Etykieta - rozmiar

Etykietowanie, programy do zarządzania zbiorem, organizacja zbioru.
Marcin Wencel
Posty: 301
Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 16:41
Lokalizacja: Opole

Etykieta - rozmiar

Post autor: Marcin Wencel »

Witam:) Mam pytanie: Jakie wymiary powinna mieć etykieta?
Pozdrawiam, Marcin :wink:
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Marcin Wencel, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Grzegorz Banasiak
Posty: 4470
Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
UTM: DC45
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time
Kontakt:

Post autor: Grzegorz Banasiak »

Nie ma uniwersalnych zaleceń co do wielkości etykiet. Generalnie nie powinna być duża i zapewniać dobrą czytelność zapisanych na niej informacji.
Ja używam etykietek 7x14mm i 9x14mm. Ściągnij sobie EntomoLabels z www.sphingidae.prv.pl to zobaczysz jak ja to robię.
Ważna jest przede wszystkim zawartość etykietki, chociaż względy wizualne też są ważne.
Awatar użytkownika
Miłosz Mazur
Posty: 2565
Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
UTM: CA08
Specjalność: Curculionoidea
profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
Podziękował(-a): 1 time
Kontakt:

Post autor: Miłosz Mazur »

Najlepsze są etykietki najwygodniejsze w użyciu :mrgreen:

Bardziej niż wymiar liczy się dla mnie jakość papieru, najlepiej minimum 200 g/m2, gładki i o wysokim stopniu białości
Marcin Wencel
Posty: 301
Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 16:41
Lokalizacja: Opole

Post autor: Marcin Wencel »

dziękuję za odpowiedź :wink:
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

A co do tego papieru to musi być bezdrzewny czy może być drzewny ? Bezdrzewny chyba ma dłuższą żywotność czyż nie ?
Awatar użytkownika
Miłosz Mazur
Posty: 2565
Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
UTM: CA08
Specjalność: Curculionoidea
profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
Podziękował(-a): 1 time
Kontakt:

Post autor: Miłosz Mazur »

Czy drzewny czy bezdrzewny dla mnie bez różnicy. Okazy które mają po 150 lat mają wciąż papierowe etykiety a wtedy papier z tego co wiem był tylko z celulozy ;)
Może za kolejne 100 lat każdy okaz w kolekcji będzie miał mikroskopijny chip lub kod kreskowy i papier przejdzie do lamusa ;)
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

Dzięki za odpowiedź .
Pozdrowienia Wojtas.
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Etykiety na szpilkach starych okazow muzealnych to czesto zbieranina kilku czy nawet kilkunastu rozmaitych kawalkow papieru i chocby nie wiem jak estetycznie metkowac swoje materialy to tylko nalezy sobie zyczyc, zeby i one kiedys doczekaly sie takich "kanapek". Wtedy widac, ze material byl badany, ze sie do czegos przydal.
Rozmaitosc starych etykiet jest duza i wlasnie te dziwne najbardziej ciesza oko.
Załączniki
Scott.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (120.14 KiB)
Schaufuss.JPG
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (121.23 KiB)
Reitter.JPG
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (92.73 KiB)
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

sliczniaste te etykiety....
maja swoj klimat ...
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Przemek pisze:sliczniaste te etykiety....
maja swoj klimat ...
Dodaj do tego, ze kazdy z tych zestawow jest na krotkiej szpilce (dlugosci mniej wiecej typowej krawieckiej), dodatkowo te typy sa na kartonikach pobazgranych numerami, najwiekszy z nich ma 1 mm (najmniejszy 0,7 mm), trzeba z nich wydlubac fiuty, zeby do czegos sie te okazy przydaly, a calosc jest z Nat. Hist. Mus. w Londynie... Mialem gdzies zdjecia lepszych zestawow, ale pod reka tylko tyle, bo akurat dlubie w tym materiale. A klimat to jest wtedy, kiedy po rozwilzeniu taki holotyp Reittera rozpada sie na kawalki, robi sie wtedy bardzo cieplo ;-)

Pawel
Przemek Zięba

Post autor: Przemek Zięba »

Pawel Jaloszynski pisze: A klimat to jest wtedy, kiedy po rozwilzeniu taki holotyp Reittera rozpada sie na kawalki, robi sie wtedy bardzo cieplo ;-)

Pawel
Zapewne bardzo bardzo ciepło....
a co wtedy ??
Kleisz transparentnym spoiwem???
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Przemek pisze: a co wtedy ??
Kleisz transparentnym spoiwem???
Jesli osobno jest glowa, przedplecze i reszta w calosci to bez problemu da sie zlozyc. Trzeba o tym myslec przed rozwilzaniem i robic to tak, zeby niczego nie zgubic; kazdy okaz osobno. Najgorzej, jak odpadaja pokrywy, ale i wtedy jesli uda sie zahaczyc bazalny platek pokrywy pod tylna krawedzia przedplecza to tez jest dobrze. Przy tak malych okazach pokrywy "montuje" w stanie mokrym i jak sie uda delikatnie sciagam nadmiar wody bibula i kleje na kartonik. Jesli to konieczne wierzcholki pokryw dostaja mikroskopijna krople winakolu, ktora jest wciagana kapilarnie pod pokrywy i to wystarcza, kleju nie widac. Co wiecej, pokrywa podklejona w ten sposob potrafi sie zaskakujaco dobrze trzymac, niedawno musialem rozwilzyc taki okaz i krotka kapiel w zimnej wodzie polaczona z oderwaniem okazu szpilka od kartonika nie naruszyla pokrywy, a nawet caly okaz wytrzymal pozniejsze odwodnienie w izopropanolu, przeniesienie do ksylenu, zatopienie w calosci w balsamie, po kilku dniach rozpuszczenie calego balsamu, ponowne przeprowadzenie przez izopropanol z dodatkowym kapaniem w absolutnym etanolu, na koniec w wodzie i z powrotem na kartonik. Sam bylem zaskoczony, bo okaz 0.65 mm dlugosci, a pokrywe podklejalem pare tygodni wczesniej. Rozwilzenie w duzo cieplejszej wodzie uwolni taka pokrywe bez problemu. Oczywiscie jak w czasie skladania takich "fragmenta faunistica" czuje, ze sie nie da, to kleje kawalki jeden obok drugiego, nic na sile. Tak naprawde schody sie zaczynaja, kiedy takie maluchy sa przyklejone jakimis wikolowymi wynalazkami i zadne moczenie nie usuwa kleju, ale to glownie (niestety) Japonczycy uzywaja takiego gowna (i znow niestety) praktycznie wszyscy. Ale prawdziwy hardcore jest wtedy, kiedy szpilka zrobi "brzdek" i wystrzeli preparat w kosmos ;-) Juz pare razy obkladalem podloge pod biurkiem i w promieniu paru metrow wilgotna lignina, zeby potem po jej odwroceniu przegladac pare metrow kwadratowych tego "lepu" pod binokularem szukajac jakiegos fiuta wsrod syfu, ktory sie do tego przykleil ;-)

Pawel
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

No to raczej nie było ciekawe zajęcie ale tak to już czasem jest . Obyś miał jak najmniej takich niespodzianek w przyszłości .
pozdrowienia .
Awatar użytkownika
Miłosz Mazur
Posty: 2565
Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
UTM: CA08
Specjalność: Curculionoidea
profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
Podziękował(-a): 1 time
Kontakt:

Post autor: Miłosz Mazur »

Mnie się ciepło robi jak to czytam na myśl ze kiedyś mnie jakiś typ poleciał by w kosmos. Ciekawe co w momencie kiedy taki okaz zaginie bezpowrotnie? Pewnie jak jest jakaś seria to się lektotyp wybiera ale jak to był jedyny okaz? to wtedy co, nomina nuda i kryminał czy jak :wink:
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Curculio pisze:Mnie się ciepło robi jak to czytam na myśl ze kiedyś mnie jakiś typ poleciał by w kosmos. Ciekawe co w momencie kiedy taki okaz zaginie bezpowrotnie? Pewnie jak jest jakaś seria to się lektotyp wybiera ale jak to był jedyny okaz? to wtedy co, nomina nuda i kryminał czy jak :wink:
Wbrew pozorom typy jakichs owadow nie sa czyms bardzo wartosciowym. To nie sa dinozaury, wysylki nie ubezpiecza sie na tysiace dolarow i udostepnianie takiego materialu droga pocztowa samo w sobie jest forma akceptacji ewentualnych strat. Muzea traca typy caly czas z wielu powodow, niekoniecznie zwiazanych z wypadkami przy preparacji. Max Barclay z Londynu jako glowna przyczyne utraty typow podaje smierc pozyczajacego; czesto tak jest, ze material byl w domu i rodzina szybko pozbyla sie calego zbioru nie wiedzac nawet, ze niektore okazy sa z jakichs muzeow. W zeszlym roku w Pradze Max opowiadal, jak pewien entomolog z RPA pozyczyl sporo okazow i po prostu zostal zastrzelony, zanim je odeslal. W gre wchodzil na tyle duzy material, ze czlowiek z muzeum polecial na miejsce szukac kolekcji, a okazalo sie, ze rodzina sprzedala cala posiadlosc i rozplynela sie w powietrzu. Tego typu przypadkow jest calkiem sporo. Zniszczenie czy zgubienie jakiegokolwiek pozyczonego okazu to przykra sprawa, ale nie tragedia. Sa zwykle jakies rozsadne formy rekompensaty za pomoca innych materialow. Oczywiscie holotypow to nie wskrzesi i jakies akcje taksonomiczne trzeba podjac (wyznaczyc neotyp), ale tez praca z okazami niesie ryzyko zniszczenia. Na szczescie ja jeszcze tego nie doswiadczylem, ale wypadki w tym zakresie to pewnie tylko kwestia czasu i liczby okazow, jakie przechodza czlowiekowi przez rece. Sam bardziej sie boje wpadki poczty niz swojej wlasnej nieuwagi, kazde odeslanie typow to jednak szczegolnego rodzaju loteria...

Pawel
wojtas
Posty: 1480
Rejestracja: piątek, 24 września 2004, 21:59
UTM: VT79
Lokalizacja: Świecko

Post autor: wojtas »

No to oby ci się Pawle nigdy to nie przytrafiło . Nawet przy tysięcznym i dalszych okazach .
Zyczę przyjemnej pracy przy czymś czego nie widać gołym okiem .
Pozdrawiam .
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

wojtas pisze:Zyczę przyjemnej pracy przy czymś czego nie widać gołym okiem .
Z tym golym okiem to nie zawsze jest tak zle. Tu zreszta tez jest swojego rodzaju ciekawostka. Otoz stosujac maksymalnie "amatorska" i wyjatkowo zmudna metode recznego wybierania owadow z przesiewek (worek prochna wysypany do kuwety, dobra lampa, krzeselko, peseta + ekshaustor i kilka dupogodzin pracy) mozna sie nauczyc oznaczac niektore maluchy po sposobie, w jaki sie one poruszaja. Nie widzac praktycznie zadnych sensownych cech u scydmaenidow majacych ponizej 2 mm, wiele polskich gatunkow jestem w stanie w ten sposob oznaczyc jeszcze na etapie wyciagania ich z przesiewki. Zreszta samo obserowanie takich stworow sprawia wiele przyjemnosci. "Profesjonalne" przerabianie ton sciolki za pomoca automatycznych foto- czy higroeklektorow daje wprawdzie wielkie ilosci materialu, ale chrzaszcze oglada sie tylko w stanie alkoholowej konserwy, co prowadzi do bardzo zabawnych sytuacji. Byl sobie kiedys bardzo slawny amerykanski specjalista od Ptiliidae, nazwiskiem Dybas, masa bardzo dobrych publikacji, niesamowita wiedza, w tej chwili jesli chodzi o ptiliidy nearktyczne to tylko jeden jedyny Gene Hall go przeskoczyl, ale jest nieporownanie mniej produktywny. I tenze Dybas w jednej ze swoich prac snuje zaskakujace rozwazania na temat tego czy skrzydla ptiliidow (o mocno zredukowanej powierzchni bloniastej, co rekompensuje bardzo dlugie i geste oszczecenie krawedzi) sa wystarczajaco dobre do latania. Caly wielki akapit jest poswiecony alternatywie w postaci biernego funkcjonowanie tych dziwnych skrzydel przy przenoszeniu sie z podmuchami wiatru. Facet mial w reku zapewne setki tysiecy okazow, a nigdy w zyciu nie widzial tych chrzaszczy na zywo! Gdyby choc raz recznie przegladal przesiewke, to by wiedzial, ze Ptiliidae sa praktycznie pierwszymi owadami aktywnie odlatujacymi z powierzchni substratu i trzeba sie niezle spieszyc, zeby je lapac, bo inaczej wszystkie sobie odfruna...
Ale to juz poza tematem etykiet...

Pawel
Awatar użytkownika
Miłosz Mazur
Posty: 2565
Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
UTM: CA08
Specjalność: Curculionoidea
profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
Podziękował(-a): 1 time
Kontakt:

Post autor: Miłosz Mazur »

Ciekawa historia ;) Ja znam niemal identyczną. Znam jedną Panią, która niedawno napisała habilitację z Cantacaderidae (taka rodzina pluskwiaków podobna do bardzo pięknej rodziny Tingidae - patrz fotka. Ona również rozwodziła się i snuła przypuszczenia na temat po co im te wszystkie wyrostki, latają czy tylko biernie się unoszą... do tego przyznała się że po kilkunastu latach zajmowania się ta rodziną chciała by choć raz w życiu zobaczyć choć jednego takiego owada.... żywego... No cóż systematycy niestety często tak maja, całe życie nad materiałem z muzeów a w terenie nigdy obiektu swoich badań nie widzieli... trochę smutne.

A może rzy okazji jakieś rady na temat pozyskiwania materiałów do wysiewek? Ja w tym roku mam zamiar wziąć sie za nie na poważnie ale mam pytanie jak pozyskiwać i co przesiewać gdy masz grubą warstwę zbitej darni?

Pozdrawiam
Załączniki
Tingidae.jpg
Pokaż obraz w oryginalnym rozmiarze (95.89 KiB)
Pawel Jaloszynski
Posty: 1887
Rejestracja: czwartek, 5 lutego 2004, 02:00
Lokalizacja: Palearktyka

Post autor: Pawel Jaloszynski »

Curculio pisze:mam pytanie jak pozyskiwać i co przesiewać gdy masz grubą warstwę zbitej darni?
A nie chcesz wiedziec, jak przesiewac asfalt? ;-) Sieje sie substraty, w ktorych zyja stwory, jakie chcesz pozyskac, wiec musisz odrobine sprecyzowac co chcesz zbierac. Temat jest bardzo obszerny i generalnie sprowadza sie do wyrobienia sobie spojrzenia na teren - zeby umiec znalezc najciekawsze miejsca bez przebijania sie przez tony lisci, i zeby w miare szybko ocenic czy w jakims miejscu warto siac dluzej czy moze czas isc gdzie indziej. Nie bardzo wiem, po co mialbys przesiewac zbita darn i co to wlasciwie jest, bo ja na takie haslo mam przed oczami cos w rodzaju nawierzchni stadionu pilkarskiego ;-) O sianiu zreszta juz bylo...

Pawel
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3268
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 4 times

Post autor: Jacek Kalisiak »

Zdarzyło mi się kilka razy przesiewać darń, no może nie taką podhodowaną jak na stadionie, ale jednak :wink: Ale robiłem to przy okazji połowów z Markiem Wanatem, który ma niezłego nosa do odpowiednich miejsc na poszukiwane gatunki ryjów :lol: Zajęcie dużo bardziej kłopotliwe niż sianie luźnych substratów, ale efekty były :mrgreen:
Awatar użytkownika
Miłosz Mazur
Posty: 2565
Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
UTM: CA08
Specjalność: Curculionoidea
profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
Podziękował(-a): 1 time
Kontakt:

Post autor: Miłosz Mazur »

Mnie się rozchodzi o np wilgotne łąki które mam zamiar intensywnie penetrować w tym sezonie tam moim zdaniem bez saperki lepiej nie podchodzić dlatego pytam ;)
Awatar użytkownika
Jacek Kalisiak
Posty: 3268
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
Lokalizacja: Łódź
Podziękował(-a): 4 times

Post autor: Jacek Kalisiak »

Niestety, moje doświadczenia dotyczyły środowisk kserotermicznych, ruderalnych, przydroży. Więc nic nie podpowiem, tyle że przesiewanie jakiegokolwiek mokrego materiału jest bardzo kłopotliwe. I ze względu na trudność przesiania i ze względu na gruzełkowanie się gleby, które uniemożliwia owadom wydostanie się nawet po przesuszeniu próby.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Programy, etykietowanie, układ zbioru”