoniki:))) Robię to rzadko, gdy wymiar nietypowy, a zatem te parę minut życia pozwalam sobie poświęcić.

Grzegorzu - ty nie pytaj Pawła o etykietki w kratkę ołówkiem bo to małe piwo. Co by zrobił Paweł gdyby dostał z 400 sztuk materiału spreparowanego, tak jak opisywał kiedyś Jacek. Najpierw od góry etykietki a na samym dole przyklejone chrząszcze (i to te co je Paweł kocha czyli maleńkie i zupełnie tymi etykietkami zasłonięte :lol: Ale skoro każdy ma preparować jak mu wygodnie..........:))) (to była maleńka złośliwość i błagam bez rewanżu!)

I na koniec. Perfekcyjnie poukładany zbiór nie ma nic wspólnego z estetyką! W kręgach kulturowych, w których obraca się Paweł obecnie stary opat mawiał: "nie ma nic okropniejszego na świecie nad widok równych, nieskazitelnych grzbietów książek na półce". Uważam że posiadanie niepoplamionych kawą gablot, w których okazy są przechowywane w sensownym porządku to coś innego niż wpinanie szpilek przy linijce. Na jakimś dokumentalnym filmie stary entomolog tak łajał przy preparowaniu "podopiecznego" 10 latka: "Nie rób tego byle jak. Zabiłeś to teraz zadbaj by to uszanować".

PS. Czy tu wszyscy - pomijając przeciwną, wrogą płeć - mają brody?
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

Brody, Jacku, nie nosiłem nigdy. Inna rzecz, ze czasem kupowałem chińskie żyletki i nijak mi nie szło czytanie instrukcji użycia. Na staruszka się zgadzam. Zamiast zmiany awataru posyłam foto, gdzie włos siwy łacno zobaczysz. Ale (w sienkiewiczowskim duchu) jeszcze mogę z garstką takich na Krym ruszyć i łuną pożarów Chanowi w oczy zaświecić.
A właściwie robię to dlatego, ze rzadko gdzie się pojawiam i niewielu mnie widziało. A taka zupełna anonimowość mi trochę przeszkadza. Dlatego o tej galerii konterfektów sen śniłem. Ale ten pewnie się prześni. Zbyt prędko prześni.

Ze szpilkami może być tak jak mówisz. Tylko powód będzie najpewniej inny. Nasze zarobki po kilku zmianach rządu nie pozwolą nam na zakup szpilek, których cena w tym czasie mocno spuchnie.

Otrzymałem niedawno zapytanie od pewnego entomologa czy już aby podpisałem się pod petycja w sprawie o kryptonimie „Murem otoczon”, czyli o rozciągnięciu granic rezerwatu na całą Puszczę Białowieską. To powiedział, gorzej: napisał człowiek który dziesięć lat temu potrafił zdobyc kilkaset milionów grantu na badania naukowe. Taki sobie poradzi. A reszta?

I jak w takiej sytuacji zachować porządek w zbiorze.
Szczepan
Załączniki
ZETES.JPG
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (109.75 KiB)
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Brody i ja chyba nie nosze, ledwie bródkę, jakieś strzępy porządnego rewolucyjnego zarostu; mówić, że noszę brodę to jak określać mnie mianem entomologa.Chińskich żyletek niestety nie pamiętam :( ! Mam natomiast w swoim własnym lapidarium radziecką ostrzałkę do onych. To jest naprawdę cacuszko zaklęte w ebonicie, godny następca jaj Faberge. Zawieszało się toto na klamce i ruchem zwrotno - posuwistym wprawiało serię maleńkich kółek- kamyczków w ruch. żyletka może i wychodziła z tego ostra inaczej, ale ile przy tym było uciechy i dumy z uczestnictwa w czymś "męskim", niedostępnym dla nudnego życia niewiast. I komu to przeszkadzało? :mrgreen:

Rzeczywiście konferekt Twój akuratny, jakbyś przed chwilą właśnie oderwał się był od administrowania ziemskim majątkiem w Poturzynie lub skończył przed sekundą list do sułtana choć to nie Riepin ale fotka:)
Obiecuję jakiś rewanż tylko pomyślę jak ująć w grę światła i cieni moją paskudną powierzchowność:)

Ze szpilkami zobaczymy. Może się zdarzyć, że trudności z dostępem będą sumą nakładających się wiatrów, które nam w oczy, szczególnie na dzikich polach, wciąż wieją:)

Niezadługo kryptonim „Murem otoczon” może przybrać wymiary kontynentu i wtedy będzie to budowla nie widziana z kosmosu, ale za to kosmiczna :!:
Awatar użytkownika
Robert Rosa
Posty: 411
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
Lokalizacja: Piła

Post autor: Robert Rosa »

No Szczepanie, przaśne Twe zdjęcie, a i krwią błękitną trąca i miło mi Cię ujrzeć w pełnej krasie :D (i jeszcze ten język stary zachowany, nawet trąca chwilami słowami piosenki "Testament" grupy TEST - czy ktoś jeszcze to pamięta? - oprócz szpilek z DDR oczywiście). A "mordziaki" zasłałem Ci z sympatii oczywiście, bo nikt nie chciał tego zrobić dla Ciebie (a, że lubię wszystkich ludzi "z branży" , to i już). Swojego zdjęcia nie przesyłam, bo: 1) nie mam "cyfry"; 2) wątpliwą przyjemnością jest oglądanie własnej tapicerki codzień na forum (wystarczy, że oglądam się w lustrze przy goleniu - na szczęście jestem zaspany i niewiele wtedy widzę :mrgreen: ). Zaś co do wyglądu kolekcji, to ordnung pruski jest mi obcy, mimo naleciałości z krzyżackiego grodu (Malbork). Rzuciłem wątpliwość, co do tacek w gablotach bo: 1) wątpię, czy są aż tak ergonomiczne; 2) wyglądają jak szufladki na śrubki u Adama Słodowego, a paluchy i tak musisz tam wkładać. Każdy zrobi i tak , jak mu się widzi, a ja nie mam ciągotek do uzdrawiania świata , bo mi na tym nie zależy (ewolucja w czasej nieskażonej formie) :lol:
Może np. ktoś zrobił już zdjątka z sympo w Krępsku - to może wrzucić na forum i tapicerki wszystkich "zboczeńców" będą ogólnie dostępne :P .
Pozdro dla wsiech. RR
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Jacek Doszyń pisze: Grzegorzu - ty nie pytaj Pawła o etykietki w kratkę ołówkiem bo to małe piwo. Co by zrobił Paweł gdyby dostał z 400 sztuk materiału spreparowanego, tak jak opisywał kiedyś Jacek. Najpierw od góry etykietki a na samym dole przyklejone chrząszcze (i to te co je Paweł kocha czyli maleńkie i zupełnie tymi etykietkami zasłonięte :lol: Ale skoro każdy ma preparować jak mu wygodnie..........:))) (to była maleńka złośliwość i błagam bez rewanżu!)
Moje cyniczno-ironiczne uwagi oczywiscie sa chwilami przesadzone, ale skupienie uwagi na estetyce etykiet smieszy mnie bardzo i nic na to nie poradze. Ja pracuje glownie na cudzych materialach, w koncu Scydmaenidae Orientu nie rosna u nas na drzewach. Wiec sila rzeczy malo mnie obchodzi rozmiar etykiet, gdzie jest wbita szpilka i ile milimetrow pod kartonikiem jest pierwsza metka. Wazne, zeby byly te dane, ktore sa istotne z naukowego punktu widzenia. Jak moj zbior wyglada pare osob widzialo, i chociaz w zyciu nie uzywalem zadnego wzorca wysokosci jakichs szczegolnych grymasow zniesmaczenia na twarzach ogladajacych to nie wywoluje, a i porzadek jest jak trzeba. Ja mam zwykle problemy raczej z tym, ze nad piekna, rowno przycieta i wysmakowanie estetyczna etykieta jest kartonik ze scydmaenidem preparowanym jakby w rekawicach bokserskch, kombinerkami, w bezksiezycowa noc przez slepego paralityka. Bo niestety tak wlasnie czesto (przewaznie) wygladaja materialy, ktore trafiaja w moje rece z roznych kolekcji. I tak czy inaczej musze wiekszosc okazow odklejac, bo jak sie takiego malucha utopi w kropli kleju to czasem i rodzaju nie idzie rozpoznac. Wiec sprawe takich czy innych odleglosci pomiedzy etykietami uwazam za wydziwianie. A juz te kropki-celowniki do wbicia szpilki... Jak sie etykietuje po pijaku to i tak sie w te kropki nie trafi, a jak na trzezwo to chyba nie jest takim wielkim problemem wbic szpilke tam, gdzie sie chce?
Jacek Doszyń pisze:PS. Czy tu wszyscy - pomijając przeciwną, wrogą płeć - mają brody?
No, to teraz sobie nagrabiles - "przeciwna" i "wroga" to by ci jeszcze baby wybaczyly, ale to, ze pomijasz - nigdy... ;-)

Pawel (z broda)
Awatar użytkownika
Jacek Doszyn
Posty: 49
Rejestracja: czwartek, 29 kwietnia 2004, 11:57
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Jacek Doszyn »

Pawle, tylko cyniczno-ironiczne uwagi się liczą bo inne są mdłe i nudne :lol: W tej całej dyskusji nie o pedantyzm idzie, jak mi się zdaje, ale że chodzi nam o to samo. O wygodę. Cała ta walka o wysokość kartoników i rozmiar gablot byłaby "sobie a muzom" gdyby cel wygody nie istniał. Sam piszesz, że z trudem Ci przychodzi siadać nad spreparowanym byle jak scydmaenidem! I o to chodzi! "Byle jak" to nawyk - jak się go oduczyć? Trza od maleńkości wpajać, że zbiór to nie znaczki i nie skrzynka ze śrubkami, nie trzeba go "upiękniać spiralkami", ale traktować tak by było jasne, że ma czemuś służyć i ma być "praktyczny" - a taki będzie zawsze gdy przestrzegać się będzie paru sprawdzonych wzorców i nakazów. Nie trzeba wtedy będzie rozmaczać zatopionego w kleju scydmaenida ani za każdym razem wyjmować okazu z tacki bo etykietka jest 1 mm nad pianką i cyrkową sztuczką jest sięgnięcie tam w głąb obiektywem binokulara. Wygoda i oszczędność czasu! Ale przecież jaśniej jest napisać w poradach "umieść kartonik na tylu a tylu milimetrach" niż "umieść by było wygodniej".

H,hi - oj nagrabiłem tymi brodami. Ale cóż... prawdziwą rozkosz czerpie się z potyczki a nie z wylewania wazeliny :mrgreen:
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Jacek Doszyń pisze:Ale przecież jaśniej jest napisać w poradach "umieść kartonik na tylu a tylu milimetrach" niż "umieść by było wygodniej".
I o to mi chodzi - o instrukcje uzywania wykalaczki. O to, ze zamiast zdrowego rozsadku potrzebne sa instrukcje. Akurat teraz jestem w miejscu, gdzie bez wczesniejszego opracowania planu nawet lodowki sie nie da rozmrozic ;-)
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

No tak. Przed oczami Pawła nic sie nie ukryje. Siedzi sobie gdzieś na antypodach, w stechnicyzowanym do przesady państwie. Czy on juz przypadkiem nie powinien do snu sie gotować?.
A na Forum to ja zaczynam miec kłopoty. Kończy mi sie ryczałt. Wy, Homo urbanicus nie wiecie zapewne, że istnieje taki ochłap, namiastka Internetu, rzucona wsiowym. Piszę więc, patrze na licznik w rogu ekranu, a tu w sąsiednim pokoju puszczaja w telejaju reklamę: PROMOCJA. Szybki Internet. Montaż: złotówka+VAT). I w ty momencie czuje sie jak zgwałcona kobieta...albo ktoś porzadnie obity po mordzie. Bo za cene tych 45 godzin Internetu maiłbym 512-kę. Tylko, że miec nie będę.
Za mieszkanie na wsi na każdym kroku płaci sie straszliwe frycowe. A pożytek? Kochanowski go widział, ale do diabła z ojcem literatury polskiej. Mówi się: świeże powietrze! Straszna cena czasem tego świeżego powietrza. Ostatniego co tak mi z tym swiezym powietrzem wyjechał, trzcinką do poganiania konia chlasnąłem.
Jest w Polsce kilka kategorii ludzi, którym ręki podawać nie przystoi. Ostatnio zaliczam do nich i TEPSA-iarzy.

Robercie. Wczoraj skaleczyłem sie w rękę. Niestety. Czerwona. Ale juz pracuje nad godnym twojej oceny avatarkiem

Pawle. Czy zadowoli Cię takie stwierdzenie (wyglada jakby było rodem z naszego kodeksu drogowego) "Etykietka powinna byc na stosownej wysokosci"?

Pax Panowie.Gdzie indziej wroga szukajmy.
Szczepan
Ostatnio zmieniony czwartek, 14 lipca 2005, 12:01 przez Szczepan Ziarko, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Marek Przewoźny
Posty: 1414
Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 07:15
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: Marek Przewoźny »

Z problemem internetu na wsi się zetknąłem (znajoma) nawet małe wsie wokół takiego wielkiego Poznania są pozbawione normalnego dostępu do internetu, pozostaje im modem, a tłumaczenia bo jakieś tam przewody są jedno pasmowe albo centrala nie ta albo nie wiadonmo w sumie dlaczego, za każdym razem jak się dzwoni podają inną przyczynę i ręce człowiekaowi opadają i zgadzam się iż dla niektórych są dwie kategorie ludzi żyjący w mieście i na wsi.
Awatar użytkownika
eReM
Posty: 198
Rejestracja: wtorek, 8 lutego 2005, 15:14
Lokalizacja: Opole

Post autor: eReM »

ZETES pisze:Jest w Polsce kilka kategorii ludzi, którym ręki podawać nie przystoi. Ostatnio zaliczam do nich i TEPSA-iarzy.
Nie masz się czym przejmować :) ja mieszkam w małym (około 30 parę tys.) miasteczku a jedyną możliwością dostepu do internetu jest Neostrada TP (czyli drogo i powoli...) :|
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Lepiej drogo i powoli, niż wcale.....chociaż TPSA nie ma się czym popisywać, jakość usług zatrważająco niska.....
pozdrawiam
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Niestety w większości miejsc albo modem, albo neostrada, dużego wyboru nie ma. Alternatywne rozwiązania innych firm są jeszcze zbyt mało rozpowszechnione. Trzeba jednak mieć nadzieję, że konkurencja będzie coraz ostrzejsza z pożytkiem dla nas. Cóż, pażiwiom, uwidim...
Awatar użytkownika
Szczepan Ziarko
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 listopada 2004, 13:31
Lokalizacja: Poturzyn
Kontakt:

Post autor: Szczepan Ziarko »

Rafal pisze:Nie masz się czym przejmować :) ja mieszkam w małym (około 30 parę tys.) miasteczku a jedyną możliwością dostepu do internetu jest Neostrada TP (czyli drogo i powoli...) :|
KOCHASIU Ja bym Ci za mozliwość dostepu do najwolniejszej nawet Neostrady cały step aż pod Jahorlik do nóg rzucił. Bo posiadam tylko ubliżajacy mojej inteligencjii 45 godzinny ryczałt. To co napisałeś potwierdza tylko, ze Teoria wzgledności jest słuszna. Niech bedzie wolno, ale niech bedzie stale. Czy mówimy jezykamy Ziemianina i Marsjanina. Ty mówisz: tylko Neostrada, ja: Aż NEOSTRADA.
Szczepan


[ Dodano: 20-07-2005, 12:05 ]
To stojąca na głowie rzeczywistość „pookragłostołowa’ Aferlandu w jakim żyjemy („pomyślisz: nie tak miało być”- śpiewał Leszek Długosz) sprawiła, żem się zmienił i niczym jakiś Jędruś Kmicic stałem się „raptus i gorączka okrutny”
Pozwól Wasze, ze po ochłonięciu wytłumaczę Ci o co chodzi. Dostęp do Internetu jaki posiadam to 45 naliczanych sekundowo godzin miesięcznie. Transfer: lepiej nie pytaj - 2 minutowy programik to dobre 20 minut nściagania. I za to słono płacę. Gdy przekroczę te liche 45 godzin zaczyna się naliczanie impulsowe. Jaka prędkość mógłbym mieć za taka opłatę w pakiecie Neostrad? Tylko, że Neostrady w Poturzynie nie dożyję. Pomimo, że 4 kilometry dalej stoi nowoczesna centrala, a światłowód włazi aż na klatkę schodową. Nic w tak doskonały sposób nie podzieliło Polaków na wybrańców i pariasów jak możliwość dostępu do Internetu. Bo tu wyłącznym wyznacznikiem podziału jest fakt w jak dużej miejscowości się mieszka, a to przecież inwokowane jest przez ślepy los. I w ten sposób tępawa (bo spryt życiowy to nie inteligencja) sprzedawczyni mydełek Fa z (na przykład) Pszczyny momentalnie staje się „lepsza” ode mnie.
TEPSA ma własne priorytety których trzyma się tępo i bezwzględnie. Tylko dlaczego w takim razie muszę płacić abonament taki jak mieszkaniec Warszawy, skoro z „dobrodziejstw” Tepsy w pełni skorzystać nie mogę.

W 1977 roku zaczęliśmy z żoną pracować w Smoligowie w zakładzie dla dzieci upośledzonych. Być może, że to jedyna szlachetna rzecz jaka zrobiłem w życiu i nie należy jej wypominać. Tak czy owak, od tego czasu związany jestem z wsią. Tylko, ze w Polsce przepaść pomiędzy wsią a miastem jest jak Grand Canion. Płaci się za to na każdym kroku. I od tego czasu patrzę, bo jako istota wrażliwa patrzeć muszę, jak wieś pada, zwłaszcza w tej Polszcze która miała być Jedyna i Słuszna. Jak się tu niszczy ludzi, którzy bezradnie biednieją. Pięknie się wypłaciły kolejne Polski: sanacyjna , peerelowska i ta która miała być jak ze snów (tylko ze ten sen się prześnił, zbyt prędko prześnił) za powstańcze sztandary z wyhaftowanymi napisami: „żYWIÂĄ Y BRONIÂĄ” Nie to Piekło pochłonie.
Wiec nie narzekajcie na cenę i szybkość Neostrady, bo ja ten step rzuciłbym Ci pod nogi i za „zwyczajne” SDI
Szczepan
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Szczepanie a łącze radiowe wchodzi w rachubę w Twojej miejscowości???
łączę się w bólu......z powodu braku zwykłego nawet SDI.........
Awatar użytkownika
Konto_usuniete
Posty: 1117
Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36

Post autor: Konto_usuniete »

ODPOWIEDZ

Wróć do „Programy, etykietowanie, układ zbioru”